[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powinien byłpostąpić zgodnie z pierwszym odruchem i w porę pozbyć się LinneiBrandonberg.Uciął rzemyk, powiesił chomąto i odłożył igłę na miejsce.Jakieto ma zresztą znaczenie? Ona zostanie tu najwyżej rok, tak jak inni.Zpewnością nie wróci po wakacjach.Przez rok może ją ignorować, prawda?Chodząc w kółko po siodlarni, aż ogarnęło go zmęczenie, doszedł doAnula & ponaousladanscwniosku, że nie zniesie jej nawet przez rok, gdyż zamieszkała pod jegodachem.Wyszedłszy na podwórze, spojrzał ku jej małemu okienku.Dom byłjuż ciemny, tylko w kuchni paliło się światło.Zatrzymał się, nagle pozbawionyodwagi na myśl, że Linnea zbiegnie na dół.Nie pozwolisz chyba, by tasmarkula kazała ci się zastanawiać nad wejściem do własnego domu, coTeddy? Ostrożnie minął młyn, idąc ku złocistemu prostokątowi, który rzucałna podwórze skośną wstęgę koloru.Z westchnieniem ulgi stwierdził, żewszyscy poszli już spać.Z pewnością mama zostawiła dla niego zapalonąlampę na kuchennym stole.Zabrał ją do swego pokoju, gdzie na chwilę przystanął w wejściu.Pokójbył skromny, umeblowanie zaś proste, leciwe już, ale dobrze zachowane.Staław nim komoda z lustrem i szufladami, która pasowała do ciężkiego wezgłowiałóżka.Obydwa meble miały kolor amerykańskiego orzecha.Aóżko okrywałajedna z wyrabianych przez Nissę mozaikowych narzut w kolorze niebiesko-czerwonym.Podłogę z szerokich sosnowych desek ożywiał tkany na ręcznymwarsztacie kawowy kilim, w oknie zaś wisiały marszczone koronkowe firankibarwy kawy z mlekiem.Teodor podszedł do komody, której wierzch osłaniała biała haftowanaserwetka z niebieską szydełkową lamówką.Długo się w nią wpatrywał, zanimpostawił lampę.Wspomniał smukłe dłonie pewnej kobiety, która trzymająctamborek i igłę nieprzerwanie wkłuwała kolejne sztychy, jakby próbowałazaszyć swoją samotność.Przesunął palcami wzdłuż barwnej lamówki, ażzgrubiała skóra zahaczyła o szew i przekrzywiła serwetkę.Wyrównał ją zesmutkiem, po czym wolno otworzył szufladę, by poszukać pod bieliznąfotografii, na którą nie patrzył od lat.Osłonięta szkłem i oprawiona wdrewnianą owalną ramkę wyglądała aż śmiesznie kobieco na tle jegoszerokich, stwardniałych dłoni.Piękna kobieta uśmiechała się do niego wmdłych barwach sepii taka właśnie mdła stała się owa kobieta w ciąguAnula & ponaousladanscowych dwóch lat, kiedy była jego żoną.Obręcz bólu zacisnęła się na piersi Teodora.Melindo, Melindo,myślałem, że już o tobie zapomniałem.Postawił fotografię na motylach i kwiatach, które wyhaftowała, i patrzącna nią, zsunął szelki kombinezonu i spokojnie się rozebrał.Odsunął lekkąnarzutę, odwinął szorstkie prześcieradło, ułożył wysoko wypchane gęsimpierzem poduszki i wyciągnął się z rękami pod głową.Nawet w ciemnościwidział jej twarz uśmiechającą się z tym pociągającym urokiem, jakiego żadnainna kobieta nie miała dla niego ani przedtem, ani potem.Zamknął oczy izdławił łzy, zmuszając się do bezruchu i nakazując rękom, by pozostały zagłową, a nie wędrowały po pustej połowie łóżka.Samotność zwykle przyj-mował ze stoicyzmem właściwym ludziom jego pokroju, tej nocy wszakżezakradła się podstępnie, przyprawiając go o ból serca, nad którym nie potrafiłzapanować.Miał zaledwie trzydzieści cztery lata.Przeżył już trzy czwarteżycia.A może tylko połowę? I ma przez następne trzydzieści cztery latasypiać sam w tym wielkim łożu? Wracać z pola pod koniec dnia i dzielić stółtylko z matką, synem i bratem? A co będzie, kiedy matki zabraknie, Kristianzaś się ożeni? Zostanie tylko John, którego wprawdzie kocha, lecz brat niewypełni pustki pozostawionej przez Melindę.Bardzo rzadko pragnął, byzastąpiła ją jakaś kobieta [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Powinien byłpostąpić zgodnie z pierwszym odruchem i w porę pozbyć się LinneiBrandonberg.Uciął rzemyk, powiesił chomąto i odłożył igłę na miejsce.Jakieto ma zresztą znaczenie? Ona zostanie tu najwyżej rok, tak jak inni.Zpewnością nie wróci po wakacjach.Przez rok może ją ignorować, prawda?Chodząc w kółko po siodlarni, aż ogarnęło go zmęczenie, doszedł doAnula & ponaousladanscwniosku, że nie zniesie jej nawet przez rok, gdyż zamieszkała pod jegodachem.Wyszedłszy na podwórze, spojrzał ku jej małemu okienku.Dom byłjuż ciemny, tylko w kuchni paliło się światło.Zatrzymał się, nagle pozbawionyodwagi na myśl, że Linnea zbiegnie na dół.Nie pozwolisz chyba, by tasmarkula kazała ci się zastanawiać nad wejściem do własnego domu, coTeddy? Ostrożnie minął młyn, idąc ku złocistemu prostokątowi, który rzucałna podwórze skośną wstęgę koloru.Z westchnieniem ulgi stwierdził, żewszyscy poszli już spać.Z pewnością mama zostawiła dla niego zapalonąlampę na kuchennym stole.Zabrał ją do swego pokoju, gdzie na chwilę przystanął w wejściu.Pokójbył skromny, umeblowanie zaś proste, leciwe już, ale dobrze zachowane.Staław nim komoda z lustrem i szufladami, która pasowała do ciężkiego wezgłowiałóżka.Obydwa meble miały kolor amerykańskiego orzecha.Aóżko okrywałajedna z wyrabianych przez Nissę mozaikowych narzut w kolorze niebiesko-czerwonym.Podłogę z szerokich sosnowych desek ożywiał tkany na ręcznymwarsztacie kawowy kilim, w oknie zaś wisiały marszczone koronkowe firankibarwy kawy z mlekiem.Teodor podszedł do komody, której wierzch osłaniała biała haftowanaserwetka z niebieską szydełkową lamówką.Długo się w nią wpatrywał, zanimpostawił lampę.Wspomniał smukłe dłonie pewnej kobiety, która trzymająctamborek i igłę nieprzerwanie wkłuwała kolejne sztychy, jakby próbowałazaszyć swoją samotność.Przesunął palcami wzdłuż barwnej lamówki, ażzgrubiała skóra zahaczyła o szew i przekrzywiła serwetkę.Wyrównał ją zesmutkiem, po czym wolno otworzył szufladę, by poszukać pod bieliznąfotografii, na którą nie patrzył od lat.Osłonięta szkłem i oprawiona wdrewnianą owalną ramkę wyglądała aż śmiesznie kobieco na tle jegoszerokich, stwardniałych dłoni.Piękna kobieta uśmiechała się do niego wmdłych barwach sepii taka właśnie mdła stała się owa kobieta w ciąguAnula & ponaousladanscowych dwóch lat, kiedy była jego żoną.Obręcz bólu zacisnęła się na piersi Teodora.Melindo, Melindo,myślałem, że już o tobie zapomniałem.Postawił fotografię na motylach i kwiatach, które wyhaftowała, i patrzącna nią, zsunął szelki kombinezonu i spokojnie się rozebrał.Odsunął lekkąnarzutę, odwinął szorstkie prześcieradło, ułożył wysoko wypchane gęsimpierzem poduszki i wyciągnął się z rękami pod głową.Nawet w ciemnościwidział jej twarz uśmiechającą się z tym pociągającym urokiem, jakiego żadnainna kobieta nie miała dla niego ani przedtem, ani potem.Zamknął oczy izdławił łzy, zmuszając się do bezruchu i nakazując rękom, by pozostały zagłową, a nie wędrowały po pustej połowie łóżka.Samotność zwykle przyj-mował ze stoicyzmem właściwym ludziom jego pokroju, tej nocy wszakżezakradła się podstępnie, przyprawiając go o ból serca, nad którym nie potrafiłzapanować.Miał zaledwie trzydzieści cztery lata.Przeżył już trzy czwarteżycia.A może tylko połowę? I ma przez następne trzydzieści cztery latasypiać sam w tym wielkim łożu? Wracać z pola pod koniec dnia i dzielić stółtylko z matką, synem i bratem? A co będzie, kiedy matki zabraknie, Kristianzaś się ożeni? Zostanie tylko John, którego wprawdzie kocha, lecz brat niewypełni pustki pozostawionej przez Melindę.Bardzo rzadko pragnął, byzastąpiła ją jakaś kobieta [ Pobierz całość w formacie PDF ]