[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sibyl nigdy się nie dowie, że ich matka żyła dłużej, niż sądziły a przy najmniej dostateczniedługo, żeby je wziąć na ręce.Nigdy się nie dowie, że tak jak Lena zawsze przepowiadała, Hank wkońcu się poddał i przestał walczyć z nałogiem.I nie stanie nad jego grobem, przeklinając jegosłabość.Hank miał umrzeć.Lena wiedziała, że nie zdoła wyjść z tego stanu bez opieki medycznej.Ilekroćjednak o nim myślała, nie widziała Hanka z ostat nich dwudziestu pięciu lat, obowiązkowochodzącego na spotkania AA i spieszącego jej z pomocą, ilekroć go potrzebowała.Widziałanarkomana ze swojego dzieciństwa, niewolnika nałogu, przedkładającego prochy nad swojesiostrzenice.Kiedy myślała o jego upadku, czuła gniew, jaki tylko dziecko może odczuwać wobecrodzica: jesteś wszystkim, i i mam na tym świecie, a zostawiasz mnie dla narkotyków, którezniszczą nasze życie.Właśnie tego nie rozumieją narkomani.Tego, że pieprzą nie tylko swoje życie, ale również życiewszystkich dookoła.Kiedy Lena była dzieckiem, czasem klęczała w nocy przy łóżku i modliła się,żeby Hank w końcu coś schrzanił, zbyt głęboko wbił igłę lub zażył za silną dawkę i wreszcie umarł.Wyobrażała sobie adopcję, nową matkę i ojca, którzy zaopiekowaliby się nią i Sibyl, czysty nowydom, uporządkowane życie, jedzenie nie z puszek.Wi dząc teraz Hanka i wiedząc, w jakim jeststanie, Lena mimo woli wspominała te bezsenne noce.I część jej bardzo duża część mówiła: Pozwól mu umrzeć".Lena usiadła na łóżku i zawiązała sznurówki.Rozmyślania o Hanku nic jej nie dadzą, jedynieskłonią do powrotu do łóżka i użalania się nad sobą.Nie była pewna, co zamierza dziś robić, alenajważniejsze było to, żeby wydostać się z tego nędznego pokoju.Biblioteczne archiwa namikrofilmach nie obejmowały okresu przed 1971 rokiem.Redakcja gazety141mieściła się na tyłach firmy ubezpieczeniowej, więc Lena nie miała zbyt wielkiej nadziei na to, żeprzechowują stare roczniki.Mimo to spróbuje po rozmawiać z redaktorem tygodnika, któregopodstawowym zajęciem było płatne zbieranie przejechanych zwierząt z szosy międzystanowej.Lena przypuszczała, że mogłaby znalezć świadectwo zgonu matki we właściwym urzędziestanowym, ale musiałaby podać numer ubezpieczenia Angeli, miejsce jej urodzenia, a przynajmniejostatni znany adres, żeby zawę zić krąg poszukiwań.Z własnej metryki znała daty urodzeniarodziców, ale nic poza tym.Szpital mógł mieć jej adres lub inne informacje potrzebne doobciążenia kosztami, ale potrzebowałaby nakazu, żeby je uzyskać.Chciała spróbować w sądzieokręgowym, lecz według wiadomości przekazanej przez automatyczną sekretarkę, był zamkniętyna czas usuwania azbestowych płytek podłogowych.Ponieważ motel znajdował się obok baru Hanka, Lena zdecydowała, że równie dobrze może zacząćtam.Formalnie Hut nie znajdował się w obrębie miasta Reese.Jak w wielu małych miasteczkachStanów Zjednoczonych, w Elawah była prohibicja.Jeśli chciałeś kupić alkohol, musiałeśprzekroczyć granice okręgu i udać się do Seskatoga, co wyjaśniało, dlaczego ludzie z biura szeryfaprzez większość weekendów zajmowali się zeskrobywaniem nastolatków z prowadzącej tam szosy.Lena otworzyła drzwi swojego pokoju i natychmiast zamknęła oczy, gdy jej siatkówkazaprotestowała przeciwko oślepiającemu światłu.Kilkakrotnie zamrugała, żeby odzyskać wzrok,patrząc na podłogę cementowego balkonu.Nieco na lewo od swojej stopy zobaczyła nakreślonekredą małe czerwone X, najwyżej dziesięciocentymetrowe.Uklękła i przesunęła palcami po czerwonym znaku, zastanawiając się, czy był tu, kiedyzameldowała się w nocy.Było ciemno, ale stareńki neon przed motelem rzucał dostatecznie dużoświatła.Jednak wchodząc do pokoju, Lena nie patrzyła na podłogę.Skupiła się na najważniejszychczynnościach: wniesieniu torby, znalezieniu szczoteczki do zębów, pójściu spać.Spojrzała na czubki swoich palców i zobaczyła, że kreda zabarwiła jej skórę.Ten kredowy znak nieoznaczał niczego142poza tym, że pokojówka nie sprząta za często.I sądząc po stanie pokoju, nie robi tego starannie.Mimo wszystko Lena rozejrzała się, wstając.Nikt się na nią nie rzucił, więc poszła na balkon ipopatrzyła na parking.Poza motocyklem zaparkowa nym na miejscu dla inwalidów, jej celica byłajedynym pojazdem.Znów spojrzała pod nogi.X.Nie swastyka, nie krzyż.Po prostu miejscezaznaczone czerwonym X.Idąc przez balkon w kierunku schodów, Lena wytarła dłonie o spodnie.Patrzyła pod nogi, szukającinnych takich znaków, sprawdzając, czy jakiś inny pokój został w ten sposób oznaczony.Nieznalazła niczego niezwykłe go, tylko niedopałki papierosów, śmieci oraz kilka liści, choć najbliższedrzewa znajdowały się sześć metrów od motelu, w otaczającym go lesie.Zatrzymała się przy recepcji, żeby kupić kawę.Obok dzbanka stało pu dełko z drobnymi i napisemżądającym pięćdziesięciu centów za każdy ku bek.Lena wrzuciła do pudełka dolara i napełniającsobie kubek, patrzyła na parking.Aadny ranek powiedział męski głos.Odwróciła się do recepcji i zobaczyła, że to nie mężczyzna, lecz nastola tek ten rudowłosywielbiciel gangsta rapu, którego wczoraj widziała w mu stangu przed szkołą.Nie powinieneś być w szkole? zapytała.Jestem tu na praktyce odparł, opierając się o ścianę za kontuarem.Nosił podkoszulek tak wielki, że ramiona opadały mu do łokci.Miał brzuszek, lecz widząc jego dużedłonie i stopy, wiedziała, że zgubi go w ciągu kilku następnych lat, zmężnieje.Nadal jednak będziemiał te włosy koloru marchewki, a piegi też nigdy nie znikną.Jestem Rod oznajmił jej.Masz ochotę na ciasteczko z okazji Hal loween?Nie.Lenie przypomniały się dekoracje w bibliotece.Halloween miał być za dwa dni.A ona nawet niepamiętała, jaki jest dzień.Jesteś policjantką? zapytał.No i diabli wzięli przykrywkę.143Dlaczego tak myślisz?Mówisz jak policjantka.Posmakowała kawę i powstrzymała odruch wymiotny.Skąd wiesz, jak mówią policjanci?Widziałem w telewizji.Lena wzięła resztę z pudełka. Nie powinieneś wierzyć we wszystko, co zobaczysz w telewizji.Młodszy ogląda telewizję całą noc powiedział, zapewne mając na myśli recepcjonistę, którygapił się na meldującą się w nocy Lenę tak, jakby była pierwszą kobietą, jaką widzi w życiu.Makasety porno, które trzyma pod kanapą.Pan Barnes o tym nie wie.To właściciel.Chłopakuśmiechnął się szeroko.Możesz obejrzeć kilka z nich, jeśli chcesz.Nie mam ochoty.Już miała odejść, ale zmieniła zdanie, doszedłszy do wniosku, że nie zaszkodzispróbować.Hej.Chłopak nadal stał pod ścianą, czekając.Niedawno widziałam pewnegoczłowieka zaczęła, oparł szy kubek z kawą o klamkę, starając się sprawiać wrażenie niezainteresowa nej.Miał swastykę na ramieniu.Chłopak oderwał się od ściany.Podniósł głos o trzy oktawy.Taką jak u Hitlera?Taak.Super.Uważasz, że to super?No cóż, tak, nie, to oczywiście niefajne.Znowu oparł się o ścianę.Chciałem tylko powiedzieć,że to dobrze, że się tego nie wstydzi.Zniżył głos.W tym mieście są ludzie, którzy trzymają wszafach białe płaszcze.Na przykład kto?No.Chłopak doszedł do wniosku, że warto spróbować.Może wejdziemy do biura ipogadamy?Może zadzwoń do mnie, jak obeschnie ci mleko pod nosem?Lena pchnęła drzwi w tej samej chwili, gdy jakaś kobieta chciała przez nie wejść [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Sibyl nigdy się nie dowie, że ich matka żyła dłużej, niż sądziły a przy najmniej dostateczniedługo, żeby je wziąć na ręce.Nigdy się nie dowie, że tak jak Lena zawsze przepowiadała, Hank wkońcu się poddał i przestał walczyć z nałogiem.I nie stanie nad jego grobem, przeklinając jegosłabość.Hank miał umrzeć.Lena wiedziała, że nie zdoła wyjść z tego stanu bez opieki medycznej.Ilekroćjednak o nim myślała, nie widziała Hanka z ostat nich dwudziestu pięciu lat, obowiązkowochodzącego na spotkania AA i spieszącego jej z pomocą, ilekroć go potrzebowała.Widziałanarkomana ze swojego dzieciństwa, niewolnika nałogu, przedkładającego prochy nad swojesiostrzenice.Kiedy myślała o jego upadku, czuła gniew, jaki tylko dziecko może odczuwać wobecrodzica: jesteś wszystkim, i i mam na tym świecie, a zostawiasz mnie dla narkotyków, którezniszczą nasze życie.Właśnie tego nie rozumieją narkomani.Tego, że pieprzą nie tylko swoje życie, ale również życiewszystkich dookoła.Kiedy Lena była dzieckiem, czasem klęczała w nocy przy łóżku i modliła się,żeby Hank w końcu coś schrzanił, zbyt głęboko wbił igłę lub zażył za silną dawkę i wreszcie umarł.Wyobrażała sobie adopcję, nową matkę i ojca, którzy zaopiekowaliby się nią i Sibyl, czysty nowydom, uporządkowane życie, jedzenie nie z puszek.Wi dząc teraz Hanka i wiedząc, w jakim jeststanie, Lena mimo woli wspominała te bezsenne noce.I część jej bardzo duża część mówiła: Pozwól mu umrzeć".Lena usiadła na łóżku i zawiązała sznurówki.Rozmyślania o Hanku nic jej nie dadzą, jedynieskłonią do powrotu do łóżka i użalania się nad sobą.Nie była pewna, co zamierza dziś robić, alenajważniejsze było to, żeby wydostać się z tego nędznego pokoju.Biblioteczne archiwa namikrofilmach nie obejmowały okresu przed 1971 rokiem.Redakcja gazety141mieściła się na tyłach firmy ubezpieczeniowej, więc Lena nie miała zbyt wielkiej nadziei na to, żeprzechowują stare roczniki.Mimo to spróbuje po rozmawiać z redaktorem tygodnika, któregopodstawowym zajęciem było płatne zbieranie przejechanych zwierząt z szosy międzystanowej.Lena przypuszczała, że mogłaby znalezć świadectwo zgonu matki we właściwym urzędziestanowym, ale musiałaby podać numer ubezpieczenia Angeli, miejsce jej urodzenia, a przynajmniejostatni znany adres, żeby zawę zić krąg poszukiwań.Z własnej metryki znała daty urodzeniarodziców, ale nic poza tym.Szpital mógł mieć jej adres lub inne informacje potrzebne doobciążenia kosztami, ale potrzebowałaby nakazu, żeby je uzyskać.Chciała spróbować w sądzieokręgowym, lecz według wiadomości przekazanej przez automatyczną sekretarkę, był zamkniętyna czas usuwania azbestowych płytek podłogowych.Ponieważ motel znajdował się obok baru Hanka, Lena zdecydowała, że równie dobrze może zacząćtam.Formalnie Hut nie znajdował się w obrębie miasta Reese.Jak w wielu małych miasteczkachStanów Zjednoczonych, w Elawah była prohibicja.Jeśli chciałeś kupić alkohol, musiałeśprzekroczyć granice okręgu i udać się do Seskatoga, co wyjaśniało, dlaczego ludzie z biura szeryfaprzez większość weekendów zajmowali się zeskrobywaniem nastolatków z prowadzącej tam szosy.Lena otworzyła drzwi swojego pokoju i natychmiast zamknęła oczy, gdy jej siatkówkazaprotestowała przeciwko oślepiającemu światłu.Kilkakrotnie zamrugała, żeby odzyskać wzrok,patrząc na podłogę cementowego balkonu.Nieco na lewo od swojej stopy zobaczyła nakreślonekredą małe czerwone X, najwyżej dziesięciocentymetrowe.Uklękła i przesunęła palcami po czerwonym znaku, zastanawiając się, czy był tu, kiedyzameldowała się w nocy.Było ciemno, ale stareńki neon przed motelem rzucał dostatecznie dużoświatła.Jednak wchodząc do pokoju, Lena nie patrzyła na podłogę.Skupiła się na najważniejszychczynnościach: wniesieniu torby, znalezieniu szczoteczki do zębów, pójściu spać.Spojrzała na czubki swoich palców i zobaczyła, że kreda zabarwiła jej skórę.Ten kredowy znak nieoznaczał niczego142poza tym, że pokojówka nie sprząta za często.I sądząc po stanie pokoju, nie robi tego starannie.Mimo wszystko Lena rozejrzała się, wstając.Nikt się na nią nie rzucił, więc poszła na balkon ipopatrzyła na parking.Poza motocyklem zaparkowa nym na miejscu dla inwalidów, jej celica byłajedynym pojazdem.Znów spojrzała pod nogi.X.Nie swastyka, nie krzyż.Po prostu miejscezaznaczone czerwonym X.Idąc przez balkon w kierunku schodów, Lena wytarła dłonie o spodnie.Patrzyła pod nogi, szukającinnych takich znaków, sprawdzając, czy jakiś inny pokój został w ten sposób oznaczony.Nieznalazła niczego niezwykłe go, tylko niedopałki papierosów, śmieci oraz kilka liści, choć najbliższedrzewa znajdowały się sześć metrów od motelu, w otaczającym go lesie.Zatrzymała się przy recepcji, żeby kupić kawę.Obok dzbanka stało pu dełko z drobnymi i napisemżądającym pięćdziesięciu centów za każdy ku bek.Lena wrzuciła do pudełka dolara i napełniającsobie kubek, patrzyła na parking.Aadny ranek powiedział męski głos.Odwróciła się do recepcji i zobaczyła, że to nie mężczyzna, lecz nastola tek ten rudowłosywielbiciel gangsta rapu, którego wczoraj widziała w mu stangu przed szkołą.Nie powinieneś być w szkole? zapytała.Jestem tu na praktyce odparł, opierając się o ścianę za kontuarem.Nosił podkoszulek tak wielki, że ramiona opadały mu do łokci.Miał brzuszek, lecz widząc jego dużedłonie i stopy, wiedziała, że zgubi go w ciągu kilku następnych lat, zmężnieje.Nadal jednak będziemiał te włosy koloru marchewki, a piegi też nigdy nie znikną.Jestem Rod oznajmił jej.Masz ochotę na ciasteczko z okazji Hal loween?Nie.Lenie przypomniały się dekoracje w bibliotece.Halloween miał być za dwa dni.A ona nawet niepamiętała, jaki jest dzień.Jesteś policjantką? zapytał.No i diabli wzięli przykrywkę.143Dlaczego tak myślisz?Mówisz jak policjantka.Posmakowała kawę i powstrzymała odruch wymiotny.Skąd wiesz, jak mówią policjanci?Widziałem w telewizji.Lena wzięła resztę z pudełka. Nie powinieneś wierzyć we wszystko, co zobaczysz w telewizji.Młodszy ogląda telewizję całą noc powiedział, zapewne mając na myśli recepcjonistę, którygapił się na meldującą się w nocy Lenę tak, jakby była pierwszą kobietą, jaką widzi w życiu.Makasety porno, które trzyma pod kanapą.Pan Barnes o tym nie wie.To właściciel.Chłopakuśmiechnął się szeroko.Możesz obejrzeć kilka z nich, jeśli chcesz.Nie mam ochoty.Już miała odejść, ale zmieniła zdanie, doszedłszy do wniosku, że nie zaszkodzispróbować.Hej.Chłopak nadal stał pod ścianą, czekając.Niedawno widziałam pewnegoczłowieka zaczęła, oparł szy kubek z kawą o klamkę, starając się sprawiać wrażenie niezainteresowa nej.Miał swastykę na ramieniu.Chłopak oderwał się od ściany.Podniósł głos o trzy oktawy.Taką jak u Hitlera?Taak.Super.Uważasz, że to super?No cóż, tak, nie, to oczywiście niefajne.Znowu oparł się o ścianę.Chciałem tylko powiedzieć,że to dobrze, że się tego nie wstydzi.Zniżył głos.W tym mieście są ludzie, którzy trzymają wszafach białe płaszcze.Na przykład kto?No.Chłopak doszedł do wniosku, że warto spróbować.Może wejdziemy do biura ipogadamy?Może zadzwoń do mnie, jak obeschnie ci mleko pod nosem?Lena pchnęła drzwi w tej samej chwili, gdy jakaś kobieta chciała przez nie wejść [ Pobierz całość w formacie PDF ]