[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ona będzie samotnie siedziała w Elistrand, a ja w Grastensholm.Wieczorami, kiedy służba pójdzie już spać, pogrążać się będziemy w bezsensownychrozważaniach, każde u siebie.Chociaż ja będę miał towarzystwo, rzecz jasna. Oni będą ze mną.Oni będą się kręcić przymnie, czy chcę czy nie.To będzie podwójna samotność!Nagle zaczął biec.Wydało mu się bowiem, że czas go goni, że nie zdąży do Elistrand.Czyż zawsze nie byłem sam? myślał gorączkowo.Czyż nie znam aż za dobrze ciężarusamotności? I teraz znowu w poczuciu fałszywej szlachetności chciałbym skazać Vingę isiebie na dalszą samotność.Do końca życia!Musiałem chyba zwariować!Czy przedtem byłem szalony, czy jestem teraz? Co jest słuszne w moim postępowaniu, a cobłędne?Nie chcę się już zastanawiać ani wahać, chcę czuć! Czuć i działać!Wyczerpany dopadł do Elistrand.Podrapany przez gałęzie, w poszarpanym ubraniu,ubłoconych butach, śmiertelnie zmęczony.Bramy dworu były dla niego niczym bramy raju,ale czy musiały stawiać taki opór, kiedy usiłował je otworzyć? Ledwo był w stanie krzyknąć,kim jest, ledwo miał czas pogłaskać psy, które do niego przybiegły.Nosił przy sobie klucz do głównego domu, ale ręce trzęsły mu się tak, że nie mógł trafić wdziurkę ani przekręcić klucza w zamku.Nareszcie dostał się do środka.Dom pogrążony był w ciemnościach, Heike szedł przed siebie po omacku, potykał się jakpijany, ale szedł, dopóki nie znalazł się w dużym hallu.- Vinga!Wołanie odbiło się echem od ścian.113Na górze skrzypnęły jakieś drzwi.- Czy to ty, Heike?Ruszył ku schodom.Wiedział, że ona stoi na górze.- Tak.- Hałasujesz jak oddział wojska.Co ci jest, taki jesteś zdyszany.Czy coś się stało?- Nnn.Nic się nie stało - wysapał.- Wszystko w porządku.Chciałem tylko.Vinga zeszła do niego.Nie miał sił, żeby wyjść jej na spotkanie.Biegł tak długo, był wyczerpany.Nogi odmawiałymu posłuszeństwa, musiał się trzymać poręczy.Ale ona zeszła na dół.Heike opadł na kolana, oplatając rękami jej ciało w lekkiej nocnejkoszuli.- Vinga - prosił.- Zostań ze mną! Na zawsze! Na zawsze! Nie mogę.Nie mogę już dłużejwalczyć.Taki byłem głupi!Głaskała jego potargane włosy, jej ręce były jak leciutkie skrzydła małego ptaka.- Ale ja jeszcze nie zaraz skończę osiemnaście lat.- Nie to miałem na myśli, nawet cię nie tknę.Obiecuję.Ja tylko spojrzałem w potworną,bezdenną otchłań samotności.Ja.Och, Vingo, pomóż mi!Twoje ręce wokół moich bioder.Twoja twarz na mojej piersi.Czuję ciepło twego oddechu,kiedy mówisz do mnie.Twoja rozpalona skóra parzy mnie przez cienki materiał nocnejkoszuli.Moje ciało drży.Nie powinno, bo ty nie możesz się dowiedzieć, jak strasznie za tobątęsknię.Nie teraz, kiedy tak bardzo potrzebujesz zrozumienia, mojej odwagi.Stała bez ruchu i słuchała, jak zacinając się tłumaczył, co czuje.Słuchała opowiadania owizycie w Grastensholm, co napełniało ją lękiem.Rozumiała jego strach przed samotnością,lecz tak trudno było zebrać myśli, jedyne, co odczuwała, to pragnienie jego ciała, jakżeziemskie pragnienie, ale krew w niej pulsowała, ciało ogarniała rozkoszna słabość, bo toHeike, jej wymarzony Heike trzymał ją w ramionach jak kochankę, chociaż mówił o czymśzupełnie innym.Heike, ten udręczony, nieszczęśliwy, ten jedyny, który potrafił rozpalić w niejmiłość i pożądanie.Kochała jego siłę i jego demoniczny wygląd, te szerokie ramiona izwalistą sylwetkę, i teraz, gdyby chciała, mogłaby go mieć.Nie mogła jednak przerwać jegozwierzeń, płynących niepowstrzymanie z głębi duszy.Teraz ona musiała być silna iwyrozumiała!114Dotarły do niej słowa Heikego, iż on wie, że ten leśny elf, tamta mała Vinga, którą przedwieloma miesiącami spotkał w leśnej chatce, już nie istnieje.Istota, którą on teraz trzyma wramionach, jest kobietą, o czym świadczy każde zaokrąglenie jej ciała.Tak, tak, chciałaby zawołać.W takim razie wez mnie, nie zmuszaj mnie, bym nadal czekała.Ty, który nieustannie wyrzucasz mi każdy przejaw uczucia.Ty, taki rozsądny! Jak długojeszcze mam tęsknić?Pogładziła go po włosach, po spoconym czole.Chciała, by wstał, ale zdawała sobie sprawę,że brak mu na to sił.To nie tylko fizyczne zmęczenie.Oto Heike się poddał, opór, jaki stawiałprzez wiele miesięcy, załamał się.Także i to poważnie nadszarpnęło jego siły.Zwiadomość,że nie chce już dłużej walczyć.Z twarzą wtuloną w jej brzuch zapytał, czy Vinga nadal odczuwa niechęć do mężczyzn.Tylko ostrożnie, Vingo! Nie ujawniaj za wiele! Dobrze wiesz, jak boleśnie Heike może cięotrzezwić! Ale też nie odpychaj go zbyt stanowczo! Zostaw mu furtkę.Oooch, Heike, mojeciało płonie, nie zniosę tego dłużej!- Ach, mówisz o tym, co się stało na jarmarku? - powiedziała obojętnie.- Tamto dawnominęło.Zresztą to nie miało nic wspólnego z nami.Nie powiedziałam za dużo?Zauważyła, że Heike odetchnął z ulgą, napięcie zelżało [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Ona będzie samotnie siedziała w Elistrand, a ja w Grastensholm.Wieczorami, kiedy służba pójdzie już spać, pogrążać się będziemy w bezsensownychrozważaniach, każde u siebie.Chociaż ja będę miał towarzystwo, rzecz jasna. Oni będą ze mną.Oni będą się kręcić przymnie, czy chcę czy nie.To będzie podwójna samotność!Nagle zaczął biec.Wydało mu się bowiem, że czas go goni, że nie zdąży do Elistrand.Czyż zawsze nie byłem sam? myślał gorączkowo.Czyż nie znam aż za dobrze ciężarusamotności? I teraz znowu w poczuciu fałszywej szlachetności chciałbym skazać Vingę isiebie na dalszą samotność.Do końca życia!Musiałem chyba zwariować!Czy przedtem byłem szalony, czy jestem teraz? Co jest słuszne w moim postępowaniu, a cobłędne?Nie chcę się już zastanawiać ani wahać, chcę czuć! Czuć i działać!Wyczerpany dopadł do Elistrand.Podrapany przez gałęzie, w poszarpanym ubraniu,ubłoconych butach, śmiertelnie zmęczony.Bramy dworu były dla niego niczym bramy raju,ale czy musiały stawiać taki opór, kiedy usiłował je otworzyć? Ledwo był w stanie krzyknąć,kim jest, ledwo miał czas pogłaskać psy, które do niego przybiegły.Nosił przy sobie klucz do głównego domu, ale ręce trzęsły mu się tak, że nie mógł trafić wdziurkę ani przekręcić klucza w zamku.Nareszcie dostał się do środka.Dom pogrążony był w ciemnościach, Heike szedł przed siebie po omacku, potykał się jakpijany, ale szedł, dopóki nie znalazł się w dużym hallu.- Vinga!Wołanie odbiło się echem od ścian.113Na górze skrzypnęły jakieś drzwi.- Czy to ty, Heike?Ruszył ku schodom.Wiedział, że ona stoi na górze.- Tak.- Hałasujesz jak oddział wojska.Co ci jest, taki jesteś zdyszany.Czy coś się stało?- Nnn.Nic się nie stało - wysapał.- Wszystko w porządku.Chciałem tylko.Vinga zeszła do niego.Nie miał sił, żeby wyjść jej na spotkanie.Biegł tak długo, był wyczerpany.Nogi odmawiałymu posłuszeństwa, musiał się trzymać poręczy.Ale ona zeszła na dół.Heike opadł na kolana, oplatając rękami jej ciało w lekkiej nocnejkoszuli.- Vinga - prosił.- Zostań ze mną! Na zawsze! Na zawsze! Nie mogę.Nie mogę już dłużejwalczyć.Taki byłem głupi!Głaskała jego potargane włosy, jej ręce były jak leciutkie skrzydła małego ptaka.- Ale ja jeszcze nie zaraz skończę osiemnaście lat.- Nie to miałem na myśli, nawet cię nie tknę.Obiecuję.Ja tylko spojrzałem w potworną,bezdenną otchłań samotności.Ja.Och, Vingo, pomóż mi!Twoje ręce wokół moich bioder.Twoja twarz na mojej piersi.Czuję ciepło twego oddechu,kiedy mówisz do mnie.Twoja rozpalona skóra parzy mnie przez cienki materiał nocnejkoszuli.Moje ciało drży.Nie powinno, bo ty nie możesz się dowiedzieć, jak strasznie za tobątęsknię.Nie teraz, kiedy tak bardzo potrzebujesz zrozumienia, mojej odwagi.Stała bez ruchu i słuchała, jak zacinając się tłumaczył, co czuje.Słuchała opowiadania owizycie w Grastensholm, co napełniało ją lękiem.Rozumiała jego strach przed samotnością,lecz tak trudno było zebrać myśli, jedyne, co odczuwała, to pragnienie jego ciała, jakżeziemskie pragnienie, ale krew w niej pulsowała, ciało ogarniała rozkoszna słabość, bo toHeike, jej wymarzony Heike trzymał ją w ramionach jak kochankę, chociaż mówił o czymśzupełnie innym.Heike, ten udręczony, nieszczęśliwy, ten jedyny, który potrafił rozpalić w niejmiłość i pożądanie.Kochała jego siłę i jego demoniczny wygląd, te szerokie ramiona izwalistą sylwetkę, i teraz, gdyby chciała, mogłaby go mieć.Nie mogła jednak przerwać jegozwierzeń, płynących niepowstrzymanie z głębi duszy.Teraz ona musiała być silna iwyrozumiała!114Dotarły do niej słowa Heikego, iż on wie, że ten leśny elf, tamta mała Vinga, którą przedwieloma miesiącami spotkał w leśnej chatce, już nie istnieje.Istota, którą on teraz trzyma wramionach, jest kobietą, o czym świadczy każde zaokrąglenie jej ciała.Tak, tak, chciałaby zawołać.W takim razie wez mnie, nie zmuszaj mnie, bym nadal czekała.Ty, który nieustannie wyrzucasz mi każdy przejaw uczucia.Ty, taki rozsądny! Jak długojeszcze mam tęsknić?Pogładziła go po włosach, po spoconym czole.Chciała, by wstał, ale zdawała sobie sprawę,że brak mu na to sił.To nie tylko fizyczne zmęczenie.Oto Heike się poddał, opór, jaki stawiałprzez wiele miesięcy, załamał się.Także i to poważnie nadszarpnęło jego siły.Zwiadomość,że nie chce już dłużej walczyć.Z twarzą wtuloną w jej brzuch zapytał, czy Vinga nadal odczuwa niechęć do mężczyzn.Tylko ostrożnie, Vingo! Nie ujawniaj za wiele! Dobrze wiesz, jak boleśnie Heike może cięotrzezwić! Ale też nie odpychaj go zbyt stanowczo! Zostaw mu furtkę.Oooch, Heike, mojeciało płonie, nie zniosę tego dłużej!- Ach, mówisz o tym, co się stało na jarmarku? - powiedziała obojętnie.- Tamto dawnominęło.Zresztą to nie miało nic wspólnego z nami.Nie powiedziałam za dużo?Zauważyła, że Heike odetchnął z ulgą, napięcie zelżało [ Pobierz całość w formacie PDF ]