[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Teraz wy musicie działać.- Nie wiemy jak.Próbowaliśmy.- Już czas - powtórzyła.- Jest silniejszy, ale wy też, i my także.Wykorzystaj to, co otrzymałeś, co zostało posiane, lecz nigdy niestanie się niczyją własnością.Nie możecie przegrać.- Aatwo ci powiedzieć.Jesteś martwa.- Ale ty nie.Oni nie.Pamiętaj o tym.Zaczęła znikać i Calwyciągnął bezradnie rękę.- Poczekaj, do cholery.Poczekaj.Kim jesteś?- Jestem twoja - odpowiedziała.- Twoja, tak jak na zawszejestem i będę jego.Zniknęła, a deszcz zaczął znowu bębnić o chodnik.Zwiatło naskrzyżowaniu zmieniło się na zielone i ulicą ruszyły samochody.- Nie najlepsze miejsce na sny na jawie.- Meg Stanleyprześlizgnęła się obok Cala i mrugnęła do niego, otwierając drzwi doSpiżarni Ma.- Nie - wyszeptał Cal.- Nie najlepsze.Popatrzył znów w stronę centrum, po czym skierował się kuHigh Street.214anulaouslaandcsSamochód Quinn stał na podjezdzie, a w oknach paliły sięświatła, które musiała zapalić, chcąc rozjaśnić dom.Cal zapukał iusłyszał stłumione zaproszenie do środka.Wszedł i zobaczył Quinn i Laylę usiłujące wtaszczyć poschodach mebel przypominający biurko.- Co wy robicie? Jezu.- Podszedł i złapał blat obok Quinn.-Zrobicie sobie krzywdę.Quinn machnęła głową gestem pełnym irytacji, próbującodrzucić włosy z twarzy.- Nie potrzebujemy pomocy.- Za chwilę będziecie potrzebowały wycieczki na ostry dyżur.Idz do góry, złap z tamtej strony razem z Laylą.- Wtedy obie będziemy szły tyłem.Może ty złapiesz z tamtejstrony?- Nie, z tej przyjmę na siebie większą część ciężaru.- Och.- Puściła blat i przecisnęła się między ścianą i biurkiem.Cal nie zamierzał pytać, czemu to biurko musi trafić na górę.Zbyt długo mieszkał ze swoją matką, żeby marnować oddech.Zamiasttego wydawał polecenia, żeby uchronić ściany przed zniszczeniem,kiedy na szczycie schodów skręcali w lewo, i posłuszny wskazówkomQuinn pomógł zanieść mebel do najmniejszej sypialni.- Widzisz, miałyśmy rację - wy dyszała Quinn, obciągająckoszulkę.- To idealne miejsce.W pokoju znajdowały się już fotel z lat siedemdziesiątych, którypamiętał lepsze czasy, stojąca lampa z różowym abażurem ze szkła,215anulaouslaandcszakończonym długimi kryształkami i niska półka na książki wiekitemu pomalowana na czarno, która zachwiała się, gdy Cal jej dotknął.- Wiem, wiem.- Quinn machnęła ręką na widok jegopowątpiewającego spojrzenia.- Potrzeba tylko kilku gwozdzi.Zamierzałyśmy zrobić tu salonik, ale potem uznałyśmy, że bardziejnam się przyda mały gabinet.Dlatego postanowiłyśmy wstawić tubiurko, które najpierw miało iść do jadalni.- Okej.- Lampa wygląda jak żywcem wyjęta z magazynu Najlepszeburdele w Teksasie".- Layla rozkołysała palcem jeden z kryształków.- Ale to właśnie nam się w niej spodobało.Fotel jest ohydny.- Ale wygodny - dodała Quinn.- Ale wygodny, a po to właśnie są fotele.Cal odczekał chwilę, choć obie patrzyły na niego wyczekująco.- Okej - powtórzył, bo tak zwykle kwitował wyjaśnienia matkipo kolejnej zmianie wystroju domu.- Miałyśmy mnóstwo pracy.Oddałyśmy samochód Layli dowypożyczalni i pojechałyśmy za miasto na pchli targ.Fantastyczny.Poza tym uzgodniłyśmy: żadnych używanych materaców.Zamówiłyśmy nowe, powinny zostać dostarczone po południu.Chodz, zobacz, co kupiłyśmy.Quinn złapała Cala za rękę i pociągnęła na drugą stronękorytarza do pokoju, który dla siebie wybrała.W środku stało długiebiurko rozpaczliwie potrzebujące renowacji, a na nim poplamionelustro.Po drugiej stronie pokoju królowała pękata komoda, którą ktoś216anulaouslaandcspomalował na morderczy, lśniąco czerwony kolor.Na komodzie zaślampa z rysunkiem z komiksu o Superkobiecie.- Przytulnie.- Da się tu mieszkać, jak skończę.- Taa.Wiesz, ta lampa mogłaby należeć do mojej siostry Jenjakieś dwadzieścia, dwadzieścia pięć lat temu.- Jest klasyczna - zaprotestowała Quinn.- I oczywiściekiczowata.Cal postanowił trzymać się wypróbowanych metod.- Okej.- Myślę, że ja postawiłabym się na współczesny styl duński -powiedziała Layla, stając w drzwiach.- A może flamandzki.Jestabsolutnie koszmarna.Nie wiem, dlaczego ją kupiłam.- Same wtargałyście to na górę?- Proszę cię.- Quinn potrząsnęła głową.- Postawiłyśmy raczej na intelekt niż na mięśnie - wyjaśniłaLayla.- Jak zawsze.No i na małą inwestycję.Wiesz, ile mebli wniesiedwóch nastoletnich chłopców za dwadzieścia dolców na głowę iokazję do pogapienia się na takie gorące laski jak my? - Quinn oparłarękę na biodrze, przyjmując wyzywającą pozę.- Ja bym to zrobił za dychę.Mogłyście zadzwonić.- Tak naprawdę miałyśmy taki zamiar, ale nawinęli się cichłopcy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Teraz wy musicie działać.- Nie wiemy jak.Próbowaliśmy.- Już czas - powtórzyła.- Jest silniejszy, ale wy też, i my także.Wykorzystaj to, co otrzymałeś, co zostało posiane, lecz nigdy niestanie się niczyją własnością.Nie możecie przegrać.- Aatwo ci powiedzieć.Jesteś martwa.- Ale ty nie.Oni nie.Pamiętaj o tym.Zaczęła znikać i Calwyciągnął bezradnie rękę.- Poczekaj, do cholery.Poczekaj.Kim jesteś?- Jestem twoja - odpowiedziała.- Twoja, tak jak na zawszejestem i będę jego.Zniknęła, a deszcz zaczął znowu bębnić o chodnik.Zwiatło naskrzyżowaniu zmieniło się na zielone i ulicą ruszyły samochody.- Nie najlepsze miejsce na sny na jawie.- Meg Stanleyprześlizgnęła się obok Cala i mrugnęła do niego, otwierając drzwi doSpiżarni Ma.- Nie - wyszeptał Cal.- Nie najlepsze.Popatrzył znów w stronę centrum, po czym skierował się kuHigh Street.214anulaouslaandcsSamochód Quinn stał na podjezdzie, a w oknach paliły sięświatła, które musiała zapalić, chcąc rozjaśnić dom.Cal zapukał iusłyszał stłumione zaproszenie do środka.Wszedł i zobaczył Quinn i Laylę usiłujące wtaszczyć poschodach mebel przypominający biurko.- Co wy robicie? Jezu.- Podszedł i złapał blat obok Quinn.-Zrobicie sobie krzywdę.Quinn machnęła głową gestem pełnym irytacji, próbującodrzucić włosy z twarzy.- Nie potrzebujemy pomocy.- Za chwilę będziecie potrzebowały wycieczki na ostry dyżur.Idz do góry, złap z tamtej strony razem z Laylą.- Wtedy obie będziemy szły tyłem.Może ty złapiesz z tamtejstrony?- Nie, z tej przyjmę na siebie większą część ciężaru.- Och.- Puściła blat i przecisnęła się między ścianą i biurkiem.Cal nie zamierzał pytać, czemu to biurko musi trafić na górę.Zbyt długo mieszkał ze swoją matką, żeby marnować oddech.Zamiasttego wydawał polecenia, żeby uchronić ściany przed zniszczeniem,kiedy na szczycie schodów skręcali w lewo, i posłuszny wskazówkomQuinn pomógł zanieść mebel do najmniejszej sypialni.- Widzisz, miałyśmy rację - wy dyszała Quinn, obciągająckoszulkę.- To idealne miejsce.W pokoju znajdowały się już fotel z lat siedemdziesiątych, którypamiętał lepsze czasy, stojąca lampa z różowym abażurem ze szkła,215anulaouslaandcszakończonym długimi kryształkami i niska półka na książki wiekitemu pomalowana na czarno, która zachwiała się, gdy Cal jej dotknął.- Wiem, wiem.- Quinn machnęła ręką na widok jegopowątpiewającego spojrzenia.- Potrzeba tylko kilku gwozdzi.Zamierzałyśmy zrobić tu salonik, ale potem uznałyśmy, że bardziejnam się przyda mały gabinet.Dlatego postanowiłyśmy wstawić tubiurko, które najpierw miało iść do jadalni.- Okej.- Lampa wygląda jak żywcem wyjęta z magazynu Najlepszeburdele w Teksasie".- Layla rozkołysała palcem jeden z kryształków.- Ale to właśnie nam się w niej spodobało.Fotel jest ohydny.- Ale wygodny - dodała Quinn.- Ale wygodny, a po to właśnie są fotele.Cal odczekał chwilę, choć obie patrzyły na niego wyczekująco.- Okej - powtórzył, bo tak zwykle kwitował wyjaśnienia matkipo kolejnej zmianie wystroju domu.- Miałyśmy mnóstwo pracy.Oddałyśmy samochód Layli dowypożyczalni i pojechałyśmy za miasto na pchli targ.Fantastyczny.Poza tym uzgodniłyśmy: żadnych używanych materaców.Zamówiłyśmy nowe, powinny zostać dostarczone po południu.Chodz, zobacz, co kupiłyśmy.Quinn złapała Cala za rękę i pociągnęła na drugą stronękorytarza do pokoju, który dla siebie wybrała.W środku stało długiebiurko rozpaczliwie potrzebujące renowacji, a na nim poplamionelustro.Po drugiej stronie pokoju królowała pękata komoda, którą ktoś216anulaouslaandcspomalował na morderczy, lśniąco czerwony kolor.Na komodzie zaślampa z rysunkiem z komiksu o Superkobiecie.- Przytulnie.- Da się tu mieszkać, jak skończę.- Taa.Wiesz, ta lampa mogłaby należeć do mojej siostry Jenjakieś dwadzieścia, dwadzieścia pięć lat temu.- Jest klasyczna - zaprotestowała Quinn.- I oczywiściekiczowata.Cal postanowił trzymać się wypróbowanych metod.- Okej.- Myślę, że ja postawiłabym się na współczesny styl duński -powiedziała Layla, stając w drzwiach.- A może flamandzki.Jestabsolutnie koszmarna.Nie wiem, dlaczego ją kupiłam.- Same wtargałyście to na górę?- Proszę cię.- Quinn potrząsnęła głową.- Postawiłyśmy raczej na intelekt niż na mięśnie - wyjaśniłaLayla.- Jak zawsze.No i na małą inwestycję.Wiesz, ile mebli wniesiedwóch nastoletnich chłopców za dwadzieścia dolców na głowę iokazję do pogapienia się na takie gorące laski jak my? - Quinn oparłarękę na biodrze, przyjmując wyzywającą pozę.- Ja bym to zrobił za dychę.Mogłyście zadzwonić.- Tak naprawdę miałyśmy taki zamiar, ale nawinęli się cichłopcy [ Pobierz całość w formacie PDF ]