[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dobrze, dobrze, nie ma sensu, żebyśmy się teraz sprzeczali.I taknikt nam nie zapłaci.Słyszałem, że Fern Foster jest u pana w domu.- Ktoś musiał się o nią zatroszczyć.- Jasne, to fakt.I oczywiście, jeśli ktoś by do mnie z tym przyszedł,zrobiłbym dla niej wszystko, co tylko w mojej mocy.Naturalnie, nieprzyjąłbym jej do siebie do domu.Moja żona nie ścierpiałaby tego.Poza tym to nie najlepiej wygląda.Jej babka prowadzi nielegalnągorzelnię i w ogóle ta cała reszta.Zanim Jeff zdążył odpowiedzieć, wyszła Amy.Miała założony71RSczepek pielęgniarski i wyglądała nienagannie.Na chwilę Jeffzapomniał o swym gniewie i najchętniej by ją teraz pocałował.- Oo! Doktor Gilden! - zdziwiła się.- Fern śpi teraz, proszę więcmówić trochę ciszej! - uśmiechnęła się i weszła z powrotem dodomu.- Zdaje się, że pomyślał pan o wszystkim, doktorze - powiedziałGilden z widocznym rozczarowaniem.- Amy to dobra pielęgniarka.Tak, nawet bardzo dobra, dopókitrzyma język za zębami.Nie można tego powiedzieć o jej rodzinie.Małowartościowi ludzie -zawsze tacy byli.- %7łyczę dobrego dnia! - powiedział krótko Jeff i odwrócił się.- Proszę zaczekać - powiedział Gilden.- Zauważyłem, że niezaprosił mnie pan do domu, ale to nic nie szkodzi.Jestemprzyzwyczajony do złego traktowania, wszyscy w tych górach są wnajwyższym stopniu niewdzięczni.Ale są sprawy, o których muszęwiedzieć.To nie jest społeczna wizyta.Kiedy spędzam czas narozmowie z kimś, oczekuję za to zapłaty, jak każdy inny lekarz.Jeffowi udało się z najwyższa trudnością ukryć gniew.- Niech pan słucha, Gilden.Zoperowałem Turnera, ponieważgdybym tego nie zrobił, już by nie żył.Zrobiłem to bezwynagrodzenia, bo nie prowadzę praktyki.Ale to nie znaczy, żemoże mu pan teraz posłać rachunek za swoje znachorstwo.Jeśli panto zrobi, poradzę Turnerowi, aby panu nie płacił, a jeśli to konieczne,zeznawał przed sądem jako świadek.- Dobrze, odpowiedział pan na pytanie, które chciałem zadać.Takdługo, jak nie zamierza pan praktykować, jest mi obojętne to, co panrobi.- Leczyłem ludzi, którzy do mnie przychodzili, bo pan nie chciał impomóc.Albo byli panu winni pieniądze, albo mieszkali od pana zadaleko, albo też wpisywał ich pan po prostu na listę oczekujących.Wniektórych przypadkach nie można było czekać, mogliby umrzeć.Ale, jak już powiedziałem, nie przybyłem tu, aby otworzyć praktykę.Wkrótce opuszczę te góry, a pan może mieć z powrotem wszystkichswoich pacjentów.Niech Bóg ma ich w swojej opiece!72RSGilden wyglądał na rozwścieczonego.Ale opanował się ipowiedział:- Do widzenia, doktorze! Jest pan bardzo rozsądny.Tu, na górze,nie ma miejsca dla dwóch lekarzy, a ja mam po trzydziestu latachpierwszeństwo, żeby troszczyć się o tych ludzi.Gdy Gilden wracał do swego samochodu, Jeff poczuł nieprzepartąochotę, aby rzucić w jego głowę twardą śnieżką, tylko po to, żebyzobaczyć, czy straciłby coś ze swej śmiesznej wyniosłości.Zamiasttego wszedł do domu i stanął przy kominku, rozkoszując się ciepłembuzującego w nim ognia.Amy wyszła z kuchni.- No i, Jeff, co sądzisz teraz o naszym górskim doktorze, gdy go jużspotkałeś?- To nieudolny, napuszony głupiec, ale żeby to stwierdzić, niemusiałem go zobaczyć.Siady swej nieudolności pozostawia nakażdym, kogo leczy.Ale dziękuję, że wyszłaś i mógł cię zobaczyć.Jego myśli są tak samo brudne jak duża jest jego nieudolność.Zacząłmówić o Fern ze złośliwym spojrzeniem.- Wiedziałam, że to zrobi, Jeff, i będzie dalej plótł na ten temat.- O czym tu pleść, Amy? Na górze jest biedna, chora dziewczyna.Nie było żadnego innego miejsca, gdzie mógłbym ją umieścić.Jeśliludzie w górach chcą o tym plotkować - dobrze! Byłoby jednak lepiej,gdyby rozmawiali o możliwości urządzenia tu małego szpitala [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Dobrze, dobrze, nie ma sensu, żebyśmy się teraz sprzeczali.I taknikt nam nie zapłaci.Słyszałem, że Fern Foster jest u pana w domu.- Ktoś musiał się o nią zatroszczyć.- Jasne, to fakt.I oczywiście, jeśli ktoś by do mnie z tym przyszedł,zrobiłbym dla niej wszystko, co tylko w mojej mocy.Naturalnie, nieprzyjąłbym jej do siebie do domu.Moja żona nie ścierpiałaby tego.Poza tym to nie najlepiej wygląda.Jej babka prowadzi nielegalnągorzelnię i w ogóle ta cała reszta.Zanim Jeff zdążył odpowiedzieć, wyszła Amy.Miała założony71RSczepek pielęgniarski i wyglądała nienagannie.Na chwilę Jeffzapomniał o swym gniewie i najchętniej by ją teraz pocałował.- Oo! Doktor Gilden! - zdziwiła się.- Fern śpi teraz, proszę więcmówić trochę ciszej! - uśmiechnęła się i weszła z powrotem dodomu.- Zdaje się, że pomyślał pan o wszystkim, doktorze - powiedziałGilden z widocznym rozczarowaniem.- Amy to dobra pielęgniarka.Tak, nawet bardzo dobra, dopókitrzyma język za zębami.Nie można tego powiedzieć o jej rodzinie.Małowartościowi ludzie -zawsze tacy byli.- %7łyczę dobrego dnia! - powiedział krótko Jeff i odwrócił się.- Proszę zaczekać - powiedział Gilden.- Zauważyłem, że niezaprosił mnie pan do domu, ale to nic nie szkodzi.Jestemprzyzwyczajony do złego traktowania, wszyscy w tych górach są wnajwyższym stopniu niewdzięczni.Ale są sprawy, o których muszęwiedzieć.To nie jest społeczna wizyta.Kiedy spędzam czas narozmowie z kimś, oczekuję za to zapłaty, jak każdy inny lekarz.Jeffowi udało się z najwyższa trudnością ukryć gniew.- Niech pan słucha, Gilden.Zoperowałem Turnera, ponieważgdybym tego nie zrobił, już by nie żył.Zrobiłem to bezwynagrodzenia, bo nie prowadzę praktyki.Ale to nie znaczy, żemoże mu pan teraz posłać rachunek za swoje znachorstwo.Jeśli panto zrobi, poradzę Turnerowi, aby panu nie płacił, a jeśli to konieczne,zeznawał przed sądem jako świadek.- Dobrze, odpowiedział pan na pytanie, które chciałem zadać.Takdługo, jak nie zamierza pan praktykować, jest mi obojętne to, co panrobi.- Leczyłem ludzi, którzy do mnie przychodzili, bo pan nie chciał impomóc.Albo byli panu winni pieniądze, albo mieszkali od pana zadaleko, albo też wpisywał ich pan po prostu na listę oczekujących.Wniektórych przypadkach nie można było czekać, mogliby umrzeć.Ale, jak już powiedziałem, nie przybyłem tu, aby otworzyć praktykę.Wkrótce opuszczę te góry, a pan może mieć z powrotem wszystkichswoich pacjentów.Niech Bóg ma ich w swojej opiece!72RSGilden wyglądał na rozwścieczonego.Ale opanował się ipowiedział:- Do widzenia, doktorze! Jest pan bardzo rozsądny.Tu, na górze,nie ma miejsca dla dwóch lekarzy, a ja mam po trzydziestu latachpierwszeństwo, żeby troszczyć się o tych ludzi.Gdy Gilden wracał do swego samochodu, Jeff poczuł nieprzepartąochotę, aby rzucić w jego głowę twardą śnieżką, tylko po to, żebyzobaczyć, czy straciłby coś ze swej śmiesznej wyniosłości.Zamiasttego wszedł do domu i stanął przy kominku, rozkoszując się ciepłembuzującego w nim ognia.Amy wyszła z kuchni.- No i, Jeff, co sądzisz teraz o naszym górskim doktorze, gdy go jużspotkałeś?- To nieudolny, napuszony głupiec, ale żeby to stwierdzić, niemusiałem go zobaczyć.Siady swej nieudolności pozostawia nakażdym, kogo leczy.Ale dziękuję, że wyszłaś i mógł cię zobaczyć.Jego myśli są tak samo brudne jak duża jest jego nieudolność.Zacząłmówić o Fern ze złośliwym spojrzeniem.- Wiedziałam, że to zrobi, Jeff, i będzie dalej plótł na ten temat.- O czym tu pleść, Amy? Na górze jest biedna, chora dziewczyna.Nie było żadnego innego miejsca, gdzie mógłbym ją umieścić.Jeśliludzie w górach chcą o tym plotkować - dobrze! Byłoby jednak lepiej,gdyby rozmawiali o możliwości urządzenia tu małego szpitala [ Pobierz całość w formacie PDF ]