[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Seurat prześladował rodzinęPhilippe'a, a dla niego nie było większego grzechu.Poświęcił tyle czasu izachodu, żeby złapać i ukarać tego człowieka.A teraz z tegozrezygnował.Dla niej.- Ja.nie wiem, co powiedzieć - szepnęła.Philippe podniósł się zkolan i jeszcze raz sięgnął pod połę płaszcza.- Mam jeszcze jeden prezent - oznajmił.Raine patrzyła, jak wsuwajej do dłoni złoty medalion.Wiedziała, że dla Philippe'a jest wart więcejniż wszystkie inne klejnoty.Jej oczy znów napełniły się łzami.- Medalion twojej matki.Nieśmiały uśmiech pojawił się na jego ustach.- Chciałaby, żebyś go nosiła.Jesteś jedyną kobietą, która jest tegowarta.Zatraciła się w jego gorącym spojrzeniu.- Ależ nie, Philippe.Jestem tylko prostą córką żeglarza.- Jesteś Raine Wimbourne.- Ostrożnie wziął ją w ramiona, jakby bałsię, że mu ucieknie.-Kobietą pełną odwagi i godności.Kobietą o wielkimsercu, która pragnie wspomóc wszystkich biednych i potrzebujących.250RSIstotą, która wolałaby żyć w biedzie, niż przyjąć oświadczyny człowieka,który na nią nie zasługuje.Raine odchyliła głowę i rozkochanym wzrokiem popatrzyła naPhilippe'a.- W gruncie rzeczy nie uważałam, że na mnie nie zasługujesz.- A powinnaś.- Przytulił ją mocno i poczuł ulgę.- Chcę, żebyś mniekochała do końca naszych wspólnych dni.Byłem głupi i zapłaciłem za tonajwyższą cenę.- Pochylił głowę i pocałował ją w czoło.- Kocham cię,Raine.Proszę, powiedz, że nie jest jeszcze za pózno, że mi wybaczasz.Uśmiechnęła się leciutko.Philippe Gautier zapomniał o dumie iprzyjechał po nią do Knightsbridge.Uwolnił Seurata, bo wiedział, że tosprawi jej radość.Wypowiedział magiczne: Kocham cię".Delikatniepogładziła go po policzku.- Wybaczę ci, jeśli obiecasz mi coś.- Mów.- Obiecaj mi, że już nie porwiesz żadnej bezbronnej kobiety.Philippe roześmiał się na całe gardło i przytulił ją mocno do piersi.- Och, meu amor, mogę ci obiecać, że jedyna kobieta, którąośmieliłem się porwać, zostanie moją najdroższą żoną.- W jego oczachzamigotały ogniki szczęścia.- Uprzedzam, że zamierzam więzić ją przezcałą wieczność.251RSROZDZIAA TRZYDZIESTY.Madera, rok pózniejaine jak zwykle zjadła śniadanie w ogrodzie.Potrzebowałachwili samotności przed czekającymi ją codziennymiRobowiązkami.Nadzorowała wszystkie prace w domu ispotykała się z mieszkańcami wioski.Przez ostatnie tygodnie świeżepowietrze pomagało jej zapanować nad rannymi mdłościami.Dotknęłapokaznego brzucha, który był oznaką, że wkrótce powiększy jej sięrodzina.Philippe był zachwycony.Przynajmniej wtedy, gdy nie ogarniało gouczucie paniki.Od chwili ślubu udowadniał, że jest wspaniałym mężem.A teraz, kiedy była w ciąży, zrobił się wręcz nie do zniesienia.Stale miaławokół siebie służących, gotowych spełniać każdą jej zachciankę.Mogłoby wydawać się to niewiarygodne, ale przez ostatni rok Raineobdarzyła Philippe'a jeszcze większą miłością.Obydwoje byli uparci iczasem się kłócili.Jednak przez te wszystkie dni udało im się stworzyćzwiązek oparty na czymś więcej niż tylko namiętności.Stali sięprzyjaciółmi, towarzyszami i partnerami na całe życie.Wspólniezajmowali się interesami Philippe'a i instytucją charytatywną Raine.Prowadzili wspaniałe życie, o jakim Raine nawet nie śmiała marzyć.Wchodziła zadumana po schodach, kiedy usłyszała rozgniewany głosPhilippe'a.Zaskoczona, że jej mąż tak szybko wrócił z winnic, skręciła dojego pokoju.Jej serce zawsze biło mocniej na widok mężczyzny, któryodmienił jej życie.Nawet w zwykłych bryczesach i koszuli wyglądał jakmłody bóg.Przez chwilę przyglądała mu się z podziwem, po czympodeszła bliżej.Pomyślała, że cokolwiek trapi Philippe'a, na pewno dasię temu szybko zaradzić.Za kilka godzin miały przyjechać do nich dziecina naukę angielskiego.- Co się stało? - zapytała.Philippe ściskał w dłoni kawałek papieru.252RS- Dostałem list od pana Bolanda.Ten nadęty bufon odmówiłprzyjazdu.Raine od początku była przeciwna decyzji Philippe'a o sprowadzeniuna wyspę najsłynniejszego londyńskiego chirurga.Wolała zostać podopieką miejscowego lekarza, który nie tylko był rozsądnym człowiekiem,ale miał rozległą praktykę i ogromne doświadczenie.- Mówiłam ci, że lekarz o takiej reputacji nie zechce marnowaćswojego cennego czasu tylko po to, aby pomóc przyjść na świattwojemu dziecku - powiedziała.- Naszemu dziecku - poprawił, delikatnie dotykając jej brzucha.Robił tak bardzo często, odkąd dowiedział się, że jest przy nadziei.- Za-proponowałem mu ogromne honorarium.Niewdzięcznik.Wzięła go za rękę.- Może nie jest aż tak mądry, jak myślisz.Zrobił kwaśną minę.- Na to wygląda.- Nie przejmuj się, kochanie.Nieustannie cię zapewniam, że jestemzadowolona z naszego lekarza.- A może powinniśmy wrócić do Londynu? Raine popatrzyła naniego, wyraznie zniecierpliwiona.- Wykluczone! - ucięła kategorycznym tonem.- Tam jest za zimno.A poza tym chcę, żeby dziecko urodziło się tutaj.Tu jest nasz dom.Tutajzałożyliśmy rodzinę.- A jeśli coś pójdzie nie tak.Nie chcę cię stracić, Raine.Wiesz, jakbardzo cię kocham.Wzruszona, pogładziła go po policzku.- Wszystko będzie dobrze.Wolę zaufać komuś, kogo znam.Tymrazem nie ustąpię [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Seurat prześladował rodzinęPhilippe'a, a dla niego nie było większego grzechu.Poświęcił tyle czasu izachodu, żeby złapać i ukarać tego człowieka.A teraz z tegozrezygnował.Dla niej.- Ja.nie wiem, co powiedzieć - szepnęła.Philippe podniósł się zkolan i jeszcze raz sięgnął pod połę płaszcza.- Mam jeszcze jeden prezent - oznajmił.Raine patrzyła, jak wsuwajej do dłoni złoty medalion.Wiedziała, że dla Philippe'a jest wart więcejniż wszystkie inne klejnoty.Jej oczy znów napełniły się łzami.- Medalion twojej matki.Nieśmiały uśmiech pojawił się na jego ustach.- Chciałaby, żebyś go nosiła.Jesteś jedyną kobietą, która jest tegowarta.Zatraciła się w jego gorącym spojrzeniu.- Ależ nie, Philippe.Jestem tylko prostą córką żeglarza.- Jesteś Raine Wimbourne.- Ostrożnie wziął ją w ramiona, jakby bałsię, że mu ucieknie.-Kobietą pełną odwagi i godności.Kobietą o wielkimsercu, która pragnie wspomóc wszystkich biednych i potrzebujących.250RSIstotą, która wolałaby żyć w biedzie, niż przyjąć oświadczyny człowieka,który na nią nie zasługuje.Raine odchyliła głowę i rozkochanym wzrokiem popatrzyła naPhilippe'a.- W gruncie rzeczy nie uważałam, że na mnie nie zasługujesz.- A powinnaś.- Przytulił ją mocno i poczuł ulgę.- Chcę, żebyś mniekochała do końca naszych wspólnych dni.Byłem głupi i zapłaciłem za tonajwyższą cenę.- Pochylił głowę i pocałował ją w czoło.- Kocham cię,Raine.Proszę, powiedz, że nie jest jeszcze za pózno, że mi wybaczasz.Uśmiechnęła się leciutko.Philippe Gautier zapomniał o dumie iprzyjechał po nią do Knightsbridge.Uwolnił Seurata, bo wiedział, że tosprawi jej radość.Wypowiedział magiczne: Kocham cię".Delikatniepogładziła go po policzku.- Wybaczę ci, jeśli obiecasz mi coś.- Mów.- Obiecaj mi, że już nie porwiesz żadnej bezbronnej kobiety.Philippe roześmiał się na całe gardło i przytulił ją mocno do piersi.- Och, meu amor, mogę ci obiecać, że jedyna kobieta, którąośmieliłem się porwać, zostanie moją najdroższą żoną.- W jego oczachzamigotały ogniki szczęścia.- Uprzedzam, że zamierzam więzić ją przezcałą wieczność.251RSROZDZIAA TRZYDZIESTY.Madera, rok pózniejaine jak zwykle zjadła śniadanie w ogrodzie.Potrzebowałachwili samotności przed czekającymi ją codziennymiRobowiązkami.Nadzorowała wszystkie prace w domu ispotykała się z mieszkańcami wioski.Przez ostatnie tygodnie świeżepowietrze pomagało jej zapanować nad rannymi mdłościami.Dotknęłapokaznego brzucha, który był oznaką, że wkrótce powiększy jej sięrodzina.Philippe był zachwycony.Przynajmniej wtedy, gdy nie ogarniało gouczucie paniki.Od chwili ślubu udowadniał, że jest wspaniałym mężem.A teraz, kiedy była w ciąży, zrobił się wręcz nie do zniesienia.Stale miaławokół siebie służących, gotowych spełniać każdą jej zachciankę.Mogłoby wydawać się to niewiarygodne, ale przez ostatni rok Raineobdarzyła Philippe'a jeszcze większą miłością.Obydwoje byli uparci iczasem się kłócili.Jednak przez te wszystkie dni udało im się stworzyćzwiązek oparty na czymś więcej niż tylko namiętności.Stali sięprzyjaciółmi, towarzyszami i partnerami na całe życie.Wspólniezajmowali się interesami Philippe'a i instytucją charytatywną Raine.Prowadzili wspaniałe życie, o jakim Raine nawet nie śmiała marzyć.Wchodziła zadumana po schodach, kiedy usłyszała rozgniewany głosPhilippe'a.Zaskoczona, że jej mąż tak szybko wrócił z winnic, skręciła dojego pokoju.Jej serce zawsze biło mocniej na widok mężczyzny, któryodmienił jej życie.Nawet w zwykłych bryczesach i koszuli wyglądał jakmłody bóg.Przez chwilę przyglądała mu się z podziwem, po czympodeszła bliżej.Pomyślała, że cokolwiek trapi Philippe'a, na pewno dasię temu szybko zaradzić.Za kilka godzin miały przyjechać do nich dziecina naukę angielskiego.- Co się stało? - zapytała.Philippe ściskał w dłoni kawałek papieru.252RS- Dostałem list od pana Bolanda.Ten nadęty bufon odmówiłprzyjazdu.Raine od początku była przeciwna decyzji Philippe'a o sprowadzeniuna wyspę najsłynniejszego londyńskiego chirurga.Wolała zostać podopieką miejscowego lekarza, który nie tylko był rozsądnym człowiekiem,ale miał rozległą praktykę i ogromne doświadczenie.- Mówiłam ci, że lekarz o takiej reputacji nie zechce marnowaćswojego cennego czasu tylko po to, aby pomóc przyjść na świattwojemu dziecku - powiedziała.- Naszemu dziecku - poprawił, delikatnie dotykając jej brzucha.Robił tak bardzo często, odkąd dowiedział się, że jest przy nadziei.- Za-proponowałem mu ogromne honorarium.Niewdzięcznik.Wzięła go za rękę.- Może nie jest aż tak mądry, jak myślisz.Zrobił kwaśną minę.- Na to wygląda.- Nie przejmuj się, kochanie.Nieustannie cię zapewniam, że jestemzadowolona z naszego lekarza.- A może powinniśmy wrócić do Londynu? Raine popatrzyła naniego, wyraznie zniecierpliwiona.- Wykluczone! - ucięła kategorycznym tonem.- Tam jest za zimno.A poza tym chcę, żeby dziecko urodziło się tutaj.Tu jest nasz dom.Tutajzałożyliśmy rodzinę.- A jeśli coś pójdzie nie tak.Nie chcę cię stracić, Raine.Wiesz, jakbardzo cię kocham.Wzruszona, pogładziła go po policzku.- Wszystko będzie dobrze.Wolę zaufać komuś, kogo znam.Tymrazem nie ustąpię [ Pobierz całość w formacie PDF ]