[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie ufała sobie na tyle, ażeby się odezwać.Sampołożył ostatnią kartkę na dwóch poprzednich.Czuję się tak, jak gdybym za chwilę miała eksplodować.Nikt mi nie wierzy.Nikt nigdy mi nie wierzył.Wiem, że jestem teraz zdana wyłącznie na siebie.Może zawsze byłam.- Ten zapis pochodzi z 18 kwietnia.- Sam potwierdził najgorsze obawy Gra-ce.- I od tej pory nie było żadnych nowych?- spytała cicho drżącym głosem.- %7ładnych.- Domyślam się,- Przypuszczam, że nie.Grace zastanawiała się przez chwilę.Czuła, że ma pustkę w głowie.Nagleuderzyła ją nowa myśl.- Czy w komputerze nie znaleziono żadnych notatek, które mogłyby się od-nosić do jej ojca?Sam przecząco pokręcił głową.- Czy to nie trochę dziwne?- Może i tak.- Umilkł.- Cała ta sprawa wydaje się dość zastanawiająca.- Jak to?- Prowadzenie dziennika nie świadczy o zbyt dużej przezorności, nie sądzisz?- Ona ma czternaście lat, Sam.Jak wielkiej przezorności można się spodzie-wać po kimś w tak młodym wieku?- Nie wiem.- Wyglądał na zakłopotanego.- Jeśli Cathy zostanie oskarżona ozamordowanie Beatrice Flager - a stanie się to lada moment - i sprawa trafi przedławę przysięgłych, której członkowie będą musieli zadecydować, czy dowody sąna tyle przekonywające, aby wszcząć proces - policja i oskarżyciel spróbują do-wieść, że była bardzo sprytna, skoro wstała w środku nocy, nie budząc ciotki, do-tarła do Coconut Grove i nie zakłócając snu Beatrice Flager, ugodziła ją w szyję.RLT A może nawet o to, że mniej więcej to samo zrobiła w gabinecie mojego ojca.-Załamał mu się głos.Potrząsnął głową.- Do czego zmierzasz, Sam?- Do tego.- Potarł dłonią skroń.- Chodzi mi o to, że jeśli była na tyle prze-biegła, żeby dokonać tego wszystkiego, z pewnością nie wykazałaby się aż takwielką nierozwagą, aby umieszczać swoje zwierzenia w dzienniku, który mógłbybyć potem odczytany przed całym światem.- Zapiski zostały zabezpieczone hasłem - przypomniała Grace.- Jest zbyt mądra, aby nie wiedzieć, że to nie zabezpieczenie, jeśli komputerwpadnie ręce w specjalisty.Wszystkie dzieciaki zdają sobie teraz z tego sprawę.- Czy przesłuchałeś ją w związku z dziennikiem? - Grace przypomniała sobie,że Cathy sama z siebie powiedziała jej o tym, że prowadzi dziennik w kompute-rze.Wspomniała nawet, że to rodzaj notatnika i że zabrała ze sobą komputer dodomu swojej ciotki.- Przyznała się do prowadzenia dziennika, ale zaprzeczyła, jakoby powyższezapiski były jej autorstwa.Wyparła się również hasła.- Sam wzruszył ramiona-mi.- W moim wydziale przeważa opinia, że jej zaprzeczenia nic nie znaczą.- Tere-fere kuku" - mniej więcej tak to ujął Al Martinez, a zarówno sierżantKovac, jak i nasz szef, Hernadez, byli tego samego zdania.- Czy mam rację, sądząc, że się z nimi nie zgadzasz? - spytała Grace w na-głym przypływie nadziei.- Jak inaczej można wytłumaczyć pochodzenie zapi-sków? Czy istnieje szansa, że to nie są notatki Cathy?- Jeśli nie ona to napisała, musiał to zrobić ktoś inny.- W jaki sposób dostał się do komputera? - Zastanawiała się przez chwilę.-Czy godziny i daty wszystkich notatek nie są automatycznie rejestrowane?- Są - przyznał Sam.- Zabraliśmy komputer Cathy z sypialni, którą zajmowa-ła w domu swojej ciotki.- Odczytał z twarzy Grace pytanie, którego nie zadała.-A to oznacza, że osoba, która sporządziła ostatnią notatkę, musiała w czasie wpi-sywania jej do komputera przebywać w domu Frances Dean.- Czy zapiski nie mogły zostać przesłane za pośrednictwem elektronicznejpoczty?- Nie jestem ekspertem w tych sprawach - powiedział Sam.- Kiedy jednakzapytałem o tę ewentualność, nasi specjaliści kategorycznie ją wykluczyli.RLT Grace nie potrafiła sprecyzować dokładnie swoich odczuć.I nie wiedziała,czy w związku z wątpliwościami Sama powinna zachować optymizm, czy teżnie.- Jeszcze trochę kawy? - spytała.- Tak, bardzo proszę.Wstała, aby im obojgu napełnić filiżapki.Poruszając się niespiesznie, próbo-wała zrozumieć jego stanowisko.- Co chcesz mi powiedzieć, Sam?- Nie wiem.- Ależ wiesz.- Przyniosła obie filiżanki z powrotem do stołu, pochyliła się,szybkim gestem zmierzwiła Harry'emu sierść i ponownie usiadła.- Z twojej wy-powiedzi wynika, że nadal nie wierzysz w to, aby Cathy kogokolwiek zamordo-wała.W oczach Sama wciąż malował się wyraz szczerego zatroskania.Głośno za-czerpnął powietrza, a potem powoli je wypuścił.- Musisz pamiętać, że to moja prywatna opinia, a nie pracowników mojegowydziału.I z pewnością nie prokuratora stanowego.- Mam to na uwadze.- I to, co powiem, jest również przeznaczone wyłącznie dla twoich uszu.- To oczywiste - zapewniła.- Faktycznie, nadal mam wątpliwości.- Dostrzegł błysk w jej oczach.- Ale tonie powód, abyś żywiła zbyt wielkie nadzieje.Miałaś rację, nazywając zapiski wdzienniku komputerowym kolejnym prezentem dla prokuratora stanowego.Do-kładnie tym właśnie są.Grace skinęła głową, a potem rozcieńczyła swoją kawę mlekiem.Zachowaniepanowania nad sobą kosztowało ją niemało wysiłku.- Jak inne postępy w śledztwie?- Pytasz o to nieoficjalnie?- Od tej pory zdecydowanie tak.- Co to znaczy, Grace?Ze spokojem wytrzymała jego spojrzenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl