[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To pewnie coś mu zalazło za skórę - góralka poprawiła spódnicę.- Czemu Arnold tak się zachowuje?- A czemu chłop szaleje? Przez gorzałkę i przez kobiety.U niego to była tylko kobieta, boArnold taki jest, \e prawie wcale nie pije.- Pochodzi z Podhala czy gdzieś z daleka?- Z miasta, czyli z Nowego Targu.To podobno był porządny chłopak i dobry uczeń.Z moimstarszym bratem do jednej klasy chodził, potem uczył się w liceum.Nawet maturę zdał i dostał sięna studia.Studiował.Jak się to nazywa, gdzie polskiego ludzie się uczą?- Filologia polska.- To on miał być nauczycielem od polskiego w szkole.W mieście poznał jakąś dziewczynę.Wiersze jej pisał, zapraszał do kawiarni, gdzie bywali literaci i aktorzy.Aadna była, to faceci lgnęlido niej jak wilcy do owieczki.Tak jakoś wyszło, \e ta podlotka wybrała sobie jakiegoś aktora,starszego i bogatszego, a Arnolda zostawiła.Chłopak prze\ywał to strasznie.Ludzie mówili, \ewyzwał tamtego na pojedynek na pięści.Walczył jak lew, a padł jak mucha.Ten aktor podobnowiele razy grał boksera i wiedział jak uderzyć, \eby jednym ciosem człowieka powalić.Nieoszczędził naszego Arnolda.Jedno co dobre, \e potem i tak tamtą dziewczynę zostawił, po44 dziesięciu latach.- Niemo\liwe, \eby Arnold nie znalazł sobie innej narzeczonej.- Nie znalazł.Młode to lubią, jak chłop to jest chłop, potańczy, wypije i.wie pan co.A coim było po tych poematach Arnolda.On całkiem się załamał.Rzucił studia, przez lata owce pasał i -jak my tu - oscypki wędził.Dobrzy ludzie przyraili mu taką jedną, ju\ po przejściach, z dzieckiem,ale nie bardzo było wiadomo czyim.Arnold pokochał dziecko, babę przygarnął i uczciwe traktował,a ta co? Jak tylko zobaczyła jakiegoś starego narzeczonego, to zaraz kieckę zadarła i poleciała zatamtym, a\ do Chicago.Dobrze, \e o dziecku nie zapomniała.Tego ju\ Arnoldowi było za wiele.Doktorzy musieli się nim zająć i nawet chłopina wylądował w takim przytułku dla obłąkanych.- W szpitalu psychiatrycznym - wtrąciłem odpowiedniejsze określenie.- Jak wrócił do nas po roku, to od razu z rentą.Chłopy to mu nawet trochę zazdrościli, bomówili, \e to pierwszy facet, któremu płacą za krzywdy, jakie zrobiły baby i \e ka\dy z nich więcejna taką rentę zasługuje.Od tej pory Arnold tylko mieszka w tych Torbasach, we dworku u takiejdobrej pani.- Ta pani ju\ nie \yje - powiedziałem.Góralka szybko prze\egnała się.- To była moja ciocia.Kobieta popatrzyła na mnie.- A zupełnie pan do niej niepodobny - stwierdziła po chwili.- Wszyscy wiedzą, \e jak Arnoldma problem, to siedzi cicho.Podobno lekarze powiedzieli, \e tak będzie ju\ zawsze.Jak milczy, togo z nami nie ma i nie mo\na mu przeszkadzać.Jest dziwny, ale nikt mu krzywdy tu nie uczyni.Pan te\ nie ma takiego zamiaru?- Nie - zapewniłem wstając.- Dziękuję pani za informacje.Do widzenia!Kiedy powróciłem do Torbasów, wziąłem torby z zakupami i część zaniosłem do kuchni,część do swojego apartamentu.Wziąłem kupione w mieście pudełko czekoladek i zszedłem poddrzwi pani Tekli.Delikatnie zastukałem.- To ja, Paweł Daniec.Mogę wejść?Pani Tekla nie odpowiedziała.- Proszę mnie wpuścić, bo musimy omówić pewne sprawy administracyjne.Firana w dziurze na drzwiach zafalowała i w progu stanęła pani Tekla.Patrzyła na mniepustym wzrokiem.- To dla pani od kogoś, kto bardzo chciałby z panią kiedyś zjeść kolację i porozmawiać -podałem jej czekoladkiJej twarz od razu pokraśniała i spojrzała na pudełko.- Ile smaków! - zachwycała się jak dziecko oglądając zdjęcia czekoladek na spodzie.- Ktopanu to dał?- To na razie tajemnica - uśmiechnąłem się.- Trzeba pani to naprawić - wskazałem nazasłonę.- Jutro się tym zajmiemy, dobrze?- Dobrze - pani Tekla chyba mnie nie słuchała zapatrzona w czekoladki.Na stole za nią wcią\stała zastawa, jakby na kogoś czekała.- Do widzenia! - ukłoniłem się.Nie odpowiedziała.Zatrzasnęła drzwi.Zrobiłem w tył zwrot i wkroczyłem do pokojuArnolda.Zrobiłem to głośno ale jemu nawet nie drgnęła powieka.- Wiem ju\ o tobie wszystko - oznajmiłem siadając na biurku.W maszynę do pisania była wkręcona wcią\ ta sama kartka, z tym samym wierszem, który odczasu mojej ostatniej wizyty nie wydłu\ył się nawet o jedną literę.Arnold siedział na krześle.Nastoliku wcią\ le\ała przewrócona szklanka, a on herbatę pił z kubka z urwanym uchem.45 - Wiem to, co ludzie mówią - kontynuowałem [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl