[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niewolno ci się stąd ruszyć.Jeśli zobaczysz, że twój ojciec zbliża się tu na białym koniu albo twójbrat, albo ktoś inny, masz zagwizdać i ja szybko wrócę.Oddaliła się kawałek drogą, gdzieczekał już na nią kawaler na koniu.Znałam go z widzenia, miał na imię Fadel.Był tomężczyzna o okrągłej głowie, nieduży i dosyć silny.Nie wiem, czy był żonaty, czy nie.Miałbardzo zadbanego konia, całego białego z jedną czarną plamką i zaplecionym do samego dołuogonem.Matka zdradzała z nim mojego ojca.Zrozumiałam to, kiedy powiedziała: Jeśli ktośinny będzie szedł, też masz zagwizdać.Kawaler znikł mi z oczu, moja matka wraz z nim.A jauważnie zbierałam figi wzdłuż drogi.W tym miejscu nie było ich zbyt dużo, ale nie mogłamsię oddalić, bo inaczej nie zobaczyłabym ani ojca, ani nikogo innego, kto by się do nas zbliżał.Ciekawe, ta historia wcale mnie nie dziwi.Pamiętam, że wcale się tak bardzo niebałam.Być może dlatego, że matka bardzo dobrze to wszystko zorganizowała.Osioł byłprzywiązany do łysego figowca, niczego nie mógł zjeść, ani liści, ani owoców, co się częstozdarza podczas takich zbiorów.Nie musiałam go więc pilnować jak w pełni sezonu i mogłampracować sama.Robiłam dziesięć kroków w jedną stronę, dziesięć w drugą, zbierałam figi iwkładałam je do skrzynek.Miałam bardzo dobry widok na drogę w kierunku wioski, każdegomogłam zobaczyć z daleka i w porę zagwizdać.Nie widziałam już Fadela ani mojej matki, aledomyślałam się, że są jakieś pięćdziesiąt kroków ode mnie, schowani gdzieś w polu.Gdybywięc stało się coś niespodziewanego, zawsze mogła udać, że oddaliła się na chwilę w pilnejpotrzebie.A mężczyzna, nawet mój ojciec czy brat, nie zadałby nigdy niestosownego pytaniana ten temat.To byłby wielki wstyd.Nie byłam sama zbyt długo: w skrzynce znalazło się niewiele fig, kiedy wrócili,oddzielnie.Matka przyszła z pola.Widziałam, jak Fadel wsiada na konia: za pierwszym razemnie udało mu się trafić w strzemię, bo jego koń był bardzo wysoki.Miał śliczną drewnianąszpicrutę, bardzo delikatną; przed odjazdem przesyłał mamie uśmiech.A ja udawałam, że niczego nie zauważyłam.Cała rzecz odbyła się bardzo prędko.Kochali się gdzieś na polu, ukryci w wysokiejtrawie, albo byli ze sobą tylko po to, aby porozmawiać, nie chcę tego wiedzieć.Nie mamprawa pytać, co tam robili, albo chlubić się zdziwioną miną, nie powinno mnie to obchodzić.Matka dobrze wiedziała, że nikomu o tym nie powiem, po prostu dlatego, iż stałam sięwspółwinna całemu wydarzeniu i zostałabym zbita na śmierć, tak samo jak ona.Mój ojciecumie tylko bić kobiety i zmuszać je do pracy, która dostarcza mu pieniędzy.Więc niech matkauprawia miłość z innym mężczyzną pod osłoną intensywnej pracy, bardzo mnie to cieszy.Wkońcu ma rację.No a teraz musimy bardzo szybko zebrać figi, skrzynki powinny zostać wypełnione,mają świadczyć o tym, że pracowicie spędziłyśmy cały ten czas poza domem.Bo jeśli nie,ojciec nas spyta: Przynosicie puste skrzynki, co więc tam robiłyście? I zasłużę sobie nalanie.Jesteśmy dosyć daleko od wioski.Matka wsiada na osła, rozwartymi nogami obejmujeszyję zwierzęcia, bardzo blisko głowy, żeby nie rozgnieść zebranych owoców.Ja idę przodem iprowadzę osła, idziemy powoli, bo ładunek jest ciężki.Trochę dalej mijamy samotną, starszą kobietę także z osłem, ona również zbierała figi.Jest już dosyć stara i dlatego nie potrzebuje towarzystwa, żeby wyjść z domu - idzie przednami.Matka pozdrawiają i teraz idziemy razem.Droga jest wąska i trochę niesamowita,pełno w niej dziur i kamiennych garbów.Miejscami jest dość stroma i wtedy osioł maproblemy z podejściem z powodu ciężaru, jaki niesie na grzbiecie.Czasem zatrzymuje się naszczycie takiego wzniesienia albo przed dużym wężem i nie chce się dalej ruszyć.Na próżnomatka go poklepuje, zachęca; nic do niego nie dociera.Wręcz odwrotnie, ma ochotę zawrócić,nozdrza drżą mu ze strachu, boi się tak samo jak ja.Nienawidzę węży.A ponieważwzniesienie jest naprawdę strome, skrzynki na grzbiecie chwieją się niebezpiecznie, w każdejchwili mogą spaść.Na szczęście idąca z nami kobieta nic sobie nie robi z tego naprawdęwielkiego węża.Nie wiem, jak ona to robi, ale widzę, jak bestia zwija się i kurczy.Pewnie za-częła walić go swoim kijem.W końcu wąż umyka do wąwozu, a osioł może iść dalej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Niewolno ci się stąd ruszyć.Jeśli zobaczysz, że twój ojciec zbliża się tu na białym koniu albo twójbrat, albo ktoś inny, masz zagwizdać i ja szybko wrócę.Oddaliła się kawałek drogą, gdzieczekał już na nią kawaler na koniu.Znałam go z widzenia, miał na imię Fadel.Był tomężczyzna o okrągłej głowie, nieduży i dosyć silny.Nie wiem, czy był żonaty, czy nie.Miałbardzo zadbanego konia, całego białego z jedną czarną plamką i zaplecionym do samego dołuogonem.Matka zdradzała z nim mojego ojca.Zrozumiałam to, kiedy powiedziała: Jeśli ktośinny będzie szedł, też masz zagwizdać.Kawaler znikł mi z oczu, moja matka wraz z nim.A jauważnie zbierałam figi wzdłuż drogi.W tym miejscu nie było ich zbyt dużo, ale nie mogłamsię oddalić, bo inaczej nie zobaczyłabym ani ojca, ani nikogo innego, kto by się do nas zbliżał.Ciekawe, ta historia wcale mnie nie dziwi.Pamiętam, że wcale się tak bardzo niebałam.Być może dlatego, że matka bardzo dobrze to wszystko zorganizowała.Osioł byłprzywiązany do łysego figowca, niczego nie mógł zjeść, ani liści, ani owoców, co się częstozdarza podczas takich zbiorów.Nie musiałam go więc pilnować jak w pełni sezonu i mogłampracować sama.Robiłam dziesięć kroków w jedną stronę, dziesięć w drugą, zbierałam figi iwkładałam je do skrzynek.Miałam bardzo dobry widok na drogę w kierunku wioski, każdegomogłam zobaczyć z daleka i w porę zagwizdać.Nie widziałam już Fadela ani mojej matki, aledomyślałam się, że są jakieś pięćdziesiąt kroków ode mnie, schowani gdzieś w polu.Gdybywięc stało się coś niespodziewanego, zawsze mogła udać, że oddaliła się na chwilę w pilnejpotrzebie.A mężczyzna, nawet mój ojciec czy brat, nie zadałby nigdy niestosownego pytaniana ten temat.To byłby wielki wstyd.Nie byłam sama zbyt długo: w skrzynce znalazło się niewiele fig, kiedy wrócili,oddzielnie.Matka przyszła z pola.Widziałam, jak Fadel wsiada na konia: za pierwszym razemnie udało mu się trafić w strzemię, bo jego koń był bardzo wysoki.Miał śliczną drewnianąszpicrutę, bardzo delikatną; przed odjazdem przesyłał mamie uśmiech.A ja udawałam, że niczego nie zauważyłam.Cała rzecz odbyła się bardzo prędko.Kochali się gdzieś na polu, ukryci w wysokiejtrawie, albo byli ze sobą tylko po to, aby porozmawiać, nie chcę tego wiedzieć.Nie mamprawa pytać, co tam robili, albo chlubić się zdziwioną miną, nie powinno mnie to obchodzić.Matka dobrze wiedziała, że nikomu o tym nie powiem, po prostu dlatego, iż stałam sięwspółwinna całemu wydarzeniu i zostałabym zbita na śmierć, tak samo jak ona.Mój ojciecumie tylko bić kobiety i zmuszać je do pracy, która dostarcza mu pieniędzy.Więc niech matkauprawia miłość z innym mężczyzną pod osłoną intensywnej pracy, bardzo mnie to cieszy.Wkońcu ma rację.No a teraz musimy bardzo szybko zebrać figi, skrzynki powinny zostać wypełnione,mają świadczyć o tym, że pracowicie spędziłyśmy cały ten czas poza domem.Bo jeśli nie,ojciec nas spyta: Przynosicie puste skrzynki, co więc tam robiłyście? I zasłużę sobie nalanie.Jesteśmy dosyć daleko od wioski.Matka wsiada na osła, rozwartymi nogami obejmujeszyję zwierzęcia, bardzo blisko głowy, żeby nie rozgnieść zebranych owoców.Ja idę przodem iprowadzę osła, idziemy powoli, bo ładunek jest ciężki.Trochę dalej mijamy samotną, starszą kobietę także z osłem, ona również zbierała figi.Jest już dosyć stara i dlatego nie potrzebuje towarzystwa, żeby wyjść z domu - idzie przednami.Matka pozdrawiają i teraz idziemy razem.Droga jest wąska i trochę niesamowita,pełno w niej dziur i kamiennych garbów.Miejscami jest dość stroma i wtedy osioł maproblemy z podejściem z powodu ciężaru, jaki niesie na grzbiecie.Czasem zatrzymuje się naszczycie takiego wzniesienia albo przed dużym wężem i nie chce się dalej ruszyć.Na próżnomatka go poklepuje, zachęca; nic do niego nie dociera.Wręcz odwrotnie, ma ochotę zawrócić,nozdrza drżą mu ze strachu, boi się tak samo jak ja.Nienawidzę węży.A ponieważwzniesienie jest naprawdę strome, skrzynki na grzbiecie chwieją się niebezpiecznie, w każdejchwili mogą spaść.Na szczęście idąca z nami kobieta nic sobie nie robi z tego naprawdęwielkiego węża.Nie wiem, jak ona to robi, ale widzę, jak bestia zwija się i kurczy.Pewnie za-częła walić go swoim kijem.W końcu wąż umyka do wąwozu, a osioł może iść dalej [ Pobierz całość w formacie PDF ]