[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Na Boga! zawołał. Co to ma znaczyć?55 Zamknij pan trumnę odparł Sępi Dziób wyciągając się wygodnie. Ale ja nie pojmuję, co. Skoro pan nie pojmujesz, lo lepiej milcz i rób co ci każe.Popatrz na mój nos i wyobrazsobie miny tych łotrów, kiedy otworzą trumnę i zobaczą mnie.No, zamykaj pan!Policjant nie był przekonany, a i Robert chciał protestować, jednak usłyszeli szmerydochodzące z zewnątrz. Do diabła, zamykaj! Inaczej nas zobaczą! zawołał Sępi Dziób krzyżując ręce napiersiach.Policjantowi nie pozostało nic innego, jak szybko przymknąć wieko i schować się zanajbliższy sarkofag.Na dole zapanowała całkowita cisza, tylko z góry dochodził dzwiękkręcenia w zamku kluczami.Niedługo potem usłyszeli na schodach kroki.Przy blasku latarkizobaczyli Korteja i Landolę. Czy to oni? spytał Robert szeptem Petcrsa, który stał tuż obok niego.Majtek tylko kiwnął głową. Niech pan poświeci dokoła? rzekł Landola.Kortejo podniósł latarnię do góryoświecając całe wnętrze.Trumnę hrabiego znalezli bez trudu.Jakjuż powiedzieliśmy,podparli wieko, które z łoskotem spadło na podłogę, a oni zobaczyli człowieka z ogromnymnosem patrzącego na nich wielkimi oczami.Krzyknęli z przerażenia, nie byli zdolni do zrobienia nawet kroku, stali jak wmurowane wziemię posągi.Dopiero po minucie wróciła im mowa. Na Boga? Kto to? wrzasnęli równocześnie. Dla was wszystko co najgorsze zawołał Sępi Dziób wyskakując przy tym z trumny.Zabiorę was ze sobą.W mgnieniu oka wymierzył jednemu i drugiemu potężne policzki, tak że zaskoczeni inieprzygotowani na coś takiego, padli na ziemię.Przy upadku z rąk Korteja wypadła latarnia.Sępi Dziób podniósł ją i ze zwinnościąlamparta stanął tuż przy schodach prowadzących na górę. Do stu diabłów! zaklął Landola. Do wszystkich diabłów! wrzeszczał Kortejo. To człowiek! To jakiś drab! Któryodważył się nas pobić. Draniu, czego tu chcesz? spytał Landola zaciskając pięści. Co ja tu robię? Rozdaję policzki, jak mieliście panowie okazję się przekonać. Odzyskasz je z nawiązką.Kim jesteś? Diabłem.Landola podszedł bliżej i przybierając grozną postawę zawołał: Nie żartuj z nami, tylko odpowiadaj kim jesteś? A jak nie będę miał na to ochoty? To cię zmusimy. Nie ośmieszaj się, durniu.Pierwszego, który do mnie podejdzie palnę w łeb latarnią tak,że mu się w głowie tysiąc gwiazd ukaże w momencie.Chyba nie przypuszczacie abymuciekał przed Landola i Kortejo. Co, ty nas znasz, skąd? zawołał przerażony Kortejo. Znam i to znakomicie. Aleja ciebie nie znam. To nic nie szkodzi, wkrótce mnie panowie poznacie. Kto ci powiedział kim jesteśmy? Policja. Policja? Gdzie? Tu, niedaleko.Nic wiedzieli, czy żartuje, czy też mówi serio.Siląc się na spokój Kortejo zawołał:56 Człowieku, ty chyba zwariowałeś.Nie pozwalaj sobie na takie żarty, gdyż nas jestdwóch! Mimo to aresztuję was! odparł Sępi Dziób ze spokojem.Landola mimo woli spojrzał na swój pistolet, cofnął się o krok i powiedział: Z ciebie człowieku rzeczywiście jest niebezpieczny wariat.W jaki to sposób sam jedenchcesz nas aresztować? Tak zupełnie sam jeden to nie, popatrzcie panowie do tyłu.Wskazał ręką na prawo, gdziestali już pozostali członkowie zasadzki z latarkami w ręku.Blask światła oświecił ichpostacie; Landola i Kortejo zrozumieli, że wpadli w pułapkę. Do diabła! Mnie nie dostaniecie! krzyknał Landola. Mnie też nie wrzasnął Kortejo.Obaj rzucili się na Sępiego Dzioba, ten jednak był na to przygotowany.Nie wyjmując nawet noża, z taką siłą uderzył Landolę latarką, że tylko szkło się rozsypało,a Korteję kopnął.W tej samej minucie, pozostali podbiegli do złoczyńców i powiązali ichsznurami. Nareszcie ich mamy zawołał sędzia. Może przesłuchamy ich od razu, tutaj spytałzwracając się do Helmera. Przede wszystkim musimy złapać tego trzeciego powiedział Robert. Tego złapali już moi policjanci odparł sędzia.Jednak co do tego, to sędzia się bardzopomylił.Grandeprise był zbyt doświadczonym myśliwym.Jak tylko usłyszał ciche,skradające się kroki, rzucił się na ziemię i czołgając dotarł do krzaków, obok którychprzechodzili właśnie, mający go złapać policjanci [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
. Na Boga! zawołał. Co to ma znaczyć?55 Zamknij pan trumnę odparł Sępi Dziób wyciągając się wygodnie. Ale ja nie pojmuję, co. Skoro pan nie pojmujesz, lo lepiej milcz i rób co ci każe.Popatrz na mój nos i wyobrazsobie miny tych łotrów, kiedy otworzą trumnę i zobaczą mnie.No, zamykaj pan!Policjant nie był przekonany, a i Robert chciał protestować, jednak usłyszeli szmerydochodzące z zewnątrz. Do diabła, zamykaj! Inaczej nas zobaczą! zawołał Sępi Dziób krzyżując ręce napiersiach.Policjantowi nie pozostało nic innego, jak szybko przymknąć wieko i schować się zanajbliższy sarkofag.Na dole zapanowała całkowita cisza, tylko z góry dochodził dzwiękkręcenia w zamku kluczami.Niedługo potem usłyszeli na schodach kroki.Przy blasku latarkizobaczyli Korteja i Landolę. Czy to oni? spytał Robert szeptem Petcrsa, który stał tuż obok niego.Majtek tylko kiwnął głową. Niech pan poświeci dokoła? rzekł Landola.Kortejo podniósł latarnię do góryoświecając całe wnętrze.Trumnę hrabiego znalezli bez trudu.Jakjuż powiedzieliśmy,podparli wieko, które z łoskotem spadło na podłogę, a oni zobaczyli człowieka z ogromnymnosem patrzącego na nich wielkimi oczami.Krzyknęli z przerażenia, nie byli zdolni do zrobienia nawet kroku, stali jak wmurowane wziemię posągi.Dopiero po minucie wróciła im mowa. Na Boga? Kto to? wrzasnęli równocześnie. Dla was wszystko co najgorsze zawołał Sępi Dziób wyskakując przy tym z trumny.Zabiorę was ze sobą.W mgnieniu oka wymierzył jednemu i drugiemu potężne policzki, tak że zaskoczeni inieprzygotowani na coś takiego, padli na ziemię.Przy upadku z rąk Korteja wypadła latarnia.Sępi Dziób podniósł ją i ze zwinnościąlamparta stanął tuż przy schodach prowadzących na górę. Do stu diabłów! zaklął Landola. Do wszystkich diabłów! wrzeszczał Kortejo. To człowiek! To jakiś drab! Któryodważył się nas pobić. Draniu, czego tu chcesz? spytał Landola zaciskając pięści. Co ja tu robię? Rozdaję policzki, jak mieliście panowie okazję się przekonać. Odzyskasz je z nawiązką.Kim jesteś? Diabłem.Landola podszedł bliżej i przybierając grozną postawę zawołał: Nie żartuj z nami, tylko odpowiadaj kim jesteś? A jak nie będę miał na to ochoty? To cię zmusimy. Nie ośmieszaj się, durniu.Pierwszego, który do mnie podejdzie palnę w łeb latarnią tak,że mu się w głowie tysiąc gwiazd ukaże w momencie.Chyba nie przypuszczacie abymuciekał przed Landola i Kortejo. Co, ty nas znasz, skąd? zawołał przerażony Kortejo. Znam i to znakomicie. Aleja ciebie nie znam. To nic nie szkodzi, wkrótce mnie panowie poznacie. Kto ci powiedział kim jesteśmy? Policja. Policja? Gdzie? Tu, niedaleko.Nic wiedzieli, czy żartuje, czy też mówi serio.Siląc się na spokój Kortejo zawołał:56 Człowieku, ty chyba zwariowałeś.Nie pozwalaj sobie na takie żarty, gdyż nas jestdwóch! Mimo to aresztuję was! odparł Sępi Dziób ze spokojem.Landola mimo woli spojrzał na swój pistolet, cofnął się o krok i powiedział: Z ciebie człowieku rzeczywiście jest niebezpieczny wariat.W jaki to sposób sam jedenchcesz nas aresztować? Tak zupełnie sam jeden to nie, popatrzcie panowie do tyłu.Wskazał ręką na prawo, gdziestali już pozostali członkowie zasadzki z latarkami w ręku.Blask światła oświecił ichpostacie; Landola i Kortejo zrozumieli, że wpadli w pułapkę. Do diabła! Mnie nie dostaniecie! krzyknał Landola. Mnie też nie wrzasnął Kortejo.Obaj rzucili się na Sępiego Dzioba, ten jednak był na to przygotowany.Nie wyjmując nawet noża, z taką siłą uderzył Landolę latarką, że tylko szkło się rozsypało,a Korteję kopnął.W tej samej minucie, pozostali podbiegli do złoczyńców i powiązali ichsznurami. Nareszcie ich mamy zawołał sędzia. Może przesłuchamy ich od razu, tutaj spytałzwracając się do Helmera. Przede wszystkim musimy złapać tego trzeciego powiedział Robert. Tego złapali już moi policjanci odparł sędzia.Jednak co do tego, to sędzia się bardzopomylił.Grandeprise był zbyt doświadczonym myśliwym.Jak tylko usłyszał ciche,skradające się kroki, rzucił się na ziemię i czołgając dotarł do krzaków, obok którychprzechodzili właśnie, mający go złapać policjanci [ Pobierz całość w formacie PDF ]