[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Doprawdy - szepnęła z szacunkiem - to była wspaniała gra.Wyjęłaswój biały, kościany sztylet i podała mi go.Dopiero podłuższej chwili dotarło do mnie, że mam nim otworzyć klatkę.Nie dając sobie czasu na wątpliwości, rozcięłam górną część klatki.Kraty odskoczyły jak sprężyny, a przerażony gołąb zatrzepotałskrzydłami na jej dnie.Widziałam, jak pod jego kruchą skórą łomoczeserce.- Ciii.- szepnęłam.Wsadziłam dłonie do środka i przyłożyłamskrzydła do jego boków.Był niewyobrażalnie lekki.Czułam, jakby mójdotyk mógł go zmiażdżyć.Podniosłam oczy na Luke'a.Stał nieruchomowpatrzony we mnie.Dusza w moich dłoniach wyrywała się do Lukea i pozwoliłam jejprzyciągnąć swoje ręce w stronę jego piersi.Wyobraziłam sobie Lukeajako młodego i tętniącego życiem.I wszystko, co mogliśmy mieć.Chciałam powiedzieć coś w rodzaju żegnaj", ale czy coś jeszczenaprawdę zostało nam do powiedzenia? I pozwoliłam jego duszy zpowrotem w niego wlecieć.Lukę zaczerpnął powietrza, zamrugał oczami.i ożył.Był teraz takpełen życia, jego oczy tak błyszczały, twarz tak jaśniała, iż zrozumiałam,że nic o nim nie wiem.Uśmiechnął się od ucha do ucha.Młody, obcy,dziki człowiek.Mocno mnie pocałował.Una zbliżyła się i objęła jego bark.- Jesteś teraz jednym z nas.Jesteś związany muzyką.Jesteś w jejmocy.Muzyka to twoje życie.Lukę spojrzał na mnie.- Będę tutaj, dopóki gra muzyka, ślicznotko.Wez swoją harfę [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Doprawdy - szepnęła z szacunkiem - to była wspaniała gra.Wyjęłaswój biały, kościany sztylet i podała mi go.Dopiero podłuższej chwili dotarło do mnie, że mam nim otworzyć klatkę.Nie dając sobie czasu na wątpliwości, rozcięłam górną część klatki.Kraty odskoczyły jak sprężyny, a przerażony gołąb zatrzepotałskrzydłami na jej dnie.Widziałam, jak pod jego kruchą skórą łomoczeserce.- Ciii.- szepnęłam.Wsadziłam dłonie do środka i przyłożyłamskrzydła do jego boków.Był niewyobrażalnie lekki.Czułam, jakby mójdotyk mógł go zmiażdżyć.Podniosłam oczy na Luke'a.Stał nieruchomowpatrzony we mnie.Dusza w moich dłoniach wyrywała się do Lukea i pozwoliłam jejprzyciągnąć swoje ręce w stronę jego piersi.Wyobraziłam sobie Lukeajako młodego i tętniącego życiem.I wszystko, co mogliśmy mieć.Chciałam powiedzieć coś w rodzaju żegnaj", ale czy coś jeszczenaprawdę zostało nam do powiedzenia? I pozwoliłam jego duszy zpowrotem w niego wlecieć.Lukę zaczerpnął powietrza, zamrugał oczami.i ożył.Był teraz takpełen życia, jego oczy tak błyszczały, twarz tak jaśniała, iż zrozumiałam,że nic o nim nie wiem.Uśmiechnął się od ucha do ucha.Młody, obcy,dziki człowiek.Mocno mnie pocałował.Una zbliżyła się i objęła jego bark.- Jesteś teraz jednym z nas.Jesteś związany muzyką.Jesteś w jejmocy.Muzyka to twoje życie.Lukę spojrzał na mnie.- Będę tutaj, dopóki gra muzyka, ślicznotko.Wez swoją harfę [ Pobierz całość w formacie PDF ]