[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Ta.ta kobieta nie została po prostu zabita.To było metodycznedziałanie.To były tortury.- Może spodobało się to panu na St.Jerome - uciął szorstko Anthony.-Spodobało się panu, jak Chapman bezsilnie pana błagała.Niektórychludzi podniecają takie rzeczy.Podniecało to pana?Quinn spojrzał na Anthony'ego wstrząśnięty jego słowami, a potemprzeniósł wzrok na Dennisa.Bawili się z nim w kotka i myszkę, a on byłtak zdruzgotany, że do tej pory tego nie dojrzał.Naprawdę myśleli, żemógłby związać i torturować bezbronną kobietę.- Panowie, usiłowałem z wami współpracować, ale teraz stało się dlamnie jasne.Nie będę kontynuować tej rozmowy z wyjątkiemstwierdzenia, że nic nie zrobiłem Claire Reston.Chcę teraz odejść.Niebędę z wami więcej rozmawiał bez adwokata.- Może niech pan chwilę posiedzi i zastanowi się, a ja omówię to zmoim partnerem - zaproponował Dennis.Dał znak Anthony'emu i wyszli z pokoju, a Quinn ukryłtwarz w dłoniach.Chciał im powiedzieć prawdę, ale gdyby ujawnił, żezamordowana kobieta pomagała go szantażować, mogliby dojść downiosku, że miał poważny motyw, by ją zabić.Obydwaj detektywiuznaliby, że zamordował ją, wzburzony odkryciem jej prawdziwychintencji.Musiał przyznać, że trudno byłoby odmówić logiki takiemurozumowaniu.Po chwili drzwi otworzyły się i detektywi weszli ponownie dosypialni.- Pozwolimy panu odejść, panie sędzio - oznajmił Dennis.- %7ładen znas nie sądzi, że powiedział pan prawdę, ale nie chcemy zbytnio śpieszyćsię z tym dochodzeniem.Radzę panu poważnie przemyśleć swojeobywatelskie obowiązki.Jeżeli ma pan informacje, które mogłyby pomócnam w rozwiązaniu zagadki śmierci tej biednej dziewczyny, to musi jepan nam przekazać.Nie jest pan pierwszym lepszym człowiekiem z ulicy.Jest pan sędzią.Podobno ma to dla pana jakieś znaczenie.Niech się panzastanowi, jak powinien postąpić w tej sprawie.Kiedy Quinn wszedł do sekretariatu, Fran Steward podniosła się zzabiurka.Wyglądała na bardzo zdenerwowaną.- Czekałam, kiedy pan wróci.Nie wiedziałam, gdzie pana szukać.- Uspokój się, Fran.Co się stało?- Pan Price.Miał zawał.Richard Kahn dzwonił do pana dziesięć minutpo wyjściu pana z tymi policjantami.- Czy on.?- Nie.Pan Kahn powiedział, że rozmawiali o pewnej sprawie wgabinecie pana Price'a, kiedy on zaczął się uskarżać na bóle w piersiach.Jest teraz w szpitalu Zwiętego Wincentego.Robią mu operację.Quinn siedział nad filiżanką kawy w szpitalnym barze, kiedy do jegostolika podeszła wysoka kobieta w średnim wieku, ubrana w czarnąspódnicę i szary sweter.- Sędzia Quinn?- Tak.- Jestem doktor Loerts.Operowałam pana Price'a.- Proszę usiąść.Przynieść pani kawy?- Nie, dziękuję - odparła z bladym uśmiechem.Wyglądała na znużoną.Usiadła na krześle naprzeciwko Quinna ipotarła oczy.- Pan Price wyjdzie z tego.Zrobiliśmy mu potrójny bypass.To brzmigroznie, ale robimy tego na pęczki.Dla mojego zespołu to rutynowyzabieg.- Co mu dolegało?- Pan Price miał zablokowane trzy tętnice, przez co za mało krwidopływało do serca.Pobraliśmy mu jedną żyłę z nogi i jeszcze jedną zklatki piersiowej i dołączyliśmy je do tętnic przed i za zablokowanymodcinkiem.Innymi słowy, ominęliśmy te miejsca.W tej chwili wszystkoidzie doskonale.Prawdę mówiąc, czuje się teraz chyba lepiej niż przedoperacją, bo już nic nie blokuje przepływu krwi do serca.- Czy mogę go zobaczyć?- Nie w tej chwili.Jest w sali pooperacyjnej i pozostanie tam jeszczejakiś czas.Kiedy będzie gotów, przeniesiemy go na oddziałkardiologiczny.Może go pan tam odwiedzić, ale będzie poddawanyintensywnej kuracji i prawdopodobnie nawet nie zapamięta pańskichodwiedzin.Gdy tylko poczuje się wystarczająco dobrze, przeniesiemy gona piąte piętro do dalszego leczenia.To piętro zarezerwowane dlapacjentów z problemami kardiologicznymi.Spodziewam się, że wyjdzieze szpitala przed następnym tygodniem.- Chciałbym się z nim widzieć jeszcze dzisiaj, nawet jeżeli nie będzietego świadomy.Lekarka spojrzała na zegarek.- Przeniesiemy go na oddział kardiologiczny za mniej więcej godzinę.Będzie pan mógł go odwiedzić na chwilę, ale sądzę, że nie wcześniej niżokoło szóstej.- Czy jest pani pewna, że mój.mój ojciec czuje się dobrze?Doktor Loerts podniosła się.- Pana tato wyjdzie z tego.Proszę się nie martwić.Quinn nie mógł wrócić teraz do swego ponurego mieszkania - toprzekraczało jego siły.Jedynym miejscem, do którego mógł się udać, byłjego gabinet.Zamierzał dokończyć pisanie swojej rezygnacji iuporządkować pozostałe sprawy, tak aby mogli je przejąć inni sędziowie.Podczas drogi do sądu czuł zamęt w głowie.Doktor Loerts zapewniła go,żeFrank wyjdzie z tego, ale on miat osiemdziesiąt lat i było jasne, żemają przed sobą coraz mniej czasu.Przypomniał sobie, jak zapytał lekarkę, czy jego ojciec czuje siędobrze, i oczy napełniły mu się łzami, a w gardle poczuł bolesneściskanie.Chociaż od dawna coraz bardziej akceptował w duchu tegomałomównego mężczyznę jako swego ojca, to dopiero teraz nazwał gotak na głos.Do tej pory pamiętał dzień, w którym wprowadził się do domu Price'a.Było to tego samego dnia, w którym odbył się pogrzeb jego rodziców.Price wszedł do jego nowej sypialni, kiedy nadal ubrany w czarnygarnitur wkładał swoje ubrania do szafy.Był zbyt rozbity psychicznie,żeby myśleć o przebraniu się.Price stanął pośrodku pokoju zopuszczonymi rękami.Widać było, że usilnie stara się udawać spokój.Quinn patrzył na niego, trzymając w ręku stosik białych podkoszulków.- Widzę, że już się prawie ulokowałeś, więc powiem to krótko -oznajmił Frank.- Anna i ja nie mamy dzieci.Nie planowaliśmy tego.Poprostu tak wyszło.Twój ojciec był mi tak bliski jak prawie nikt inny wżyciu.Był wspaniałym prawnikiem i jednym z najlepszych ludzi, jakichkiedykolwiek spotkałem.Kiedy poślubił twoją matkę, bardzo się tymcieszyliśmy i pokochaliśmy ją równie mocno, jak kochaliśmy Pata.Ja iAnna nie możemy zająć miejsca twoich rodziców.Nawet niewyobrażamy sobie, że moglibyśmy to zrobić, ale będziemy służyć cipomocą, zawsze kiedy będziesz nas potrzebował.Quinn dość szybko zaczął darzyć ciepłym uczuciem Annę, alemusiały minąć całe lata, żeby przeniósł podobne uczucie na Franka.Dopiero teraz, kiedy omal go nie stracił, zrozumiał w pełni, jak wielezrobił dla niego ten stary człowiek.Uświadomił sobie też, jakim ciosembyłaby dla niego jednoczesna utrata Franka i Laury.Wiedział, że miłośćjest cennym dobrem, które rzadko się spotyka w życiu, i że nie możnapozwolić, aby wymknęła się z rąk, kiedy się ją znajduje.Kochał Laurę inie zamierzał zrezygnować z walki o nią [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Ta.ta kobieta nie została po prostu zabita.To było metodycznedziałanie.To były tortury.- Może spodobało się to panu na St.Jerome - uciął szorstko Anthony.-Spodobało się panu, jak Chapman bezsilnie pana błagała.Niektórychludzi podniecają takie rzeczy.Podniecało to pana?Quinn spojrzał na Anthony'ego wstrząśnięty jego słowami, a potemprzeniósł wzrok na Dennisa.Bawili się z nim w kotka i myszkę, a on byłtak zdruzgotany, że do tej pory tego nie dojrzał.Naprawdę myśleli, żemógłby związać i torturować bezbronną kobietę.- Panowie, usiłowałem z wami współpracować, ale teraz stało się dlamnie jasne.Nie będę kontynuować tej rozmowy z wyjątkiemstwierdzenia, że nic nie zrobiłem Claire Reston.Chcę teraz odejść.Niebędę z wami więcej rozmawiał bez adwokata.- Może niech pan chwilę posiedzi i zastanowi się, a ja omówię to zmoim partnerem - zaproponował Dennis.Dał znak Anthony'emu i wyszli z pokoju, a Quinn ukryłtwarz w dłoniach.Chciał im powiedzieć prawdę, ale gdyby ujawnił, żezamordowana kobieta pomagała go szantażować, mogliby dojść downiosku, że miał poważny motyw, by ją zabić.Obydwaj detektywiuznaliby, że zamordował ją, wzburzony odkryciem jej prawdziwychintencji.Musiał przyznać, że trudno byłoby odmówić logiki takiemurozumowaniu.Po chwili drzwi otworzyły się i detektywi weszli ponownie dosypialni.- Pozwolimy panu odejść, panie sędzio - oznajmił Dennis.- %7ładen znas nie sądzi, że powiedział pan prawdę, ale nie chcemy zbytnio śpieszyćsię z tym dochodzeniem.Radzę panu poważnie przemyśleć swojeobywatelskie obowiązki.Jeżeli ma pan informacje, które mogłyby pomócnam w rozwiązaniu zagadki śmierci tej biednej dziewczyny, to musi jepan nam przekazać.Nie jest pan pierwszym lepszym człowiekiem z ulicy.Jest pan sędzią.Podobno ma to dla pana jakieś znaczenie.Niech się panzastanowi, jak powinien postąpić w tej sprawie.Kiedy Quinn wszedł do sekretariatu, Fran Steward podniosła się zzabiurka.Wyglądała na bardzo zdenerwowaną.- Czekałam, kiedy pan wróci.Nie wiedziałam, gdzie pana szukać.- Uspokój się, Fran.Co się stało?- Pan Price.Miał zawał.Richard Kahn dzwonił do pana dziesięć minutpo wyjściu pana z tymi policjantami.- Czy on.?- Nie.Pan Kahn powiedział, że rozmawiali o pewnej sprawie wgabinecie pana Price'a, kiedy on zaczął się uskarżać na bóle w piersiach.Jest teraz w szpitalu Zwiętego Wincentego.Robią mu operację.Quinn siedział nad filiżanką kawy w szpitalnym barze, kiedy do jegostolika podeszła wysoka kobieta w średnim wieku, ubrana w czarnąspódnicę i szary sweter.- Sędzia Quinn?- Tak.- Jestem doktor Loerts.Operowałam pana Price'a.- Proszę usiąść.Przynieść pani kawy?- Nie, dziękuję - odparła z bladym uśmiechem.Wyglądała na znużoną.Usiadła na krześle naprzeciwko Quinna ipotarła oczy.- Pan Price wyjdzie z tego.Zrobiliśmy mu potrójny bypass.To brzmigroznie, ale robimy tego na pęczki.Dla mojego zespołu to rutynowyzabieg.- Co mu dolegało?- Pan Price miał zablokowane trzy tętnice, przez co za mało krwidopływało do serca.Pobraliśmy mu jedną żyłę z nogi i jeszcze jedną zklatki piersiowej i dołączyliśmy je do tętnic przed i za zablokowanymodcinkiem.Innymi słowy, ominęliśmy te miejsca.W tej chwili wszystkoidzie doskonale.Prawdę mówiąc, czuje się teraz chyba lepiej niż przedoperacją, bo już nic nie blokuje przepływu krwi do serca.- Czy mogę go zobaczyć?- Nie w tej chwili.Jest w sali pooperacyjnej i pozostanie tam jeszczejakiś czas.Kiedy będzie gotów, przeniesiemy go na oddziałkardiologiczny.Może go pan tam odwiedzić, ale będzie poddawanyintensywnej kuracji i prawdopodobnie nawet nie zapamięta pańskichodwiedzin.Gdy tylko poczuje się wystarczająco dobrze, przeniesiemy gona piąte piętro do dalszego leczenia.To piętro zarezerwowane dlapacjentów z problemami kardiologicznymi.Spodziewam się, że wyjdzieze szpitala przed następnym tygodniem.- Chciałbym się z nim widzieć jeszcze dzisiaj, nawet jeżeli nie będzietego świadomy.Lekarka spojrzała na zegarek.- Przeniesiemy go na oddział kardiologiczny za mniej więcej godzinę.Będzie pan mógł go odwiedzić na chwilę, ale sądzę, że nie wcześniej niżokoło szóstej.- Czy jest pani pewna, że mój.mój ojciec czuje się dobrze?Doktor Loerts podniosła się.- Pana tato wyjdzie z tego.Proszę się nie martwić.Quinn nie mógł wrócić teraz do swego ponurego mieszkania - toprzekraczało jego siły.Jedynym miejscem, do którego mógł się udać, byłjego gabinet.Zamierzał dokończyć pisanie swojej rezygnacji iuporządkować pozostałe sprawy, tak aby mogli je przejąć inni sędziowie.Podczas drogi do sądu czuł zamęt w głowie.Doktor Loerts zapewniła go,żeFrank wyjdzie z tego, ale on miat osiemdziesiąt lat i było jasne, żemają przed sobą coraz mniej czasu.Przypomniał sobie, jak zapytał lekarkę, czy jego ojciec czuje siędobrze, i oczy napełniły mu się łzami, a w gardle poczuł bolesneściskanie.Chociaż od dawna coraz bardziej akceptował w duchu tegomałomównego mężczyznę jako swego ojca, to dopiero teraz nazwał gotak na głos.Do tej pory pamiętał dzień, w którym wprowadził się do domu Price'a.Było to tego samego dnia, w którym odbył się pogrzeb jego rodziców.Price wszedł do jego nowej sypialni, kiedy nadal ubrany w czarnygarnitur wkładał swoje ubrania do szafy.Był zbyt rozbity psychicznie,żeby myśleć o przebraniu się.Price stanął pośrodku pokoju zopuszczonymi rękami.Widać było, że usilnie stara się udawać spokój.Quinn patrzył na niego, trzymając w ręku stosik białych podkoszulków.- Widzę, że już się prawie ulokowałeś, więc powiem to krótko -oznajmił Frank.- Anna i ja nie mamy dzieci.Nie planowaliśmy tego.Poprostu tak wyszło.Twój ojciec był mi tak bliski jak prawie nikt inny wżyciu.Był wspaniałym prawnikiem i jednym z najlepszych ludzi, jakichkiedykolwiek spotkałem.Kiedy poślubił twoją matkę, bardzo się tymcieszyliśmy i pokochaliśmy ją równie mocno, jak kochaliśmy Pata.Ja iAnna nie możemy zająć miejsca twoich rodziców.Nawet niewyobrażamy sobie, że moglibyśmy to zrobić, ale będziemy służyć cipomocą, zawsze kiedy będziesz nas potrzebował.Quinn dość szybko zaczął darzyć ciepłym uczuciem Annę, alemusiały minąć całe lata, żeby przeniósł podobne uczucie na Franka.Dopiero teraz, kiedy omal go nie stracił, zrozumiał w pełni, jak wielezrobił dla niego ten stary człowiek.Uświadomił sobie też, jakim ciosembyłaby dla niego jednoczesna utrata Franka i Laury.Wiedział, że miłośćjest cennym dobrem, które rzadko się spotyka w życiu, i że nie możnapozwolić, aby wymknęła się z rąk, kiedy się ją znajduje.Kochał Laurę inie zamierzał zrezygnować z walki o nią [ Pobierz całość w formacie PDF ]