[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Publiczność nagrodziła jej odwagę oklaskami, tylko Tristan nieZdjął z głowy cylinder, z którego w tym momencie wyleciała wygnał na zadowolonego.Obserwował iluzjonistę z ponurą miną,para mlecznobiałych gołębi.Goście jęknęli z zachwytu.Wszyscy zaciskając palce na kieliszku.uznali, że wymiana złośliwości między Tristanem, a magikiem - Patrzcie na moje dłonie - poradził zaciekawionym gościom,była po prostu częścią występu.wymachując palcami tak blisko twarzy Arian że ta aż przymknęłaArian wbiła palce w ramię Tristana, zastanawiając się co powieki.- Za chwilę na własne oczy zobaczycie zadziwiającyjeszcze wymyśli nieobliczalny iluzjonista.Musiał być wyjątkowo pokaz iluzji.Patrzcie! Dzięki zręczności moich palców, za momentrozgoryczony, widząc, że nie udało mu się poróżnić jej z mężem.zapłonie ta śliczna lodowa panienka.Teraz, kiedy są razem, zjednoczeni jako mąż i żona, staruszek nic Wite Lize wykonał kilka dramatycznych wymachów, a kiedyim nie zrobi.wskazał piersi Arian, pod jego palcami pojawiła się niewielkabłyskawica.Publiczność była zachwycona, młodsi uczestnicyWite Lize wyczarował z laski bukiet lilii, czym wzbudził aplauzpubliczności.przyjęcia piszczeli z wrażenia.- A teraz będzie mi potrzebna pomoc ochotnika - zapowiedziałArian ziewała.Kule ognia nie robiły na niej wrażenia.Jej włosynastępny trik.nawet się nie podniosły.Zaczął przechadzać się wśród zebranych gości, szukając Tristan wydawał się spokojniejszy.potencjalnego asystenta.Zignorował małą dziewczynkę, która - Staruszku, twój amatorski pokaz pirotechniki zrobiłbyrozpaczliwie próbowała zwrócić na siebie jego uwagę.Podszedł do większe wrażenie, gdybyś wcześniej naładował akumulatory, którestolika młodej pary i wskazał Arian.wsadziłeś sobie.- Czyż mógłbym marzyć o lepszej asystentce niż urocza panna W tym momencie z jego dłoni wypadł kieliszek.Czerwonemłoda? wino.które wylało się na tren Arian, wyglądało jak krew.Arian wzdrygnęła się na widok jego zakrzywionego palca.- Dlaczego, Tristan! Dlaczego to.? - Arian spojrzała na niego- Nie, dziękujemy - przerwał mu Tristan.- Nie chcę, by moja i zobaczyła, że wpatruje się w jej biust, a jego twarz jest biała jakmłoda żona zamieniła się w gołębicę, zanim skończy się nasz kreda.miodowy miesiąc.- Skąd to się tu wzięło? - zapytał oschle.Tuż za nim, jak cień,Goście byli wyraznie zawiedzeni.Lizę przekrzywił głowę i pojawił się Copperfield.uśmiechał się nieśmiało.Arian drżała, gdy do niej podszedł.- Co z tobą, Lennox? Boisz się, że zniknie na twoich oczach? - O co chodzi, Tristan? Nie patrz tak na mnie.PrzerażaszTristan zdenerwował się.Arian czuła, te za moment straci mnie.panowanie nad sobą i uderzy iluzjonistę pięścią w twarz.Położyła Na sali zaległa grobowa cisza.Nikt nie śmiał nawet drgnąć.dłoń na amulecie, zastanawiając się, czy nie postarać się, żeby Nikt, z wyjątkiem Wite'a Lize, który wycofywał się z wyrazemmagik zniknął.zadowolenia na pomarszczonej twarzy.- Nie martw się, Tristan - powiedziała w końcu, przerywając - Skąd to się, u diabła, wzięło? - powtórzył Tristan.ciszę.- Pomogę mu wykonać ten ograny trik.Arian w milczeniu potrząsała głową, nie odważyła się- Arian, uważam, że nie.zaryzykować odpowiedzi na jego ponure pytanie.Złapał ją zaAle ona już była przy magiku.ramię. - Szmaragd! Skąd.do cholery, masz ten szmaragd?W jej oczach pojawiły się łzy.- Mówiłam ci przecież, że dostałam go od matki!Arian zaczęła szlochać, gdy Tristan dotknął jej brody dokładniew ten sam sposób, w jaki robił to Linnet a wtem zerwał jej z szyiamulet.Przyglądał mu się przez chwile po czym podniósł do góryi zakołysał nim przed oczyma ArianW tym momencie Wite Lize uderzył piorunem i szmaragdpękł na dwie części.W środku znajdował się zwój drucików.Nadzieja prysła jak bańka mydlana.To nie była jej magia.Nigdy.Zawsze jego.Tristan spoglądał to na Arian, to na kamień.Miłość ustąpiła,zrodziły się wątpliwości.Arian opuściła ramiona.Wszystko, w co wierzyła - magia,zaufanie, wieczna miłość - legło w gruzach.W oczach mężadostrzegła dawną podejrzliwość.Tristan schował amulet do kieszeni, zostawiając Arian bezradną.Część trzeciaNie była w stanie zaprotestować, gdy popchnął ją w stronę Svena ipowiedział:- Lepiej stąd odejdz. Arian nie mrugnęła nawet okiem.- Nie nazywam się Whitewood.tylko Lennox.Pani Lennox.Palił w milczeniu przez dłuższą chwile, strzepując popiół dostyropianowego kubeczka.- Chyba nie wyraziłem się wystarczająco jasno.Kiedy25kontaktowała się pani z Arthurem Finchem po raz ostatni?Arian patrzyła na niego, nic nie mówiąc.Rozmazany tusz do rzęsdodatkowo podkreślał jej zmęczenie.Na podłodze leżała jedwabnatiara.Włosy Arian rozsypały się na ramionach.Suknia ślubna byłacała pognieciona i poplamiona.Tristan, który obserwowałprzesłuchanie przez lustrzaną szybę w pokoju obok, nie mógłznieść tego widoku.Wyłączył nawet mikrofon, by nie słyszeć jejzmęczonego głosu.Opadał już z sił.Z każdą chwilą słabło jego zdecydowanie.Kiedy zamykał piekące oczy, widział obraz Arian, miotającej- Czy teraz lub kiedykolwiek kontaktowała się panipioruny.W zmierzwionych włosach wyglądała jak małaz człowiekiem o nazwisku Arthur Finch?dziewczynka.To wtedy zdobyła jego serce.Nie chciał się do tego- Nie - odpowiedziała zachrypniętym głosem Arian.W ciąguprzyznać przed samym sobą, ale już wtedy wiedział, że żadnaostatnich pięciu godzin słyszała to samo pytanie co najmniejkobieta nie zaspokoi pożądania, jakie wzbudzały w nim ufne oczytrzydzieści razy.Arian.Słodka, zwodnicza Arian, którą miał w ramionach, a która- Czy to Finch dał pani mikroprocesor, który badają teraz nasiteraz była poza jego zasięgiem.Aż do świtu nie przestał o niejnaukowcy?myśleć.- Nie.Ranek przyniósł jeszcze więcej wątpliwości i pytań.Tristan- A kto?nie mógł uwierzyć, że Arian to zrobiła.Doświadczenie nauczyło- Mówiłam już, że dostałam amulet od matki.Nie wiem.o cogo jednak, że cynizm był jedyną bronią przeciwko złudzeniom.wam chodzi.Powoli zaczynał dostrzegać sens w tym koszmarze.ChcącDetektyw zapalił kolejnego papierosa i zaczął krążyć wokółuszanować jej prywatność, prawdopodobnie sam zacisnął pętlę nastołu, wydychając nosem dym.Levinson miał swoje sposoby,swojej szyi.dzięki którym złamał niejednego zatwardziałego oszusta, pró-W końcu ta kobieta nie miała żadnej rodziny, przeszłości, niebującego okraść firmę.Fachu uczył się, pracując jako detektyw.miała nawet tożsamości [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl