[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niemcy - całkowicie zaskoczeni atakiem - porzucili nietknięte urządzenia elektroniczne i schronili sięna farmie.Cox dopadł do radaru i, nie zważając na strzelaninę, przystąpił do demontażu.Ostrzał nasilał się.Wpewnym momencie pocisk wytrącił sierżantowi z ręki część, którą właśnie wymontował.Nie przerwał jednakpracy i po kilkunastu minutach elementy stacji leżały na betonowym cokole.Trzej saperzy zaczęliprzygotowywać ładunki wybuchowe.- Wycofujemy się! - Z oddziału majora Prosta nadszedł sygnał odwrotu.Na drodze prowadzącej do LaPresbytere dostrzeżono światła pojazdów.Niemcy mogli przystąpić do kontrataku, a jeżeli udałoby im sięściągnąć na pomoc samochody pancerne, mieliby możność odciąć Brytyjczykom drogę odwrotu.Teraz wszystkozależało od grupy, która miała zlikwidować stanowiska ogniowe broniące zejścia na plażę.Wydawało się, żedroga jest czysta; gdy komandosi dotarli do wąskiej drogi, usłyszeli nawoływania:- Aodzie są tutaj.Wszystko w porządku.Schodzcie na dół!Kilku komandosów poderwało się, ale natychmiast grad pocisków przycisnął ich do ziemi.Domyślilisię, że któryś z Niemców, znający angielski, krzyczał z plaży, aby wciągnąć ich w pułapkę.Dopiero poniewczasie Frost się zorientował, że grupa, która miała utorować drogę do miasta, zostałazrzucona za daleko i nie zdążyła dotrzeć na czas.- Lucky, bierz sześciu ludzi i atakuj bunkier na zboczu! - krzyknął do sierżanta.Wszelkie wysiłki opanowania niemieckiego stanowiska okazały się bezowocne.Czas uciekał.Ladamoment z tyłu mogły nadjechać niemieckie samochody pancerne.I wtedy w ciemnościch rozbłysły nagle latarki.Nadchodziła spózniona grupa porucznika Charterisa.Tylko dzięki błyskom latarni na Cap d Antifer odnalezlidrogę i sprawnie dotarli na miejsce.Ich przybycie dodało ducha komandosom tulącym się do skał, nad którymiświstały niemieckie pociski.Jeden z nich celnym rzutem granatu wybił załogę karabinu maszynowego, cootworzyło drogę do bunkra, który wkrótce potem został zniszczony.Komandosi rozcięli druty kolczaste i zsunęli się na dół, na plażę.O godzinie 2.30 do brzegu zaczęłydobijać łodzie, które zabrały Brytyjczyków.Po drodze dołączyły do nich dwa niszczyciele, które miały osłonićkolumnę niewielkich jednostek przed atakiem niemieckich okrętów.Komandosi zostawili na francuskim brzegu jednego zabitego i 7 zaginionych.W ciągu dwugodzinnejakcji odnieśli wielkie zwycięstwo: zabili 30-35 niemieckich żołnierzy, zniszczyli stanowisko radarowe, zdobylikompletny radar i trzech jeńców.St Nazaire Wielki RajdAnglicy bali się tego kolosa.Pancernik Tirpitz, zwodowany l kwietnia 1939 r.w stoczni wWilhelmshafen, rozpoczął służbę 16 stycznia 1942 r.rejsem do Trondheim.Jego kadłub chroniły pancerze o grubości 32 centymetrów, pokład - 12 centymetrów, a wieżeartyleryjskie osłaniane były przez płyty grube na 37 centymetrów.Główna artyleria składała się z ośmiu działkał.380 mm, zgrupowanych w czterech wieżach.Każdy z 960 pocisków zgromadzonych w magazynach podpokładem ważył tonę i mógł razić cele odległe o 36 kilometrów.W 6 wieżach na śródokręciu zamontowano 12dział kał.150 mm.Artyleryjską potęgę Tlrpitza uzupełniało 16 dział kał.105 mm, 32 do 74 działekprzeciwlotniczych kał.37 i 20 mm oraz 8 wyrzutni torped 533 mm.Wydawałoby się, że Brytyjczycy mający ogromną przewagę na morzu - jako że ich flota liczyła 15pancerników i 6 lotniskowców - nie muszą obawiać się samotnych niemieckich pancerników.JednakżeAdmiralicja zdawała sobie sprawę, ile szkód może poczynić niemiecki kolos, gdy wyruszy na Atlantyk.Jedyniepancerniki mogły stawić mu czoło, a każdy konwój chroniony nawet przez krążowniki nie miał żadnych szansspotkania z Tirpitzem.Salwy z jego dział dziesiątkowałyby statki i okręty eskorty, zanim te zdołałyby zbliżyćsię na odległość, z której mogłyby rozpocząć skuteczny ogień.Obawa przed potęgą niemieckiego okrętu zamieniła się w strach, gdy inny niemiecki pancernik,Bismarck, wraz z towarzyszącym mu ciężkim krążownikiem Prinz Eugenem, zadał flocie brytyjskiej naAtlantyku poważne straty: na dno poszedł ciężki krążownik Hood (z 1419 marynarzy stanowiących załogęHooda uratowało się tylko trzech), a pancernik Prince of Wales został uszkodzony.Anglicy zatopili w końcu Bismarcka, ale kosztowało ich to ogromnie wiele wysiłku.Musieli rzucić dowalki (oprócz pancernika Prince of Wales, lotniskowca Victorious, ciężkich krążowników Suffolk i Norfolk,pozostających od początku w kontakcie z niemieckim okrętem) pancerniki King George V, Rodney, Revenge iRamillies, lotniskowiec Ark Royal, krążowniki liniowe Repulse i Renown, lekki krążownik Sheffield oraz wielemniejszych jednostek (wśród których był polski niszczyciel Piorun).Cała ta potężna armada z największymtrudem dopadła niemiecki pancernik, zanim dotarł do portu, i zatopiła go.Bismarck poszedł na dno, ale rolę pogromcy brytyjskiej żeglugi mógł przejąć Tirpitz.W końcu sierpnia 1941 r.Pierwszy Lord Admiralicji pisał do premiera Churchilla:Jak długo istnieje Tirpitz konieczne jest posiadanie dwóch okrętów typu King George V , zdolnychdo wspólnego działania.Aby te dwa okręty mogły skutecznie działać, musimy mieć trzy okręty tej klasy na naszych wodach,istnieje bowiem możliwość uszkodzenia jednego z nich przez torpedę, bombę lub minę.Może także zaistniećkonieczność poddania remontowi.Dwa dni pózniej premier opowiedział: Tirpitz jest dla nas dokładnie tym, czym na Oceanie Indyjskim jest dla japońskiej marynarki KingGeorge V.Wywołuje lęk i poczucie zagrożenia we wszystkich punktach jednocześnie.Pojawia się i znika,powodując bezpośrednią reakcję i zakłócenia po naszej stronie.Churchill odgadł intencje Hitlera, który chciał, aby największe okręty Kriegsmarine, zbyt nieliczne, bystanąć do otwartego boju z Royal Navy, były tylko postrachem brytyjskiej marynarki.Na wieść o wyjściu Tirpitza z macierzystego portu Wilhemshaven i przejściu do Norwegii, Churchillpisał:Od trzech dni wiadomo, że Tirpitz przebywa w Trondheim.Zniszczenie lub nawet uszkodzenie tegookrętu jest obecnie naszym największym zadaniem na morzu.Jednakże zniszczenie pancernika kotwiczącego w norweskim fiordzie stanowiło niezwykle trudnezadanie.Był za daleko, aby mogły go dosięgnąć bombowce startujące z lotnisk w Anglii lub Szkocji.Samoloty zlotniskowców musiałyby przedzierać się przez bardzo silną naziemną i powietrzną obronę przeciwlotniczą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Niemcy - całkowicie zaskoczeni atakiem - porzucili nietknięte urządzenia elektroniczne i schronili sięna farmie.Cox dopadł do radaru i, nie zważając na strzelaninę, przystąpił do demontażu.Ostrzał nasilał się.Wpewnym momencie pocisk wytrącił sierżantowi z ręki część, którą właśnie wymontował.Nie przerwał jednakpracy i po kilkunastu minutach elementy stacji leżały na betonowym cokole.Trzej saperzy zaczęliprzygotowywać ładunki wybuchowe.- Wycofujemy się! - Z oddziału majora Prosta nadszedł sygnał odwrotu.Na drodze prowadzącej do LaPresbytere dostrzeżono światła pojazdów.Niemcy mogli przystąpić do kontrataku, a jeżeli udałoby im sięściągnąć na pomoc samochody pancerne, mieliby możność odciąć Brytyjczykom drogę odwrotu.Teraz wszystkozależało od grupy, która miała zlikwidować stanowiska ogniowe broniące zejścia na plażę.Wydawało się, żedroga jest czysta; gdy komandosi dotarli do wąskiej drogi, usłyszeli nawoływania:- Aodzie są tutaj.Wszystko w porządku.Schodzcie na dół!Kilku komandosów poderwało się, ale natychmiast grad pocisków przycisnął ich do ziemi.Domyślilisię, że któryś z Niemców, znający angielski, krzyczał z plaży, aby wciągnąć ich w pułapkę.Dopiero poniewczasie Frost się zorientował, że grupa, która miała utorować drogę do miasta, zostałazrzucona za daleko i nie zdążyła dotrzeć na czas.- Lucky, bierz sześciu ludzi i atakuj bunkier na zboczu! - krzyknął do sierżanta.Wszelkie wysiłki opanowania niemieckiego stanowiska okazały się bezowocne.Czas uciekał.Ladamoment z tyłu mogły nadjechać niemieckie samochody pancerne.I wtedy w ciemnościch rozbłysły nagle latarki.Nadchodziła spózniona grupa porucznika Charterisa.Tylko dzięki błyskom latarni na Cap d Antifer odnalezlidrogę i sprawnie dotarli na miejsce.Ich przybycie dodało ducha komandosom tulącym się do skał, nad którymiświstały niemieckie pociski.Jeden z nich celnym rzutem granatu wybił załogę karabinu maszynowego, cootworzyło drogę do bunkra, który wkrótce potem został zniszczony.Komandosi rozcięli druty kolczaste i zsunęli się na dół, na plażę.O godzinie 2.30 do brzegu zaczęłydobijać łodzie, które zabrały Brytyjczyków.Po drodze dołączyły do nich dwa niszczyciele, które miały osłonićkolumnę niewielkich jednostek przed atakiem niemieckich okrętów.Komandosi zostawili na francuskim brzegu jednego zabitego i 7 zaginionych.W ciągu dwugodzinnejakcji odnieśli wielkie zwycięstwo: zabili 30-35 niemieckich żołnierzy, zniszczyli stanowisko radarowe, zdobylikompletny radar i trzech jeńców.St Nazaire Wielki RajdAnglicy bali się tego kolosa.Pancernik Tirpitz, zwodowany l kwietnia 1939 r.w stoczni wWilhelmshafen, rozpoczął służbę 16 stycznia 1942 r.rejsem do Trondheim.Jego kadłub chroniły pancerze o grubości 32 centymetrów, pokład - 12 centymetrów, a wieżeartyleryjskie osłaniane były przez płyty grube na 37 centymetrów.Główna artyleria składała się z ośmiu działkał.380 mm, zgrupowanych w czterech wieżach.Każdy z 960 pocisków zgromadzonych w magazynach podpokładem ważył tonę i mógł razić cele odległe o 36 kilometrów.W 6 wieżach na śródokręciu zamontowano 12dział kał.150 mm.Artyleryjską potęgę Tlrpitza uzupełniało 16 dział kał.105 mm, 32 do 74 działekprzeciwlotniczych kał.37 i 20 mm oraz 8 wyrzutni torped 533 mm.Wydawałoby się, że Brytyjczycy mający ogromną przewagę na morzu - jako że ich flota liczyła 15pancerników i 6 lotniskowców - nie muszą obawiać się samotnych niemieckich pancerników.JednakżeAdmiralicja zdawała sobie sprawę, ile szkód może poczynić niemiecki kolos, gdy wyruszy na Atlantyk.Jedyniepancerniki mogły stawić mu czoło, a każdy konwój chroniony nawet przez krążowniki nie miał żadnych szansspotkania z Tirpitzem.Salwy z jego dział dziesiątkowałyby statki i okręty eskorty, zanim te zdołałyby zbliżyćsię na odległość, z której mogłyby rozpocząć skuteczny ogień.Obawa przed potęgą niemieckiego okrętu zamieniła się w strach, gdy inny niemiecki pancernik,Bismarck, wraz z towarzyszącym mu ciężkim krążownikiem Prinz Eugenem, zadał flocie brytyjskiej naAtlantyku poważne straty: na dno poszedł ciężki krążownik Hood (z 1419 marynarzy stanowiących załogęHooda uratowało się tylko trzech), a pancernik Prince of Wales został uszkodzony.Anglicy zatopili w końcu Bismarcka, ale kosztowało ich to ogromnie wiele wysiłku.Musieli rzucić dowalki (oprócz pancernika Prince of Wales, lotniskowca Victorious, ciężkich krążowników Suffolk i Norfolk,pozostających od początku w kontakcie z niemieckim okrętem) pancerniki King George V, Rodney, Revenge iRamillies, lotniskowiec Ark Royal, krążowniki liniowe Repulse i Renown, lekki krążownik Sheffield oraz wielemniejszych jednostek (wśród których był polski niszczyciel Piorun).Cała ta potężna armada z największymtrudem dopadła niemiecki pancernik, zanim dotarł do portu, i zatopiła go.Bismarck poszedł na dno, ale rolę pogromcy brytyjskiej żeglugi mógł przejąć Tirpitz.W końcu sierpnia 1941 r.Pierwszy Lord Admiralicji pisał do premiera Churchilla:Jak długo istnieje Tirpitz konieczne jest posiadanie dwóch okrętów typu King George V , zdolnychdo wspólnego działania.Aby te dwa okręty mogły skutecznie działać, musimy mieć trzy okręty tej klasy na naszych wodach,istnieje bowiem możliwość uszkodzenia jednego z nich przez torpedę, bombę lub minę.Może także zaistniećkonieczność poddania remontowi.Dwa dni pózniej premier opowiedział: Tirpitz jest dla nas dokładnie tym, czym na Oceanie Indyjskim jest dla japońskiej marynarki KingGeorge V.Wywołuje lęk i poczucie zagrożenia we wszystkich punktach jednocześnie.Pojawia się i znika,powodując bezpośrednią reakcję i zakłócenia po naszej stronie.Churchill odgadł intencje Hitlera, który chciał, aby największe okręty Kriegsmarine, zbyt nieliczne, bystanąć do otwartego boju z Royal Navy, były tylko postrachem brytyjskiej marynarki.Na wieść o wyjściu Tirpitza z macierzystego portu Wilhemshaven i przejściu do Norwegii, Churchillpisał:Od trzech dni wiadomo, że Tirpitz przebywa w Trondheim.Zniszczenie lub nawet uszkodzenie tegookrętu jest obecnie naszym największym zadaniem na morzu.Jednakże zniszczenie pancernika kotwiczącego w norweskim fiordzie stanowiło niezwykle trudnezadanie.Był za daleko, aby mogły go dosięgnąć bombowce startujące z lotnisk w Anglii lub Szkocji.Samoloty zlotniskowców musiałyby przedzierać się przez bardzo silną naziemną i powietrzną obronę przeciwlotniczą [ Pobierz całość w formacie PDF ]