[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nic nie szkodzi wyjÄ…kaÅ‚, próbujÄ…c siÄ™ uÅ›miechnąć, ale uÅ›miech uparcie nie chciaÅ‚ siÄ™pojawić na jego twarzy.Wymienili ostatnie zdania, nie zważajÄ…c na trzy szalejÄ…ce po aptece diablÄ™ta i ichzatroskanÄ… rodzicielkÄ™. Do widzenia odczytaÅ‚ z jej ust, gdyż jej gÅ‚os nie przedarÅ‚ siÄ™ przez coraz gÅ‚oÅ›niejszypÅ‚acz dzieci i coraz bardziej stanowcze reprymendy matki. Do widzenia powiedziaÅ‚, chociaż też nie byÅ‚o go sÅ‚ychać.Kiedy udaÅ‚o mu siÄ™ wreszcie zebrać siÅ‚y, by odwrócić wzrok od tych piÄ™knych ust i tychszarych oczu, wyszedÅ‚ z apteki.Nigdy dotÄ…d ulica nie wydawaÅ‚a mu siÄ™ tak zimna.RozdziaÅ‚ dziewiÄ™tnastySzedÅ‚ za niÄ…, ani na chwilÄ™ nie spuszczajÄ…c jej z oczu.ZledziÅ‚ jÄ… z dużej odlegÅ‚oÅ›ci, niemajÄ…c pojÄ™cia, dokÄ…d zaprowadzÄ… go jej dziarskie kroki i jego kompletnie szaleÅ„czy pomysÅ‚.WiedziaÅ‚, że najrozsÄ…dniej byÅ‚oby wrócić do hoteliku, zażyć lekarstwa i poleżeć w spokoju.Alenie mógÅ‚, po prostu nie mógÅ‚ tego zrobić.GaniÄ…c siÄ™ w myÅ›lach za to szaleÅ„stwo, zaczaiÅ‚ siÄ™ zarogiem.CzekajÄ…c na niÄ…, ukryÅ‚ siÄ™ za zaparkowanÄ… nieopodal furgonetkÄ… dostawczÄ….I czekaÅ‚,póki nie wyszÅ‚a.Najpierw aptekÄ™ opuÅ›ciÅ‚a matka z trojgiem półdiablÄ…t, ciÄ…gnÄ…c najmÅ‚odsze z nich, którenajwyrazniej nie miaÅ‚o ochoty wychodzić.Potem staruszek, który zdoÅ‚aÅ‚ siÄ™ jeszcze, jakdżdżownica, wÅ›lizgnąć do apteki tuż przed zamkniÄ™ciem.I w koÅ„cu ona.PrzewiÄ…zaÅ‚a paskiemniebieski pÅ‚aszcz, poprawiÅ‚a niesforny kosmyk opadajÄ…cy jej na czoÅ‚o, przymknęła oczyoÅ›lepiona w pierwszej chwili silnym Å›wiatÅ‚em.Teraz, bez dzielÄ…cej ich wczeÅ›niej lady, DanielmógÅ‚ zobaczyć jÄ… caÅ‚Ä….I patrzyÅ‚, jak zamyka wszystkie zamki, jak chowa klucze do torebki.Znów doznaÅ‚ tego dziwnego uczucia, którego nie potrafiÅ‚ nazwać.Nawet w swoim ojczystymjÄ™zyku.DostosowaÅ‚ rytm swoich kroków do szybkiego marszu dziewczyny, która przechodziÅ‚aprzez ulice i zwinnie torowaÅ‚a sobie drogÄ™ wÅ›ród przechodniów.Z niektórymi z nich siÄ™ witaÅ‚a,raz czy dwa przystanęła, by uciąć sobie krótkÄ… pogawÄ™dkÄ™ ze znajomym.Daniel, który nie chciaÅ‚zostać przyÅ‚apany na szpiegowaniu, schylaÅ‚ siÄ™ wtedy, udajÄ…c, że wiąże but, zapalaÅ‚ papierosa,osÅ‚aniajÄ…c twarz dÅ‚oÅ„mi, albo przystawaÅ‚ przy sÅ‚upie z ogÅ‚oszeniami, udajÄ…c, że czyta któreÅ› znich.CiÄ…gle powracaÅ‚a myÅ›l, że zachowuje siÄ™ jak gÅ‚upiec, że powinien po prostu do niejpodejść, zapytać, jak ma na imiÄ™ i czy pozwoli siÄ™ odprowadzić, czy da siÄ™ zaprosić na kawÄ™.AlezabrakÅ‚o mu siÅ‚.MyÅ›laÅ‚ ciężko, wiedziaÅ‚, że gorÄ…czka nie daÅ‚a jeszcze za wygranÄ….Gdyby czuÅ‚siÄ™ lepiej, na pewno podszedÅ‚by do niej.Teraz jednak nie mógÅ‚ siÄ™ na to zdobyć.SkrÄ™ciÅ‚a w ulicÄ™ wspinajÄ…cÄ… siÄ™ na niewielkie wzniesienie.Brak innych przechodniówzmusiÅ‚ Daniela, by wzmóc ostrożność.Nie byÅ‚o prawie nikogo, tylko od czasu do czasuprzejeżdżaÅ‚ jakiÅ› samochód.ZwolniÅ‚ kroku, odwróciÅ‚ siÄ™, poczekaÅ‚ chwilÄ™ i dopiero potem znówruszyÅ‚ za niÄ….Znalezli siÄ™ na ulicy nie do koÅ„ca przypominajÄ…cej ulicÄ™.Po lewej stronie staÅ‚ybudynki różnej wysokoÅ›ci, z prawej byÅ‚y Å›cieżka i balustrada.Za niÄ… port, dalej morze.CzarÅ›wiatÅ‚a, powiew sÅ‚onego zapachu i spokoju trwaÅ‚ ledwie krótkÄ… chwilÄ™, potem ona zniknęła zadrzwiami budynku, który, jak sÄ…dziÅ‚, byÅ‚ jej domem.Nad gÅ‚owÄ… Daniela rozwrzeszczaÅ‚y siÄ™ mewy, sÅ‚oÅ„ce niespodziewanie schowaÅ‚o siÄ™ zachmury.PowiaÅ‚ nieprzyjemnie zimny wiatr.AmerykaÅ„ski student postawiÅ‚ koÅ‚nierz pÅ‚aszcza,skrzyżowaÅ‚ rÄ™ce na piersi i ruszyÅ‚ w drogÄ™ powrotnÄ….PostanowiÅ‚, że wróci do apteki po poÅ‚udniu,pewnie wtedy poczuje siÄ™ lepiej.WychodzÄ…c z uliczki, przystanÄ…Å‚ na chwilÄ™ przy tabliczce, by przeczytać jej nazwÄ™.Paseode la Muralla.PoczuÅ‚ ukÅ‚ucie w żoÅ‚Ä…dku i uÅ›wiadomiÅ‚ sobie równoczeÅ›nie dwie rzeczy.Popierwsze, dotarÅ‚o do niego, że prÄ™dzej czy pózniej i tak dotarÅ‚by w to miejsce, gdyż wÅ‚aÅ›nie tutajmieszkaÅ‚ książkowy Míster Witt, bohater powieÅ›ci, która przywiodÅ‚a Daniela do tego miasta.Podrugie przypomniaÅ‚ sobie, że, wyjÄ…wszy jajecznicÄ™ i buÅ‚kÄ™, które przyniosÅ‚a mu do pokojunieznajoma kobieta, od ponad dwóch dni nie miaÅ‚ nic w ustach.Druga kwestia na szczęścieokazaÅ‚a siÄ™ bardzo prosta do rozwiÄ…zania, kiedy tylko napotkaÅ‚ restauracyjkÄ™, wszedÅ‚ bezwahania.Gdy jadÅ‚ zupÄ™, pierwszy raz pojawiÅ‚a siÄ™ ta myÅ›l, gdy na stół wjechaÅ‚o drugie danie pieczone sardynki byÅ‚ już tego prawie pewien.CaÅ‚kowitej pewnoÅ›ci nabraÅ‚, kosztujÄ…c deseru wspaniaÅ‚ego flanu.Plany akademicko-badawcze bÄ™dÄ… musiaÅ‚y poczekać.W najmniejspodziewanym momencie, jakby za dotkniÄ™ciem czarodziejskiej różdżki, w jego życiu pojawiÅ‚osiÄ™ coÅ›, co wydawaÅ‚o siÄ™ o wiele ważniejsze niż wszystkie wczeÅ›niejsze zamierzenia.WróciÅ‚ do hoteliku, żeby zdrzemnąć siÄ™ chwilÄ™, miaÅ‚ nadziejÄ™, że kiedy zaÅ›nie, zadziaÅ‚ajÄ…zaordynowane mu lekarstwa [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
. Nic nie szkodzi wyjÄ…kaÅ‚, próbujÄ…c siÄ™ uÅ›miechnąć, ale uÅ›miech uparcie nie chciaÅ‚ siÄ™pojawić na jego twarzy.Wymienili ostatnie zdania, nie zważajÄ…c na trzy szalejÄ…ce po aptece diablÄ™ta i ichzatroskanÄ… rodzicielkÄ™. Do widzenia odczytaÅ‚ z jej ust, gdyż jej gÅ‚os nie przedarÅ‚ siÄ™ przez coraz gÅ‚oÅ›niejszypÅ‚acz dzieci i coraz bardziej stanowcze reprymendy matki. Do widzenia powiedziaÅ‚, chociaż też nie byÅ‚o go sÅ‚ychać.Kiedy udaÅ‚o mu siÄ™ wreszcie zebrać siÅ‚y, by odwrócić wzrok od tych piÄ™knych ust i tychszarych oczu, wyszedÅ‚ z apteki.Nigdy dotÄ…d ulica nie wydawaÅ‚a mu siÄ™ tak zimna.RozdziaÅ‚ dziewiÄ™tnastySzedÅ‚ za niÄ…, ani na chwilÄ™ nie spuszczajÄ…c jej z oczu.ZledziÅ‚ jÄ… z dużej odlegÅ‚oÅ›ci, niemajÄ…c pojÄ™cia, dokÄ…d zaprowadzÄ… go jej dziarskie kroki i jego kompletnie szaleÅ„czy pomysÅ‚.WiedziaÅ‚, że najrozsÄ…dniej byÅ‚oby wrócić do hoteliku, zażyć lekarstwa i poleżeć w spokoju.Alenie mógÅ‚, po prostu nie mógÅ‚ tego zrobić.GaniÄ…c siÄ™ w myÅ›lach za to szaleÅ„stwo, zaczaiÅ‚ siÄ™ zarogiem.CzekajÄ…c na niÄ…, ukryÅ‚ siÄ™ za zaparkowanÄ… nieopodal furgonetkÄ… dostawczÄ….I czekaÅ‚,póki nie wyszÅ‚a.Najpierw aptekÄ™ opuÅ›ciÅ‚a matka z trojgiem półdiablÄ…t, ciÄ…gnÄ…c najmÅ‚odsze z nich, którenajwyrazniej nie miaÅ‚o ochoty wychodzić.Potem staruszek, który zdoÅ‚aÅ‚ siÄ™ jeszcze, jakdżdżownica, wÅ›lizgnąć do apteki tuż przed zamkniÄ™ciem.I w koÅ„cu ona.PrzewiÄ…zaÅ‚a paskiemniebieski pÅ‚aszcz, poprawiÅ‚a niesforny kosmyk opadajÄ…cy jej na czoÅ‚o, przymknęła oczyoÅ›lepiona w pierwszej chwili silnym Å›wiatÅ‚em.Teraz, bez dzielÄ…cej ich wczeÅ›niej lady, DanielmógÅ‚ zobaczyć jÄ… caÅ‚Ä….I patrzyÅ‚, jak zamyka wszystkie zamki, jak chowa klucze do torebki.Znów doznaÅ‚ tego dziwnego uczucia, którego nie potrafiÅ‚ nazwać.Nawet w swoim ojczystymjÄ™zyku.DostosowaÅ‚ rytm swoich kroków do szybkiego marszu dziewczyny, która przechodziÅ‚aprzez ulice i zwinnie torowaÅ‚a sobie drogÄ™ wÅ›ród przechodniów.Z niektórymi z nich siÄ™ witaÅ‚a,raz czy dwa przystanęła, by uciąć sobie krótkÄ… pogawÄ™dkÄ™ ze znajomym.Daniel, który nie chciaÅ‚zostać przyÅ‚apany na szpiegowaniu, schylaÅ‚ siÄ™ wtedy, udajÄ…c, że wiąże but, zapalaÅ‚ papierosa,osÅ‚aniajÄ…c twarz dÅ‚oÅ„mi, albo przystawaÅ‚ przy sÅ‚upie z ogÅ‚oszeniami, udajÄ…c, że czyta któreÅ› znich.CiÄ…gle powracaÅ‚a myÅ›l, że zachowuje siÄ™ jak gÅ‚upiec, że powinien po prostu do niejpodejść, zapytać, jak ma na imiÄ™ i czy pozwoli siÄ™ odprowadzić, czy da siÄ™ zaprosić na kawÄ™.AlezabrakÅ‚o mu siÅ‚.MyÅ›laÅ‚ ciężko, wiedziaÅ‚, że gorÄ…czka nie daÅ‚a jeszcze za wygranÄ….Gdyby czuÅ‚siÄ™ lepiej, na pewno podszedÅ‚by do niej.Teraz jednak nie mógÅ‚ siÄ™ na to zdobyć.SkrÄ™ciÅ‚a w ulicÄ™ wspinajÄ…cÄ… siÄ™ na niewielkie wzniesienie.Brak innych przechodniówzmusiÅ‚ Daniela, by wzmóc ostrożność.Nie byÅ‚o prawie nikogo, tylko od czasu do czasuprzejeżdżaÅ‚ jakiÅ› samochód.ZwolniÅ‚ kroku, odwróciÅ‚ siÄ™, poczekaÅ‚ chwilÄ™ i dopiero potem znówruszyÅ‚ za niÄ….Znalezli siÄ™ na ulicy nie do koÅ„ca przypominajÄ…cej ulicÄ™.Po lewej stronie staÅ‚ybudynki różnej wysokoÅ›ci, z prawej byÅ‚y Å›cieżka i balustrada.Za niÄ… port, dalej morze.CzarÅ›wiatÅ‚a, powiew sÅ‚onego zapachu i spokoju trwaÅ‚ ledwie krótkÄ… chwilÄ™, potem ona zniknęła zadrzwiami budynku, który, jak sÄ…dziÅ‚, byÅ‚ jej domem.Nad gÅ‚owÄ… Daniela rozwrzeszczaÅ‚y siÄ™ mewy, sÅ‚oÅ„ce niespodziewanie schowaÅ‚o siÄ™ zachmury.PowiaÅ‚ nieprzyjemnie zimny wiatr.AmerykaÅ„ski student postawiÅ‚ koÅ‚nierz pÅ‚aszcza,skrzyżowaÅ‚ rÄ™ce na piersi i ruszyÅ‚ w drogÄ™ powrotnÄ….PostanowiÅ‚, że wróci do apteki po poÅ‚udniu,pewnie wtedy poczuje siÄ™ lepiej.WychodzÄ…c z uliczki, przystanÄ…Å‚ na chwilÄ™ przy tabliczce, by przeczytać jej nazwÄ™.Paseode la Muralla.PoczuÅ‚ ukÅ‚ucie w żoÅ‚Ä…dku i uÅ›wiadomiÅ‚ sobie równoczeÅ›nie dwie rzeczy.Popierwsze, dotarÅ‚o do niego, że prÄ™dzej czy pózniej i tak dotarÅ‚by w to miejsce, gdyż wÅ‚aÅ›nie tutajmieszkaÅ‚ książkowy Míster Witt, bohater powieÅ›ci, która przywiodÅ‚a Daniela do tego miasta.Podrugie przypomniaÅ‚ sobie, że, wyjÄ…wszy jajecznicÄ™ i buÅ‚kÄ™, które przyniosÅ‚a mu do pokojunieznajoma kobieta, od ponad dwóch dni nie miaÅ‚ nic w ustach.Druga kwestia na szczęścieokazaÅ‚a siÄ™ bardzo prosta do rozwiÄ…zania, kiedy tylko napotkaÅ‚ restauracyjkÄ™, wszedÅ‚ bezwahania.Gdy jadÅ‚ zupÄ™, pierwszy raz pojawiÅ‚a siÄ™ ta myÅ›l, gdy na stół wjechaÅ‚o drugie danie pieczone sardynki byÅ‚ już tego prawie pewien.CaÅ‚kowitej pewnoÅ›ci nabraÅ‚, kosztujÄ…c deseru wspaniaÅ‚ego flanu.Plany akademicko-badawcze bÄ™dÄ… musiaÅ‚y poczekać.W najmniejspodziewanym momencie, jakby za dotkniÄ™ciem czarodziejskiej różdżki, w jego życiu pojawiÅ‚osiÄ™ coÅ›, co wydawaÅ‚o siÄ™ o wiele ważniejsze niż wszystkie wczeÅ›niejsze zamierzenia.WróciÅ‚ do hoteliku, żeby zdrzemnąć siÄ™ chwilÄ™, miaÅ‚ nadziejÄ™, że kiedy zaÅ›nie, zadziaÅ‚ajÄ…zaordynowane mu lekarstwa [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]