[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Drugi przybysz mógł być równie wysoki, gdyby sięnie garbił; wyglądał na akademika.Włosy miałufarbowane na różne kolory i zaplecione, prawie jaklalkarz.%7ładen z nich nie wydawał się mieć przy sobiebroni.ARM zapewniało szeroko zakrojone szkolenie zesztuk walki.Sigmund podejrzewał, że jeśli nie byliuzbrojeni, to mógłby pokonać ich obu.A co potem?Walczyć po kolei z każdym na tym świecie? Szczerze mówiąc, Erica zaatakował w panice.Sigmund zrobił trzykroki i przysiadł na kamieniu, dłonie składając na udach.Trawa łaskotała jego gołe stopy.Ten wyglądający na profesora poczłapał do Erica,żeby go uwolnić.Popatrzył na zaplątany pas od szaty izałamując ręce zrobił niepewną minę.Jego towarzysz się uśmiechnął. Dziękuję, Sigmundzie.Twoja współpraca ułatwiasprawę.Jestem Omar Tanaka-Singh.Mów mi Omar.Mójwalczący z węzłem przyjaciel to Sven Hebert-Draskovics.Sven, przetnij to po prostu.Sigmund obciągnął szatę. A może ja to zrobię.Chciałbym odzyskać pasek.Omar się zaśmiał. Niedługo dostaniesz prawdziwe ubranie.Nessuspowiedział, że taka szata będzie czymś znajomym.Erie był już wolny, przestępował z nogi na nogę imasował nadgarstki, żeby pobudzić krążenie.Przerwał nachwilę, pochylił się i podał Sigmundowi swój pasek. Wez ten.Sigmund nagle zauważył, że nie rzuca cienia.Omartakże nie.Erie i Sven, stojący bliżej drzew i dlategoosłonięci przed słońcami, mieli cienie.Sigmund poczułucisk w piersi; nie śmiał spojrzeć na ogniste kule naniebie. Chcę wiedzieć, jak się tutaj znalazłem.Chcęrozmawiać z Nessusem. Gdy on będzie chciał porozmawiać z tobą.A co do tego, jak się tu znalazłeś. Omar wzruszył ramionami.To wie tylko Nessus.Chciał być obecny, gdy autodocskończy pracę nad tobą.Pomyślał, że zobaczenieznajomych twarzy może pomóc.Zatrzymało go cośpilnego.Omar strzepnął z ramienia gałązkę.Dlaczego Omar się denerwował? Jeśli to coś znaczy, Sigmundzie, to przepraszam zacały ten szok.Kiedyś musieliśmy cię obudzić.Mieliśmynadzieję, że przynajmniej w nocy ten las wyda się.normalny.Nessus powiedział, że nasze budynki tak niewyglądają.Sigmund opasał się paskiem Erica. Normalne.Czyli podobne do ziemskich. Opowiedz nam o Ziemi  gwałtownie powiedziałSven. Jest tyle rzeczy, które chcemy wiedzieć. Wszystko w swoim czasie. Omar klasnął w ręce. Przede wszystkim znajdzmy naszemu gościowi jakieśubranie i coś do jedzenia.Byli poplecznikami Nessusa.Sigmund zastanawiałsię, dlaczego sądzą, że cokolwiek im powie.Być możenajlepiej było się nad tym nie rozwodzić.Ruszył zaOmarem przez las, z Erikiem i Svenem za plecami.Omaridąc, wyjął coś z kieszeni kombinezonu.Wyglądało to jakjakiś pilot albo komputer.Po kilku krokach się zatrzymali. Ty po mnie  powiedział Omar. Postukał w urządzenie, które wyjął z kieszeni, wszedłna cienki, wypolerowany dysk, leżący na ziemi  izniknął.Dysk, o średnicy zaledwie jakiegoś metra, byłotwartą kabiną transferową! Nic dziwnego, że Sigmundnie usłyszał, że ktoś się zbliża. Dokąd idziemy?  zapytał.Erie westchnął. Po ubranie i jedzenie.Sigmundzie, im szybciejpozbędziesz się nieufności, tym szybciej otrzymaszodpowiedzi.Po prostu wejdz na dysk za Omarem.Ander go zdradził i postrzelił.Ktoś uprowadził jegoumierające ciało.Raczej nie należało prosić o okazaniezaufania. A autodoc?To dla niego nieomal zabił Sigmunda.Z całąpewnością to właśnie to urządzenie uratowało Sigmunda.Nie porzuci go łatwo. Załatwię jego przeniesienie  powiedział Erie. Tyi Sven powinniście ruszać dalej.Sigmund wpatrywał się w dysk.Nie pamiętał, kiedyostatnio skorzystał z kabiny transferowej.A jednak  jeśliErie powiedział prawdę  ta ostrożność nie uchroniła goprzed wpadnięciem w ręce lalkarzy.Sigmund wyszedł w słabo oświetlonympomieszczeniu.Wyglądało jak zwyczajny magazyn.prawie.Okna pod dachem miały dziwny kształt.Wciemnych kątach nieprzyjemnie brzęczały nieznane urządzenia.Kolory  wszystko  wydawały się jakbyniewłaściwe.Ledwie zauważył Omara przytrzymującegogo za łokieć i sprowadzającego z dysku.Podłoga byładziwnie ciepła i sprężysta.Chwilę pózniej pojawił sięSven.Sigmund spojrzał na swoje odbicie w lustrzanejścianie i uznał, że wygląda nawet młodziej, niż się czuje.Jak dwudziestolatek! Nanotechnologia, powiedziałCarlos.To oznaczało, że jego autodoc mógł naprawićSigmunda na poziomie komórkowym, a nawet odwrócićbłędy nagromadzone przez całe życie w każdej nitceDNA.To nagłe odmłodzenie było cudem, któregoSigmund w natłoku zdarzeń nie potrafił pojąć.Otępiały Sigmund założył kombinezon i buty takie,jak nosiła jego eskorta.Materiał wydawał się być dziwnieśliski.Szczypiąc go, wywołał kalejdoskop kolorów.Dynamicznie programowane nanowłókno! Sven zrobiłcoś, żeby skonfigurować strój do spokojnego inieruchomego wzoru.Na owalnym stole stała miska z najzwyklejszymiowocami.Sigmund wyłowił jeden ze sterty.To było, bezwątpienia, zielone jabłko.Nagle poczuł wilczy głód.Pożarł jabłko i dwa banany, a potem duszkiem wypiłszklankę wody.Wierzchem dłoni otarł usta. Przynajmniej to było normalne.I co teraz? Teraz wezmiemy cię na wycieczkę. Omar usunąłpestki zjedzonej właśnie gruszki. Zanim zgodzisz się nacokolwiek musimy cię przekonać, że Nowa Terra jest ludzkim światem.* * *Z Omarem na przedzie, Sigmund przeskoczył.Na gwarny plac miejski, po którym pędzilimężczyzni i kobiety ubrani w każdy kolor tęczy.Ziemiabyła niezwykła pod względem palety ubrań i barwieniaskóry, ale te budynki! Ich kolory okropnie się gryzły, akształty i wzajemne układy męczyły umysł.Sigmundodwrócił wzrok i podążył za Omarem na kolejny dysk.Do parku, gdzie spacerujące rodziny rozkoszowałysię słońcami.(Nie! Nie mogę o tym myśleć).Skupił się naludziach.Zarówno mężczyzni, jak kobiety nosili znaczniewięcej biżuterii, niż było przyjęte na Ziemi.Doroślimający dzieci nosili jej najwięcej.I tak dużo dzieci.Tymrazem Sigmund ruszył za Svenem.Na farmę, gdzie nad polem kukurydzy rozciągającymsię po horyzont robotnicy pilotowali żniwiarki.Gdziebyły ptaki? Sigmund zastanawiał się nad tym, gdy Svenpoprowadził go.Na dziedziniec szkolny, po którym biegali chłopcy idziewczynki, krzycząc z radości.Ale wyposażenie tegodziedzińca! Wszystko było niskie i zaokrąglone,wskazując na niezaprzeczalny wpływ lalkarzy.ZanimSigmund zdążył coś powiedzieć, pojawił się Omar ipoprowadził go.Na plac handlowy otoczony witrynami, ze sklepów wylewali się ludzie (i kilku lalkarzy), i znikali i pojawialisię na dyskach transferowych.Sigmund z pewnością widział tysiące, a raczejdziesiątki tysięcy ludzi w różnych miejscach.Wniektórych miejscach był środek dnia, a na niebie świeciłysłońca; w innych nadchodził świt albo zmierzch.Sigmundnie miał pojęcia, gdzie się na tym świecie znajdował, alboile czasu minęło od jego powrotu do życia.Skok.W jeszcze jedno miejsce [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl