[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zgodnie z twoim rozkazem Erie odprawił ludziRothwella do obozu w lesie, ale jednemu z nich kazał wrócić z wozem.Wóz załadowaliśmyworkami ze zbo\em zakupionym przez Waltera.- Mam nadzieję, \e nie kupił za du\o.- Nie, panie, miejsca dla Lady Reiny na pewno nie zbraknie.Ranulf kiwnął głową i spojrzał na Kenrica i Lanzo.- Zdecydowaliście ju\, który z was z nią pojedzie?- Lanzo - odrzekł Kenric.- Jest ni\szy, zajmie mniej miejsca.- Ledwie cal ni\szy od ciebie - burknął Lanzo - a to prawie \adna.- W takim razie szczuplejszy - przerwał mu z uśmiechem Kenric.Walter chichotał obserwując, jak się przekomarzają.- Widzę, \e Lanzo pojedzie na ochotnika z woli Kenrica, czy\ nie tak? W takim razieuwa\aj, Lanzo.Otrzymujesz najwa\niejsze zadanie.Nasza sikoreczka mo\e spróbowaćzaalarmować stra\e, więc musisz dopilnować, \eby nie zakołysała wozem i \eby nawet niepisnęła, dopóki nie wyjedziemy za mury zewnętrzne.Jak myślisz, Ranulfie? Poradzi sobie?jest niewiele wy\szy od niej.- Ale jest, i to a\ o cal - naigrawał się Kenric.- Poradzisz sobie, Lanzo? - spytał go z całą powagą Ranulf.- Bo jeśli nie i naszabranka zdradzi swoją obecność stra\nikom, będziemy musieli przebijać się za mury.Czywiesz, ilu ludzi mo\e stracić \ycie, je\eli do tego dojdzie? - Dam radę - odrzekł stanowczo Lanzo.Ogarnięty nowym zapałem, posłał Kenricowipełne wy\szości spojrzenie, po czym spytał: - Ale właściwie po co mam siedzieć na wozie?- Nie powinieneś zwrócić na siebie uwagi, ale gdyby ktoś się tobą zainteresował,jesteś chory, rozumiesz? Tak cię\ko chory, \e nie mo\esz usiedzieć na koniu.- Trochę pojęczysz - wtrącił Walter udasz, \e chce ci się rzygać, i nabierzeszwszystkich niedowiarków.No i przy okazji zagłuszysz odgłosy dochodzące spod worów zezbo\em, gdyby Lady Reinie zachciało się krzyczeć.Nasi ludzie otoczą wóz, ale zrobią todyskretnie.Otrzymali odpowiednie rozkazy i wiedzą, \e nikt nie ma prawa zanadto się do waszbli\ać.- Jeszcze jakieś pytania? - Ranulf popatrzył po ich twarzach, lecz odpowiedziało mumilczenie.- Wobec tego zaczniemy o północy - zdecydował.- Ja i Kenric przyprowadzimyLady Reinę.Searle, będziesz czekał na zewnątrz, pod tą krótką kładką nad schodami.GdyWalter odwróci uwagę stra\ników w przybudówce, na-tychmiast przeka\emy ci brankę, więcbądz gotowy, jak tylko otworzą się drzwi.Musisz doprowadzić ją do wozu i zaczekać, a\zastąpi cię Lanzo.Pamiętaj, \e musisz się dobrze ukryć, gdy stra\nicy otworzą bramę, \ebywpuścić Krica.Erie przyniesie wiadomość, \e nasze obozowisko zostało zaatakowane przezbanitów, co da nam pretekst do szybkiego wyjazdu z Clydon.Obudzę rządcę, \ebywyprowadził nas za mury, więc akcja musi przebiec sprawnie i bez opóznień.- A jeśli rządca zechce obudzić swoją panią? - spytał Walter.- Wówczas zapędzisz do roboty swój giętki jęzor i dopilnujesz, \eby mu sięodechciało.Zresztą po co miałby ją budzić? Przecie\ będziemy stąd wyje\d\ać, a nie łomotaćdo bram.To chyba wszystko.Prześpijcie się trochę, nim zaczniemy, bowiem Erie wysłałprzodem zbrojnych Rothwella i kiedy dołączymy do reszty, będziemy mieli przed sobą całąnoc i cały dzień jazdy.Czuwać musi tylko jeden człowiek, Searle, ten, który cię obudzi, aleuprzedz naszych, \eby byli gotowi do drogi w chwili, gdy otrzymają taki rozkaz.Mają siodłaćkonie i jazda.My śpimy w stołpie i obudzi nas Kenric.Musimy wrócić do łó\ek przedprzyjazdem Erica z wieścią o napadzie.- Na razie to chyba wszystko - skonstatował Walter.- Mo\ecie się rozejść.Ranulf podszedł do stołu i napełnił puchar zagranicznym winem.Wziąłeś od kapelana pergamin i napisałeś ostrze\enie? - spytał.Walter skinął głową, wyciągnął zza pazuchy zwinięty pergamin i podał go Ranulfowi.- Trzeba to zostawić w jej komnacie, tak będzie najlepiej.Rankiem przyjdą ją zbudzići znajdą list.Myślisz, \e to konieczne? Sir William le\y chory, a nikt inny pościgu niepoprowadzi. - Nie słyszałeś, \e ma innych wasali? Mogła po któ-regoś wysłać i pewnikiemwysiała, zwłaszcza po dzisiejszym ataku.Teraz ju\ rozumie, \e do dnia ślubu, który sobiezaplanowała, powinna utrzymywać w Clydon znacznie liczebniejszy garnizon.Niewykluczone, \e ju\ jutro, najdalej pojutrze ściągnie do zamku siła zbrojnych.- Tak, masz rację - zgodził się z nim Walter [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl