[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.przykładanie pajęczyny do brzucha przeciw rozwolnieniu816).Te właśnie przy-padki ujawniają jednak jej magiczny sens, związany (podobnie jak stosowane wymiennie: klejczy sznurek) z symboliką zamykania.Identyczne argumenty przytoczyć można również (a przecież nie chcąc ułatwiać sobie pole-miki nie uciekliśmy się do przytaczania takich praktyk, jak zamawiania, wyliczania czy nekro-magia) odnośnie do cieszącego się szczególnym uznaniem ludowego ziołolecznictwa.Nie ozna-cza to bynajmniej, by nie mogły się w medycynie ludowej zdarzać przepisy mniej czy bardziejcelne (prawidłowe) z punktu widzenia naukowej wiedzy medycznej.Jest to jednak przedewszystkim kwestia przypadku.Nie tak mało prawdopodobnego zresztą, jeśli wezmiemy poduwagę, że takie środki, jak np.wywary z szałwii, dziurawca czy macierzanki stosowane są przezlud przeciw większości chorób.Istnieje więc znaczna możliwość.I być może, choć wydaje się,że zawartość penicyliny w nitkach pajęczych jest zbyt mała, by wywierać ona mogła jakikol-wiek skutek,817 do takich przypadków należy stosowanie pajęczyny do ran.Nie zmienia to jed-nak ogólnej zasady, że dobór recept medycyny ludowej (poza środkami bezpośrednio dozna-walnego działania, jak wódka na oszołomienie, mak na uśpienie) oparty jest na TablicachMendelejewa na micie, nie zaś racjonalnej analizie reakcji i skutków.814Talko-Hryncewicz op.cit., s.281-284.815T.M.Domżał Ból, Warszawa 1980, s.229.816BT Kalwaria Zebrzydowska (woj.bielsko-bialskie) 1977.817Por.: T.Karzybski, W.Kuryłowicz Antybiotyki, Warszawa 1959.126Nasz sarkastyczny cudzysłów nad słowami medycyna ludowa niech zaś uzasadniają dodat-kowo również pozafarmakologiczne działania jej adeptów.Relacjonuje Julian Talko-Hryncewicz:Jeżeli wszelkie środki lecznicze, wewnętrznie i zewnętrznie stosowane, jak i mistyczne nie przynoszą pomocyrodzącej, to wówczas następuje cały szereg praktyk fizycznie na niej odbywanych i dla niej często śmiertelnych [.]Np.: mąż sadza żonę u siebie na kolanach i ze wszystkich sił stara się ją podrzucać do góry.Jeśli to nie pomaga, tokładą ją na ławę i podjąwszy nogi do góry trzęsą lub ciągną za nogi w dwie przeciwne strony, co nieraz daje powóddo rozdarcia międzykrocza.[.], starają się wywołać poród biciem, szczypaniem palcami, a nawet kąsaniem zębamityłka i warg sromowych (powszechne).Znam jeden podobny przypadek, który się zdarzył we wsi Wodzianej w ro-ku 1881, że nieszczęśliwa położnica od takich praktyk zakończyła życie w ciężkich męczarniach.W razach niepra-widłowego położenia płodu babki wiejskie stosują swoje sposoby [.] mają one sobie za prawidło ciągnąć za tęczęść ciała, która stanowi część poprzedzającą, a która się nadaje do tego; bardzo też często odrywają dziecku rącz-kę lub nóżkę (powszechne).Jeżeli ciągnąc za wypadającą rączkę nie mogą wydobyć dziecka, co zwykle się zdarza,to wówczas, wezwawszy kilku silnych chłopów do pomocy, przywiązują rączkę do osmalonego biczyska i ciągnąza nią nieraz tak silnie, aż oderwą.818Aurea prima sata est aetas.Być może.Niekoniecznie jednak akurat w dziedzinie medycyny.A swoją drogą wzrastająca ostatnio wiara w możliwości medycyny prostaczków , wzrasta-jąca wbrew wszelkim dokumentom, jest zjawiskiem godnym odrębnych studiów.Ma ono za-pewne związek z ogólnym rozczarowaniem bezsilnością nauki w iluż dotkliwych sprawach.Je-żeli jednak zaufanie do medycyny ludowej podsycają z przekonaniem i w dobrej wierze fa-chowcy-etnografowie, to dojść można do wniosku, iż izolacja świadomościowa jest na równiprzywilejem kultur typu ludowego, jak i niektórych środowisk naukowych: że i współczesnynaukowiec zobaczyć może w przedmiocie badań to właśnie i to tylko, co widzieć chce co zo-stało zakodowane w tekście jego tradycji naukowej.Do zagadnienia tego problemu przysta-walności popularnej wizji wsi polskiej XIX w.do rzeczywistości tej wsi wrócimy jeszcze wostatnim rozdziale.Na razie pozwólmy sobie jednak na zasadniczą zmianę tematu.818Talko-Hryncewicz op.cit., s.77-78.127Rozdział ósmyRELIGIJNOZ LUDOWAJesteśmy tutejsi, jesteśmy chłopami-rolnikami, j es t e ś m y k a t o l i k a m i.Ten ostatniczłon ludowej autodefinicji nastręczał zawsze etnografom szczególnie wiele trudności.Do świątyni gronem wszystkiemIdą młodzi, idą starzy; [.]I lud wiejski, w łzach, żałobie,Przy Chrystusa klęcząc grobie,Kantyczkowe śpiewa pieśnie.I ten prosty naród wierzy.819Tymczasem w podręczniku Adama Fischera Lud polski820 nie ma o religijności chłopów anijednego słowa; Jan Stanisław Bystroń we Wstępie do ludoznawstwa polskiego821 poświęca tejproblematyce dokładnie czternaście linijek822.Wieś polska pozbawiona zostaje nagle wiszące-go nad polami dzwięku dzwonów, tłumu przed kruchtą, szmeru modlitwy.Jest to wynikiemmniej czy bardziej (przeważnie mniej) uświadamianych ciągot etnografów do rozdzielaniardzennego i naleciałości, wypreparowywania z chrześcijańskiej kultury wsi tego, co rzekomoludowe właśnie, z gruntu siermiężne i prasłowiańskie.Ciągoty te, o czym decyduje ich metodo-logiczna beztroska, nie mogą być jednak uznane za próbę swoistego odwrócenia ideowo-naukowego programu Pierre Saintyvesa.W praktyce bowiem cała operacja opiera się tu naprzekonaniu, że gdy zabierzemy chłopu z chałupy ikonę i krucyfiks, będziemy mieli od razu doczynienia z wzorcowym magiczno-pierwotnym Słowianinem.Stąd barwne i pełne fascynacjiopisy ludowych obrzędów dorocznych (np.Bożego Narodzenia, Matki Boskiej Gromnicznej,Wielkanocy, Matki Boskiej Zielnej.), gdzie z pejzażu usunięto tylko [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.przykładanie pajęczyny do brzucha przeciw rozwolnieniu816).Te właśnie przy-padki ujawniają jednak jej magiczny sens, związany (podobnie jak stosowane wymiennie: klejczy sznurek) z symboliką zamykania.Identyczne argumenty przytoczyć można również (a przecież nie chcąc ułatwiać sobie pole-miki nie uciekliśmy się do przytaczania takich praktyk, jak zamawiania, wyliczania czy nekro-magia) odnośnie do cieszącego się szczególnym uznaniem ludowego ziołolecznictwa.Nie ozna-cza to bynajmniej, by nie mogły się w medycynie ludowej zdarzać przepisy mniej czy bardziejcelne (prawidłowe) z punktu widzenia naukowej wiedzy medycznej.Jest to jednak przedewszystkim kwestia przypadku.Nie tak mało prawdopodobnego zresztą, jeśli wezmiemy poduwagę, że takie środki, jak np.wywary z szałwii, dziurawca czy macierzanki stosowane są przezlud przeciw większości chorób.Istnieje więc znaczna możliwość.I być może, choć wydaje się,że zawartość penicyliny w nitkach pajęczych jest zbyt mała, by wywierać ona mogła jakikol-wiek skutek,817 do takich przypadków należy stosowanie pajęczyny do ran.Nie zmienia to jed-nak ogólnej zasady, że dobór recept medycyny ludowej (poza środkami bezpośrednio dozna-walnego działania, jak wódka na oszołomienie, mak na uśpienie) oparty jest na TablicachMendelejewa na micie, nie zaś racjonalnej analizie reakcji i skutków.814Talko-Hryncewicz op.cit., s.281-284.815T.M.Domżał Ból, Warszawa 1980, s.229.816BT Kalwaria Zebrzydowska (woj.bielsko-bialskie) 1977.817Por.: T.Karzybski, W.Kuryłowicz Antybiotyki, Warszawa 1959.126Nasz sarkastyczny cudzysłów nad słowami medycyna ludowa niech zaś uzasadniają dodat-kowo również pozafarmakologiczne działania jej adeptów.Relacjonuje Julian Talko-Hryncewicz:Jeżeli wszelkie środki lecznicze, wewnętrznie i zewnętrznie stosowane, jak i mistyczne nie przynoszą pomocyrodzącej, to wówczas następuje cały szereg praktyk fizycznie na niej odbywanych i dla niej często śmiertelnych [.]Np.: mąż sadza żonę u siebie na kolanach i ze wszystkich sił stara się ją podrzucać do góry.Jeśli to nie pomaga, tokładą ją na ławę i podjąwszy nogi do góry trzęsą lub ciągną za nogi w dwie przeciwne strony, co nieraz daje powóddo rozdarcia międzykrocza.[.], starają się wywołać poród biciem, szczypaniem palcami, a nawet kąsaniem zębamityłka i warg sromowych (powszechne).Znam jeden podobny przypadek, który się zdarzył we wsi Wodzianej w ro-ku 1881, że nieszczęśliwa położnica od takich praktyk zakończyła życie w ciężkich męczarniach.W razach niepra-widłowego położenia płodu babki wiejskie stosują swoje sposoby [.] mają one sobie za prawidło ciągnąć za tęczęść ciała, która stanowi część poprzedzającą, a która się nadaje do tego; bardzo też często odrywają dziecku rącz-kę lub nóżkę (powszechne).Jeżeli ciągnąc za wypadającą rączkę nie mogą wydobyć dziecka, co zwykle się zdarza,to wówczas, wezwawszy kilku silnych chłopów do pomocy, przywiązują rączkę do osmalonego biczyska i ciągnąza nią nieraz tak silnie, aż oderwą.818Aurea prima sata est aetas.Być może.Niekoniecznie jednak akurat w dziedzinie medycyny.A swoją drogą wzrastająca ostatnio wiara w możliwości medycyny prostaczków , wzrasta-jąca wbrew wszelkim dokumentom, jest zjawiskiem godnym odrębnych studiów.Ma ono za-pewne związek z ogólnym rozczarowaniem bezsilnością nauki w iluż dotkliwych sprawach.Je-żeli jednak zaufanie do medycyny ludowej podsycają z przekonaniem i w dobrej wierze fa-chowcy-etnografowie, to dojść można do wniosku, iż izolacja świadomościowa jest na równiprzywilejem kultur typu ludowego, jak i niektórych środowisk naukowych: że i współczesnynaukowiec zobaczyć może w przedmiocie badań to właśnie i to tylko, co widzieć chce co zo-stało zakodowane w tekście jego tradycji naukowej.Do zagadnienia tego problemu przysta-walności popularnej wizji wsi polskiej XIX w.do rzeczywistości tej wsi wrócimy jeszcze wostatnim rozdziale.Na razie pozwólmy sobie jednak na zasadniczą zmianę tematu.818Talko-Hryncewicz op.cit., s.77-78.127Rozdział ósmyRELIGIJNOZ LUDOWAJesteśmy tutejsi, jesteśmy chłopami-rolnikami, j es t e ś m y k a t o l i k a m i.Ten ostatniczłon ludowej autodefinicji nastręczał zawsze etnografom szczególnie wiele trudności.Do świątyni gronem wszystkiemIdą młodzi, idą starzy; [.]I lud wiejski, w łzach, żałobie,Przy Chrystusa klęcząc grobie,Kantyczkowe śpiewa pieśnie.I ten prosty naród wierzy.819Tymczasem w podręczniku Adama Fischera Lud polski820 nie ma o religijności chłopów anijednego słowa; Jan Stanisław Bystroń we Wstępie do ludoznawstwa polskiego821 poświęca tejproblematyce dokładnie czternaście linijek822.Wieś polska pozbawiona zostaje nagle wiszące-go nad polami dzwięku dzwonów, tłumu przed kruchtą, szmeru modlitwy.Jest to wynikiemmniej czy bardziej (przeważnie mniej) uświadamianych ciągot etnografów do rozdzielaniardzennego i naleciałości, wypreparowywania z chrześcijańskiej kultury wsi tego, co rzekomoludowe właśnie, z gruntu siermiężne i prasłowiańskie.Ciągoty te, o czym decyduje ich metodo-logiczna beztroska, nie mogą być jednak uznane za próbę swoistego odwrócenia ideowo-naukowego programu Pierre Saintyvesa.W praktyce bowiem cała operacja opiera się tu naprzekonaniu, że gdy zabierzemy chłopu z chałupy ikonę i krucyfiks, będziemy mieli od razu doczynienia z wzorcowym magiczno-pierwotnym Słowianinem.Stąd barwne i pełne fascynacjiopisy ludowych obrzędów dorocznych (np.Bożego Narodzenia, Matki Boskiej Gromnicznej,Wielkanocy, Matki Boskiej Zielnej.), gdzie z pejzażu usunięto tylko [ Pobierz całość w formacie PDF ]