[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Budzę się dopiero około południa, a ściślej budzi mnie Maks, oświadczając, że dośćleniuchowaniai że mam zająć się lunchem.Szybko myję się i ubieram, ale zamiast do kuchniidę najpierw do pracowni zobaczyć, co dzieje się z Martinem.W laboratorium jednaknikogonie ma.W jadalni siedzi Quinta przy radiu ze słuchawkami na uszach.W kuchnizastajęEllen, zapędzoną widać również do babskiej roboty przez Maksa.Na moje pytaniegdzieMartin odpowiada, że poszedł w góry z Oriento, Bergiem i Goldsteinem.Terazrozumiem, coznaczył śmiech Boba.Lunch jemy we czwórkę.Ellen jest świetną kucharką i zjednała sobie tym bez resztyMaksa,który wyraznie adoruje ją przy stole, nie zwracając większej uwagi na Quintę, a mnietraktując wręcz lekceważąco.Niewidomy doktor nie ma, tak jak i ja, ochoty do rozmowy.Jew milczeniu, chmurny i jakby wewnętrznie wzburzony, lecz stara się tego nie okazać.Myślę,że to zazdrość o Ellen albo, że się o coś poprztykali, bo przez cały lunch zamienilizaledwiekilka słów.Po lunchu doktor znów siada przy radiu, zaś Ellen i ja bierzemy się za mycienaczyńi sprzątanie.Staram się od czasu do czasu zaglądać dyskretnie do sypialni , gdyż takdługie wysiadywanie Quinty przy aparaturze, umożliwiającej nie tylko odbiór, ale inadawanie,poczyna mnie niepokoić.Niczego podejrzanego, co prawda, nie dostrzegam doktorzdaje się drzemać ze słuchawkami na uszach niemniej nie mogę mu przecież ufać.Toteż,76kiedy wynosząc śmieci, spotykam przed grotą Maksa, czyszczącego broń, dzielę się znimswymi obawami, czy Quinta nie próbuje nawiązać łączności z kimś z zewnątrz.Makszlekceważyłjednak moje ostrzeżenie. Niech cię, dziecinko, o to głowa nie boli.Już profesor wie co robi odpowiada, nieprzerywającswej roboty.Próbuję coś wywnioskować z zachowania się Ellen.Pytam ją, czy doktor usłyszał cościekawegoprzez radio.Odpowiada, że chyba nic szczególnego, bo na pewno by nas poinformowałprzy stole.Szybko też schodzi na inny temat, pytając od jak dawna znam Martina, czybyłmoim wykładowcą i jak sobie wyobrażam swoją przyszłość.Oczywiście, mówię tylko otym,co zamykało się w ramach naszego legalnego życia, nic nie wspominając o ZielonymPłomieniu.Zresztą Ellen nie próbuje ruszać tego tematu.Nawet jeśli pyta o moją przyszłość, to niesądzę, żeby chodziło jej o coś więcej, niż odwrócenie uwagi od Quinty.Czegóż zresztąmożeoczekiwać innego, niż paru zdawkowych zdań?.Niewiele udaje mi się dowiedzieć na temat stanu Martina i jego udziału w wyprawie wgóry.Gdy wychodzili Ellen jeszcze spała i o nagłej decyzji Oriento dowiedziała się od Quinty,zktórym gospodarz zamienił parę słów przed wyruszeniem w drogę.Podobno OrientopowiedziałQuincie, że z uwagi na bardzo korzystne aspekty musi przeprowadzić kilkaeksperymentówna terenie vortexu, między innymi próbę doprowadzenia psychiki Barleya do pełnejnormy.%7ładnych szczegółów planowanej terapii ani też wyniku nocnych zabiegówQuinta niezna.Na pewno więcej na ten temat mógłby powiedzieć Maks, ale nawet Ellen nie udajesię zniego niczego wyciągnąć albo po prostu kłamie, że nic jej nie powiedział.Po zakończeniu porządków Ellen kładzie się na pryczy i wkrótce zasypia.Quinta masłuchawkina uszach, więc jego możliwości orientacji, co się wokół dzieje, są ograniczone.Najlepszaokazja do zbadania najbliższego terenu.Biorę z pracowni parę kartek papieru maszynowego, wkładam do jakiegoś atlasubotanicznegoi wychodzę przed grotę.Maksa nigdzie nie widać.Siadam na brzegu jaru i sporządzamwstępny szkic sytuacyjny.Potem wdrapuję się na skalną półkę ponad grotą i korygujęszkic.Widok mam stąd jednak dość ograniczony i postanawiam poszukać drogi na prógprzegradzającydolinę.Poczynam wspinać się po skałach omijając kępy jakichś kolczastych krzewów,przypominających akacje.Niestety mój rekonesans szybko się kończy.Na dole pojawia się Maks, który nakazujemizejść ze skały, oświadczając, że nie będzie mnie leczył jeśli sobie kark skręcę.Gdyjestemjuż na dole zaczyna mnie w bardzo nieprzyjemny sposób przesłuchiwać, co tu robię, pocowłażę na skały i to z książką, którą nawet próbuje mi zabrać.Pokazuję mu, że to atlasbotanicznyi mówię, że po prostu interesuję się roślinami, a chodzę gdzie chcę i nie może mi tegozabronić.Na to on, abym nie podskakiwała, bo nie z takimi dawał sobie radę , a terazon tuzastępuje szefa i czy mi się to podoba czy nie podoba nie wolno mi nawet na krótkowychodzićna zewnątrz bez jego zezwolenia.Nie ma co dyskutować i wracam do groty.Nie mając co robić z czasem idę do pracowniipoczynam szperać w skrzyni z książkami.Są tam przeważnie fachowe słownikiencyklopedyczne,podręczniki i naukowe opracowania z psychologii, fizjologii, biologii molekularnej imedycyny, przede wszystkim tropikalnej, a także obszerny leksykon astrologiczny i Zwiatodnaleziony Hansa Oriento.Jak się okazuje, to ostatnie dzieło gospodarza poświęconejestpsychotronice, a jego podstawową treść tworzą rozmowy autora z najwybitniejszymibadaczamizjawisk paranormalnych.Postanawiam pogłębić swoją edukację w tym zakresie i bioręksiążkę do sypialni.Właśnie zabieram się do czytania, gdy zauważam wystającązakładkę.Umieszczono ją w rozdziale zatytułowanym: Ideoplastia rzeczywistość czy złudzenie.Ołówkiem zaznaczony jest na marginesie dłuższy cytat z jakiegoś podstawowegodzieła zkońca XIX wieku.Moją uwagę zwraca jednak przede wszystkim sama zakładka płaskaplastikowapochewka, taka sama jaką widziałam u.Tosziego.Miał w niej mapy Patope, Du-77sklandu i Matavi utrwalone metodą foto na cienkiej folii.I tu również ukryte są mapy, leczbardziej szczegółowe obejmujące tylko obszar Gór %7łółtych.Pamiętam, że w pracowni na stoliku, obok maszyny do pisania, leży lupa.Biorę ją idokładnieprzyglądam się Dolinie Martwych Kamieni.Jaskinia, w której się znajduję oznaczonajest czerwonym krzyżykiem, tuż niemal pod skalnym progiem, a dalej szlak wiodący wgłąbdoliny, nakreślony tym samym kolorowym mazakiem.I jeszcze cztery punkty pierwszyokoło dwóch kilometrów od bazy, ostatni już wysoko w górach, w krętym wąwozie.Wąwózten prowadzi ku przełęczy, poza którą otwiera się Kotlina Timu, a więc oko cyklonu.Składam pospiesznie mapę i chowam do kieszeni na piersiach.Ellen śpi, Quinty niepotrzebujęsię chyba obawiać.Otwierają się nowe możliwości działania.Z zachowania się Quinty wynika, że dzieje się coś, co próbuje przede mną ukryć.A jeślitak, to uzasadnione wydaje się przypuszczenie, iż to coś może zagrażać mnie iMartinowi.Odnalezienie mapy można w tej sytuacji uznać za niemal znak Opatrzności bez mapytrudnobyłoby w ogóle myśleć o ucieczce.Przejście przez obszar vortexu jest, oczywiście,połączonez dużym ryzykiem, ale jeśli trzeba wybierać między żandarmami Numy i koszmaramianomalii? Martin przebywał zresztą w vortexie przez ponad dwa tygodnie i stwierdził teżobecność innych ludzi a więc jakoś można się przedostać [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Budzę się dopiero około południa, a ściślej budzi mnie Maks, oświadczając, że dośćleniuchowaniai że mam zająć się lunchem.Szybko myję się i ubieram, ale zamiast do kuchniidę najpierw do pracowni zobaczyć, co dzieje się z Martinem.W laboratorium jednaknikogonie ma.W jadalni siedzi Quinta przy radiu ze słuchawkami na uszach.W kuchnizastajęEllen, zapędzoną widać również do babskiej roboty przez Maksa.Na moje pytaniegdzieMartin odpowiada, że poszedł w góry z Oriento, Bergiem i Goldsteinem.Terazrozumiem, coznaczył śmiech Boba.Lunch jemy we czwórkę.Ellen jest świetną kucharką i zjednała sobie tym bez resztyMaksa,który wyraznie adoruje ją przy stole, nie zwracając większej uwagi na Quintę, a mnietraktując wręcz lekceważąco.Niewidomy doktor nie ma, tak jak i ja, ochoty do rozmowy.Jew milczeniu, chmurny i jakby wewnętrznie wzburzony, lecz stara się tego nie okazać.Myślę,że to zazdrość o Ellen albo, że się o coś poprztykali, bo przez cały lunch zamienilizaledwiekilka słów.Po lunchu doktor znów siada przy radiu, zaś Ellen i ja bierzemy się za mycienaczyńi sprzątanie.Staram się od czasu do czasu zaglądać dyskretnie do sypialni , gdyż takdługie wysiadywanie Quinty przy aparaturze, umożliwiającej nie tylko odbiór, ale inadawanie,poczyna mnie niepokoić.Niczego podejrzanego, co prawda, nie dostrzegam doktorzdaje się drzemać ze słuchawkami na uszach niemniej nie mogę mu przecież ufać.Toteż,76kiedy wynosząc śmieci, spotykam przed grotą Maksa, czyszczącego broń, dzielę się znimswymi obawami, czy Quinta nie próbuje nawiązać łączności z kimś z zewnątrz.Makszlekceważyłjednak moje ostrzeżenie. Niech cię, dziecinko, o to głowa nie boli.Już profesor wie co robi odpowiada, nieprzerywającswej roboty.Próbuję coś wywnioskować z zachowania się Ellen.Pytam ją, czy doktor usłyszał cościekawegoprzez radio.Odpowiada, że chyba nic szczególnego, bo na pewno by nas poinformowałprzy stole.Szybko też schodzi na inny temat, pytając od jak dawna znam Martina, czybyłmoim wykładowcą i jak sobie wyobrażam swoją przyszłość.Oczywiście, mówię tylko otym,co zamykało się w ramach naszego legalnego życia, nic nie wspominając o ZielonymPłomieniu.Zresztą Ellen nie próbuje ruszać tego tematu.Nawet jeśli pyta o moją przyszłość, to niesądzę, żeby chodziło jej o coś więcej, niż odwrócenie uwagi od Quinty.Czegóż zresztąmożeoczekiwać innego, niż paru zdawkowych zdań?.Niewiele udaje mi się dowiedzieć na temat stanu Martina i jego udziału w wyprawie wgóry.Gdy wychodzili Ellen jeszcze spała i o nagłej decyzji Oriento dowiedziała się od Quinty,zktórym gospodarz zamienił parę słów przed wyruszeniem w drogę.Podobno OrientopowiedziałQuincie, że z uwagi na bardzo korzystne aspekty musi przeprowadzić kilkaeksperymentówna terenie vortexu, między innymi próbę doprowadzenia psychiki Barleya do pełnejnormy.%7ładnych szczegółów planowanej terapii ani też wyniku nocnych zabiegówQuinta niezna.Na pewno więcej na ten temat mógłby powiedzieć Maks, ale nawet Ellen nie udajesię zniego niczego wyciągnąć albo po prostu kłamie, że nic jej nie powiedział.Po zakończeniu porządków Ellen kładzie się na pryczy i wkrótce zasypia.Quinta masłuchawkina uszach, więc jego możliwości orientacji, co się wokół dzieje, są ograniczone.Najlepszaokazja do zbadania najbliższego terenu.Biorę z pracowni parę kartek papieru maszynowego, wkładam do jakiegoś atlasubotanicznegoi wychodzę przed grotę.Maksa nigdzie nie widać.Siadam na brzegu jaru i sporządzamwstępny szkic sytuacyjny.Potem wdrapuję się na skalną półkę ponad grotą i korygujęszkic.Widok mam stąd jednak dość ograniczony i postanawiam poszukać drogi na prógprzegradzającydolinę.Poczynam wspinać się po skałach omijając kępy jakichś kolczastych krzewów,przypominających akacje.Niestety mój rekonesans szybko się kończy.Na dole pojawia się Maks, który nakazujemizejść ze skały, oświadczając, że nie będzie mnie leczył jeśli sobie kark skręcę.Gdyjestemjuż na dole zaczyna mnie w bardzo nieprzyjemny sposób przesłuchiwać, co tu robię, pocowłażę na skały i to z książką, którą nawet próbuje mi zabrać.Pokazuję mu, że to atlasbotanicznyi mówię, że po prostu interesuję się roślinami, a chodzę gdzie chcę i nie może mi tegozabronić.Na to on, abym nie podskakiwała, bo nie z takimi dawał sobie radę , a terazon tuzastępuje szefa i czy mi się to podoba czy nie podoba nie wolno mi nawet na krótkowychodzićna zewnątrz bez jego zezwolenia.Nie ma co dyskutować i wracam do groty.Nie mając co robić z czasem idę do pracowniipoczynam szperać w skrzyni z książkami.Są tam przeważnie fachowe słownikiencyklopedyczne,podręczniki i naukowe opracowania z psychologii, fizjologii, biologii molekularnej imedycyny, przede wszystkim tropikalnej, a także obszerny leksykon astrologiczny i Zwiatodnaleziony Hansa Oriento.Jak się okazuje, to ostatnie dzieło gospodarza poświęconejestpsychotronice, a jego podstawową treść tworzą rozmowy autora z najwybitniejszymibadaczamizjawisk paranormalnych.Postanawiam pogłębić swoją edukację w tym zakresie i bioręksiążkę do sypialni.Właśnie zabieram się do czytania, gdy zauważam wystającązakładkę.Umieszczono ją w rozdziale zatytułowanym: Ideoplastia rzeczywistość czy złudzenie.Ołówkiem zaznaczony jest na marginesie dłuższy cytat z jakiegoś podstawowegodzieła zkońca XIX wieku.Moją uwagę zwraca jednak przede wszystkim sama zakładka płaskaplastikowapochewka, taka sama jaką widziałam u.Tosziego.Miał w niej mapy Patope, Du-77sklandu i Matavi utrwalone metodą foto na cienkiej folii.I tu również ukryte są mapy, leczbardziej szczegółowe obejmujące tylko obszar Gór %7łółtych.Pamiętam, że w pracowni na stoliku, obok maszyny do pisania, leży lupa.Biorę ją idokładnieprzyglądam się Dolinie Martwych Kamieni.Jaskinia, w której się znajduję oznaczonajest czerwonym krzyżykiem, tuż niemal pod skalnym progiem, a dalej szlak wiodący wgłąbdoliny, nakreślony tym samym kolorowym mazakiem.I jeszcze cztery punkty pierwszyokoło dwóch kilometrów od bazy, ostatni już wysoko w górach, w krętym wąwozie.Wąwózten prowadzi ku przełęczy, poza którą otwiera się Kotlina Timu, a więc oko cyklonu.Składam pospiesznie mapę i chowam do kieszeni na piersiach.Ellen śpi, Quinty niepotrzebujęsię chyba obawiać.Otwierają się nowe możliwości działania.Z zachowania się Quinty wynika, że dzieje się coś, co próbuje przede mną ukryć.A jeślitak, to uzasadnione wydaje się przypuszczenie, iż to coś może zagrażać mnie iMartinowi.Odnalezienie mapy można w tej sytuacji uznać za niemal znak Opatrzności bez mapytrudnobyłoby w ogóle myśleć o ucieczce.Przejście przez obszar vortexu jest, oczywiście,połączonez dużym ryzykiem, ale jeśli trzeba wybierać między żandarmami Numy i koszmaramianomalii? Martin przebywał zresztą w vortexie przez ponad dwa tygodnie i stwierdził teżobecność innych ludzi a więc jakoś można się przedostać [ Pobierz całość w formacie PDF ]