[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wiem, żeniełatwy z niej przeciwnik.Jest uparta i zupełnie niepodobna do swoichbraci, którzy znają swoje obowiązki i rozumieją, jakim poważnym przed-sięwzięciem jest Caliber Club.113RS Holly w sekundę zapomniała o swojej dobrej woli.Powinna byławiedzieć, że ojciec nie przegapi żadnej okazji, by jej wypomnieć wielkigrzech, jakim było zrezygnowanie z pracy w rodzinnym interesie.- Może tobie się uda ją namówić - kontynuował Prescott - by wróciłado Caliber Clubu.- Nawet nie będę próbował - zapewnił Eric, stawiając kieliszek nastole.- Jest świetna w tym co robi.Widział pan jej prace?- Kilka - bąknął ojciec Holly.- Nie przeczę, że to miłe hobby.- Nie mogę się z panem zgodzić, panie Prescott.To nie tylko hobby.Ona robi prawdziwe dzieła sztuki ze szkła i metalu.A czy pan wie, żewiele ważnych instytucji w mieście zamawia u niej witraże? Dziwię się, żepan do tej pory nie złożył u niej zamówień na okna do Caliber Clubu.Mowa Erica, pełna pochwał i zachwytu nad jej pracą, zaszokowałaHolly.Przeniosła pełne wdzięczności spojrzenie z twarzy Aldena na ojca.On również wydawał się zaskoczony.Spodziewał się, że Eric przyzna murację i być może z jego pomocą uda mu się nagiąć córkę do własnej woli.Bardzo się jednak pomylił.- Miejmy nadzieję, że dzieci Holly wrodzą się w nią pod względemtalentu artystycznego, ale po Ericu odziedziczą charakter - zagruchałaNadine Prescott, nakładając na swój talerz nieduży kawałek pieczeni. Dzieci Holly".Eric w chwili, gdy usłyszał to jedno zdanie,zrozumiał, czego chce.Całe swoje życie przeżyć z kobietą, której od tylutygodni nie potrafił wyrzucić z myśli.Mieć z nią dzieci, odkrywać każdydzień z radością i entuzjazmem.Zawsze się bał, że miłość uczyni gosłabym.Tak do niedawna myślał o swoim ojcu.Teraz jednak było mu114RS wszystko jedno.Był zakochany do szaleństwa w nieprzewidywalnej,zbuntowanej Holly Prescott.Tylko ona mogła zająć miejsce u jego bokujako przyjaciółka, kochanka i żona.Miał trzydzieści siedem lat i pierwszyraz w życiu doświadczał tego cudownego uczucia, jakim jest miłość.- Mamo - warknęła Holly, starając się jednak uśmiechem zbyć uwagęNadine.- Ja i Eric spotykamy się dopiero od miesiąca, a ty już mówisz onaszych dzieciach!- Mnie to nie przeszkadza - odparł Alden.To stwierdzenie zupełnie zbiło Holly z tropu, ale dla zasadypróbowała oponować.- Trochę za wcześnie na myślenie o dzieciach.A poza tym dziś jestnasza ostatnia randka.Pan Prescott roześmiał się serdecznie.- Nie denerwuj się, księżniczko.Przyzwyczajaj się jednak, bobędziesz teraz często widywała Erica.Zamierzam podpisać umowę zbankiem  Alden i zaufanie".Rozmawiałem już z Richardem i wspólnieplanujemy poważną inwestycję w luksusowe apartamenty.Zarobimy natym miliony.Holly poczuła, że robi jej się słabo.A więc o to chodziło.DlategoEric jest taki ujmujący.Widocznie uznał, że dla dobra banku warto siępoświęcić i związać z kimś takim jak ona.Nic z tego, nie pozwoli sięsprzedać.- Nie wiedziałam, że macie wspólne interesy.- Jej lodowaty głoszwrócił uwagę Erica, który popatrzył na nią zdziwiony.- A dla mnie jakąprzeznaczyliście w tym wszystkim rolę? Drugiej Priscilli?115RS Pan Prescott zignorował uwagę córki i zaczął opowiadać Ericowi onajnowszym jachcie, który zamierzał kupić.Alden spod zmarszczonychbrwi przyglądał się Holly, który siedziała blada i milcząca.Kolacja byładla niego męczarnią.Pragnął jak najszybciej z nią porozmawiać.Jak onamoże sądzić, że wykorzystałby ją w wyrachowany sposób i poślubił zewzględu na wspólne interesy z jej ojcem? A jak było z Priscillą? Czyż niechciał się z nią związać tylko dla dobra banku?Eric z westchnieniem ulgi pożegnał się z Prescottami.- Bardzo dziękuję, kolacja była pyszna.Dobrej nocy.Holly szybkoucałowała rodziców w policzki.- Wpadaj do nas częściej, córeczko - poprosiła pani Prescott.- Dobrze, mamo.- Holly marzyła o tym, by jak najszybciej wsiąść dosamochodu, wrócić na farmę i porządnie się wypłakać.Szybko zbiegła poschodach, nie czekając na Erica.- Zaczekaj - usłyszała, ale nie zwolniła kroku.Była wściekła irozżalona.Już chciała wsiąść do samochodu, gdy Eric złapał ją za ramię iodwrócił ku sobie.- Nie patrz na mnie tak, jakbyś mnie nienawidziła.Nie spotykałem się z tobą z powodu interesów z twoim ojcem.-Kłamiesz! Ciekawa jestem tylko, jak daleko zamierzałeś sięposunąć, dla dobra swojego ukochanego banku.- Nie wiedziałem o tych apartamentach aż do dzisiejszego wieczoru.- Jesteś wicedyrektorem banku i nie wiedziałeś? -warknęła.- Inwestycjami zajmuje się mój ojciec - tłumaczył cierpliwie.Holly popatrzyła mu prosto w oczy.116RS - Dla mnie to już nie ma żadnego znaczenia.Jesteś dobry w łóżku,ale nie na tyle, bym mogła ci się sprzedać.Eric wolałby, żeby mu wymierzyła policzek.Mniej by bolało.Nietak miał wyglądać ten ich ostatni wieczór.Chciał jej wyznać, jak bardzojest w niej zakochany, jak tęskni za nią w każdej godzinie, ale teraz,cokolwiek by powiedział, uznałaby to za kłamstwa mające na celuprzypieczętowanie spółki z jej ojcem.Na jego wargach pojawił się wymuszony uśmiech.- Cóż, droga Holly, dziękuję za niezapomniany miesiąc.Obojewiemy, że nigdy nie pasowaliśmy do siebie, więc dobrze, że kończymy toteraz.- Mówił spokojnie, bez emocji.- %7łyczę ci jak najlepiej i mamnadzieję, że znajdziesz odpowiedniego mężczyznę, tylko proszę, niepożyczaj mu pieniędzy.Holly z trudem odwzajemniła uśmiech, choć czuła, że wewnątrz bólrozrywa ją na tysiąc kawałków.Nie okaże mu jednak, że cierpi.Skorojemu z taką łatwością przychodzi pożegnanie, odpłaci mu się tym samym.- Możesz być spokojny, nigdy więcej żadnych pożyczek.Dziękuję zawszystko i.bądz szczęśliwy.Podała mu rękę, ale on wziął jej twarz w obie ręce i nim zdążyłazaprotestować, pocałował ją krótko w usta.Kiedy ją puścił, zrozumiała, żebez niego jej życie będzie jedną, wielką, niewyobrażalną tęsknotą.Holly, nie zważając na ból głowy, siedziała przy komputerze,wpatrując się w zdjęcia, które zrobiła na wyspie.Tak jak się spodziewała,zostały jej tylko cudne wspomnienia, które zamierzała przechowywać wswojej pamięci do końca życia jak najdroższe skarby.117RS Od ostatniego spotkania z Erikiem nie potrafiła sobie znalezćmiejsca.Wciąż myślała o jego kojącym uśmiechu, o tym cudownymspojrzeniu, które doprowadzało ją do szaleństwa, o jego głębokim, męskimgłosie i silnych ramionach.Zaryzykowała i przegrała.Czuła się milionrazy gorzej niż po rozstaniu z Lyle'em.Wtedy otworzyła portfel, a nieserce.Spojrzała na zegar.Dochodziła trzecia nad ranem.Powinna już dawno być w łóżku, przecież o jedenastej prowadzizajęcia.A jednak wolała nie zasypiać.W snach powracał do niej Eric,toteż przebudzenie było wyjątkowo bolesne.Wolała tego uniknąć.Wpatrywała się nostalgicznie w fotografię, na której prezentował sięokazale dom na plaży i ocean.Tam się zaczęło to szaleństwo.Tam kochalisię po raz pierwszy.Zamrugała szybko powiekami, nie chcąc dopuścić dołez.Wystarczająco długo już płakała.Wpatrując się w fotografię, pomyślała, że mogłaby ze zdjęcia zrobićwitraż, taki mały obrazek, który można by powiesić na ścianie.Kolornieba, piasku, oceanu, wszystko to aż się prosiło o to, by uwiecznić naszkle.Poczuła, że wstępują w nią nowe siły.Wydrukowała zdjęcie ipobiegła do swojej pracowni, zupełnie zapominając o tym, że za kilkagodzin będzie musiała jechać na zajęcia [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl