[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie zapomniałem.Dlaczego nic nie mówisz?Rozenkrontz jął się przechadzać.Tam i z powrotem.W tę i we w tę. Kim był ten wojownik? Ten na rynku.Bez uszu, białe włosy.Dlaczego tak się bał? Tojemu miałaś się pokazać? Więc koniec.Zadanie spełnione.Rozpłyń się w tym stęchłympowietrzu, dziewczyno!Gospodarz, który akurat wszedł do izby i usłyszał ostatnie słowa, ziewnął leniwie i mruknął: Białe włosy? Bez uszu? Toć to Kwaidan.Ale Rozenkrontz go nie słyszał.Spojrzał w oczy dziewczynce i znów ujrzał smutek głębokijak morze.I nagle, jak to często bywa, w jednym momencie, nie wiedzieć czemu akurat teraz,wiele rzeczy zrozumiał.Nie wszystkie wprawdzie, ale i tak było ich sporo.Pojął, że ta dziewczynka, która nie jest dziewczynką, pojawiła się tu nie z własnej woli.I żenie on, nie Rozenkrontz jest jej celem.I że przy całej jej nierzeczywistości, przy całejpotworności, nieludzkiej aurze, obojętności, braku wad i zalet, czyli tego wszystkiego, co czyninas ludzmi, owa dziewczynka, która nie jest dziewczynką, jest właśnie dziewczynką! Zaplątał sięw tym wszystkim, lecz wiedział, że tak jest.Ze awatar, być może bez wiedzy sił, które powołałygo do istnienia, a może i za ich wiedzą, zachował pamięć tego, kim był kiedyś.Może była topamięć ciała, a nie duszy? Może pamięć zaklęta była w kształcie, w który ją przyobleczono? Aleona gdzieś była.Smutek w jej oczach.Ból.I Rozenkrontz wiedział, wiedział od dawna, ale teraz ta wiedza była jak smród gnijącej rany.Wiedział mianowicie, że ból jednej dziewczynki czy jednego chłopca nie znajduje swegoekwiwalentu w ekonomii świata.%7łe coś tu jest nie tak. Trzeba wyrównać rachunki  powiedział cicho.Na trop klepsydr poeta wpadł przypadkiem.Ot, wzrok wędrował tropem krągłych piersipewnej dziewki i natrafił  na dwie klepsydry wykute na ścianie jakiegoś domostwa.Wnet jąłrozprawiać ostrożnie z miejscowymi o upływach czasu, przemijaniu oraz trudnej sztucepłaskorzezby, która czas zestala w twardych materiałach  o wszystkim, co odlegle przypominałoklepsydry, jeno nie o klepsydrach samych.Szybko jednak zrozumiał, że niczego nie wiedzą.Kręcił się zatem po okolicy, co jakiś czas natrafiając na nowe rzezby  zawsze dwie klepsydry,co ciekawe jednak, zwichrowane, poprzechylane pod różnymi kątami.Wtedy nieoczekiwanieodkrył nową cechę swego charakteru  zamiłowanie do porządku.Cecha odezwała się nagle,właściwie była jak erupcja wulkanu  zapanować nad chaosem! Natychmiast podjął próbęnaprostowania odchyleń  klepsydry jednak ustalone były w swych pozycjach.Wnet Dolsilwa zrozumiał, że stopień oraz kierunek nachylenia klepsydr nie musiał być przypadkowy; wręczmógł być wskazówką, jął kierować się znakami: nachylenie w prawo  Dolsilwa w tę stronę;w lewo  i on w lewo.Pojął wreszcie prawidłowość: kolejne klepsydry były nachylone pod corazwiększym kątem.Poeta domyślał się, że znajdzie się u celu wtedy, gdy będą w poziomie.Wreszcie dotarł do Zaułku Cudów, który doprawdy wydawał się nie mieć w sobie żadnychoznak cudowności.Tam właśnie je odnalazł.Dwie poziomo rozmieszczone klepsydry na bramiewiodącej nie wiadomo dokąd.Podszedł i naparł na wrota, nawet nie drgnęły.Dotknął jednejz klepsydr i ze zdumieniem spostrzegł, że te jednak są ruchome.Szyfr? Słyszał o takich cudachwykonywanych przez honghijskich rzemieślników, o mechanizmach sporządzonych z urągającąBogu dokładnością.Jął z zapamiętaniem manipulować klepsydrami.Nie wiedział, że jestobserwowany.Enrew i Pustak obwąchiwali się jak psy.Ich wzajemne uprzejmości przypominały merdanieogonem przed wzajemnym rzuceniem się do gardeł.Nawet Pelijoza, człek wszak raczejniepodległy wpływom tak zwanej moralności, przyglądał się ich podchodom z niechęcią.Uśmiechnięte potwory (czy Pustak w ogóle się uśmiecha?), pająki miłe dla ciem, które wpadływ ich sidła.Zaiste, ich relacje trzeba nazwać skomplikowanymi.Każdy miał swoje cele ukryte; dopewnego stopnia były tożsame  obaj pragnęli wzajem się zniszczyć, choć na nieco odmiennesposoby.Enrew był narzędziem mordu, a Pustak o tym wiedział; podejrzewał również, kto zanim stoi.Z kolei Enrew wiedział, że Pustak wie.Istna pajęczyna wzajemności.Podziemnypotwór, pan katakumb nie mógł jednak tak po prostu zabić młodzieńca, bo ten był mu niezbędny;z tego powodu dopuścił go do siebie.W jakimś sensie czuli pewną wspólnotę, niejasne pokrewieństwo, może chodziło o to, żeczerpali z podobnego zródła, z pustki.Byli jak wydrążone kadłuby, jak wypatroszone ryby.Pustak nazywał ten rodzaj wspólności  dusz równoległością.Ich dialog tylko pogłębiałzrozumienie.Często rozmawiali.Pelijoza, zniecierpliwiony przedłużającymi się wymianami zdańpobrzmiewających głucho w ciemności, coraz częściej opuszczał katakumby, bywspółuczestniczyć w  werbunku , jak ironicznie nazywał mordowanie kolejnych ofiar,a zarazem mnożenie poddanych Pustaka.Tymczasem Pan Podziemi coraz bardziej upewniał się co do tego, że jego wybór był trafny.Enrew uznał Pustaka za etap w niezbędnej mu edukacji; tym bardziej, że znał jego tajemnicę,ukrytą tak świetnie, że zapomnianą.Wiedział o nim więcej niż ktokolwiek, niż sam PanPodziemi.Potwór natomiast pragnął wydrążyć, do cna spustoszyć chłopca, który poddawał siętym wychowawczym procesom bez sprzeciwu.Do czasu.Chłopiec pragnął ujrzeć oblicze Pustaka; ten jednak strzegł swej tajemnicy.Tym nieustannym zmaganiom sekundowała szemrząca nadobecność ożywionych trupów.Towarzyszyli Pustakowi, otaczali go, tworzyli kokon, z którego miał wedle emfatycznejprzepowiedni Wypatroszonego  narodzić się motyl wszechmożności.Fraza ta dała wiele domyślenia Enrewowi; pojął, że jest uczestnikiem wyścigu, że jego edukacja za szybko przebiega,a ostatni egzamin równoznaczny będzie ze śmiercią.Od tej pory jął częściej wdawać sięw polemiki, stawał okoniem, sprzeciwiał się.Któregoś dnia, który mógł być nocą, rozmawiali o rewolucji. Zwiat się zmieni, to niewątpliwe  mówił Enrew, próbując daremnie przebić wzrokiemmrok.Za każdym razem, gdy za bardzo zbliżał się do Pustaka, napotykał bierną, lecznieustępliwą barierę złożoną z zimnych cielsk i słodkomdłego obezwładnienia zmysłów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl