[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ten szpieg ciągle mi chodzi po głowie  rzekł w zamyśleniu. Jeśli razzgodził się na zdradę, będzie zdradzał dalej i wyśledzić go trzeba, to pewne.Ale czy należy zabijać?. Na takiego nie może być innej kary. Słusznie.Powiesisz jednak tego, na jego miejscu znajdzie się inny, któ-rego nie znasz, i znów wpadniesz w matnię.A jeśli nie powiesisz, łatwo pójśćjego tropem i można wtedy zajść nawet bardzo daleko.Ten nad Dziwną pew-nie jest tylko płotką, ktoś mu wydaje rozkazy.Popatrzysz dobrze i kto wie, czy144 nie odkryjesz całego łańcucha, a w razie potrzeby zamiast jednego szpiegamożna by wyciąć od razu kilkudziesięciu.Razem z ich przywódcami.Ostrożnie padały słowa, coraz więcej w nich było skupienia.Krysta przystanęła raptownie. Sądzisz  wpatrzyła się w niego bacznie  że ten człowiek nie był tylkowynajętym chwilowo łotrzykiem, który się złakomił na biskupie pieniądze? Na pewno nie.Sprawdzałem to i owo po drodze.Gdyby pójść jego śla-dem, lecz zręcznie, najprawdopodobniej doszłoby się w końcu aż do Malbor-ka.Zwiesiła głowę i ruszyła za oddalającą się szybko drużyną. Mów dalej  rzekła po chwili. Wiesz chyba więcej ode mnie, jeśli wy-suwasz takie domysły.Przemawiał odtąd coraz płynniej, coraz więcej wkładał w słowa zapału.Las się przybliżał powoli.Z lewej strony zaczerniały dworzyszcza Kagenów wPustkowie i Duńskiej Górze, z prawej rozbłysło jezioro. Jak widzisz, sprawa warta zachodu  kończył. Krzyżacy wiedząwszystko, nawet co się dzieje na dworach książąt.Widzę dobrze ich robotę,niekiedy zetnę jakiegoś szpiega.Do głowy jednak nie mogę dotrzeć.A szkoda,bo przez to marnieje niejedno piękne życie i niejedna poważna sprawa.Jeżeliwięc masz ochotę, spróbuj.Może tobie lepiej dopisze szczęście. A gdyby.Gdybym dowiedziała się czegoś, jak ci przekazać? Wezwij mnie.Choćby przez dziada o jednym oku, siedzącego przedKościołem Zwiętego Michała w Wolinie.Albo jeszcze prościej: przez zbójcęAukasza z pieczary w warnowskim borze. Tam także masz znajomości?. Ano, mam  roześmiał się cicho. Dla porządku dodam na wszelki wy-padek, że o tobie i twoich ludziach Aukasz nigdy nie wspomniał słowem.Bar-dzo porządny zbójca.Pieniądze ciuła, ale nikogo nie zdradza.Ziemia obniżyła się, nabrała wilgoci, zagrodziła im drogę bujna krzewina.Krysta zarządziła postój. Tu musimy się rozstać  rzekła zwracając się do młodego rycerza. Razjeszcze dziękuję za pomoc.Postaram się kiedyś jakoś odpłacić.145  Odpłacisz najlepiej, jeśli zachowasz życie  rzekł ciepło. Nie narażajsię zatem zbytnio.I nigdy sama nie pchaj się między wroga, bo ciasnota wbitwie i niepewna ziemia pod stopami mogą się okazać grozniejsze niż nie-przyjaciel. Teraz rozumiem to dobrze.Jakby w poczuciu winy, zwiesiła głowę.Dostrzegł natychmiast jej pomie-szanie. Nie przejmuj się  przemówił wesoło. Człowiek uczy się ciągle i niewspominałbym wcale o tym, gdyby mi nie zależało na twoim życiu.Muszędbać o nie.Obiecałem przecież zrobić z ciebie królową! Pamiętasz?. Jakże mógłbym zapomnieć! Szarfa zresztą mi przypomina.Mam ją przysobie zawsze!Sięgnął do kieszeni, swawolnym trochę ruchem rozwinął przed nią pąsowąwstęgę.Spojrzał na nią i nagle skupił się w sobie, na jej twarzy bowiem niedostrzegł wcale radości.Jakby, w popłochu przesunął wzrok dalej: zmęczeniludzie siedzieli w milczeniu.Pośród nich leżały na ziemi nosze z ciałem zakry-tym szczelnie skrwawioną derką. Głupstwa plotę  odezwał się cicho. Zachciało mi się żartów, gdyobok pogrzeb.Zdaje się, że bardzo lubiłaś tego Wargina? Znałam go od lat.Dzielny był przy tym i mądry.I to on pierwszy pomy-ślał o mnie w chwili nieszczęścia.Takiego niełatwo zapomnieć.Przemknął w górze wiatr, zaskrzypiały gałęzie, rozszeleściły się liście.Księżyc zanikał.Jak stada ptactwa uchodzącego na południe, gromadami za-częły napływać znad Bałtyku ciemne obłoki. Ranek  rzekł spoglądając na niebo. Wy musicie ukryć się w borze, a ina mnie już czas.Obyśmy spotkali się kiedyś w weselszej chwili.Wziął ją za rękę, uścisnął i znieruchomiał.Wydało mu się nagle, że z wid-niejących naprzeciw oczu przenika do jego ciała jakieś przedziwne ciepło inapełnia je coraz większą błogością. Bywaj  dodał porywczo, jakby zląkł się tego spojrzenia. Przede mnądaleka droga. A dziś gdzie złożysz głowę?.Nie spałeś przecież przez całą noc.146  Zobaczę.Może wśród zbójców.Dla takiego wędrowca garstka sianawystarczy.Ruszył przed siebie szybko.Smukła sylwetka mignęła raz i drugi pośródkrzewiny, pobladła i niespodziewanie rozpłynęła się w mroku.Krysta odwró-ciła się powoli.Jak przez mgłę ujrzała wpatrzonych w nią bacznie ludzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl