[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nie możesz mieć pretensji, że mnie to interesuje.Teraz, kiedy nie ścigam już rozbójników, mój losjest w twoich rękach, pani.- Zatrzymał się w samym środku pracowni.- Tutaj pachnie tak, jakbyśzebrała wszystkie kwiaty z całej ziemi.Clare spojrzała wilkiem i pospieszyła za mężem.- Powiedziałam ci, że w tej pracowni jest pełno świeżych płatków kwiatów oraz wiele innychskładników.Gareth podszedł do ogromnego dzbana i podniósł przykrywkę.Zaciągnął się głęboko zapachem.- Do diabła! To wystarczy, żeby przyprawić człowieka o zawrót głowy.- Olejek różany - wyjaśniła Clare.- A to? - Gareth podniósł następną przykrywkę.- To jest mieszanka olejków ze świeżej lawendy, gozdzików i wielu innych roślin.Panie, wybacz, żepowątpiewam w twoje wielkie zainteresowanie moimi wytworami.Oboje wiemy, że próbujeszuniknąć rozmowy.- Kłótni.- Gareth wdychał głęboko zapach olejku z lawendy i gozdzików.- Przepraszam, nie dosłyszałam.- Próbuję uniknąć kłótni.- Położył przykrywkę z powrotem na dzbanie i przyglądał się badawczotrzem dużym pojemnikom, które stały na stole.- A co jest w tych naczyniach?- Miód, wosk i ocet winny.- Clare całą siłą woli starała się opanować bojowy nastrój.- Dodaję do nichróżne kwiaty, zioła i tak powstają maści i kremy.- Panie, nie chciałabym się z tobą spierać, ale.- Znakomicie.- Gareth podniósł przykrywkę z dzbana z miodem.- Ja nie lubię się kłócić.- Dotknąłdużej, ciężkiej prasy wykonanej z drewna i żelaza.- A co to za urządzenie mechaniczne?- Używam tego do wytłaczania olejków z cynamonu i róż.To metoda arabska.- Skąd to masz?- Należała do mojego ojca.Odkrył ją podczas ostatniej podróży do Hiszpanii.Była zapakowana wjednej ze skrzyń pełnych książek i innych rzeczy, które przysłał mi na krótko przed śmiercią.Gareth chcąc wypróbować maszynę poruszył jedną z żelaznych śrubek.Przyglądał się z wielkimzainteresowaniem.- Fascynujące.- Niestety w tej chwili jest zepsuta.Nie potrafię jej naprawić.- Może ja będę mógł coś z tym zrobić? Studiowałem różne dzieła, tłumaczone z języka arabskiego,które opisują urządzenia mechaniczne.- Naprawdę? - To zaintrygowało Clare.Nie znała Garetha od tej strony.- Tak.- Poruszył jeden zawias w prasie.- Może zechcesz zobaczyć, co jest w pracowniach mego ojca.Znajdują się po drugiej stroniedziedzińca.Były zamknięte na klucz od czasu, kiedy opuścił wyspę rok temu.Tam jest pełno różnychrzeczy, które odkrył w trakcie licznych podróży.- Bardzo bym chciał obejrzeć pracownie twego ojca.- Dobrze.W takim razie dam ci klucze.Może również sprawi ci przyjemność przeczytanie księgi, którąnapisał.Mam ją u siebie w pracowni.- Napisał księgę? - To zrobiło na nim duże wrażenie.- Jest to zbiór przepisów i receptur oraz rozprawy, które przetłumaczył z języka arabskiego.Niestetyojciec nie był zbyt dobrym skrybą.Dosyć trudno się to czyta.- Nie mogę się doczekać, żeby zacząć ją czytać.Clare spojrzała rozdrażniona.Nagle zdała sobiesprawę,że Garethowi udało się skierować rozmowę na zupełnie inny tor.- W tej chwili jednak zamierzam porozmawiać z tobą o naszym związku.- Jestem człowiekiem, który zawsze musiał wiedzieć, kiedy należy walczyć, a kiedy trzymać miecz wpochwie.Lepiej o tym nie rozmawiać.Przynajmniej nie teraz.- Naprawdę? - spytała wyzywająco.- Czasami lepiej jest nie od razu stawiać czoło trudnościom.- Taka rozwaga mnie zdumiewa, sir.Myślałam, że wolisz otwartą wojnę.- Nie, stoczyłem zbyt wiele walk.- Musisz mi wybaczyć, ale mam pewne wątpliwości co do tego stwierdzenia, panie.- To prawda.- Gareth spojrzał znad prasy.- O wiele bardziej wolałbym wdychać zapachy twoichperfum niż z tobą walczyć.- Tej jednej walki nie możesz uniknąć, sir.Musimy ustalić tę sprawę między nami raz na zawsze.Izrobimy to teraz.- Niech więc tak będzie.Jeżeli chcesz takiej walki, to ją stoczymy.Clare przyglądała mu się zaniepokojona.- Panie, ustalmy, kto wydaje polecenia na wyspie.- Dobrze.- Gareth podszedł do następnego pojemnika i zajrzał do środka.- Pierwsza rzecz, z jakąmusisz się pogodzić, pani, to fakt, że ja nie jestem twoim podwładnym.Nie wzięłaś na służbę animnie, ani mojego miecza.Jestem twoim mężem.- Trudno byłoby mi o tym zapomnieć.Próbuję przystosować się do sytuacji i być odpowiednią żoną,ale ty wszystko w znacznym stopniu utrudniasz.- Ty też niczego nie ułatwiasz, traktujesz mnie tak, jakbym był kimś nieco wyżej postawionym niżwynajęty strażnik.- Na pierścień świętej Hermiony, nie traktuję cię, jakbyś był wynajętym strażnikiem.- Byłarozgniewana.- Próbowałam okazać ci szacunek należny mężowi.Wydaje mi się, że ustępowałam ci wkażdej sprawie.- Więc tak to widzisz? Uważasz, ze byłaś zmuszona ustępować?- Tak, właśnie tak to widzę.Gareth oparł się o stół i złożył ręce na piersiach.- A co ze mną? Czy ja też nie poszedłem na kompromis? Czy myślisz, że mnie łatwo wejść w rolęmęża?- A jakież to wielkie trudności musiałeś pokonać?- Mam ci je wymienić? - Podniósł rękę i odliczał skargi na palcach.- Od chwili, kiedy przyjechałem,dawałaś mi do zrozumienia, że nie jestem tym, kogo oczekiwałaś.- Przyjechałeś nieoczekiwanie - wymamrotała.Podniósł następny palec.- Obwieściłaś przed całym dworem, że nie zamierzasz wywiązywać się z obowiązków żony.- Zgodziłam się dzielić z tobą sypialnię.- W noc poślubną odmówiłaś skonsumowania naszego małżeństwa.Clare była doprowadzona do wściekłości [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Nie możesz mieć pretensji, że mnie to interesuje.Teraz, kiedy nie ścigam już rozbójników, mój losjest w twoich rękach, pani.- Zatrzymał się w samym środku pracowni.- Tutaj pachnie tak, jakbyśzebrała wszystkie kwiaty z całej ziemi.Clare spojrzała wilkiem i pospieszyła za mężem.- Powiedziałam ci, że w tej pracowni jest pełno świeżych płatków kwiatów oraz wiele innychskładników.Gareth podszedł do ogromnego dzbana i podniósł przykrywkę.Zaciągnął się głęboko zapachem.- Do diabła! To wystarczy, żeby przyprawić człowieka o zawrót głowy.- Olejek różany - wyjaśniła Clare.- A to? - Gareth podniósł następną przykrywkę.- To jest mieszanka olejków ze świeżej lawendy, gozdzików i wielu innych roślin.Panie, wybacz, żepowątpiewam w twoje wielkie zainteresowanie moimi wytworami.Oboje wiemy, że próbujeszuniknąć rozmowy.- Kłótni.- Gareth wdychał głęboko zapach olejku z lawendy i gozdzików.- Przepraszam, nie dosłyszałam.- Próbuję uniknąć kłótni.- Położył przykrywkę z powrotem na dzbanie i przyglądał się badawczotrzem dużym pojemnikom, które stały na stole.- A co jest w tych naczyniach?- Miód, wosk i ocet winny.- Clare całą siłą woli starała się opanować bojowy nastrój.- Dodaję do nichróżne kwiaty, zioła i tak powstają maści i kremy.- Panie, nie chciałabym się z tobą spierać, ale.- Znakomicie.- Gareth podniósł przykrywkę z dzbana z miodem.- Ja nie lubię się kłócić.- Dotknąłdużej, ciężkiej prasy wykonanej z drewna i żelaza.- A co to za urządzenie mechaniczne?- Używam tego do wytłaczania olejków z cynamonu i róż.To metoda arabska.- Skąd to masz?- Należała do mojego ojca.Odkrył ją podczas ostatniej podróży do Hiszpanii.Była zapakowana wjednej ze skrzyń pełnych książek i innych rzeczy, które przysłał mi na krótko przed śmiercią.Gareth chcąc wypróbować maszynę poruszył jedną z żelaznych śrubek.Przyglądał się z wielkimzainteresowaniem.- Fascynujące.- Niestety w tej chwili jest zepsuta.Nie potrafię jej naprawić.- Może ja będę mógł coś z tym zrobić? Studiowałem różne dzieła, tłumaczone z języka arabskiego,które opisują urządzenia mechaniczne.- Naprawdę? - To zaintrygowało Clare.Nie znała Garetha od tej strony.- Tak.- Poruszył jeden zawias w prasie.- Może zechcesz zobaczyć, co jest w pracowniach mego ojca.Znajdują się po drugiej stroniedziedzińca.Były zamknięte na klucz od czasu, kiedy opuścił wyspę rok temu.Tam jest pełno różnychrzeczy, które odkrył w trakcie licznych podróży.- Bardzo bym chciał obejrzeć pracownie twego ojca.- Dobrze.W takim razie dam ci klucze.Może również sprawi ci przyjemność przeczytanie księgi, którąnapisał.Mam ją u siebie w pracowni.- Napisał księgę? - To zrobiło na nim duże wrażenie.- Jest to zbiór przepisów i receptur oraz rozprawy, które przetłumaczył z języka arabskiego.Niestetyojciec nie był zbyt dobrym skrybą.Dosyć trudno się to czyta.- Nie mogę się doczekać, żeby zacząć ją czytać.Clare spojrzała rozdrażniona.Nagle zdała sobiesprawę,że Garethowi udało się skierować rozmowę na zupełnie inny tor.- W tej chwili jednak zamierzam porozmawiać z tobą o naszym związku.- Jestem człowiekiem, który zawsze musiał wiedzieć, kiedy należy walczyć, a kiedy trzymać miecz wpochwie.Lepiej o tym nie rozmawiać.Przynajmniej nie teraz.- Naprawdę? - spytała wyzywająco.- Czasami lepiej jest nie od razu stawiać czoło trudnościom.- Taka rozwaga mnie zdumiewa, sir.Myślałam, że wolisz otwartą wojnę.- Nie, stoczyłem zbyt wiele walk.- Musisz mi wybaczyć, ale mam pewne wątpliwości co do tego stwierdzenia, panie.- To prawda.- Gareth spojrzał znad prasy.- O wiele bardziej wolałbym wdychać zapachy twoichperfum niż z tobą walczyć.- Tej jednej walki nie możesz uniknąć, sir.Musimy ustalić tę sprawę między nami raz na zawsze.Izrobimy to teraz.- Niech więc tak będzie.Jeżeli chcesz takiej walki, to ją stoczymy.Clare przyglądała mu się zaniepokojona.- Panie, ustalmy, kto wydaje polecenia na wyspie.- Dobrze.- Gareth podszedł do następnego pojemnika i zajrzał do środka.- Pierwsza rzecz, z jakąmusisz się pogodzić, pani, to fakt, że ja nie jestem twoim podwładnym.Nie wzięłaś na służbę animnie, ani mojego miecza.Jestem twoim mężem.- Trudno byłoby mi o tym zapomnieć.Próbuję przystosować się do sytuacji i być odpowiednią żoną,ale ty wszystko w znacznym stopniu utrudniasz.- Ty też niczego nie ułatwiasz, traktujesz mnie tak, jakbym był kimś nieco wyżej postawionym niżwynajęty strażnik.- Na pierścień świętej Hermiony, nie traktuję cię, jakbyś był wynajętym strażnikiem.- Byłarozgniewana.- Próbowałam okazać ci szacunek należny mężowi.Wydaje mi się, że ustępowałam ci wkażdej sprawie.- Więc tak to widzisz? Uważasz, ze byłaś zmuszona ustępować?- Tak, właśnie tak to widzę.Gareth oparł się o stół i złożył ręce na piersiach.- A co ze mną? Czy ja też nie poszedłem na kompromis? Czy myślisz, że mnie łatwo wejść w rolęmęża?- A jakież to wielkie trudności musiałeś pokonać?- Mam ci je wymienić? - Podniósł rękę i odliczał skargi na palcach.- Od chwili, kiedy przyjechałem,dawałaś mi do zrozumienia, że nie jestem tym, kogo oczekiwałaś.- Przyjechałeś nieoczekiwanie - wymamrotała.Podniósł następny palec.- Obwieściłaś przed całym dworem, że nie zamierzasz wywiązywać się z obowiązków żony.- Zgodziłam się dzielić z tobą sypialnię.- W noc poślubną odmówiłaś skonsumowania naszego małżeństwa.Clare była doprowadzona do wściekłości [ Pobierz całość w formacie PDF ]