[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mój piesek zaskowyczał i wylękniony skrył się w kącie, a Gloucester zamilkł iodwrócony do mnie plecami na chwilę znieruchomiał, jakby zastanawiał się, jakdalej prowadzić tę bitwę.Myślał, a ja czekałam.Czekałam, aż podejdzie iodwróci się, bo nie miałam zamiaru omawiać spraw tak istotnych na odległość.Chciałam także widzieć twarz, nie plecy.- A więc? - W końcu odwrócił się i podszedł, ale nie za blisko.Zatrzymał się wodległości równej długości miecza.- Co masz mi do powiedzenia?Nie, nie cofnęłam się ani na krok, chociaż wykorzystywał wszystko, by mniezastraszyć.Nie tylko słowa, nie tylko gniew, także wzrost, szerokość ramion.Prężył się przecież, wyciągał w górę.A ja nadal spokojnie i z godnością odparłam:- Edmund poprosił mnie o rękę.Zamierzamy się pobrać.- Tak się stać nie może.Jeśli poczyniłaś już jakieś ustalenia, masz to wszystkoodwołać.- Czyżby? - rzuciłam lodowato, a potem spojrzałam na biskupa Henryka.- Acóż ty o tym sądzisz, milordzie? O moim małżeństwie z twoim bratankiem?Chytre oczka biskupa natychmiast spojrzały w inną stronę, to znaczy w dół, naręce ozdobione pierścieniami.- Moim zdanie, Katarzyno, należy to rozważyć.- Rozważyć?! - Ręce Gloucestera zacisnęły się w pięści.- Na Boga! A co turozważać?! Nie wyjdziesz za niego!- Owszem.Uczynię ten krok - oświadczyłam już nie lodowato, raczejbeznamiętnie, jakby chodziło na przykład o podróż do Westminsteru.Dalejbyłam wyprostowana i z uniesioną głową, choć czułam coraz większy strach.- Nie, to się w głowie nie mieści! - pieklił się Gloucester.- %7łeby angielskakrólowa, ukoronowana i namaszczona, po śmierci króla powtórnie brała sobiemęża.W tym momencie pozwoliłam sobie zaśmiać się, bo dla mnie to, co powiedział,było po prostu śmieszne.- Tak powiadasz, milordzie? Czyżby w tym królestwie, istniejącym od wielustuleci, nigdy nie zdarzyło się, żeby królowa wdowa po raz drugi wzięła sobiemęża?- Nie.Nie było i nie będzie! Rada Królewska nigdy na to nie zezwoli.BiskupHenryk cicho chrząknął, po czym oznajmił:- A jednak zdarzyło się.- Uśmiechnął się jakby z zadowoleniem.-Adelajda zLouvain powtórnie wyszła za mąż.- Kto? O kim ty mówisz? - spytał zaskoczony Gloucester.- O Adelajdzie, żonie króla Henryka I.- A, ona.Gloucester skrzywił się z niesmakiem, a biskup Henryk nie przestając sięuśmiechać, dodał jeszcze parę słów:- Warto czytać o zamierzchłych czasach, czyż nie tak? Adelajda co prawda byładrugą żoną Henryka I i to nie ona dała mu następcę, niemniej jednak, jakpowiedziałem, żoną króla była i po jego śmierci po raz drugi wyszła za mąż.Czyli jeśli chodzi o precedens.- Bzdura! - ryknął Gloucester.- Skoro Adelajda nie dała królowi potomka, co tumówić o precedensie! Henryku, jeśli zamierzasz poprzeć swego przeklętegobratanka w tej bezsensownej.O nie! Nie miałam zamiaru wysłuchiwać żadnych inwektyw rzucanych naEdmunda.Podniosłam rękę, żeby uciszyć Gloucestera, i choć to, co czułam, niebyło już tylko zwykłym lękiem, spytałam spokojnym, wyważonym głosem:- Czy to znaczy, że w ogóle nie wolno mi wyjść powtórnie za mąż?- Nie do końca.- zaczął biskup.Został jednak zagłuszony przez Gloucestera, który oświadczył kategorycznie:- Oczywiście, że nie! Czegoś takiego u nas nie było i nie będzie! Czyli przedemną pustka.- Rozumiem.Mam nadal być sama.Gloucester pokiwał głową.Trudno było nie wyczuć, że zrobił to z ogromnąulgą.Uznał, że wreszcie jego argumenty trafiły mi do przekonania, i dlategonagle stał się prawie nadskakujący.- Chyba nie masz powodu do narzekania, Katarzyno.Niejeden zazdrości citwojej pozycji.Masz w Anglii wdowie włości, masz syna i zapewnione miejscena królewskim dworze.Korzyści więc niemało.Ale mi jednak czegoś brakowało, i to tak bardzo, że postanowiłam się o tozapytać, choć czułam, że nie ma co się łudzić.Gloucester nie okaże mi aniodrobiny zrozumienia.- Czyli mam zapewniony szacunek i wszelkie wygody, ale miłość jestniedozwolona?- Amory! - Gloucester skrzywił się z niesmakiem.- Amory! To dobre dlagłupich kobiet niskiego stanu, a ty jesteś królową wdową! Spójrz na lady Joannę.Jest szacowną wdową i to jej wystarcza.- Lady Joanna ma prawie sześćdziesiąt lat, a ja dwadzieścia pięć.- I nie jesteś zdolna powstrzymać swojej żądzy! - Zamarłam.Nie wierzyłamwłasnym uszom, że śmiał użyć takich właśnie słów przeciwko mnie.Lecz na tymnie koniec, bo mierząc mnie lodowatym spojrzeniem, wysyczał: - Za bardzoprzypominasz swoją matkę!Wiedział, gdzie uderzyć.Och Boże, czy już zawsze tak będzie? Reputacjamojej matki jako podstawowy argument, gdy chce się mnie zmiażdżyć?Nieważne.Ważne, że Gloucester oskarża mnie o niepohamowane żądze.Właśnie on, któremu w sprawach małżeńskich nie zawsze szło gładko, wydajewyroki! Czułam, jak narasta we mnie gniew, który znalazł ujście w gniewnychsłowach.Wyrzucałam je z siebie, podchodząc jednocześnie do Gloucestera:- Kto ci dał prawo stawiać mi takie zarzuty? Oskarżać mnie o niepohamowaneżądze? Nie masz prawa kalać imienia mojej matki, nie masz prawa mnie karcić!Czyż nie postępuję właściwie? Zachowuję się nienagannie, robię wszystko to,czego ode mnie się oczekuje.Zawsze jestem przy moim synu.Kiedy jeszcze nieumiał chodzić, na własnych rękach zaniosłam go do parlamentu! Nigdy niezachowałam się niegodnie ani na oczach poddanych, ani w swoich komnatach!Teraz też nie zamierzam popełnić żadnej nikczemności.Chcę tylko wyjść zamąż, świadoma, że w niczym nie zaszkodzę memu synowi.Czyż odbiorę muprzez to prawo do tronu? Przecież nie! - Byłam oburzona, urażona.I jaknajbardziejzdecydowana nie ustąpić.- Nie zgadzam się z tobą, milordzie.Wyjdę zaEdmunda Beauforta.Nie ma takiego prawa, które by mi tego zabraniało!Dłonie Gloucestera, przyciśnięte do boków, po raz kolejny zacisnęły się wpięści.- Po co ten gniew, Katarzyno? Przecież nie powinnaś się niczemu dziwić.Kiedywróciłaś do Anglii, wyłożyłem ci jasno, czego się od ciebie oczekuje.A ja dalej kipiałam ze złości:- O tak! Wyłożyłeś! Pamiętam doskonale! Porę wybrałeś właściwą! Zaledwiekilka dni po pogrzebie Henryka, kiedy byłam w najgłębszej rozpaczy, ty prawiszmi kazania, układasz moje dalsze życie, wyznaczasz mi reguły, które mająobowiązywać mnie aż do mojej śmierci!- Bo trzeba było to powiedzieć.Twoja osoba jest niezmiernie ważna dla Anglii [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Mój piesek zaskowyczał i wylękniony skrył się w kącie, a Gloucester zamilkł iodwrócony do mnie plecami na chwilę znieruchomiał, jakby zastanawiał się, jakdalej prowadzić tę bitwę.Myślał, a ja czekałam.Czekałam, aż podejdzie iodwróci się, bo nie miałam zamiaru omawiać spraw tak istotnych na odległość.Chciałam także widzieć twarz, nie plecy.- A więc? - W końcu odwrócił się i podszedł, ale nie za blisko.Zatrzymał się wodległości równej długości miecza.- Co masz mi do powiedzenia?Nie, nie cofnęłam się ani na krok, chociaż wykorzystywał wszystko, by mniezastraszyć.Nie tylko słowa, nie tylko gniew, także wzrost, szerokość ramion.Prężył się przecież, wyciągał w górę.A ja nadal spokojnie i z godnością odparłam:- Edmund poprosił mnie o rękę.Zamierzamy się pobrać.- Tak się stać nie może.Jeśli poczyniłaś już jakieś ustalenia, masz to wszystkoodwołać.- Czyżby? - rzuciłam lodowato, a potem spojrzałam na biskupa Henryka.- Acóż ty o tym sądzisz, milordzie? O moim małżeństwie z twoim bratankiem?Chytre oczka biskupa natychmiast spojrzały w inną stronę, to znaczy w dół, naręce ozdobione pierścieniami.- Moim zdanie, Katarzyno, należy to rozważyć.- Rozważyć?! - Ręce Gloucestera zacisnęły się w pięści.- Na Boga! A co turozważać?! Nie wyjdziesz za niego!- Owszem.Uczynię ten krok - oświadczyłam już nie lodowato, raczejbeznamiętnie, jakby chodziło na przykład o podróż do Westminsteru.Dalejbyłam wyprostowana i z uniesioną głową, choć czułam coraz większy strach.- Nie, to się w głowie nie mieści! - pieklił się Gloucester.- %7łeby angielskakrólowa, ukoronowana i namaszczona, po śmierci króla powtórnie brała sobiemęża.W tym momencie pozwoliłam sobie zaśmiać się, bo dla mnie to, co powiedział,było po prostu śmieszne.- Tak powiadasz, milordzie? Czyżby w tym królestwie, istniejącym od wielustuleci, nigdy nie zdarzyło się, żeby królowa wdowa po raz drugi wzięła sobiemęża?- Nie.Nie było i nie będzie! Rada Królewska nigdy na to nie zezwoli.BiskupHenryk cicho chrząknął, po czym oznajmił:- A jednak zdarzyło się.- Uśmiechnął się jakby z zadowoleniem.-Adelajda zLouvain powtórnie wyszła za mąż.- Kto? O kim ty mówisz? - spytał zaskoczony Gloucester.- O Adelajdzie, żonie króla Henryka I.- A, ona.Gloucester skrzywił się z niesmakiem, a biskup Henryk nie przestając sięuśmiechać, dodał jeszcze parę słów:- Warto czytać o zamierzchłych czasach, czyż nie tak? Adelajda co prawda byładrugą żoną Henryka I i to nie ona dała mu następcę, niemniej jednak, jakpowiedziałem, żoną króla była i po jego śmierci po raz drugi wyszła za mąż.Czyli jeśli chodzi o precedens.- Bzdura! - ryknął Gloucester.- Skoro Adelajda nie dała królowi potomka, co tumówić o precedensie! Henryku, jeśli zamierzasz poprzeć swego przeklętegobratanka w tej bezsensownej.O nie! Nie miałam zamiaru wysłuchiwać żadnych inwektyw rzucanych naEdmunda.Podniosłam rękę, żeby uciszyć Gloucestera, i choć to, co czułam, niebyło już tylko zwykłym lękiem, spytałam spokojnym, wyważonym głosem:- Czy to znaczy, że w ogóle nie wolno mi wyjść powtórnie za mąż?- Nie do końca.- zaczął biskup.Został jednak zagłuszony przez Gloucestera, który oświadczył kategorycznie:- Oczywiście, że nie! Czegoś takiego u nas nie było i nie będzie! Czyli przedemną pustka.- Rozumiem.Mam nadal być sama.Gloucester pokiwał głową.Trudno było nie wyczuć, że zrobił to z ogromnąulgą.Uznał, że wreszcie jego argumenty trafiły mi do przekonania, i dlategonagle stał się prawie nadskakujący.- Chyba nie masz powodu do narzekania, Katarzyno.Niejeden zazdrości citwojej pozycji.Masz w Anglii wdowie włości, masz syna i zapewnione miejscena królewskim dworze.Korzyści więc niemało.Ale mi jednak czegoś brakowało, i to tak bardzo, że postanowiłam się o tozapytać, choć czułam, że nie ma co się łudzić.Gloucester nie okaże mi aniodrobiny zrozumienia.- Czyli mam zapewniony szacunek i wszelkie wygody, ale miłość jestniedozwolona?- Amory! - Gloucester skrzywił się z niesmakiem.- Amory! To dobre dlagłupich kobiet niskiego stanu, a ty jesteś królową wdową! Spójrz na lady Joannę.Jest szacowną wdową i to jej wystarcza.- Lady Joanna ma prawie sześćdziesiąt lat, a ja dwadzieścia pięć.- I nie jesteś zdolna powstrzymać swojej żądzy! - Zamarłam.Nie wierzyłamwłasnym uszom, że śmiał użyć takich właśnie słów przeciwko mnie.Lecz na tymnie koniec, bo mierząc mnie lodowatym spojrzeniem, wysyczał: - Za bardzoprzypominasz swoją matkę!Wiedział, gdzie uderzyć.Och Boże, czy już zawsze tak będzie? Reputacjamojej matki jako podstawowy argument, gdy chce się mnie zmiażdżyć?Nieważne.Ważne, że Gloucester oskarża mnie o niepohamowane żądze.Właśnie on, któremu w sprawach małżeńskich nie zawsze szło gładko, wydajewyroki! Czułam, jak narasta we mnie gniew, który znalazł ujście w gniewnychsłowach.Wyrzucałam je z siebie, podchodząc jednocześnie do Gloucestera:- Kto ci dał prawo stawiać mi takie zarzuty? Oskarżać mnie o niepohamowaneżądze? Nie masz prawa kalać imienia mojej matki, nie masz prawa mnie karcić!Czyż nie postępuję właściwie? Zachowuję się nienagannie, robię wszystko to,czego ode mnie się oczekuje.Zawsze jestem przy moim synu.Kiedy jeszcze nieumiał chodzić, na własnych rękach zaniosłam go do parlamentu! Nigdy niezachowałam się niegodnie ani na oczach poddanych, ani w swoich komnatach!Teraz też nie zamierzam popełnić żadnej nikczemności.Chcę tylko wyjść zamąż, świadoma, że w niczym nie zaszkodzę memu synowi.Czyż odbiorę muprzez to prawo do tronu? Przecież nie! - Byłam oburzona, urażona.I jaknajbardziejzdecydowana nie ustąpić.- Nie zgadzam się z tobą, milordzie.Wyjdę zaEdmunda Beauforta.Nie ma takiego prawa, które by mi tego zabraniało!Dłonie Gloucestera, przyciśnięte do boków, po raz kolejny zacisnęły się wpięści.- Po co ten gniew, Katarzyno? Przecież nie powinnaś się niczemu dziwić.Kiedywróciłaś do Anglii, wyłożyłem ci jasno, czego się od ciebie oczekuje.A ja dalej kipiałam ze złości:- O tak! Wyłożyłeś! Pamiętam doskonale! Porę wybrałeś właściwą! Zaledwiekilka dni po pogrzebie Henryka, kiedy byłam w najgłębszej rozpaczy, ty prawiszmi kazania, układasz moje dalsze życie, wyznaczasz mi reguły, które mająobowiązywać mnie aż do mojej śmierci!- Bo trzeba było to powiedzieć.Twoja osoba jest niezmiernie ważna dla Anglii [ Pobierz całość w formacie PDF ]