[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na dobitek, możnakażdym słówkiem posłużyć się w przenośni, to też trzebaakcentować niebywale subtel-nie, aby rozmówca zrozumiał, o cochodzi.Dla przykładu powiem panu, że powitanie tszing maprzeszło pięćdziesiąt innych znaczeń, czasem wręcz przeciwnych.- I należy się ich domyślić ze sposobu wymowy?- W zasadzie, tak.Ponieważ jednak wymagałoby tonadludzkiej subtelności, więc dodaje się do danego słowa atrybut.Na przykład fu to ojciec, lecz ma sporo innych znaczeń.Skoro maoznaczać ojca, dodaje się doń słowo tszin pokrewieństwo, a więcojciec, brzmi fu-tszin.- Niech mi pan da spokój z tymi fu-tszinami! Ja się trzymammoich końcówek.Kiedy powiem „mójng droging przyjacielung”,każde dziecko będzie wiedziało, o co mi chodzi.Wracając dorzeczy, godzę się z naszym Godfrydem, że jutro powinniśmyzwiedzić świątynię.231Jestem bardzo ciekaw, jak wygląda.- Obejrzymy całe miasto i niejedną świątynię.Będzie todziefi urozmaiconych wrażefi, dlatego proponuję iść spać.ŁóżkoMatuzalema było niskie, pięknie polakierowane i wymalo-wane wkwiaty.Materac był pokryty jedwabną materią; haftowany,wypchany pachnącymi ziołami; wałek służył za poduszkę; kołdrai zasłony nad łóżkiem były także jedwabne.We wspaniałymświeczni-ku z brązu paliła się świeca, otoczona abażurem zwymalowanym pejzażem.Niemniej wspaniałe były łóżka towarzyszy Matuzalema.Nadłóż-kiem Godfryda wisiał lampion, przypominający smoka zmieszkania Matuzalema, smoka do którego Godfryd wygłosiłprzed wyjazdem pamiętne kazanie.Wyciągnąłszy się na łóżku i spojrzawszy na lampion,pucybut kiw-nął głową i rzekł:- Dobranoc, poczciwy smoku! Tszing, tszing, tszing! Wisisznade mną, podobnie jak po tamtej stronie oceanu wisiał twójprzyjaciel, twój sobowtór i kuzyn.Nie płataj mi tylko figlipodczas mego snu, bo nie jestem do tego przyzwyczajony! Nieważ mi się przyśnić, nie wlepiaj we mnie swoich natrętnych gał.Tszing, tszing! Dobranoc!W świątyniGoście spali długo i smacznie.Po przebudzeniu wypiliherbatę w ogrodzie.Mandaryn wyjechał w sprawach urzędowych,zostawiwszy gości opiece marszałka dworu.Towarzystwopostanowiło wykorzystać jego nieobecność, która miała potnwaćdo obiadu i zwiedzić miasto.Zwrócono się do majordomusa opalankiny.Przed wyprawą na miasto Matuzalem złożyłjubilerowiprzyrzeczo-ną wizytę.Tbwarzyszł mu Godfryd.Przeszli przezulicę w zwykłym ordynku, oczywiście pies stanowił awangardę.Hu-tsin przyjął ich z wylewną serdecznością.Zaprosił dojednego z pokojów mieszkalnych.Był to pokój obszerny; możnago było do-wolnie przedzielać ruchomymi parawanami.Spozajednego z owych parawanów wyszła żona jubilera.Matuzalemwidział ją już poprze-dniego wieczora przy świetle lampionów.Mongolskie rysy jej twarzy, były jednakże bardzo subtelne i miłe.Podała gościom rękę i zaprosiła ich na herbatę.Stół i krzesła były znacznie niższe, niż sprzęty używane wćuropie.‘Tylko dzięki przyzwyczajeniu można się było w tychkrzesłach i za stołem czuć w miarę wygodnie.Oczywiście, rozmawiano przeważnie o wczorajszejprzygodzie, Degenfeld ostrzegł małżonków, aby nie ujawnialiprawdziwego jej 233 przebiegu.Za ścianką odzywały się dziecięce głosy.Jubiler wyjaśnił, żeto jego dzieci czytają książkę.Dzieci czytające książkę w Chinach! Matuzalem byłzaciekawiony.Na jego życzenie jubiler odsunął ruchomą ściankę.Dwaj chłopcy, starszy nie miał chyba więcej niż lat jedenaście idziewczynka siedzieli siedzieli przy stoliku nad książką.Podnieślisię natychmiast i ukłonili tak głęboko, że cienkie warkoczeprzewróciły się i opadły na czoło.Poważne, niemal uroczysteminy nadawały ich twarzyczkom nader śmieszny wyraz.Matuzalem poprosił o książkę i zaczął przerzucać kartki.- Czy uwierzysz - rzekł - Godfrydzie, to czasopismo dladzieci!- Co? Czasopismo dla dzieci? Czy to prawda? W Chinachpismo dla dzieci? ‘Pdk, z obrazkami, wierszowane.- 1b ciekawe! Nigdybym nie przypuszczał!- A widzisz.W Chinach jest mniejszy procent analfabetów,niż na przykład w Rosji.- Szkoda, że nie umiem tego przeczytać.Wygadać się jakotako potrafię, ale z czytaniem jest gorzej.Co tam właściwie piszą?Czego się tu ich uczy?Tylko dobrego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Na dobitek, możnakażdym słówkiem posłużyć się w przenośni, to też trzebaakcentować niebywale subtel-nie, aby rozmówca zrozumiał, o cochodzi.Dla przykładu powiem panu, że powitanie tszing maprzeszło pięćdziesiąt innych znaczeń, czasem wręcz przeciwnych.- I należy się ich domyślić ze sposobu wymowy?- W zasadzie, tak.Ponieważ jednak wymagałoby tonadludzkiej subtelności, więc dodaje się do danego słowa atrybut.Na przykład fu to ojciec, lecz ma sporo innych znaczeń.Skoro maoznaczać ojca, dodaje się doń słowo tszin pokrewieństwo, a więcojciec, brzmi fu-tszin.- Niech mi pan da spokój z tymi fu-tszinami! Ja się trzymammoich końcówek.Kiedy powiem „mójng droging przyjacielung”,każde dziecko będzie wiedziało, o co mi chodzi.Wracając dorzeczy, godzę się z naszym Godfrydem, że jutro powinniśmyzwiedzić świątynię.231Jestem bardzo ciekaw, jak wygląda.- Obejrzymy całe miasto i niejedną świątynię.Będzie todziefi urozmaiconych wrażefi, dlatego proponuję iść spać.ŁóżkoMatuzalema było niskie, pięknie polakierowane i wymalo-wane wkwiaty.Materac był pokryty jedwabną materią; haftowany,wypchany pachnącymi ziołami; wałek służył za poduszkę; kołdrai zasłony nad łóżkiem były także jedwabne.We wspaniałymświeczni-ku z brązu paliła się świeca, otoczona abażurem zwymalowanym pejzażem.Niemniej wspaniałe były łóżka towarzyszy Matuzalema.Nadłóż-kiem Godfryda wisiał lampion, przypominający smoka zmieszkania Matuzalema, smoka do którego Godfryd wygłosiłprzed wyjazdem pamiętne kazanie.Wyciągnąłszy się na łóżku i spojrzawszy na lampion,pucybut kiw-nął głową i rzekł:- Dobranoc, poczciwy smoku! Tszing, tszing, tszing! Wisisznade mną, podobnie jak po tamtej stronie oceanu wisiał twójprzyjaciel, twój sobowtór i kuzyn.Nie płataj mi tylko figlipodczas mego snu, bo nie jestem do tego przyzwyczajony! Nieważ mi się przyśnić, nie wlepiaj we mnie swoich natrętnych gał.Tszing, tszing! Dobranoc!W świątyniGoście spali długo i smacznie.Po przebudzeniu wypiliherbatę w ogrodzie.Mandaryn wyjechał w sprawach urzędowych,zostawiwszy gości opiece marszałka dworu.Towarzystwopostanowiło wykorzystać jego nieobecność, która miała potnwaćdo obiadu i zwiedzić miasto.Zwrócono się do majordomusa opalankiny.Przed wyprawą na miasto Matuzalem złożyłjubilerowiprzyrzeczo-ną wizytę.Tbwarzyszł mu Godfryd.Przeszli przezulicę w zwykłym ordynku, oczywiście pies stanowił awangardę.Hu-tsin przyjął ich z wylewną serdecznością.Zaprosił dojednego z pokojów mieszkalnych.Był to pokój obszerny; możnago było do-wolnie przedzielać ruchomymi parawanami.Spozajednego z owych parawanów wyszła żona jubilera.Matuzalemwidział ją już poprze-dniego wieczora przy świetle lampionów.Mongolskie rysy jej twarzy, były jednakże bardzo subtelne i miłe.Podała gościom rękę i zaprosiła ich na herbatę.Stół i krzesła były znacznie niższe, niż sprzęty używane wćuropie.‘Tylko dzięki przyzwyczajeniu można się było w tychkrzesłach i za stołem czuć w miarę wygodnie.Oczywiście, rozmawiano przeważnie o wczorajszejprzygodzie, Degenfeld ostrzegł małżonków, aby nie ujawnialiprawdziwego jej 233 przebiegu.Za ścianką odzywały się dziecięce głosy.Jubiler wyjaśnił, żeto jego dzieci czytają książkę.Dzieci czytające książkę w Chinach! Matuzalem byłzaciekawiony.Na jego życzenie jubiler odsunął ruchomą ściankę.Dwaj chłopcy, starszy nie miał chyba więcej niż lat jedenaście idziewczynka siedzieli siedzieli przy stoliku nad książką.Podnieślisię natychmiast i ukłonili tak głęboko, że cienkie warkoczeprzewróciły się i opadły na czoło.Poważne, niemal uroczysteminy nadawały ich twarzyczkom nader śmieszny wyraz.Matuzalem poprosił o książkę i zaczął przerzucać kartki.- Czy uwierzysz - rzekł - Godfrydzie, to czasopismo dladzieci!- Co? Czasopismo dla dzieci? Czy to prawda? W Chinachpismo dla dzieci? ‘Pdk, z obrazkami, wierszowane.- 1b ciekawe! Nigdybym nie przypuszczał!- A widzisz.W Chinach jest mniejszy procent analfabetów,niż na przykład w Rosji.- Szkoda, że nie umiem tego przeczytać.Wygadać się jakotako potrafię, ale z czytaniem jest gorzej.Co tam właściwie piszą?Czego się tu ich uczy?Tylko dobrego [ Pobierz całość w formacie PDF ]