[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chcę iść popływać, mamo - powiedziałodziecko.- Nie mogę teraz przerwać, Marise.- Będziesz tak grała do wieczora - nadąsała się.- Dlaczego nie poprosisz ojca, żeby z tobą popływał?- Na pewno nie wziął spodenek.- Zapytaj.- Nie chcę!Amelia westchnęła.- Więc musisz na mnie poczekać.Pięć minut pózniej mała wyszła na taras.Sethuśmiechnął się do niej.- Cześć, co słychać?Skubiąc dolną wargę, wymamrotała:- Chcesz popływać?- Bardzo chętnie.Tylko się przebiorę i jużidziemy.Buzia się jej rozjaśniła.- Fajnie!Pobiegł na górę, ciesząc się tym małym zwycięstwem.Gdy znalazł się z powrotem na tarasie, jużczekała w jasnorożowym kostiumie i z mnóstwemnadmuchiwanych zabawek w ramionach.Rzucił ręcznik na krzesło i zdjął koszulkę.- Kto ostatni, ten jest zgniłym jajem! - zawołałwesoło.Marise nie odrywała wzroku od jego żeber.- Kto to zrobił?Blizna była wciąż jeszcze mocno czerwona.Sethprzysiadł na brzegu basenu i gestem zaprosił ją oboksiebie.- To był wypadek.Byłem w Afryce.- Ojej, widziałeś lwy?Zaczął jej opowiadać różne historie.Przerywałamu pytaniami, śmiała się z żartów, przysunęła siębliżej, gdy opisywał spotkanie z lwem i małymstadem słoni.- Fajnie opowiadasz - skonstatowała z zadowolonym westchnieniem, gdy skończył.Czując się, jakby właśnie otrzymał nagrodę Nobla, zapytał:- Idziemy do wody?- Pokażę ci, jak pływam na plecach - zaproponowała nieśmiało.Amelia obserwowała z góry, jak ojciec z córkąpluskają się w basenie.Wcześniej patrzyła, jaksiedzą razem na brzegu.Taka zmiana, pomyślała.Była szczęśliwa, że Seth i Marise stopniowozbliżają się do siebie.Seth wyszedł z basenu, otrząsając mokre włosy.Promienie słońca podkreślały długą linię jego pleców.Amelia poczuła, jak rodzi się w niej pożądanie.Pochylił się i wyciągnął z wody Marise, po czymostrożnie postawił ją na brzegu.Zmiała się z czegoś,co jej powiedział.Amelia otarła oczy chusteczką.Jak miała się skupić na pracy, gdy świat falował jej przed oczami?wiczyła jeszcze przez kilka godzin, częściowodlatego, żeby ojciec i córka mieli dla siebie więcejczasu.Potem zeszła na dół i wspólnie zjedli obiadoraz obejrzeli na wideo Króla Lwa.Gdy film sięskończył, Amelia powiedziała:- Czas spać, skarbie.- Poczytacie mi bajkę, dobrze? - poprosiła Ma-rise.Usiedli przy jej łóżeczku i każde przeczytałojeden rozdział.Uczestniczenie w tym wieczornymrytuale ogromnie wzruszyło Setha.Na pożegnaniepoklepał małą po ramieniu, mówiąc:- Do zobaczenia jutro.- Moglibyśmy odwiedzić Suzy.- Marise podskoczyła na łóżku.- Ona uważa, że to fantastycznie,że przyjechałeś.- Chętnie.Dobranoc, skarbie.Wspaniale siędziś z tobą bawiłem.Znalazłszy się na dole, chwycił kurtkę i wybiegłz domu.Gwiazdy świeciły jasno.Seth nie umiałwyobrazić sobie, że jego matka siedzi przy nim i czytamu o przygodach myszki zwanej Stuartem Malutkim.Miał ściśnięte gardło, czuł napięcie w całym ciele.Jako dziecko miał wszystko, co można kupić zapieniądze.O ileż bogatsza była Marise.Ruszył do domu.Samotny sen w pokoju gościnnym chyba go zabije.Zwiatła jeszcze się paliły.Wołałby, żeby Amelia poszła już spać.Gdy wszedł do domu, zawołała go z kuchni.Stałaprzy oknie w wypłowiałych dżinsach i rozciągniętym swetrze.Włosy związała wstążką.- Masz ochotę na gorącą czekoladę? - zaproponowała.- Dzięki, nie, jestem zmęczony, to był długidzień.- Pójdziesz ze mną do łóżka? - spytała cicho.Jak zwykle potrafiła nim wstrząsnąć.- Chyba się nie da, ze względu na Marise.- Ona ma twardy sen.Zamknę drzwi do sypialni.Przeczesał palcami włosy.- Co się dzieje?- Proszę, Seth.chodzmy do łóżka.Tam możemy rozmawiać.- Zamknę drzwi wejściowe - oznajmił.Ruszyła na górę świadoma każdym nerwem, żeSeth podąża tuż za nią.W sypialni paliły się dwieświece.Nie miała pojęcia, jaki będzie jej kolejnyruch.Seth przyciągnął ją do siebie.Wtuliła w niegotwarz, czując przez cienki materiał koszuli ciepłojego ciała.Powoli odpłynęło z niej całe napięcie.- Gdzie masz nocną koszulkę? - spytał.- Pod poduszką.Zaczął ją niespiesznie rozbierać.Nie mówiąc anisłowa, czubkami palców zmysłowo pieścił jej kark,wypukłość piersi, twardy brzuch.Zsunął dżinsy z jejdługich nóg.Na koniec włożył jej koszulkę przezgłowę.Czuła żar w całym ciele, jednak Seth się nieśpieszył.Zdjął koszulę i spodnie, i cisnął je naratanowy fotel.Położył się i przyciągnął Amelię dosiebie.Dopiero wtedy delikatnie ją pocałował.Dostosowując się do nastroju Setha, Amelia leniwie zarzuciła nogę na jego udo, objęła go za szyjęi poddała mu się.Pieścił ją z niezwykłą czułościąi delikatnością, powoli i pewnie wiodąc ku miejscurozświetlonemu złotawym blaskiem słońca, a niepłomieniem ognia.Czuła, że cała topnieje w strumieniu ciepłego światła.Kołysana regularnymi, powolnymi falami rozkoszy szepnęła jego imię i skryła twarz na piersi.Potem zaczęła muskać pocałunkami całe ciało Setha.Zwinnie obróciła się w jegoramionach i przywarła piersiami do twardego brzucha.W tej samej chwili poczuła, jak wchodzi w nią.Westchnęła z rozkoszy.Pojękując cicho, poruszała biodrami wraz z nim.Nie odrywał od niejoczu, z których wyzierała bezbrzeżna czułość.Oddychała coraz szybciej, wyginając biodra, nie odwracała wzroku.Oczy Setha pociemniały, sercewaliło mu w piersi.Schwytana w jego rytm ruszyłaku niemu, wydając zduszone okrzyki.Jęknął gardłowo.Opadli na poduszki, ciasno spleceni ze sobą.Amelia leżała bez ruchu.Seth obejmował jąmocno ramionami, jak gdyby nie chciał się z niąrozstać.Jej serce wypełniło się słodyczą uczucia.Zakochuję się w tobie, Seth, pomyślała.Wiedziała, że to prawda.Czując bezbrzeżny spokój, zasnęła.ROZDZIAA DWUNASTYSeth wyjeżdżał w niedzielę tuż po lunchu.Czekała go podróż w interesach do Wenezueli.Marisepożegnała się z nim i pobiegła do ogrodu.Ameliaprzyglądała się, jak Seth chowa torbę w bagażnikuporsche [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Chcę iść popływać, mamo - powiedziałodziecko.- Nie mogę teraz przerwać, Marise.- Będziesz tak grała do wieczora - nadąsała się.- Dlaczego nie poprosisz ojca, żeby z tobą popływał?- Na pewno nie wziął spodenek.- Zapytaj.- Nie chcę!Amelia westchnęła.- Więc musisz na mnie poczekać.Pięć minut pózniej mała wyszła na taras.Sethuśmiechnął się do niej.- Cześć, co słychać?Skubiąc dolną wargę, wymamrotała:- Chcesz popływać?- Bardzo chętnie.Tylko się przebiorę i jużidziemy.Buzia się jej rozjaśniła.- Fajnie!Pobiegł na górę, ciesząc się tym małym zwycięstwem.Gdy znalazł się z powrotem na tarasie, jużczekała w jasnorożowym kostiumie i z mnóstwemnadmuchiwanych zabawek w ramionach.Rzucił ręcznik na krzesło i zdjął koszulkę.- Kto ostatni, ten jest zgniłym jajem! - zawołałwesoło.Marise nie odrywała wzroku od jego żeber.- Kto to zrobił?Blizna była wciąż jeszcze mocno czerwona.Sethprzysiadł na brzegu basenu i gestem zaprosił ją oboksiebie.- To był wypadek.Byłem w Afryce.- Ojej, widziałeś lwy?Zaczął jej opowiadać różne historie.Przerywałamu pytaniami, śmiała się z żartów, przysunęła siębliżej, gdy opisywał spotkanie z lwem i małymstadem słoni.- Fajnie opowiadasz - skonstatowała z zadowolonym westchnieniem, gdy skończył.Czując się, jakby właśnie otrzymał nagrodę Nobla, zapytał:- Idziemy do wody?- Pokażę ci, jak pływam na plecach - zaproponowała nieśmiało.Amelia obserwowała z góry, jak ojciec z córkąpluskają się w basenie.Wcześniej patrzyła, jaksiedzą razem na brzegu.Taka zmiana, pomyślała.Była szczęśliwa, że Seth i Marise stopniowozbliżają się do siebie.Seth wyszedł z basenu, otrząsając mokre włosy.Promienie słońca podkreślały długą linię jego pleców.Amelia poczuła, jak rodzi się w niej pożądanie.Pochylił się i wyciągnął z wody Marise, po czymostrożnie postawił ją na brzegu.Zmiała się z czegoś,co jej powiedział.Amelia otarła oczy chusteczką.Jak miała się skupić na pracy, gdy świat falował jej przed oczami?wiczyła jeszcze przez kilka godzin, częściowodlatego, żeby ojciec i córka mieli dla siebie więcejczasu.Potem zeszła na dół i wspólnie zjedli obiadoraz obejrzeli na wideo Króla Lwa.Gdy film sięskończył, Amelia powiedziała:- Czas spać, skarbie.- Poczytacie mi bajkę, dobrze? - poprosiła Ma-rise.Usiedli przy jej łóżeczku i każde przeczytałojeden rozdział.Uczestniczenie w tym wieczornymrytuale ogromnie wzruszyło Setha.Na pożegnaniepoklepał małą po ramieniu, mówiąc:- Do zobaczenia jutro.- Moglibyśmy odwiedzić Suzy.- Marise podskoczyła na łóżku.- Ona uważa, że to fantastycznie,że przyjechałeś.- Chętnie.Dobranoc, skarbie.Wspaniale siędziś z tobą bawiłem.Znalazłszy się na dole, chwycił kurtkę i wybiegłz domu.Gwiazdy świeciły jasno.Seth nie umiałwyobrazić sobie, że jego matka siedzi przy nim i czytamu o przygodach myszki zwanej Stuartem Malutkim.Miał ściśnięte gardło, czuł napięcie w całym ciele.Jako dziecko miał wszystko, co można kupić zapieniądze.O ileż bogatsza była Marise.Ruszył do domu.Samotny sen w pokoju gościnnym chyba go zabije.Zwiatła jeszcze się paliły.Wołałby, żeby Amelia poszła już spać.Gdy wszedł do domu, zawołała go z kuchni.Stałaprzy oknie w wypłowiałych dżinsach i rozciągniętym swetrze.Włosy związała wstążką.- Masz ochotę na gorącą czekoladę? - zaproponowała.- Dzięki, nie, jestem zmęczony, to był długidzień.- Pójdziesz ze mną do łóżka? - spytała cicho.Jak zwykle potrafiła nim wstrząsnąć.- Chyba się nie da, ze względu na Marise.- Ona ma twardy sen.Zamknę drzwi do sypialni.Przeczesał palcami włosy.- Co się dzieje?- Proszę, Seth.chodzmy do łóżka.Tam możemy rozmawiać.- Zamknę drzwi wejściowe - oznajmił.Ruszyła na górę świadoma każdym nerwem, żeSeth podąża tuż za nią.W sypialni paliły się dwieświece.Nie miała pojęcia, jaki będzie jej kolejnyruch.Seth przyciągnął ją do siebie.Wtuliła w niegotwarz, czując przez cienki materiał koszuli ciepłojego ciała.Powoli odpłynęło z niej całe napięcie.- Gdzie masz nocną koszulkę? - spytał.- Pod poduszką.Zaczął ją niespiesznie rozbierać.Nie mówiąc anisłowa, czubkami palców zmysłowo pieścił jej kark,wypukłość piersi, twardy brzuch.Zsunął dżinsy z jejdługich nóg.Na koniec włożył jej koszulkę przezgłowę.Czuła żar w całym ciele, jednak Seth się nieśpieszył.Zdjął koszulę i spodnie, i cisnął je naratanowy fotel.Położył się i przyciągnął Amelię dosiebie.Dopiero wtedy delikatnie ją pocałował.Dostosowując się do nastroju Setha, Amelia leniwie zarzuciła nogę na jego udo, objęła go za szyjęi poddała mu się.Pieścił ją z niezwykłą czułościąi delikatnością, powoli i pewnie wiodąc ku miejscurozświetlonemu złotawym blaskiem słońca, a niepłomieniem ognia.Czuła, że cała topnieje w strumieniu ciepłego światła.Kołysana regularnymi, powolnymi falami rozkoszy szepnęła jego imię i skryła twarz na piersi.Potem zaczęła muskać pocałunkami całe ciało Setha.Zwinnie obróciła się w jegoramionach i przywarła piersiami do twardego brzucha.W tej samej chwili poczuła, jak wchodzi w nią.Westchnęła z rozkoszy.Pojękując cicho, poruszała biodrami wraz z nim.Nie odrywał od niejoczu, z których wyzierała bezbrzeżna czułość.Oddychała coraz szybciej, wyginając biodra, nie odwracała wzroku.Oczy Setha pociemniały, sercewaliło mu w piersi.Schwytana w jego rytm ruszyłaku niemu, wydając zduszone okrzyki.Jęknął gardłowo.Opadli na poduszki, ciasno spleceni ze sobą.Amelia leżała bez ruchu.Seth obejmował jąmocno ramionami, jak gdyby nie chciał się z niąrozstać.Jej serce wypełniło się słodyczą uczucia.Zakochuję się w tobie, Seth, pomyślała.Wiedziała, że to prawda.Czując bezbrzeżny spokój, zasnęła.ROZDZIAA DWUNASTYSeth wyjeżdżał w niedzielę tuż po lunchu.Czekała go podróż w interesach do Wenezueli.Marisepożegnała się z nim i pobiegła do ogrodu.Ameliaprzyglądała się, jak Seth chowa torbę w bagażnikuporsche [ Pobierz całość w formacie PDF ]