[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Już jest wystarczająco słaby.Niewidzę powodu, żebyś jeszcze zrobiła z niego pedzia.Dość uważał na słownictwo i słowo pedał nie przeszłoby mu przez gardło.Byłwczorajszy.I nie przyjmował do wiadomości, że czasy się zmieniły, że teraz nazywa się ichgejami, czyli wesoły mi.Albo kochającymi inaczej.Ojciec mógł pogodzić się ze smutnym faktem, że nie zostanę inżynierem budowlanymi sportowcem, ale załamałby się, gdybym zaczął zadawać się z pędzlami.O dziwo, tym razemmatka uległa.Może ojcu naprawdę udało się ją przestraszyć? Wszystko jedno, ważne, że jużnie musiałem zostać następcą Bejarta.Nigdy chyba się nie domyślił, jak bardzo byłem mu zato wdzięczny.Tak bardzo, że zawziąłem się i zdałem na ten mat-fiz.Na przekór matce.Dlaniego.Może nawet przez jakiś czas zdawało mi się, że jednak wykształcę się na tegoinżyniera budowlańca.Ale na jak długo można się zawziąć? Matma nadal mnie nie lubiła.Zwzajemnością.Pierwszą klasę jeszcze jakoś przemęczyłem.W drugiej zaczęły się cyrki.Najgorszeprzejścia miałem z fizą, której uczyła Cabanowa, zwana Piranią.Na domiar nieszczęścia towłaśnie ona była na mat-fizie moją wychowawczynią.Jeśli w ogóle można tak określić osobęjej gatunku.W tym przypadku fizyczne podobieństwo do ryby Serrasalmus piraya z podrzędukąsaczy idealnie odpowiadało charakterowi pani Caban.Kiedy jej podpadłem, większośćludzi patrzyła na mnie ze współczuciem, jakbym już był martwy.Caban była znana z tego, żejak już poczuła krew nieszczęśnika, nie spoczęła, dopóki nie obgryzła go do gołych kości.Mnie też zjadłaby po kawałku, gdyby nie dyrektor Libertowicz.Wybronił mnie osobiście.Załatwił sprawę w kuratorium i z %7łelazną Dziewicą, żeby ze chciała wziąć mnie do swojejklasy i nie ustawiła się do mnie wrogo od razu na wejściu.Ratunek przyszedł dosłownie w ostatniej chwili, tuż przed trzęsieniem ziemi, jakienastąpiło w szkole po wakacjach.Jeszcze w czerwcu nikt się nie spodziewał, że Cabanowa,ten tępy babsztyl, już niedługo zostanie dyrektorką w miejsce Libertowicza, który próbowałwpuścić trochę świeżego powietrza do zatęchłego wnętrza naszej sławnej Kuzni.Nieznacie, jak to mówią, dnia ani godziny.Niektórzy starzy próbowali protestować, ale szybkowymiękli.Cabanową przepychał słynny katolicki radny Psota.Wszyscy wiedzą, że facet mamocne wejścia w kościele.No i lubi rządzić.Był już nawet ministrem czy kimś takim.Dopóki nie palnął w telewizorze, że AIDS to kara boska dla pedałów.Cały świat ryczał znaszego pradawnego Krakowa, który chyba na wieki pozostanie pradawny.Po tej żenadzie Psota nie nadawał się już na ministra.Nawet katolickiego.Ale wKrakowie się nadał.Nic dziwnego, że dla kogoś takiego dyrektor Libertowicz był agentemdiabła, bo pozwalał, żeby w sławnej Kuzni panienki malowały włosy, a faceci nosilikolczyki.No to mu pokazali, kto tu rządzi.A więc moja przyszłość dalej wygląda niepewnie.Przestałem mieć do czynienia z Piranią na co dzień, ale wciąż ma nade mną władzę.No inadal mnie nie znosi.Na pewno mi u niej nie pomogło, że przestałem chodzić na lekcjereligii, kiedy zmienili nam katechetę na tępego buraka, który może by się nadał na wiejskiegoproboszcza, ale na wykładowcę w Kuzni nie nadaje się na pewno.Nie chodzi o kryzyswiary czy coś w tym rodzaju.Znam kolesi, którzy naprawdę przechodzą taki kryzys, a nareligię biegają dla świętego spokoju, żeby sobie nie narąbać.Ja myślę, że chyba jest ktoś,gdzieś, no, jakiś pauer.A Jezus to na prawdę w porządku postać.Ale to nie znaczy, że mamznosić nad sobą jakiegoś ćwoka, umysłowe zero.Kłopot w tym, że od Piranii nie mogę się tak samo łatwo uwolnić.Teraz więcwłaściwie wszystko zależy od mojej nowej wychowawczyni.A Barskiej też nie potrafię dokońca rozgryzć.Nawet pomijając jej osławione żelazne dziewictwo, to ludzie różnie o niejmówią, że zadziera nosa.I że jeśli chodzi o jej ukochanego polaka, to nie zna się na żartach.Katuje wszystkich lekturami spoza programu.Nie tylko Sołżenicynem, Miłoszem iHerlingiem-Grudzińskim, ale także na przykład Jackiem Kaczmarskim, bardem Solidarności.I że jeśli ktoś nieostrożnie pokaże, że olewa jej idoli, to ona też potrafi się zawziąć.Nie gorzejniż Pirania.Podobno paru gości załatwiła na amen.Muszę sprawdzić, czy to prawda.Jeden plus, że przynajmniej można patrzeć na nią bez obrzydzenia.Jest po prostusuperlaską, każdy musi to przyznać.I co z tego, że stara? Jeszcze tego nie widać,przynajmniej z wierzchu.Ona sama dobrze o tym wie, bo się pilnuje, żeby ubierać się jaknajbardziej oficjalnie.Kiedy się zapomni i przyjdzie w sukience, wszystkim chłopakom staje.No, to tylko taka metafora, ale niektórym staje naprawdę.Właściwie to nie mogę na nią narzekać.Od początku starała się być wobec mnie wporządku.Nie dawała mi do zrozumienia, że jestem wrzodem, który wyrósł na dupie jejwspanialej klasy.Od pierwszego dnia próbowała mnie zintegrować.I szczerze mówiąc, niemiałem nic przeciw temu, żeby mnie integrowała.Już po pierwszej godzinie wychowawczej poprosiła, żebym został po lekcjach.Zauważyłem, że moi nowi koledzy zaraz zaczęli robić porozumiewawcze miny i głupie gesty.Największy klasowy grubas, którego nazywali Dżemojadem, pokazał taki ruch, jakby łapałpanienkę od spodu, i jeszcze poruszał dużym palcem.Może też jestem wczorajszy, ale nielubię za daleko posuniętej wulgarności.Wzruszyłem ramionami i stuknąłem się w czoło.Togo tylko jeszcze bardziej rozbawiło i zaczął całym ramieniem naśladować tłok parowy.Sądziłem, że Barska nie zdaje sobie sprawy, co uczniowie pokazują sobie za jejplecami.Okazało się, że chyba jest wszystkiego świadoma.- To nie jest łatwe, prawda? - spytała, kiedy zamknąłem drzwi za tą bandą zgrywusów.- Co? - spytałem ostrożnie.- Dostosować się do nich [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Już jest wystarczająco słaby.Niewidzę powodu, żebyś jeszcze zrobiła z niego pedzia.Dość uważał na słownictwo i słowo pedał nie przeszłoby mu przez gardło.Byłwczorajszy.I nie przyjmował do wiadomości, że czasy się zmieniły, że teraz nazywa się ichgejami, czyli wesoły mi.Albo kochającymi inaczej.Ojciec mógł pogodzić się ze smutnym faktem, że nie zostanę inżynierem budowlanymi sportowcem, ale załamałby się, gdybym zaczął zadawać się z pędzlami.O dziwo, tym razemmatka uległa.Może ojcu naprawdę udało się ją przestraszyć? Wszystko jedno, ważne, że jużnie musiałem zostać następcą Bejarta.Nigdy chyba się nie domyślił, jak bardzo byłem mu zato wdzięczny.Tak bardzo, że zawziąłem się i zdałem na ten mat-fiz.Na przekór matce.Dlaniego.Może nawet przez jakiś czas zdawało mi się, że jednak wykształcę się na tegoinżyniera budowlańca.Ale na jak długo można się zawziąć? Matma nadal mnie nie lubiła.Zwzajemnością.Pierwszą klasę jeszcze jakoś przemęczyłem.W drugiej zaczęły się cyrki.Najgorszeprzejścia miałem z fizą, której uczyła Cabanowa, zwana Piranią.Na domiar nieszczęścia towłaśnie ona była na mat-fizie moją wychowawczynią.Jeśli w ogóle można tak określić osobęjej gatunku.W tym przypadku fizyczne podobieństwo do ryby Serrasalmus piraya z podrzędukąsaczy idealnie odpowiadało charakterowi pani Caban.Kiedy jej podpadłem, większośćludzi patrzyła na mnie ze współczuciem, jakbym już był martwy.Caban była znana z tego, żejak już poczuła krew nieszczęśnika, nie spoczęła, dopóki nie obgryzła go do gołych kości.Mnie też zjadłaby po kawałku, gdyby nie dyrektor Libertowicz.Wybronił mnie osobiście.Załatwił sprawę w kuratorium i z %7łelazną Dziewicą, żeby ze chciała wziąć mnie do swojejklasy i nie ustawiła się do mnie wrogo od razu na wejściu.Ratunek przyszedł dosłownie w ostatniej chwili, tuż przed trzęsieniem ziemi, jakienastąpiło w szkole po wakacjach.Jeszcze w czerwcu nikt się nie spodziewał, że Cabanowa,ten tępy babsztyl, już niedługo zostanie dyrektorką w miejsce Libertowicza, który próbowałwpuścić trochę świeżego powietrza do zatęchłego wnętrza naszej sławnej Kuzni.Nieznacie, jak to mówią, dnia ani godziny.Niektórzy starzy próbowali protestować, ale szybkowymiękli.Cabanową przepychał słynny katolicki radny Psota.Wszyscy wiedzą, że facet mamocne wejścia w kościele.No i lubi rządzić.Był już nawet ministrem czy kimś takim.Dopóki nie palnął w telewizorze, że AIDS to kara boska dla pedałów.Cały świat ryczał znaszego pradawnego Krakowa, który chyba na wieki pozostanie pradawny.Po tej żenadzie Psota nie nadawał się już na ministra.Nawet katolickiego.Ale wKrakowie się nadał.Nic dziwnego, że dla kogoś takiego dyrektor Libertowicz był agentemdiabła, bo pozwalał, żeby w sławnej Kuzni panienki malowały włosy, a faceci nosilikolczyki.No to mu pokazali, kto tu rządzi.A więc moja przyszłość dalej wygląda niepewnie.Przestałem mieć do czynienia z Piranią na co dzień, ale wciąż ma nade mną władzę.No inadal mnie nie znosi.Na pewno mi u niej nie pomogło, że przestałem chodzić na lekcjereligii, kiedy zmienili nam katechetę na tępego buraka, który może by się nadał na wiejskiegoproboszcza, ale na wykładowcę w Kuzni nie nadaje się na pewno.Nie chodzi o kryzyswiary czy coś w tym rodzaju.Znam kolesi, którzy naprawdę przechodzą taki kryzys, a nareligię biegają dla świętego spokoju, żeby sobie nie narąbać.Ja myślę, że chyba jest ktoś,gdzieś, no, jakiś pauer.A Jezus to na prawdę w porządku postać.Ale to nie znaczy, że mamznosić nad sobą jakiegoś ćwoka, umysłowe zero.Kłopot w tym, że od Piranii nie mogę się tak samo łatwo uwolnić.Teraz więcwłaściwie wszystko zależy od mojej nowej wychowawczyni.A Barskiej też nie potrafię dokońca rozgryzć.Nawet pomijając jej osławione żelazne dziewictwo, to ludzie różnie o niejmówią, że zadziera nosa.I że jeśli chodzi o jej ukochanego polaka, to nie zna się na żartach.Katuje wszystkich lekturami spoza programu.Nie tylko Sołżenicynem, Miłoszem iHerlingiem-Grudzińskim, ale także na przykład Jackiem Kaczmarskim, bardem Solidarności.I że jeśli ktoś nieostrożnie pokaże, że olewa jej idoli, to ona też potrafi się zawziąć.Nie gorzejniż Pirania.Podobno paru gości załatwiła na amen.Muszę sprawdzić, czy to prawda.Jeden plus, że przynajmniej można patrzeć na nią bez obrzydzenia.Jest po prostusuperlaską, każdy musi to przyznać.I co z tego, że stara? Jeszcze tego nie widać,przynajmniej z wierzchu.Ona sama dobrze o tym wie, bo się pilnuje, żeby ubierać się jaknajbardziej oficjalnie.Kiedy się zapomni i przyjdzie w sukience, wszystkim chłopakom staje.No, to tylko taka metafora, ale niektórym staje naprawdę.Właściwie to nie mogę na nią narzekać.Od początku starała się być wobec mnie wporządku.Nie dawała mi do zrozumienia, że jestem wrzodem, który wyrósł na dupie jejwspanialej klasy.Od pierwszego dnia próbowała mnie zintegrować.I szczerze mówiąc, niemiałem nic przeciw temu, żeby mnie integrowała.Już po pierwszej godzinie wychowawczej poprosiła, żebym został po lekcjach.Zauważyłem, że moi nowi koledzy zaraz zaczęli robić porozumiewawcze miny i głupie gesty.Największy klasowy grubas, którego nazywali Dżemojadem, pokazał taki ruch, jakby łapałpanienkę od spodu, i jeszcze poruszał dużym palcem.Może też jestem wczorajszy, ale nielubię za daleko posuniętej wulgarności.Wzruszyłem ramionami i stuknąłem się w czoło.Togo tylko jeszcze bardziej rozbawiło i zaczął całym ramieniem naśladować tłok parowy.Sądziłem, że Barska nie zdaje sobie sprawy, co uczniowie pokazują sobie za jejplecami.Okazało się, że chyba jest wszystkiego świadoma.- To nie jest łatwe, prawda? - spytała, kiedy zamknąłem drzwi za tą bandą zgrywusów.- Co? - spytałem ostrożnie.- Dostosować się do nich [ Pobierz całość w formacie PDF ]