[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czasem, w chwilach samozadowolenia, myślał o tym, że kiedyś możezostanie jednym z nich.Ich głównym zadaniem była praca twórcza w zakresieksenomedycyny i chirurgii, do której wykorzystywali jako odskocznię wiedzę za-pisaną na taśmach.Do nich należał także udział w konsyliach, gdy pojawiał sięprzypadek, do którego nie było hipnotaśmy fizjologicznej, mieli postawić diagno-zę i przepisać leczenie.Nie dla nich były zwykłe, przyziemne choroby i skaleczenia.Aby Diagnostykzechciał rzucić okiem na pacjenta, ten musiał pochodzić z wyjątkowej rasy i sta-nowić beznadziejny przypadek, o krok od śmierci.Gdy jednak już zabierał się doniego, pacjenta można było od razu uznać za wyleczonego, Diagnostycy bowiemczynili cuda z nużącą regularnością.Conway wiedział, że lekarzy pomniejszego kalibru zawsze kusiło, by zosta-wić sobie w głowie zapis z hipnotaśmy w nadziei, iż pewnego dnia dokonają feno-menalnego odkrycia, które przyniesie im sławę.Jednak u osób zrównoważonychi praktycznych, jak on sam, owa pokusa zawsze pozostawała tylko pokusą.45* * *Conway nie widział swych miniaturowych pacjentów, mimo że zbadał każde-go z nich oddzielnie.Nie mógł ich oglądać, chyba że zadałby sobie wiele niepo-trzebnego trudu z ekranowaniem i wstawianiem luster.Wiedział jednak dokładnie,jak wyglądają, z zewnątrz i w środku, ponieważ dzięki taśmie stał się właściwiejednym z nich.Owa wiedza, połączona z wynikami badań i historią choroby, dałaConwayowi wszelkie dane niezbędne do rozpoczęcia leczenia.Jego pacjenci stanowili część wspólnoty Telfi obsługującej krążownik mię-dzygwiezdny, na którym nastąpiła awaria jednego z reaktorów.Maleńkie, przypo-minające chrząszcze i każde z osobna głupie stworzonka były pożeraczamipromieniowania, ale wybuch był zbyt silny nawet dla nich.Dolegliwość można byzaklasyfikować jako niezwykle silny przypadek przejedzenia połączony z długo-trwałym podrażnieniem układu czuciowego, szczególnie ośrodków bólu.Gdybypo prostu umieścił ich w ekranowanym pojemniku i zaaplikował głodówkę conie było możliwe na wysokopromieniotwórczym statku około siedemdziesię-ciu procent z nich po kilku godzinach powróciłoby do stanu normalnego.Byli toci, którym dopisało szczęście, a Conway mógł nawet wskazać osobniki należącedo tych siedemdziesięciu procent.Sytuacja pozostałych była dużo gorsza, groziłaim bowiem utrata zdolności łączenia umysłów, co dla Telfi równało się trwałemukalectwu.Tylko ktoś, kto może wczuć się w umysł, osobowość i instynkty Telfi, potrafiw pełni ocenić rozmiary tej tragedii.Tragedia była ogromna, szczególnie że jak wykazała historia choroby właśnie te osobniki musiały przystosować się do sytuacji i utrzymać sprawnośćprzez owe kilka sekund potrzebne do zdemontowania stosu atomowego i urato-wania statku od całkowitej zagłady.Obecnie ich metabolizm doszedł do stanuchwiejnej równowagi opartej na poborze energii trzykrotnie wyższym niż typo-wy dla Telfi.Jeśli pobór energii zostanie przerwany choć na kilka godzin, ucier-pią ośrodki komunikacji w mózgu.Poszczególne osobniki znajdą się w sytuacjikalek pozbawionych rąk czy nóg i zostanie im tylko tyle inteligencji, by mogłyuświadomić sobie, że zostały oddzielone od reszty ciała.Z drugiej strony gdybyutrzymywać ów wysoki pobór energii, istoty te wypaliłyby się w ciągu tygodnia.Była jednak metoda leczenia tych nieszczęśników w gruncie rzeczy jedy-na metoda.Przygotowując manipulatory do czekającej go pracy, Conway czuł,że metoda ta niezbyt go satysfakcjonuje: to tylko kwestia podjęcia określonego,przemyślanego ryzyka, zastosowania beznamiętnych danych medycznych.Nic, comógłbym sam zrobić, nie będzie miało najmniejszego wpływu na wynik leczenia.Czuł się jak mechanik, nic więcej.Szybko ustalił, że szesnastu spośród jego pacjentów cierpi na silną niestraw-ność w wersji Telfi.Tych odizolował w ekranowanych, wchłaniających promie-46niowanie butlach, tak by promieniowanie wtórne z ich nadal jeszcze wysoce radio-aktywnych ciał nie zakłóciło głodówki.Butle umieścił w niewielkim reaktorzeustawionym na poziom promieniowania normalny dla Telfi i zaopatrzył w czujni-ki, które miały spowodować odpadnięcie ekranu, gdy nadmierna radioaktywnośćwewnątrz ustanie.Siedmiu pozostałych wymagało specjalnego leczenia.Wpro-wadził ich do innego reaktora i właśnie ustawiał regulatory na warunki najbardziejzbliżone do tych, które wystąpiły na statku w momencie awarii, kiedy zabrzęczałpobliski komunikator.Conway dokończył pracę, sprawdził wszystko i dopierowtedy przyjął wezwanie. Tu informacja.Doktorze Conway, otrzymaliśmy właśnie pytanie ze statkuTelfi o stan ofiar wypadku.Może pan już coś przekazać?Conway wiedział, że nie ma najgorszych wieści, ale wolałby, żeby były jesz-cze lepsze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Czasem, w chwilach samozadowolenia, myślał o tym, że kiedyś możezostanie jednym z nich.Ich głównym zadaniem była praca twórcza w zakresieksenomedycyny i chirurgii, do której wykorzystywali jako odskocznię wiedzę za-pisaną na taśmach.Do nich należał także udział w konsyliach, gdy pojawiał sięprzypadek, do którego nie było hipnotaśmy fizjologicznej, mieli postawić diagno-zę i przepisać leczenie.Nie dla nich były zwykłe, przyziemne choroby i skaleczenia.Aby Diagnostykzechciał rzucić okiem na pacjenta, ten musiał pochodzić z wyjątkowej rasy i sta-nowić beznadziejny przypadek, o krok od śmierci.Gdy jednak już zabierał się doniego, pacjenta można było od razu uznać za wyleczonego, Diagnostycy bowiemczynili cuda z nużącą regularnością.Conway wiedział, że lekarzy pomniejszego kalibru zawsze kusiło, by zosta-wić sobie w głowie zapis z hipnotaśmy w nadziei, iż pewnego dnia dokonają feno-menalnego odkrycia, które przyniesie im sławę.Jednak u osób zrównoważonychi praktycznych, jak on sam, owa pokusa zawsze pozostawała tylko pokusą.45* * *Conway nie widział swych miniaturowych pacjentów, mimo że zbadał każde-go z nich oddzielnie.Nie mógł ich oglądać, chyba że zadałby sobie wiele niepo-trzebnego trudu z ekranowaniem i wstawianiem luster.Wiedział jednak dokładnie,jak wyglądają, z zewnątrz i w środku, ponieważ dzięki taśmie stał się właściwiejednym z nich.Owa wiedza, połączona z wynikami badań i historią choroby, dałaConwayowi wszelkie dane niezbędne do rozpoczęcia leczenia.Jego pacjenci stanowili część wspólnoty Telfi obsługującej krążownik mię-dzygwiezdny, na którym nastąpiła awaria jednego z reaktorów.Maleńkie, przypo-minające chrząszcze i każde z osobna głupie stworzonka były pożeraczamipromieniowania, ale wybuch był zbyt silny nawet dla nich.Dolegliwość można byzaklasyfikować jako niezwykle silny przypadek przejedzenia połączony z długo-trwałym podrażnieniem układu czuciowego, szczególnie ośrodków bólu.Gdybypo prostu umieścił ich w ekranowanym pojemniku i zaaplikował głodówkę conie było możliwe na wysokopromieniotwórczym statku około siedemdziesię-ciu procent z nich po kilku godzinach powróciłoby do stanu normalnego.Byli toci, którym dopisało szczęście, a Conway mógł nawet wskazać osobniki należącedo tych siedemdziesięciu procent.Sytuacja pozostałych była dużo gorsza, groziłaim bowiem utrata zdolności łączenia umysłów, co dla Telfi równało się trwałemukalectwu.Tylko ktoś, kto może wczuć się w umysł, osobowość i instynkty Telfi, potrafiw pełni ocenić rozmiary tej tragedii.Tragedia była ogromna, szczególnie że jak wykazała historia choroby właśnie te osobniki musiały przystosować się do sytuacji i utrzymać sprawnośćprzez owe kilka sekund potrzebne do zdemontowania stosu atomowego i urato-wania statku od całkowitej zagłady.Obecnie ich metabolizm doszedł do stanuchwiejnej równowagi opartej na poborze energii trzykrotnie wyższym niż typo-wy dla Telfi.Jeśli pobór energii zostanie przerwany choć na kilka godzin, ucier-pią ośrodki komunikacji w mózgu.Poszczególne osobniki znajdą się w sytuacjikalek pozbawionych rąk czy nóg i zostanie im tylko tyle inteligencji, by mogłyuświadomić sobie, że zostały oddzielone od reszty ciała.Z drugiej strony gdybyutrzymywać ów wysoki pobór energii, istoty te wypaliłyby się w ciągu tygodnia.Była jednak metoda leczenia tych nieszczęśników w gruncie rzeczy jedy-na metoda.Przygotowując manipulatory do czekającej go pracy, Conway czuł,że metoda ta niezbyt go satysfakcjonuje: to tylko kwestia podjęcia określonego,przemyślanego ryzyka, zastosowania beznamiętnych danych medycznych.Nic, comógłbym sam zrobić, nie będzie miało najmniejszego wpływu na wynik leczenia.Czuł się jak mechanik, nic więcej.Szybko ustalił, że szesnastu spośród jego pacjentów cierpi na silną niestraw-ność w wersji Telfi.Tych odizolował w ekranowanych, wchłaniających promie-46niowanie butlach, tak by promieniowanie wtórne z ich nadal jeszcze wysoce radio-aktywnych ciał nie zakłóciło głodówki.Butle umieścił w niewielkim reaktorzeustawionym na poziom promieniowania normalny dla Telfi i zaopatrzył w czujni-ki, które miały spowodować odpadnięcie ekranu, gdy nadmierna radioaktywnośćwewnątrz ustanie.Siedmiu pozostałych wymagało specjalnego leczenia.Wpro-wadził ich do innego reaktora i właśnie ustawiał regulatory na warunki najbardziejzbliżone do tych, które wystąpiły na statku w momencie awarii, kiedy zabrzęczałpobliski komunikator.Conway dokończył pracę, sprawdził wszystko i dopierowtedy przyjął wezwanie. Tu informacja.Doktorze Conway, otrzymaliśmy właśnie pytanie ze statkuTelfi o stan ofiar wypadku.Może pan już coś przekazać?Conway wiedział, że nie ma najgorszych wieści, ale wolałby, żeby były jesz-cze lepsze [ Pobierz całość w formacie PDF ]