[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Traktował to raczej jak swoistą zabawę: zabawę w posiadanie.A swojądrogą, w sensie opieki i odpowiedzialności faktycznie należeli do niego.Stał się przykładnym ojcem.Może nawet trochę przeholował.Mniejuważał na to, kiedy robi zakupy i gdzie je zostawia.Raz zostawił w kuchnipaczkę pieluch z różową etykietką.Christophera, gdy wrócił do domu,niecodzienny obiekt najpierw rozbawił, a potem zdumiał. Co to jest? zagadnął gosposię.Spojrzała na pieluchy z takim samym jak on niedowierzaniem. Widocznie Ernst je kupił.Eckmann zastał ich deliberujących nad znaleziskiem. A, tutaj są powiedział. Obiecałem, że kupię je.dla tejdziewczyny.która mi pomaga w galerii.Poprosiła, żebym.kupił je podrodze.Nie zabrzmiało to zbyt wiarygodnie.Eckmann robi sprawunki dlaswojej pracownicy? I od kiedy to dziewczyna ma dziecko? Jej siostra. bąknął Eckmann i, nie kończąc zdania, bopoczerwieniał jak burak, chwycił paczkę pieluch i wyszedł.Nigdy więcej się to nie powtórzyło. Miejmy nadzieję, że nie poprzestawiało mu się w głowie podsumowała gosposia.Christopher skarcił ją surowym spojrzeniem, dając do zrozumienia, żenie wypada tak się wyrażać o pracodawcy.A jednak dziwny to był zakup, bez dwóch zdań.Eckmann dbał sumiennie o swoich podopiecznych.Odpowiedniejedzenie, niezbędne lekarstwa, stosowne akcesoria, zabawki, książeczkiz obrazkami wszystko po pomniejszeniu dostarczane było do miasta.Także dodatkowy zapas worków na śmieci, których było teraz więcej.Pełne worki, wystawione na ulicę, usuwał za pomocą tępej pesety,wypatrując ich przez lupę jubilerską.Nie chciał dopuścić dorozprzestrzenienia się w mieście zarazków.Pełnił więc teraz wszelkiefunkcje, od troskliwej niańki po śmieciarza.Posłał im szampana.I dwa szerokie kieliszki.Obserwował, jak pijątrunek, z ukrytą nadzieją, że skierują kieliszki w górę, wznosząc toast najego cześć, na cześć bóstwa kimkolwiek ono było.Ale nic z tego.Zastanawiał się czasem, jak bardzo go nienawidzą.Zapewnebezgranicznie.W odruchu łaskawości, a może skruchy, posłał im zdjęcia Christopherai kopie jego najnowszych raportów szkolnych, aby Robert przekonał się nawłasne oczy, jakie jego syn robi postępy, jak bardzo się zmienił i jakEckmann wywiązuje się z obowiązków opiekuna.Christopher zastał go w swoim pokoju, poszukującego szkolnychraportów.Eckmann natychmiast przeprosił za wtargnięcie. Wybacz, Christopher, ciekaw byłem tylko, czy masz gdzieś ostatnieraporty.Chciałbym z nich zrobić kserokopie na wypadek, gdyby miały sięzawieruszyć.Christopherowi dało to do myślenia.Przyszło mu do głowy, że może Eckmann ma kochankę.Nie wydawało się to niemożliwe.Eckmann był mały, pokracznyi brzydki ale jednak był mężczyzną.W dodatku dość zamożnym.A zapieniądze można czasem kupić to, czego z racji wieku czy wyglądu nieotrzymałoby się za darmo.Może dlatego tak często znika z domu po nocy.Może wcale nie pracuje.Może zrobił jej dziecko.To by wiele wyjaśniało.Pan Eckmann mógł wieść sekretne, drugie życie, o którym nikt nie miałpojęcia.Tak samo było przecież z Christopherem.Miał swoją dziewczynę Trudy, koleżankę ze szkoły.Nie zwierzał się panu Eckmannowiz prywatnego życia ani pan Eckmann nie zwierzał się jemu.%7ładen niezadawał drugiemu pytań i żaden nie był okłamywany.Christopherowi takiukład całkiem odpowiadał.Był jeszcze list.Eckmann przechowywał jego oryginał w komputerze, zabezpieczonyspecjalnym hasłem, a wydrukowaną kopię zamknął w sejfie, razemz testamentem.Do Christophera.Otworzyć po mojej śmierci.Dokument wielokrotnie zmieniał formę.Eckmann bezustannieprzeformułowywał jego treść.Co pewien czas drukował nową wersjęi chował ją do sejfu na miejsce poprzedniej, którą niszczył.Kochany Christopherze, wiem, że trudno Ci będzie w to uwierzyć,a jeszcze trudniej wybaczyć mi, ale.Albo:Najdroższy Christopherze, błagam Cię, byś zdobył się na przebaczeniei nie znienawidził mnie za to, co uczyniłem, ale.Zawsze to ale.Nie umiał go ominąć.Może więc w całkiem innym tonie:Christopherze, wiem, że trudno Ci będzie pogodzić się z tym, ale.Nie, nie.Znów ale.Jak się go pozbyć?Nie było sposobu.W końcu Eckmann zaniechał dalszych prób [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Traktował to raczej jak swoistą zabawę: zabawę w posiadanie.A swojądrogą, w sensie opieki i odpowiedzialności faktycznie należeli do niego.Stał się przykładnym ojcem.Może nawet trochę przeholował.Mniejuważał na to, kiedy robi zakupy i gdzie je zostawia.Raz zostawił w kuchnipaczkę pieluch z różową etykietką.Christophera, gdy wrócił do domu,niecodzienny obiekt najpierw rozbawił, a potem zdumiał. Co to jest? zagadnął gosposię.Spojrzała na pieluchy z takim samym jak on niedowierzaniem. Widocznie Ernst je kupił.Eckmann zastał ich deliberujących nad znaleziskiem. A, tutaj są powiedział. Obiecałem, że kupię je.dla tejdziewczyny.która mi pomaga w galerii.Poprosiła, żebym.kupił je podrodze.Nie zabrzmiało to zbyt wiarygodnie.Eckmann robi sprawunki dlaswojej pracownicy? I od kiedy to dziewczyna ma dziecko? Jej siostra. bąknął Eckmann i, nie kończąc zdania, bopoczerwieniał jak burak, chwycił paczkę pieluch i wyszedł.Nigdy więcej się to nie powtórzyło. Miejmy nadzieję, że nie poprzestawiało mu się w głowie podsumowała gosposia.Christopher skarcił ją surowym spojrzeniem, dając do zrozumienia, żenie wypada tak się wyrażać o pracodawcy.A jednak dziwny to był zakup, bez dwóch zdań.Eckmann dbał sumiennie o swoich podopiecznych.Odpowiedniejedzenie, niezbędne lekarstwa, stosowne akcesoria, zabawki, książeczkiz obrazkami wszystko po pomniejszeniu dostarczane było do miasta.Także dodatkowy zapas worków na śmieci, których było teraz więcej.Pełne worki, wystawione na ulicę, usuwał za pomocą tępej pesety,wypatrując ich przez lupę jubilerską.Nie chciał dopuścić dorozprzestrzenienia się w mieście zarazków.Pełnił więc teraz wszelkiefunkcje, od troskliwej niańki po śmieciarza.Posłał im szampana.I dwa szerokie kieliszki.Obserwował, jak pijątrunek, z ukrytą nadzieją, że skierują kieliszki w górę, wznosząc toast najego cześć, na cześć bóstwa kimkolwiek ono było.Ale nic z tego.Zastanawiał się czasem, jak bardzo go nienawidzą.Zapewnebezgranicznie.W odruchu łaskawości, a może skruchy, posłał im zdjęcia Christopherai kopie jego najnowszych raportów szkolnych, aby Robert przekonał się nawłasne oczy, jakie jego syn robi postępy, jak bardzo się zmienił i jakEckmann wywiązuje się z obowiązków opiekuna.Christopher zastał go w swoim pokoju, poszukującego szkolnychraportów.Eckmann natychmiast przeprosił za wtargnięcie. Wybacz, Christopher, ciekaw byłem tylko, czy masz gdzieś ostatnieraporty.Chciałbym z nich zrobić kserokopie na wypadek, gdyby miały sięzawieruszyć.Christopherowi dało to do myślenia.Przyszło mu do głowy, że może Eckmann ma kochankę.Nie wydawało się to niemożliwe.Eckmann był mały, pokracznyi brzydki ale jednak był mężczyzną.W dodatku dość zamożnym.A zapieniądze można czasem kupić to, czego z racji wieku czy wyglądu nieotrzymałoby się za darmo.Może dlatego tak często znika z domu po nocy.Może wcale nie pracuje.Może zrobił jej dziecko.To by wiele wyjaśniało.Pan Eckmann mógł wieść sekretne, drugie życie, o którym nikt nie miałpojęcia.Tak samo było przecież z Christopherem.Miał swoją dziewczynę Trudy, koleżankę ze szkoły.Nie zwierzał się panu Eckmannowiz prywatnego życia ani pan Eckmann nie zwierzał się jemu.%7ładen niezadawał drugiemu pytań i żaden nie był okłamywany.Christopherowi takiukład całkiem odpowiadał.Był jeszcze list.Eckmann przechowywał jego oryginał w komputerze, zabezpieczonyspecjalnym hasłem, a wydrukowaną kopię zamknął w sejfie, razemz testamentem.Do Christophera.Otworzyć po mojej śmierci.Dokument wielokrotnie zmieniał formę.Eckmann bezustannieprzeformułowywał jego treść.Co pewien czas drukował nową wersjęi chował ją do sejfu na miejsce poprzedniej, którą niszczył.Kochany Christopherze, wiem, że trudno Ci będzie w to uwierzyć,a jeszcze trudniej wybaczyć mi, ale.Albo:Najdroższy Christopherze, błagam Cię, byś zdobył się na przebaczeniei nie znienawidził mnie za to, co uczyniłem, ale.Zawsze to ale.Nie umiał go ominąć.Może więc w całkiem innym tonie:Christopherze, wiem, że trudno Ci będzie pogodzić się z tym, ale.Nie, nie.Znów ale.Jak się go pozbyć?Nie było sposobu.W końcu Eckmann zaniechał dalszych prób [ Pobierz całość w formacie PDF ]