[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pochylił się i wierzchem dłoni pogładził ją poramieniu.- Jennifer, wszystko w porządku?Pociągnęła nosem, nie patrząc na niego.- Głupie pytanie jak na Supermana.A co, wygląda na to, że wszystko jest w porządku?Spuścił wzrok i potarł kciukiem o kciuk.Miała rację, to było głupie pytanie.- Alex od trzech miesięcy ma romans ze swoją współpracownicą - powiedziała głucho.- Tak, wiem.Jennifer odwróciła się do niego.- Co znaczy „wiem”? Wiedziałeś o tym? Skąd?- W pewnym sensie.- David potarł palcami czoło.- Jasmine to podejrzewała.Niechcący posłyszała, jak Alex rozmawia przez telefon w tym dniu, kiedy graliście w tenisa.Ale nie miała pewności.Radziła się mnie i ja też uznałem, że nie do nas należy informowaniecię o tym.Jennifer skinęła głową i znów zapatrzyła się w dal.- Nie, chyba nie - przyznała.- Powinnam się była sama domyślić.- Skuliła się iwybuchnęła płaczem.David wstał, przysiadł obok niej na sofie, wcisnąwszy się między poręcz a jej plecy,po czym objął ją ramieniem i przytulił, kołysząc jak rozżalone dziecko.- Co ja złego zrobiłam, Davidzie? Czy to moja wina? Co ja takiego zrobiłam?- Nic.Nie zrobiłaś nic złego.Nie wolno ci tak myśleć.To wina Alexa.- Ale dlaczego to zrobił? Dlaczego w ogóle c h c i a ł mnie zdradzić?- Nie wiem.Nie mam pojęcia.Czasami ludzie przestają dostrzegać to, co mają.- Myślałam, że.Było nam razem dobrze, Davidzie.Może nie idealnie, byliśmyzanadto zapracowani, ale dobrze.Mieliśmy siebie, dom, dziecko.A teraz.- Głos jej sięzałamał.- Teraz mówię o tym w czasie przeszłym!- I w tym właśnie rzecz, Jennifer! - David przesiadł się z sofy na stolik i ujął ją za obieręce.- Nie wolno ci mówić o tym w czasie przeszłym.Nadal masz to wszystko! Posłuchaj.Trudno mi to odpowiednio wyrazić, ale.Ja już tego nie mam, Jennifer.Mogę mówićwyłącznie w czasie przeszłym, choć dałbym wszystko, aby tak nie było.Wiesz, po śmierciRachel zamknąłem się w sobie, zgorzkniałem, przestałem dostrzegać innych.Teraz, choćserce wciąż mnie boli, wiem, że moje dzieci to nie tylko obowiązek, lecz także ogromnaradość.Ty nadal masz i Benjiego, i Alexa.Co więcej, Benji nadal ma Alexa, a przecież gopotrzebuje.Kocha go.Alex jest jego ojcem.Nie zapominaj o tym, Jennifer.Proszę cię: nigdyo tym nie zapominaj.To fakt, że Alex zachował się jak idiota, ale przez wzgląd na szczęścieBenjiego i twoje warto to naprawić! Musicie to naprawić, Jennifer.Proszę cię, spróbuj, zróbto dla mnie.Nie mógłbym znieść myśli, że twoją rodzinę, która stała się dla mnie tak.takszalenie ważna, spotkał ten sam los co moją.Chociaż można było tego uniknąć.Odwróciła się ze smutkiem i powoli pokręciła głową.- Ale jak? Od czego powinnam zacząć, skoro nawet nie miałam pojęcia, że coś jest nietak! Skąd mam wiedzieć, jak to naprawić?- Nie wiem.Po prostu nie wiem.Boże, my mężczyźni potrafimy być takimi durniami!Zastanówmy się.- Przerwał, żeby zebrać myśli.- Rozmawiałaś z nim wczoraj w nocy?- Nie.Byłam zbyt wściekła.- Jennifer parsknęła suchym śmiechem.- Prawdę mówiąc,zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem, co było idiotyczne, skoro ma własne klucze.Tak czyowak, zanim wszedł z powrotem, odesłał tę.tę kobietę taksówką, a my z Sophie byłyśmy jużspakowane i gotowe do wyjazdu.- Po co wrócił?- Mówił, że chce ze mną porozmawiać.- Ale ty nie chciałaś?- Jasne że nie! Przecież mnie zdradził! A poza tym.- wargi Jennifer zaczęły siętrząść.- Poza tym co? Mów!- Poza tym bałam się, że zażąda ode mnie rozwodu - wykrztusiła.David ścisnął jej dłoń i obrócił jej twarz ku sobie.- I zażądał?- Nie.Powiedział tylko, że mu przykro i chce porozmawiać.- A potem?- A potem wyjechałyśmy.- I to wszystko?- Nie.- Jennifer milczała przez chwilę.- Kiedy wsiadałam do samochodu, podbiegł ipowiedział, że będzie tu dziś po południu.- Jennifer, proszę cię, wysłuchaj go! Musisz spróbować! Mówcie o tym, co jestistotne, w twoim życiu i jego! Zmuś go, żeby też cię zrozumiał!- Dlaczego uważasz, że w ogóle zechcę go jeszcze oglądać?- Bo dotychczas, ilekroć cię o coś prosiłem, nigdy nie powiedziałaś „nie”.Zamilkli oboje.Jennifer popatrzyła na niego, przygryzając wargi.Potem uśmiechnęłasię blado i skinęła głową.- Tak, to prawda.Nigdy ci nie odmówiłam.Pogłaskał ją po twarzy.Chwyciła jego dłoń i przytuliła do policzka.Patrzył, jak łzakapie jej z oka i spływa mu po palcu.- Dlaczego ty jesteś taki wyjątkowy, Davidzie?- Nie jestem.Tego możesz być pewna.- O tak, jesteś.- Urwała i zajrzała mu w oczy.- Szkoda, że to nie ja spotkałam cięprzed laty w Oksfordzie.- Podniosła jego rękę do ust i ucałowała jej wnętrze, nim znówzbliżyła ją do policzka.- Cóż.dzieliły nas czas, przestrzeń i ocean.Zarzuciła mu ręce na szyję i wtuliła twarz w jego ramię.- Ale znaleźliśmy most, prawda, mój najdroższy przyjacielu? - szepnęła.- Po tylulatach znaleźliśmy most nad oceanem.Odsunął ją delikatnie, ujął jej twarz w dłonie i kciukami otarł łzy.- Tak, znaleźliśmy most - odszepnął.- I dlatego nigdy, przenigdy cię nie zapomnę.Siedzieli w milczeniu, wtuleni w siebie.Ciszę przerwał dopiero przenikliwy dzwonektelefonu.Jennifer podniosła się z westchnieniem i wyszła do gabinetu.Zza uchylonych drzwisłychać było jej głos:- Halo? Cześć, córeczko.Nie, dobrze.A gdzie ty jesteś?.Mhm.Jest tutaj, chcesz znim rozmawiać?.Tak, już ci go daję.- Nakryła dłonią słuchawkę i zawołała półgłosem: -Davidzie, to Sophie.Chyba coś się stało, bo jest bardzo zdenerwowana.David wielkimi susami pobiegł do gabinetu i wziął słuchawkę od Jennifer.- Tak, słucham cię, skarbie.- Tatusiu, kiedy byłam z Dodie w ogródku, przyszedł faks - wyjąkała pospiesznieSophie.- Nie przejmuj się, kochanie, to na pewno od Archiego z firmy.- Nie, tato.- Sophie urwała.- Słuchaj, czy.czy wylew to coś poważnego?- Wylew? Tak.Dlaczego pytasz?- Bo dziadek właśnie miał wylew! - Głos Sophie załamał się i przeszedł w szloch.ROZDZIAŁ 33David siedział samotnie na pomoście, spoglądając na zatokę i zaciskając w dłonizmięty arkusz papieru faksowego.Wziął głęboki oddech, rozwinął kartkę i po raz trzecizaczął odczytywać wąskie zamaszyste pismo matki.Kochany Davidzie!Bardzo mi trudno o tym pisać, lecz niestety, nie ma łatwego sposobu, by przekazać Citę nieszczęsną nowinę.Dziś przed południem twój ojciec miał wylew krwi do mózgu.Siedzęwłaśnie przy nim w szpitalu Raigmore'a w Inverness.Doktor przed chwilą wyszedł; określiłstan ojca jako względnie stabilny.Jest strasznie blady, powtykali w niego mnóstwo rurek, leczteraz śpi spokojnie, korzystam więc ze sposobności, by do Ciebie napisać.List będzie pewniedługi, ale uważam, że najważniejsze jest, byś dokładnie zrozumiał, jak do tego doszło.Nikt się nie spodziewał.Ojciec naprawdę czuł się bardzo dobrze.Jednakże wczorajpóźnym popołudniem odwiedził go Duncan Caple.Myślałam, że wpadł jak zwykle, by zdaćojcu sprawę z tego, co dzieje się w gorzelni, ale kiedy wyszedł, znalazłam Twego ojca wstanie najwyższego podniecenia.Wiemy teraz, iż Duncan nie był wobec nas tak szczery, jak nam się wydawało.Ojciecstreścił mi ich rozmowę, ale jego stan bardzo mnie zaniepokoił i chyba nie wszystko do mniedotarło.Otóż zdaje się, że firma o nazwie Kirkpatrick chce wykupić Glendurnich.Nie wiem, odjak dawna Duncan im pomagał, lecz musiało to trwać jakiś czas [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl