[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zasłużyłem na jeden policzek - rzekł półgłosem,przyciągając ją do siebie - ale drugiego nie nadstawię.- Puść mnie! - rzuciła ostrym tonem.-I mam namyśli nie tylko rękę!- Więc się domyśliłaś - stwierdził chłodno.- Zajęło mi to trochę czasu, ale w tychokolicznościach trudno się dziwić.Rzadko się zdarza, żebymnie ktoś zawlókł w sam środek ognia piekielnego.- Jejsłowa aż ociekały sarkazmem.- Nie wiem, jak to robisz anidlaczego.- Przynajmniej to ostatnie powinno być oczywiste.- Widocznie mam niedotleniony mózg z powodunadmiernej inhalacji dymem - i ciekawe, czyja to wina - bojakoś nie znajduję sensownego wytłumaczenia!- Przyłapałem cię na oszukiwaniu w kasynie.A możemyślałaś, że o wszystkim zapomnę pod wpływemekscytującego widoku mojego kasyna spalonego do gołejziemi?64- Nie oszukiwałam.Odwołaj swoje czary-mary,odczyń zaklęcie, odhipnotyzuj mnie, zrób cokolwiek.Niemożesz mnie tu zatrzymać bez mojej zgody.- To idiotyczne stwierdzenie, zważywszy na to, żewłaśnie to robię.- Uśmiechnął się, w osmolonej twarzybłysnęły białe zęby.Lorna myślała, że za chwilę pęknie ze złości.Dobrzeznała uczucie gniewu, parę razy w życiu wpadła wewściekłość, ale tym razem ogarnął ją morderczy szał.Dodzisiaj uważała, że te trzy określenia w bardziej czy mniejprzerysowany sposób opisują ten sam stan, ale terazdotarło do niej, że jej złość jest spotęgowana przez uczuciefrustracji.Była bezsilna, a nie znosiła sytuacji, w którychpozbawiano ją wszelkich możliwości obrony.Całe swojeżycie zbudowała wokół twardego postanowienia, że jużnigdy nie będzie bezradną ofiarą.- Daj.Mi.Odejść! - zawarczała przez zęby.Jejcierpliwość była na wyczerpaniu.Panowała nad sobąnajwyższym wysiłkiem woli.Wiedziała, że wybuch emocjinie wywarłby na nim żadnego wrażenia, a ona zrobiłaby zsiebie idiotkę.- Jeszcze nie.Musimy omówić parę spraw.Dante ignorował ją kompletnie, jej gniew spływał ponim jak woda po gęsi.Rozejrzał się, oceniając skalęzniszczeń.Wszystko przesiąkło smrodem dymu, migająceczerwone i niebieskie światła samochodów służbratunkowych przyprawiały o świdrujący ból głowy, jakwirujące światła w dyskotekach.W ruinach kasyna tu iówdzie jarzyły się jeszcze resztki ognia, ale czujni strażacy65gasili je metodycznie, likwidując jedno ognisko po drugim.Poza miejscem akcji ratunkowej, ogrodzonym przez policjężółtymi taśmami, kłębił się tłum gapiów.Widziała te same szczegóły co on.Migające światłaprzypomniały jej o ognistej kuli - może nie o ogniu, ale oczymś innym.Aż jęknęła, bo w tym momencie ból głowystał się nie do zniesienia.- No to omawiajmy.Na co czekasz? - zapytała,przykładając dłonie do głowy w instynktownym geście,który miał złagodzić ból.- Nie tutaj.- Przyjrzał jej się uważniej.- Dobrze sięczujesz?- Głowa mi pęka.Mogłabym pójść do domu i położyćsię, gdybyś nie był takim palantem.- Ale jestem, więc lepiej się z tym pogódz.Bądz przezchwilę cicho i posiedz tu jak grzeczna dziewczynka.Przezchwilę będę zajęty.Kiedy skończę, pojedziemy do mnie itam spokojnie porozmawiamy.Lorna zamilkła, a kiedy Dante odszedł, nie ruszyła sięz miejsca.Niech go szlag trafi, pomyślała.Azy spływały jejpo umorusanych policzkach.Otarła je ręką.Nie mogłamówić ani chodzić, ale mogła obetrzeć sobie twarz, a przyodrobinie łaski boskiej wymierzy Dantemu solidny prawysierpowy, gdy tylko znajdzie się wystarczająco blisko.Zmarzła, miała gęsią skórkę.Chwilowy wybuchgniewu ustąpił miejsca napadowi paraliżującego strachu.Kim właściwie jest ten człowiek?66Mężczyzna i kobieta, którzy stali za policyjnymkordonem, obserwując pożar, wreszcie odwrócili się iskierowali do swojego auta.- Cholera - zaklęła ponuro kobieta.Nazywała się Elyn Campbell i poza dranirem byłanajpotężniejszą władczynią ognia w klanie Ansarów.Abyopracować plan, który miał doprowadzić do śmiercidranira klanu Raintree, połączyli wszystko, co wiedzieli natemat Dantego, ze wszystkim, co ona wiedziała na tematognia, dorzucając jeszcze kilka potężnych zaklęć -tymczasem ich misja zakończyła się całkowitą klapą.- Ale dlaczego się nie udało? - Ruben McWilliamspotrząsnął głową.Wszystkie plany i przygotowaniadosłownie poszły z dymem.- Nie wiem.Powinno było się udać.Dante nie jest ażtak potężny.Nikt nie ma takich mocy, nawet ich dranir.Powinniśmy go zmiażdżyć.- Najwidoczniej jest najsilniejszym dranirem, jakikiedykolwiek istniał, albo ma najwięcej szczęścia.- Albo wycofał się szybciej, niż przewidywaliśmy.Może stchórzył i ukrył się gdzieś, zamiast walczyć opanowanie nad ogniem.- Może - westchnął Ruben.- Nie widziałem, czy zostałwyprowadzony z budynku przez strażaków.Może stałgdzieś poza zasięgiem naszego wzroku, zanim udało mi sięgo wypatrzeć.Strażacki ekwipunek wszystko mi zasłaniał.- Podsumujmy.Mamy dwa scenariusze - stwierdziła,wpatrując się w rozgwieżdżone niebo.- Pierwszy jest taki,że Raintree stchórzył i uciekł.Drugi, ale niestety bardziej67prawdopodobny, oznacza, że jest silniejszy, niż sądziliśmy.To się nie spodoba Caelowi.- Dostatecznie długo zwlekaliśmy - westchnął Ruben.- Musimy do niego zadzwonić.- Wyciągnął z kieszenikomórkę, ale kobieta powstrzymała go zdecydowanymgestem.- Nie używaj tego telefonu.Wiadomość nie będzieszyfrowana.Wróćmy do hotelu i zadzwońmy z telefonustacjonarnego.- Słusznie.- Wszystko, byle odwlec rozmowę zCaelem.Cael był jego kuzynem ze strony matki, ale bliskiepokrewieństwo nie miało żadnego znaczenia dla tegobękarta - bękarta w dosłownym znaczeniu tego słowa.Może popełnił błąd, decydując się na spiskowanie zCaelem przeciw obecnemu dranirowi Ansarów, Judahowi.Podobnie jak kuzyn wierzył, że po dwustu latachpotajemnego odbudowywania sił Ansarowie są obecnie taksilni, że mogą zaatakować klan Raintree i go zniszczyć.Alemoże się pomylił.Może Cael przeceniał ich siły.Wiedział, że Cael automatycznie wybierze pierwszyscenariusz i będzie twierdził, że Dante Raintree jesttchórzem, który ukrył się w jakimś kącie i nie próbowałujarzmić ognia, bo to pozwalałoby mu zlekceważyćewentualność, że Dante jest niewyobrażalnie potężny.Jednak co się stanie, jeśli Raintree rzeczywiście dysponujemocą większą, niż ktokolwiek z nich? Wtedy planowanyprzez Caela zamach skończy się całkowitą klęską, aAnsarowie będą mieli szczęście, jeśli przetrwają jako klan.68Po zażartej walce z klanem Raintree dwa wieki zajęło imodbudowywanie sił.Cael nie będzie w stanie przyjąć do świadomościfaktu, że się pomylił [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Zasłużyłem na jeden policzek - rzekł półgłosem,przyciągając ją do siebie - ale drugiego nie nadstawię.- Puść mnie! - rzuciła ostrym tonem.-I mam namyśli nie tylko rękę!- Więc się domyśliłaś - stwierdził chłodno.- Zajęło mi to trochę czasu, ale w tychokolicznościach trudno się dziwić.Rzadko się zdarza, żebymnie ktoś zawlókł w sam środek ognia piekielnego.- Jejsłowa aż ociekały sarkazmem.- Nie wiem, jak to robisz anidlaczego.- Przynajmniej to ostatnie powinno być oczywiste.- Widocznie mam niedotleniony mózg z powodunadmiernej inhalacji dymem - i ciekawe, czyja to wina - bojakoś nie znajduję sensownego wytłumaczenia!- Przyłapałem cię na oszukiwaniu w kasynie.A możemyślałaś, że o wszystkim zapomnę pod wpływemekscytującego widoku mojego kasyna spalonego do gołejziemi?64- Nie oszukiwałam.Odwołaj swoje czary-mary,odczyń zaklęcie, odhipnotyzuj mnie, zrób cokolwiek.Niemożesz mnie tu zatrzymać bez mojej zgody.- To idiotyczne stwierdzenie, zważywszy na to, żewłaśnie to robię.- Uśmiechnął się, w osmolonej twarzybłysnęły białe zęby.Lorna myślała, że za chwilę pęknie ze złości.Dobrzeznała uczucie gniewu, parę razy w życiu wpadła wewściekłość, ale tym razem ogarnął ją morderczy szał.Dodzisiaj uważała, że te trzy określenia w bardziej czy mniejprzerysowany sposób opisują ten sam stan, ale terazdotarło do niej, że jej złość jest spotęgowana przez uczuciefrustracji.Była bezsilna, a nie znosiła sytuacji, w którychpozbawiano ją wszelkich możliwości obrony.Całe swojeżycie zbudowała wokół twardego postanowienia, że jużnigdy nie będzie bezradną ofiarą.- Daj.Mi.Odejść! - zawarczała przez zęby.Jejcierpliwość była na wyczerpaniu.Panowała nad sobąnajwyższym wysiłkiem woli.Wiedziała, że wybuch emocjinie wywarłby na nim żadnego wrażenia, a ona zrobiłaby zsiebie idiotkę.- Jeszcze nie.Musimy omówić parę spraw.Dante ignorował ją kompletnie, jej gniew spływał ponim jak woda po gęsi.Rozejrzał się, oceniając skalęzniszczeń.Wszystko przesiąkło smrodem dymu, migająceczerwone i niebieskie światła samochodów służbratunkowych przyprawiały o świdrujący ból głowy, jakwirujące światła w dyskotekach.W ruinach kasyna tu iówdzie jarzyły się jeszcze resztki ognia, ale czujni strażacy65gasili je metodycznie, likwidując jedno ognisko po drugim.Poza miejscem akcji ratunkowej, ogrodzonym przez policjężółtymi taśmami, kłębił się tłum gapiów.Widziała te same szczegóły co on.Migające światłaprzypomniały jej o ognistej kuli - może nie o ogniu, ale oczymś innym.Aż jęknęła, bo w tym momencie ból głowystał się nie do zniesienia.- No to omawiajmy.Na co czekasz? - zapytała,przykładając dłonie do głowy w instynktownym geście,który miał złagodzić ból.- Nie tutaj.- Przyjrzał jej się uważniej.- Dobrze sięczujesz?- Głowa mi pęka.Mogłabym pójść do domu i położyćsię, gdybyś nie był takim palantem.- Ale jestem, więc lepiej się z tym pogódz.Bądz przezchwilę cicho i posiedz tu jak grzeczna dziewczynka.Przezchwilę będę zajęty.Kiedy skończę, pojedziemy do mnie itam spokojnie porozmawiamy.Lorna zamilkła, a kiedy Dante odszedł, nie ruszyła sięz miejsca.Niech go szlag trafi, pomyślała.Azy spływały jejpo umorusanych policzkach.Otarła je ręką.Nie mogłamówić ani chodzić, ale mogła obetrzeć sobie twarz, a przyodrobinie łaski boskiej wymierzy Dantemu solidny prawysierpowy, gdy tylko znajdzie się wystarczająco blisko.Zmarzła, miała gęsią skórkę.Chwilowy wybuchgniewu ustąpił miejsca napadowi paraliżującego strachu.Kim właściwie jest ten człowiek?66Mężczyzna i kobieta, którzy stali za policyjnymkordonem, obserwując pożar, wreszcie odwrócili się iskierowali do swojego auta.- Cholera - zaklęła ponuro kobieta.Nazywała się Elyn Campbell i poza dranirem byłanajpotężniejszą władczynią ognia w klanie Ansarów.Abyopracować plan, który miał doprowadzić do śmiercidranira klanu Raintree, połączyli wszystko, co wiedzieli natemat Dantego, ze wszystkim, co ona wiedziała na tematognia, dorzucając jeszcze kilka potężnych zaklęć -tymczasem ich misja zakończyła się całkowitą klapą.- Ale dlaczego się nie udało? - Ruben McWilliamspotrząsnął głową.Wszystkie plany i przygotowaniadosłownie poszły z dymem.- Nie wiem.Powinno było się udać.Dante nie jest ażtak potężny.Nikt nie ma takich mocy, nawet ich dranir.Powinniśmy go zmiażdżyć.- Najwidoczniej jest najsilniejszym dranirem, jakikiedykolwiek istniał, albo ma najwięcej szczęścia.- Albo wycofał się szybciej, niż przewidywaliśmy.Może stchórzył i ukrył się gdzieś, zamiast walczyć opanowanie nad ogniem.- Może - westchnął Ruben.- Nie widziałem, czy zostałwyprowadzony z budynku przez strażaków.Może stałgdzieś poza zasięgiem naszego wzroku, zanim udało mi sięgo wypatrzeć.Strażacki ekwipunek wszystko mi zasłaniał.- Podsumujmy.Mamy dwa scenariusze - stwierdziła,wpatrując się w rozgwieżdżone niebo.- Pierwszy jest taki,że Raintree stchórzył i uciekł.Drugi, ale niestety bardziej67prawdopodobny, oznacza, że jest silniejszy, niż sądziliśmy.To się nie spodoba Caelowi.- Dostatecznie długo zwlekaliśmy - westchnął Ruben.- Musimy do niego zadzwonić.- Wyciągnął z kieszenikomórkę, ale kobieta powstrzymała go zdecydowanymgestem.- Nie używaj tego telefonu.Wiadomość nie będzieszyfrowana.Wróćmy do hotelu i zadzwońmy z telefonustacjonarnego.- Słusznie.- Wszystko, byle odwlec rozmowę zCaelem.Cael był jego kuzynem ze strony matki, ale bliskiepokrewieństwo nie miało żadnego znaczenia dla tegobękarta - bękarta w dosłownym znaczeniu tego słowa.Może popełnił błąd, decydując się na spiskowanie zCaelem przeciw obecnemu dranirowi Ansarów, Judahowi.Podobnie jak kuzyn wierzył, że po dwustu latachpotajemnego odbudowywania sił Ansarowie są obecnie taksilni, że mogą zaatakować klan Raintree i go zniszczyć.Alemoże się pomylił.Może Cael przeceniał ich siły.Wiedział, że Cael automatycznie wybierze pierwszyscenariusz i będzie twierdził, że Dante Raintree jesttchórzem, który ukrył się w jakimś kącie i nie próbowałujarzmić ognia, bo to pozwalałoby mu zlekceważyćewentualność, że Dante jest niewyobrażalnie potężny.Jednak co się stanie, jeśli Raintree rzeczywiście dysponujemocą większą, niż ktokolwiek z nich? Wtedy planowanyprzez Caela zamach skończy się całkowitą klęską, aAnsarowie będą mieli szczęście, jeśli przetrwają jako klan.68Po zażartej walce z klanem Raintree dwa wieki zajęło imodbudowywanie sił.Cael nie będzie w stanie przyjąć do świadomościfaktu, że się pomylił [ Pobierz całość w formacie PDF ]