[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Skoro wystawiono ją na aukcji, to zapewne została sprzedana? - zauważyłem.- Nie.Oto notatka służbowa licytatora, a to wycinek z Danziger Zeitung ,zawierający sprawozdanie z aukcji.Także w nim napisano, że najwspanialszy oferowanyzabytek, egipska mumia w sarkofagu, nie znalazł chętnego.- Do diabła.- To zaprzysiężone oświadczenie mojego klienta, że mumię przekazał mu wtestamencie dziadek, a to testament sporządzony w Berlinie Wschodnim w 1982 roku, wktórym Peter Hosenduft ceduje na swojego małoletniego krewnego Marka zamieszkałego wPolsce wszelkie prawa do zabytków będących własnością domu aukcyjnego, z klauzulą, żedotyczy to także zabytków rozproszonych w zawierusze wojennej, które uda się odnalezć.- Skąd sarkofag znalazł się w rękach Litwina Vytautasa? - zapytałem.Marek Hosenduft wzruszył ramionami.- Został mi skradziony.- Dlaczego nie zawiadomił pan policji? - zainteresował się szef.- Nie ma takiego obowiązku.Sądziłem, że uda mi się go odnalezć osobiście.- W dniu wczorajszym Sąd Rejonowy w Gdańsku uznał prawa własności mojegoklienta do sarkofagu znajdującego się obecnie w depozycie Muzeum Narodowego orazwszelkich przedmiotów, które zostaną odnalezione.Panom jako znalazcom przysługujezwyczajowe 10% znaleznego.- Pański klient przemycił za granicę bezcenny egipski papirus.- Wiem o tym, ale ta sprawa została wyłączona do oddzielnego postępowania i wżaden sposób nie wpływa na orzeczenie sądu w sprawie własności pozostałych egzemplarzykolekcji.Właściwie mogliśmy od razu jechać do muzeum, ale mój klient uznał, że należą siępanom wyjaśnienia.No i poprosimy o numery kont.Znalezne przelejemy natychmiast pooszacowaniu wartości odnalezionych przedmiotów.Poszli.Sięgnąłem machinalnie po pozostawione przez nich papiery i wczytałem się wtestament.- Czyli Marek Hosenduft nie jest jego wnukiem - mruknąłem.- Jeśli dobrze rozumiemten ustęp, to mieli wspólnego dziadka.- Co to znaczy?- Trzeci stopień pokrewieństwa.- Pawełku, ze zgryzoty ci rozum odjęło - jęknął.- Właśnie straciliśmy jeden znajwspanialszych zabytków, jakie kiedykolwiek udało mi się odszukać, a ty wywlekaszsprawy pokrewieństwa naszego wroga.- Tak sobie pomyślałem, szefie, że może chciałby pan odzyskać sarkofag i mumię.Podniósł głowę i patrzył na mnie w milczeniu, czekając na dalsze informacje.- Jest jakiś sposób? Przecież testament jest legalny.Wyrok sądowy uznał jego prawa.Złożymy apelację? Na jakiej podstawie?Westchnąłem cicho.- Jest w naszym kraju siła, która nie boi się żadnych sądów i która jest w staniewycisnąć człowieka jak cytrynę.- Mafia?- Ale skąd - uśmiechnąłem się skromnie.- Mam na myśli coś znacznie od niejpotężniejszego.- Wybacz, ale nie rozumiem.- Odniesie sarkofag w zębach do muzeum i jeszcze przeprosi - warknąłem mściwie.-Ale na razie trzeba się wybrać na wycieczkę - zacząłem naciągać na siebie kurtkę.Szef po chwili wahania poszedł w moje ślady.Budynek urzędu skarbowego wyglądał skrajnie odpychająco.Szare ściany wyłożonepiaskowcem, kraty w oknach, strażnik w drzwiach.- Prawdziwa twierdza biurokracji - mruknął pan Tomasz.- Po co tu przyjechaliśmy?- Zobaczy pan - uśmiechnąłem się lekko.Weszliśmy do wnętrza i po chwili odnalezliśmy wydział przestępstw gospodarczych.Urzędnik, który nas przyjął, miał nieciekawy wygląd.Skóra o chorobliwym odcieniu, żółtezębiska.Był chudy jak szczapa i widać było po nim nieuchwytne podobieństwo doodnalezionej przez nas mumii.W jego oczach nie było ani śladu ludzkich uczuć.Straszne tobyły oczy.Przejrzał dokumenty i uśmiechnął się jadowicie.- No cóż, gratuluję, panowie - jego głos brzmiał jak skrzypienie szafy z aktami.- Tofaktycznie poważne przestępstwo.Ile jest warta taka mumia w sarkofagu?- Myślę, że nie mniej niż 20 tysięcy dolarów - powiedziałem.- Ale to powinien ocenićrzeczoznawca.Urzędnik wyciągnął z szuflady kalkulator i chwilę w niego stukał.- Trzeci stopień pokrewieństwa, należny państwu podatek wyniesie trzydzieści sześćtysięcy złotych, a kara za ukrycie spadku znacznej wartości.- skarbowiec stukał przez chwilęw klawisze - jakieś sto pięćdziesiąt tysięcy.Do tego zaległe odsetki od 1982 roku, po 30%rocznie.Aącznie trzydzieści cztery miliony złotych z groszami.Pan Tomasz wytrzeszczył oczy w przerażeniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Skoro wystawiono ją na aukcji, to zapewne została sprzedana? - zauważyłem.- Nie.Oto notatka służbowa licytatora, a to wycinek z Danziger Zeitung ,zawierający sprawozdanie z aukcji.Także w nim napisano, że najwspanialszy oferowanyzabytek, egipska mumia w sarkofagu, nie znalazł chętnego.- Do diabła.- To zaprzysiężone oświadczenie mojego klienta, że mumię przekazał mu wtestamencie dziadek, a to testament sporządzony w Berlinie Wschodnim w 1982 roku, wktórym Peter Hosenduft ceduje na swojego małoletniego krewnego Marka zamieszkałego wPolsce wszelkie prawa do zabytków będących własnością domu aukcyjnego, z klauzulą, żedotyczy to także zabytków rozproszonych w zawierusze wojennej, które uda się odnalezć.- Skąd sarkofag znalazł się w rękach Litwina Vytautasa? - zapytałem.Marek Hosenduft wzruszył ramionami.- Został mi skradziony.- Dlaczego nie zawiadomił pan policji? - zainteresował się szef.- Nie ma takiego obowiązku.Sądziłem, że uda mi się go odnalezć osobiście.- W dniu wczorajszym Sąd Rejonowy w Gdańsku uznał prawa własności mojegoklienta do sarkofagu znajdującego się obecnie w depozycie Muzeum Narodowego orazwszelkich przedmiotów, które zostaną odnalezione.Panom jako znalazcom przysługujezwyczajowe 10% znaleznego.- Pański klient przemycił za granicę bezcenny egipski papirus.- Wiem o tym, ale ta sprawa została wyłączona do oddzielnego postępowania i wżaden sposób nie wpływa na orzeczenie sądu w sprawie własności pozostałych egzemplarzykolekcji.Właściwie mogliśmy od razu jechać do muzeum, ale mój klient uznał, że należą siępanom wyjaśnienia.No i poprosimy o numery kont.Znalezne przelejemy natychmiast pooszacowaniu wartości odnalezionych przedmiotów.Poszli.Sięgnąłem machinalnie po pozostawione przez nich papiery i wczytałem się wtestament.- Czyli Marek Hosenduft nie jest jego wnukiem - mruknąłem.- Jeśli dobrze rozumiemten ustęp, to mieli wspólnego dziadka.- Co to znaczy?- Trzeci stopień pokrewieństwa.- Pawełku, ze zgryzoty ci rozum odjęło - jęknął.- Właśnie straciliśmy jeden znajwspanialszych zabytków, jakie kiedykolwiek udało mi się odszukać, a ty wywlekaszsprawy pokrewieństwa naszego wroga.- Tak sobie pomyślałem, szefie, że może chciałby pan odzyskać sarkofag i mumię.Podniósł głowę i patrzył na mnie w milczeniu, czekając na dalsze informacje.- Jest jakiś sposób? Przecież testament jest legalny.Wyrok sądowy uznał jego prawa.Złożymy apelację? Na jakiej podstawie?Westchnąłem cicho.- Jest w naszym kraju siła, która nie boi się żadnych sądów i która jest w staniewycisnąć człowieka jak cytrynę.- Mafia?- Ale skąd - uśmiechnąłem się skromnie.- Mam na myśli coś znacznie od niejpotężniejszego.- Wybacz, ale nie rozumiem.- Odniesie sarkofag w zębach do muzeum i jeszcze przeprosi - warknąłem mściwie.-Ale na razie trzeba się wybrać na wycieczkę - zacząłem naciągać na siebie kurtkę.Szef po chwili wahania poszedł w moje ślady.Budynek urzędu skarbowego wyglądał skrajnie odpychająco.Szare ściany wyłożonepiaskowcem, kraty w oknach, strażnik w drzwiach.- Prawdziwa twierdza biurokracji - mruknął pan Tomasz.- Po co tu przyjechaliśmy?- Zobaczy pan - uśmiechnąłem się lekko.Weszliśmy do wnętrza i po chwili odnalezliśmy wydział przestępstw gospodarczych.Urzędnik, który nas przyjął, miał nieciekawy wygląd.Skóra o chorobliwym odcieniu, żółtezębiska.Był chudy jak szczapa i widać było po nim nieuchwytne podobieństwo doodnalezionej przez nas mumii.W jego oczach nie było ani śladu ludzkich uczuć.Straszne tobyły oczy.Przejrzał dokumenty i uśmiechnął się jadowicie.- No cóż, gratuluję, panowie - jego głos brzmiał jak skrzypienie szafy z aktami.- Tofaktycznie poważne przestępstwo.Ile jest warta taka mumia w sarkofagu?- Myślę, że nie mniej niż 20 tysięcy dolarów - powiedziałem.- Ale to powinien ocenićrzeczoznawca.Urzędnik wyciągnął z szuflady kalkulator i chwilę w niego stukał.- Trzeci stopień pokrewieństwa, należny państwu podatek wyniesie trzydzieści sześćtysięcy złotych, a kara za ukrycie spadku znacznej wartości.- skarbowiec stukał przez chwilęw klawisze - jakieś sto pięćdziesiąt tysięcy.Do tego zaległe odsetki od 1982 roku, po 30%rocznie.Aącznie trzydzieści cztery miliony złotych z groszami.Pan Tomasz wytrzeszczył oczy w przerażeniu [ Pobierz całość w formacie PDF ]