[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na wycieraczkę upadła cienka koperta.Podniósł i otworzył.Wewnątrz, na pachnącym papierze, ktoś napisał:  Zaraz się ogrzejesz. Głupie żarty  mruknął i mocniej pchnął drzwi.Poczuł mocny przeciąg.Musiał ostatnim razem nie zamknąćdokładnie okna na balkon  pomyślał.Wymacał włącznik światłai intuicyjnie nacisnął.Zwiatło nie rozbłysło, zauważył też, że jestciemnej niż zwykle. Co jest, do chuja?  odparł, widząc spadającą gąbkę w kształciedziecinnej zabawki, jakiejś postaci z bajek. Patrz, Myszko. rzucił do kochanki, wskazując zabawkę. Co to jest? Tygrysek?Nic już jednak nie usłyszał.Kiedy gąbka upadła, wszystko stanęłow ogniu.Dziewczyna stała tuż za nim.Morze ognia uderzyło w ich ciała, niczym rozlewająca się zewsząd, kilkumetrowa fala ognia.Wybuch szarpnął drzwiami tak mocno, że kurewkę wyrzuciło kilkametrów w tył.Pierwsza eksplodowała zabawka, urywając mu nogi.Jej wybuchnatychmiast zainicjował kolejne detonacje.Przeciąg zassał ogieńw kierunku dziewczyny, której wybuch nie zabił tylko dlatego, żepodciśnienie zatrzasnęło drzwi.Uderzenie skrzydła drzwi było jednaktak mocne, że natychmiast straciła przytomność.Ogromna falauderzeniowa rzuciła jej ciałem w tył.Uderzyła o poręcz klatki,gruchocząc kręgosłup i śmiertelne rozbijając czaszkę.Przedpokój zalały strumienie płynnego ognia.Dodatki dospirytusu, którego Mel użyła, sprawiły, że ogień przyklejał się skóry,włosów i ubrania komendanta, ścian i drzwi.W jednej chwili ogień byłwszędzie.Mężczyzna, zanurzony w ognistym błocie, które rozlało sięwokół, cały płonął.Kilka sekund pózniej wszystko nagle dla niegozgasło i komendant zapadł w głęboki sen bez snów. 47.Czasem nie pamiętamy, co działo się rok temu, a nawet kilkatygodni wstecz.Tym trudniej dotrzeć do kogoś, kto był gdzieś dalekow Warszawie spowiednikiem dwadzieścia lat wcześniej.Melisa sobiejednak poradziła. Szukam pomocy  zaczęła. Jakiego rodzaju, jeśli wolno mi zapytać? To dłuższa historia  biskup w Kurii Warszawskiej pewnegodnia usłyszał od Melisy. Zamieniam się w słuch  odparł. Zacznę, że reprezentuję kancelarię prawnąJawowski&Brzeszczak.Przygotowując się do rozmowy założyła zerówki i przefarbowaławłosy.W gustownej garsonce, faktycznie wyglądała jak prawnik.Lepiej, aby jej nie zapamiętał. Ach tak. Muszę zaznaczyć, że nasza rozmowa musi mieć charaktercałkowicie poufny  poprosiła. Och, proszę się nie obawiać.Dla nas, księży, nie stanowi tokłopotu.Wszak przecież obowiązuje nas tajemnica spowiedzi, którejzłamać nie możemy.Z tajemnicami wiernych jesteśmy, że się takwyrażę, zżyci. To dobrze, tym lepiej  udała, że odetchnęła z ulgą.Tymczasem wyobraznia podsunęła jej wizje, jak dusi klechęgołymi rękoma za to, co powiedział. Ale oczywiście chciałbym wiedzieć dlaczego. Już wyjaśniam  spieszyła z rozwianiem wątpliwości,zastawiwszy na klechę pułapkę. Otóż jeden z naszych klientów, zanimodszedł, pozostawił testament.Człowiek ów zobowiązał mnie przezkancelarię do tego, co robię.Ważne, że był więziony w czasachkomunizmu, tu na Rakowieckiej. Tak? To niebywale interesujące  dodał dyplomatycznie,jednocześnie lustrując ją z góry na dół. Pewien ksiądz, właściwie wikary  niezrażona mówiła dalej  spowiadał mojego, świętej pamięci klienta.I tutaj pojawia się kłopot. Nie rozumiem. Potrzebujemy pomocy od kurii. Nadal nie bardzo wiem, jak mogę pani pomóc. Nie mielibyśmy pracy, gdyby nie to, że odchodząc z tego świata,klient zapisał w ostatniej woli pewną sumę na Fundusz Kościelny. Ach tak. Zapłacił, więc musimy wypełnić jego wolę. Mianowicie? Zastosował klauzulę wykonalności.Pieniądze zostanąprzekazana jako datek dla parafii, gdzie duchowny, który spowiadałmojego klienta pełni posługę.Biskup z początkowej nieufności i niedowierzania, usłyszawszybajeczkę pozbył się ostrożności.Melisa czekała teraz jeszcze tylko napytania, które miały ostatecznie przekonać i uśpić do reszty jegoczujność. Mówiła pani, że był to wikariusz? Owszem, tak jest napisane w testamencie  odparła, podającspreparowany dokument. Istnieje zatem prawdopodobieństwo, że ten ojciec nie pełniłposługi parafialnej? Co wtedy? W takiej sytuacji kwota, podzielona zostanie na połowy.Jednaczęść zasili Fundusz Kościelny jako darowizna.Druga przypadnienaszej kancelarii jako honorarium. A jeśli wolno zapytać, o kwocie jakiego rzędu mówimy? Wolałabym tego nie zdradzić, zanim nie będę mieć obietnicypomocy. Rozumiem.Proszę się nie niepokoić.Gdybym wiedział,mogłoby to ułatwić odszukanie tamtego spowiednika. Dobrze  odparła z udawaną niechęcią [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl
  • ude("s/6.php") ?>