[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zamachnęła się torebką, trafiła go w pierś i uciekła do domu.Potem ju\ większość czasu spędzała w mieszkaniu, pisząc listy i kartki, w którychzapewniała, \e bawi się jak nigdy.No i rozwiązywała cale księgi krzy\ówek, któreprzywiozła.Mary Lou była dziewczyną zacną do szpiku kości, o co tak trudno w dzisiejszychczasach.Postanowiła wtedy utlenić sobie włosy; ju\ wcześniej wpisała to w repertuarwielkich paryskich dokonań.I chocia\ fryzjerka \ony namówiła Mary Lou, \eby niecostonować stanowcze zamysły, to ju\ po wszystkim Mary Lou popadła w histerię; co na topowie tato?Którejś niedzieli wybraliśmy się na pływającą pływalnię, wprost na Sekwanie.MaryLou była tak speszona na widok bikini, \e nie wiedziała, gdzie schować oczy.Przyszła wbermudach.Na tle reszty kostiumów wyglądały jak staroświecka bielizna.Mary Lou upierałasię, \eby usiąść przed nią i zasłaniać aparat, kiedy robi zdjęcia.W domu wujek Jack nawet nie zauwa\ył tlenionych włosów.Sama Mary Lou musiałamu na nie zwrócić uwagę.Wkrótce po owej podró\y Mary Lou dostała posadę w linii lotniczej.Zajmowała sięrezerwacją.W tej samej linii załatwiła pracę mę\owi w dziale baga\owym.Poprzepracowaniu dwudziestu pięciu lat na tych samych stanowiskach przeprowadzili się naFlorydę.Szczęśliwie zainwestowali w nieruchomości, co razem z dwiema pensjami sprawiło,\e mają się niezle.Dzięki ulgom linii lotniczej często ich widujemy.Mary Lou chętniezabiera ze sobą matkę, ciotkę Alice; kiedyś przyleciał tak\e wujek Jack.Córka i matkabuszują po tutejszych sklepach, a Mary Lou popadła w kult wie\y Eiffia.Wcią\, jak krzy\yk,nosi na szyi jej złotą miniaturę.Wujek Jack i ciotka Alice spędzają na Florydzie zimy, \eby być blisko Mary Lou iumknąć przed filadełfijskim chłodem.Wujek skończył osiemdziesiątkę i jest na emeryturze.NaFlorydzie z upodobaniem kibicuje wiosennym treningom dru\yn baseballowych.W pobli\ućwiczą St Louis Cardinals i Detroit Tigers.A wujek grywa w znanej w całym krajubaseballowej dru\ynie oldtimerów i wraz z nimi widziano go w telewizyjnych transmisjach.Regularnie grywa te\ w innych dru\ynach, głównie jako fiełder między drugą a trzecią bazą,co było jego \yciowym marzeniem.Niestety, wiek robi swoje, wujek coraz gorzej się rusza,więc przez te sportowe wyczyny ciotka dostaje szału.Całkiem niedawno odwiedzili nas w Pary\u Mary Lou z mę\em Billem; podró\owali zinnym mał\eństwem, tak\e zatrudnionym w liniach lotniczych.Zabrałem Mary Lou podpokład barki, na której mieszkam, do pracowni, w której teraz piszę, i opowiedziałem oksią\ce, nad którą wcią\ ślęczę.Pokazałem jej tak\e fragmenty pierwszego maszynopisu z1965 roku.Mary Lou powtarzała:- Och tak, właśnie tak było, to szczera prawda.Coś niesamowitego.Nagle przerwała i spojrzała na mnie.- Umieść mnie w tym, Willy, dobrze? Bardzo bym chciała się znalezć w jakiejś twojejksią\ce.TU JESTEZ, MARY LOU, WITAMY!!!Wujek Jack był dla mnie wzorem pozytywnym.Mówiąc powa\nie, był uosobieniemprzekonania, \e ka\dy z nas mo\e uczynić z \ycia to, co rzeczywiście chce.I pieniądze niemają tu nic do rzeczy.Chodzi tylko o to, jak sami siebie postrzegamy i co robimy.Wujek Jackmo\e się czuć dumny, w najlepszym sensie tego słowa.Wiedział, co potrafi, i robił to dobrze.Obszedł się jak najlepiej z danym od Boga talentem.W naszym społeczeństwie - w którymjedyną miarą ludzi jest formalne wykształcenie lub sukces w interesach - łatwo stracić z oczuczysto osobistą miarę sukcesu, tę najprawdziwszą.Tymczasem wujek Jack odniósł właśnietaki prywatny sukces, nie czyniąc w świecie wielkiego zamieszania.Odgrywał swoją rolę - icieszył się jej odgrywaniem.Wujek Jack bardzo się ju\ postarzał, a teraz, kiedy to piszę, przebywa w domu opieki(14 listopada 1997).12WUJEK BURT KETTLESONTu\ przed śmiercią - a w parę lat po zgonie dziadka - babka pokazała mi ró\ne zdjęciarodzinne z zamierzchłych czasów.Była na nich Louise, najstarsza siostra ojca, dziewczynauderzająco urodziwa, o ciemnoszarych oczach, maleńka i krucha.Jeszcze jako nastoletnia licealistka poznała wujka Burta.Był miejscowymbo\yszczem, asem dru\yny footballowej i słynącym z myśliwskich talentów świetnymstrzelcem.Pobrali się, zanim ciotka skończyła dwadzieścia lat.Kiedy rodzina ojca przeprowadziła się do Filadelfii, ciotka Louise - inaczej ni\ starszasiostra Virgie - nie chciała zostać w Wisconsin.Louise i Burt ruszyli za rodziną.Ciotka Virgie zmarła młodo.Jej mą\ ju\ się nie o\enił.Z tego mał\eństwa urodziło siędwoje dzieci: Lynette i Ray.Lynette, podobnie jak matka, wcześnie umarła na cukrzycę.Wnaszej rodzinie tylko ciotka Louise i wujek Burt regularnie jezdzili do Wisconsin, byodwiedzać dzieci Virgie i rodziców Burta.Przy okazji wujek ruszał na polowanie.Większość moich rozmów z wujkiem dotyczyła owych podró\y i innych wypadówłowieckich na północ stanu Pensylwania lub Maine.Wujek opowiadał o przepastnych lasach,o jeziorach i zwierzętach, które upolował.I nie częstował mnie fikcją, nie komponował bajek,nawet kiedy byłem mały.Po prostu opowiadał, jak to jest.Mówił schrypniętym głosempalacza, niespiesznie, jakby z namysłem; to mógł być głos z radiowej audycji FBI czy Wojnai pokój.Ten wujek Burt, którego zapamiętałem po raz pierwszy, na pewno ju\ skończyłczterdziestkę.Chyba świadczył te\ o tym ów niski, spokojny głos, cudownie naznaczonypewnością siebie.Był to głos, któremu mo\na ufać; głos kogoś, na kim mo\na polegać.Bardzo się ró\nił od cienkich i piskliwych głosów mego ojca i jego braci.Wcią\ sprawia miprzyjemność, kiedy wuj Burt mówi do mnie tym swoim głosem Will , a nie Willy.Wujekbył tak\e nieco wy\szy i silniejszy ni\ Tremontowie.Jedyny syn wujka Burta i ciotki Louise, Bill, był starszy od mnie o sześć lat.Zczasem, i tylko w strzępach, dotarły do mnie opowieści o mał\eńskich niesnaskach międzyciotką a wujkiem.Doszło do nich po urodzeniu Billa.O ile wiem, poród był cię\ki i ciotka ju\nie chciała mieć dzieci.Jako ortodoksyjna katoliczka uznawała tylko jeden sposób unikaniacią\y.A wujek Burt - prawdziwy macho - był na to typem zbyt męskim.Widocznie zadawał się z innymi kobietami, a mo\e tylko z jedną, w ka\dym raziedoszło do separacji.W końcu wujek i ciotka pogodzili się, dzięki nadludzkim zabiegombabki, dziadka, stryjów i ciotek.Jak dotąd w rodzinie Tremontów nie było rozwodów aniseparacji.Ale dzieci ju\ nie przybyło; mo\e wujek i ciotka znalezli na to jakiś sposób, a mo\e- przeciwnie - niczego ju\ nie szukali.Wujek Burt był przedsiębiorcą budowlanym, a pózniej pracował dla RCA".Zawszemiał pracę, nawet kiedy inni nie mieli, w najgorszych latach Wielkiego Kryzysu.Kupili dom przy tej samej ulicy, przy której mieszkali dziadek, ciotka Ethel i ciotkaSophie, o dziesięć numerów dalej.Najchętniej odwiedzałem dom wujka Burta.Wujek nie zrezygnował ze sportu i po ślubie nadal grywał w baseball i footballamerykański na wydeptanych miejskich stadionach, nawet w samej Filadelfii.Grywał wdru\ynach zakładowych i w okolicznych półzawodowych.Mo\e dlatego zawsze miał pracę.Grywał jeszcze, kiedy go poznałem.Natomiast w grze w kręgle był właściwie zawodowcem;zaliczył ponad dwa tysiące partii.I w domu wujka najliczniejsze były trofea kręglarskie.Living room, jadalnia i sypialnie zasłane były robótkami [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Zamachnęła się torebką, trafiła go w pierś i uciekła do domu.Potem ju\ większość czasu spędzała w mieszkaniu, pisząc listy i kartki, w którychzapewniała, \e bawi się jak nigdy.No i rozwiązywała cale księgi krzy\ówek, któreprzywiozła.Mary Lou była dziewczyną zacną do szpiku kości, o co tak trudno w dzisiejszychczasach.Postanowiła wtedy utlenić sobie włosy; ju\ wcześniej wpisała to w repertuarwielkich paryskich dokonań.I chocia\ fryzjerka \ony namówiła Mary Lou, \eby niecostonować stanowcze zamysły, to ju\ po wszystkim Mary Lou popadła w histerię; co na topowie tato?Którejś niedzieli wybraliśmy się na pływającą pływalnię, wprost na Sekwanie.MaryLou była tak speszona na widok bikini, \e nie wiedziała, gdzie schować oczy.Przyszła wbermudach.Na tle reszty kostiumów wyglądały jak staroświecka bielizna.Mary Lou upierałasię, \eby usiąść przed nią i zasłaniać aparat, kiedy robi zdjęcia.W domu wujek Jack nawet nie zauwa\ył tlenionych włosów.Sama Mary Lou musiałamu na nie zwrócić uwagę.Wkrótce po owej podró\y Mary Lou dostała posadę w linii lotniczej.Zajmowała sięrezerwacją.W tej samej linii załatwiła pracę mę\owi w dziale baga\owym.Poprzepracowaniu dwudziestu pięciu lat na tych samych stanowiskach przeprowadzili się naFlorydę.Szczęśliwie zainwestowali w nieruchomości, co razem z dwiema pensjami sprawiło,\e mają się niezle.Dzięki ulgom linii lotniczej często ich widujemy.Mary Lou chętniezabiera ze sobą matkę, ciotkę Alice; kiedyś przyleciał tak\e wujek Jack.Córka i matkabuszują po tutejszych sklepach, a Mary Lou popadła w kult wie\y Eiffia.Wcią\, jak krzy\yk,nosi na szyi jej złotą miniaturę.Wujek Jack i ciotka Alice spędzają na Florydzie zimy, \eby być blisko Mary Lou iumknąć przed filadełfijskim chłodem.Wujek skończył osiemdziesiątkę i jest na emeryturze.NaFlorydzie z upodobaniem kibicuje wiosennym treningom dru\yn baseballowych.W pobli\ućwiczą St Louis Cardinals i Detroit Tigers.A wujek grywa w znanej w całym krajubaseballowej dru\ynie oldtimerów i wraz z nimi widziano go w telewizyjnych transmisjach.Regularnie grywa te\ w innych dru\ynach, głównie jako fiełder między drugą a trzecią bazą,co było jego \yciowym marzeniem.Niestety, wiek robi swoje, wujek coraz gorzej się rusza,więc przez te sportowe wyczyny ciotka dostaje szału.Całkiem niedawno odwiedzili nas w Pary\u Mary Lou z mę\em Billem; podró\owali zinnym mał\eństwem, tak\e zatrudnionym w liniach lotniczych.Zabrałem Mary Lou podpokład barki, na której mieszkam, do pracowni, w której teraz piszę, i opowiedziałem oksią\ce, nad którą wcią\ ślęczę.Pokazałem jej tak\e fragmenty pierwszego maszynopisu z1965 roku.Mary Lou powtarzała:- Och tak, właśnie tak było, to szczera prawda.Coś niesamowitego.Nagle przerwała i spojrzała na mnie.- Umieść mnie w tym, Willy, dobrze? Bardzo bym chciała się znalezć w jakiejś twojejksią\ce.TU JESTEZ, MARY LOU, WITAMY!!!Wujek Jack był dla mnie wzorem pozytywnym.Mówiąc powa\nie, był uosobieniemprzekonania, \e ka\dy z nas mo\e uczynić z \ycia to, co rzeczywiście chce.I pieniądze niemają tu nic do rzeczy.Chodzi tylko o to, jak sami siebie postrzegamy i co robimy.Wujek Jackmo\e się czuć dumny, w najlepszym sensie tego słowa.Wiedział, co potrafi, i robił to dobrze.Obszedł się jak najlepiej z danym od Boga talentem.W naszym społeczeństwie - w którymjedyną miarą ludzi jest formalne wykształcenie lub sukces w interesach - łatwo stracić z oczuczysto osobistą miarę sukcesu, tę najprawdziwszą.Tymczasem wujek Jack odniósł właśnietaki prywatny sukces, nie czyniąc w świecie wielkiego zamieszania.Odgrywał swoją rolę - icieszył się jej odgrywaniem.Wujek Jack bardzo się ju\ postarzał, a teraz, kiedy to piszę, przebywa w domu opieki(14 listopada 1997).12WUJEK BURT KETTLESONTu\ przed śmiercią - a w parę lat po zgonie dziadka - babka pokazała mi ró\ne zdjęciarodzinne z zamierzchłych czasów.Była na nich Louise, najstarsza siostra ojca, dziewczynauderzająco urodziwa, o ciemnoszarych oczach, maleńka i krucha.Jeszcze jako nastoletnia licealistka poznała wujka Burta.Był miejscowymbo\yszczem, asem dru\yny footballowej i słynącym z myśliwskich talentów świetnymstrzelcem.Pobrali się, zanim ciotka skończyła dwadzieścia lat.Kiedy rodzina ojca przeprowadziła się do Filadelfii, ciotka Louise - inaczej ni\ starszasiostra Virgie - nie chciała zostać w Wisconsin.Louise i Burt ruszyli za rodziną.Ciotka Virgie zmarła młodo.Jej mą\ ju\ się nie o\enił.Z tego mał\eństwa urodziło siędwoje dzieci: Lynette i Ray.Lynette, podobnie jak matka, wcześnie umarła na cukrzycę.Wnaszej rodzinie tylko ciotka Louise i wujek Burt regularnie jezdzili do Wisconsin, byodwiedzać dzieci Virgie i rodziców Burta.Przy okazji wujek ruszał na polowanie.Większość moich rozmów z wujkiem dotyczyła owych podró\y i innych wypadówłowieckich na północ stanu Pensylwania lub Maine.Wujek opowiadał o przepastnych lasach,o jeziorach i zwierzętach, które upolował.I nie częstował mnie fikcją, nie komponował bajek,nawet kiedy byłem mały.Po prostu opowiadał, jak to jest.Mówił schrypniętym głosempalacza, niespiesznie, jakby z namysłem; to mógł być głos z radiowej audycji FBI czy Wojnai pokój.Ten wujek Burt, którego zapamiętałem po raz pierwszy, na pewno ju\ skończyłczterdziestkę.Chyba świadczył te\ o tym ów niski, spokojny głos, cudownie naznaczonypewnością siebie.Był to głos, któremu mo\na ufać; głos kogoś, na kim mo\na polegać.Bardzo się ró\nił od cienkich i piskliwych głosów mego ojca i jego braci.Wcią\ sprawia miprzyjemność, kiedy wuj Burt mówi do mnie tym swoim głosem Will , a nie Willy.Wujekbył tak\e nieco wy\szy i silniejszy ni\ Tremontowie.Jedyny syn wujka Burta i ciotki Louise, Bill, był starszy od mnie o sześć lat.Zczasem, i tylko w strzępach, dotarły do mnie opowieści o mał\eńskich niesnaskach międzyciotką a wujkiem.Doszło do nich po urodzeniu Billa.O ile wiem, poród był cię\ki i ciotka ju\nie chciała mieć dzieci.Jako ortodoksyjna katoliczka uznawała tylko jeden sposób unikaniacią\y.A wujek Burt - prawdziwy macho - był na to typem zbyt męskim.Widocznie zadawał się z innymi kobietami, a mo\e tylko z jedną, w ka\dym raziedoszło do separacji.W końcu wujek i ciotka pogodzili się, dzięki nadludzkim zabiegombabki, dziadka, stryjów i ciotek.Jak dotąd w rodzinie Tremontów nie było rozwodów aniseparacji.Ale dzieci ju\ nie przybyło; mo\e wujek i ciotka znalezli na to jakiś sposób, a mo\e- przeciwnie - niczego ju\ nie szukali.Wujek Burt był przedsiębiorcą budowlanym, a pózniej pracował dla RCA".Zawszemiał pracę, nawet kiedy inni nie mieli, w najgorszych latach Wielkiego Kryzysu.Kupili dom przy tej samej ulicy, przy której mieszkali dziadek, ciotka Ethel i ciotkaSophie, o dziesięć numerów dalej.Najchętniej odwiedzałem dom wujka Burta.Wujek nie zrezygnował ze sportu i po ślubie nadal grywał w baseball i footballamerykański na wydeptanych miejskich stadionach, nawet w samej Filadelfii.Grywał wdru\ynach zakładowych i w okolicznych półzawodowych.Mo\e dlatego zawsze miał pracę.Grywał jeszcze, kiedy go poznałem.Natomiast w grze w kręgle był właściwie zawodowcem;zaliczył ponad dwa tysiące partii.I w domu wujka najliczniejsze były trofea kręglarskie.Living room, jadalnia i sypialnie zasłane były robótkami [ Pobierz całość w formacie PDF ]