[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Upłynęły lata, zanim zrozumiałem, co właściwie odkryłem.Wtedyotworzyły się przede mną nieskończone możliwości.Pamiętasz, jak Jack opisałci multiwszechświat, kiedy byłeś młodszy?Szczęka mi opadła.- Skąd wiesz o.?Patrzył na mnie cierpliwie.Na jego twarzy odmalowało się niemal zawsty-dzenie.Oczywiście, kurwa, że wie, pomyślałem.Wie wszystko o moim cho-lernym życiu.Mógłby mi pewnie powiedzieć, ile razy uprawiałem seks.Naglepoczułem się jak ofiara gwałtu.Zdusiłem w sobie oburzenie i skupiłem się zpowrotem na jego pytaniu.- Nie powiesz mi chyba, że na dodatek ty i Jack jesteście z innego świata.- To nie takie dziwne, jak się wydaje, Douglasie.Zwiat, z którego Jack i japochodzimy, jest we wszystkich szczegółach prawie taki sam jak ten.Ale mul-tiwszechświat to coś więcej niż tylko wielość wszechświatów, taki opis byłbyniepełny.Wiemy, że czas i przestrzeń są jednym i tym samym.że każdy światw obrębie całości składa się zarówno z czasu, jak i przestrzeni, które są od siebiestosunkowo niezależne.Wydarzenie w jednym świecie może nie mieć żadnegowpływu na to, co dzieje się w innym.- Skoro więc nie przybyliście, żeby wpłynąć na przyszłość, to dlaczego wogóle wróciliście?- Pozwól mi dokończyć.Powiedziałem, że wydarzenie w jednym świeciemoże, ale tylko może, nie mieć wpływu na to, co dzieje się w innych, i właśniena tym polega niekompletność teorii multiwszechświata.Istnieję w nieskoń-czonej liczbie światów, w tym także, tylko jako złożona kombinacja287prawdopodobnych stanów rzeczy, które wspólnie tworzą całość.Jest wprawdziemożliwe, że to, co dzieje się tutaj, nie wywoła żadnych skutków w świecie, zktórego pochodzę, ale muszę działać, ponieważ zachodzi wysokie prawdopo-dobieństwo, że w przeciwnym razie moglibyśmy zginąć w prawie wszystkichświatach, w których istniejemy.- Więc ta rozmowa odbywa się w nieskończonej liczbie światów?- Nie dokładnie ta rozmowa, ale jej wariacje.W multiwszechświecie nie-policzalna liczba probabilistycznych wersji mnie przeniosła się do innychświatów, by uczyć armię probabilistycznych Douglasów Cole'ów.Niektórym sięnie uda, ale większości się powiedzie.To złożony związek, który zrozumieszlepiej, gdy dojrzejesz.Każda chwila jest innym światem współistniejącym ztym, w którym się znajdujesz, jako część rozległej sieci prawdopodobnychstanów rzeczy i wszystkie te światy funkcjonują razem bez zakłóceń.a przy-najmniej postrzegamy je jako funkcjonujące bez zakłóceń.To właśnie nazy-wamy czasem i wierzymy, że jest linearny, że płynie.Zdjął okulary i potarł oczy.- Ale bez względu na to, co podpowiadają nam zmysły, czas nie jest line-arny.Przestrzeń i czas są nieskończone i zakrzywione, nie mają początku anikońca.Możemy przenosić się z jednego świata do drugiego i pozostawać wkażdym, jak długo chcemy.ale tylko jeśli rozumiemy, jak to wszystko działa.Ato wymaga czegoś znacznie więcej niż zwykłego świadectwa zmysłów.- Jak czas może nie być linearny?Jefferson znów nasunął okulary na nos.- Czas nie płynie.Nie sprawia, że się starzejemy.To absurd.Nasze ciała sąmaszynami niezdolnymi do powstrzymania własnej dezintegracji, a czas jesttylko pojęciem, którego używamy, by wyjaśnić, co się dzieje, gdy zmienia sięnasze środowisko.Jednak tak naprawdę nie porusza się ani w przód, ani w tył.Wszystkie obiekty, zawsze i we wszystkich światach, istnieją równocześnie.- Chcesz powiedzieć, że wszystko, co się do tej pory stało albo stanie się wprzyszłości, istnieje w tej chwili?- Owszem.Gdzieś w obrębie całości każde wydarzenie z przeszłości iprzyszłości zachodzi właśnie teraz.288- Dlaczego opowiadasz o tym wszystkim właśnie mnie?- Ponieważ odgrywasz w tej historii kluczową rolę.Potarłem dłońmi twarz, przeczesałem włosy.- A co to wszystko ma wspólnego z narkotykami?- Nie narkotykami, lecz psychotropami.Ale to był tylko początek, pózniejpewna osoba pokazała mi inną, bardziej potężną substancję chemiczną, któraokazała się kluczem do podróży w czasie.- Jaka to substancja?- To w tej chwili nieważne.- A mnie się zdaje, że cholernie ważne, Jeffersonie.- Jeszcze jej nie wynaleziono.Nie ma nawet technologii, która by toumożliwiła.- Cóż za szczęśliwy zbieg okoliczności, w każdym razie dla ciebie.Jefferson zignorował zaczepkę.- Słyszałeś kiedykolwiek o projekcie Drozd ?- Nie, ale brzmi tak idiotycznie, że doskonale pasuje do twojej opowieści.Uśmiechnął się do mnie cierpko.- W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych dwudziestego wieku rządprzeprowadził serię eksperymentów w celu zbadania możliwości wywołania uludzi telepatii.Projekt był kontrowersyjny, a do tego zakończył się niepowo-dzeniem, więc zatarto po nim ślady.Ale parę lat po zamknięciu programu z jegoprochów zrodził się inny projekt.Nowa grupa naukowców wierzyła, że ludziepod wpływem pewnych substancji psychotropowych przenoszą się w czasie,choć tylko trochę.Uczeni ci byli przekonani, że halucynacje związane z zaży-ciem narkotyków są skutkiem tych drobnych przesunięć czasowych, które na-zwali wtargnięciami.Oni właśnie wykonali pracę, która stała się podstawą dostworzenia nowego narkotyku.Założyłem ręce na piersi.- A teraz pewnie mi oświadczysz, że ten supertajny narkotyk dowodzi, że.wtargnięcia są możliwe?Jefferson zareagował na mój sceptycyzm głośnym westchnieniem.- Tak.Wywołuje mianowicie zniekształcenia czasowe, zmuszając ludzkieciało do wtargnięcia w inne światy na poziomie subatomowym.Transformacje289te pozwalają nam wyraznie dostrzec inne światy.przynajmniej tymczasowo.ale tylko jeżeli zdołamy pojąć całość bytu na nowym poziomie.- Cóż, zabawne, lecz o tym projekcie też nigdy nie słyszałem.- Jego istnienia nie ujawniono opinii publicznej.Całymi latami bezsku-tecznie próbowałem znalezć o nim jakiekolwiek informacje.- To jak się o nim dowiedziałeś?- Opowiedział mi znajomy.- Jaki znajomy?- Po prostu znajomy.Musisz być cierpliwy, Douglasie.Moja irytacja wzrastała z sekundy na sekundę.- Więc jakimś sposobem znalazłeś próbkę tego narkotyku?- Nie powiedziałbym, że go znalazłem.Raczej on znalazł mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Upłynęły lata, zanim zrozumiałem, co właściwie odkryłem.Wtedyotworzyły się przede mną nieskończone możliwości.Pamiętasz, jak Jack opisałci multiwszechświat, kiedy byłeś młodszy?Szczęka mi opadła.- Skąd wiesz o.?Patrzył na mnie cierpliwie.Na jego twarzy odmalowało się niemal zawsty-dzenie.Oczywiście, kurwa, że wie, pomyślałem.Wie wszystko o moim cho-lernym życiu.Mógłby mi pewnie powiedzieć, ile razy uprawiałem seks.Naglepoczułem się jak ofiara gwałtu.Zdusiłem w sobie oburzenie i skupiłem się zpowrotem na jego pytaniu.- Nie powiesz mi chyba, że na dodatek ty i Jack jesteście z innego świata.- To nie takie dziwne, jak się wydaje, Douglasie.Zwiat, z którego Jack i japochodzimy, jest we wszystkich szczegółach prawie taki sam jak ten.Ale mul-tiwszechświat to coś więcej niż tylko wielość wszechświatów, taki opis byłbyniepełny.Wiemy, że czas i przestrzeń są jednym i tym samym.że każdy światw obrębie całości składa się zarówno z czasu, jak i przestrzeni, które są od siebiestosunkowo niezależne.Wydarzenie w jednym świecie może nie mieć żadnegowpływu na to, co dzieje się w innym.- Skoro więc nie przybyliście, żeby wpłynąć na przyszłość, to dlaczego wogóle wróciliście?- Pozwól mi dokończyć.Powiedziałem, że wydarzenie w jednym świeciemoże, ale tylko może, nie mieć wpływu na to, co dzieje się w innych, i właśniena tym polega niekompletność teorii multiwszechświata.Istnieję w nieskoń-czonej liczbie światów, w tym także, tylko jako złożona kombinacja287prawdopodobnych stanów rzeczy, które wspólnie tworzą całość.Jest wprawdziemożliwe, że to, co dzieje się tutaj, nie wywoła żadnych skutków w świecie, zktórego pochodzę, ale muszę działać, ponieważ zachodzi wysokie prawdopo-dobieństwo, że w przeciwnym razie moglibyśmy zginąć w prawie wszystkichświatach, w których istniejemy.- Więc ta rozmowa odbywa się w nieskończonej liczbie światów?- Nie dokładnie ta rozmowa, ale jej wariacje.W multiwszechświecie nie-policzalna liczba probabilistycznych wersji mnie przeniosła się do innychświatów, by uczyć armię probabilistycznych Douglasów Cole'ów.Niektórym sięnie uda, ale większości się powiedzie.To złożony związek, który zrozumieszlepiej, gdy dojrzejesz.Każda chwila jest innym światem współistniejącym ztym, w którym się znajdujesz, jako część rozległej sieci prawdopodobnychstanów rzeczy i wszystkie te światy funkcjonują razem bez zakłóceń.a przy-najmniej postrzegamy je jako funkcjonujące bez zakłóceń.To właśnie nazy-wamy czasem i wierzymy, że jest linearny, że płynie.Zdjął okulary i potarł oczy.- Ale bez względu na to, co podpowiadają nam zmysły, czas nie jest line-arny.Przestrzeń i czas są nieskończone i zakrzywione, nie mają początku anikońca.Możemy przenosić się z jednego świata do drugiego i pozostawać wkażdym, jak długo chcemy.ale tylko jeśli rozumiemy, jak to wszystko działa.Ato wymaga czegoś znacznie więcej niż zwykłego świadectwa zmysłów.- Jak czas może nie być linearny?Jefferson znów nasunął okulary na nos.- Czas nie płynie.Nie sprawia, że się starzejemy.To absurd.Nasze ciała sąmaszynami niezdolnymi do powstrzymania własnej dezintegracji, a czas jesttylko pojęciem, którego używamy, by wyjaśnić, co się dzieje, gdy zmienia sięnasze środowisko.Jednak tak naprawdę nie porusza się ani w przód, ani w tył.Wszystkie obiekty, zawsze i we wszystkich światach, istnieją równocześnie.- Chcesz powiedzieć, że wszystko, co się do tej pory stało albo stanie się wprzyszłości, istnieje w tej chwili?- Owszem.Gdzieś w obrębie całości każde wydarzenie z przeszłości iprzyszłości zachodzi właśnie teraz.288- Dlaczego opowiadasz o tym wszystkim właśnie mnie?- Ponieważ odgrywasz w tej historii kluczową rolę.Potarłem dłońmi twarz, przeczesałem włosy.- A co to wszystko ma wspólnego z narkotykami?- Nie narkotykami, lecz psychotropami.Ale to był tylko początek, pózniejpewna osoba pokazała mi inną, bardziej potężną substancję chemiczną, któraokazała się kluczem do podróży w czasie.- Jaka to substancja?- To w tej chwili nieważne.- A mnie się zdaje, że cholernie ważne, Jeffersonie.- Jeszcze jej nie wynaleziono.Nie ma nawet technologii, która by toumożliwiła.- Cóż za szczęśliwy zbieg okoliczności, w każdym razie dla ciebie.Jefferson zignorował zaczepkę.- Słyszałeś kiedykolwiek o projekcie Drozd ?- Nie, ale brzmi tak idiotycznie, że doskonale pasuje do twojej opowieści.Uśmiechnął się do mnie cierpko.- W latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych dwudziestego wieku rządprzeprowadził serię eksperymentów w celu zbadania możliwości wywołania uludzi telepatii.Projekt był kontrowersyjny, a do tego zakończył się niepowo-dzeniem, więc zatarto po nim ślady.Ale parę lat po zamknięciu programu z jegoprochów zrodził się inny projekt.Nowa grupa naukowców wierzyła, że ludziepod wpływem pewnych substancji psychotropowych przenoszą się w czasie,choć tylko trochę.Uczeni ci byli przekonani, że halucynacje związane z zaży-ciem narkotyków są skutkiem tych drobnych przesunięć czasowych, które na-zwali wtargnięciami.Oni właśnie wykonali pracę, która stała się podstawą dostworzenia nowego narkotyku.Założyłem ręce na piersi.- A teraz pewnie mi oświadczysz, że ten supertajny narkotyk dowodzi, że.wtargnięcia są możliwe?Jefferson zareagował na mój sceptycyzm głośnym westchnieniem.- Tak.Wywołuje mianowicie zniekształcenia czasowe, zmuszając ludzkieciało do wtargnięcia w inne światy na poziomie subatomowym.Transformacje289te pozwalają nam wyraznie dostrzec inne światy.przynajmniej tymczasowo.ale tylko jeżeli zdołamy pojąć całość bytu na nowym poziomie.- Cóż, zabawne, lecz o tym projekcie też nigdy nie słyszałem.- Jego istnienia nie ujawniono opinii publicznej.Całymi latami bezsku-tecznie próbowałem znalezć o nim jakiekolwiek informacje.- To jak się o nim dowiedziałeś?- Opowiedział mi znajomy.- Jaki znajomy?- Po prostu znajomy.Musisz być cierpliwy, Douglasie.Moja irytacja wzrastała z sekundy na sekundę.- Więc jakimś sposobem znalazłeś próbkę tego narkotyku?- Nie powiedziałbym, że go znalazłem.Raczej on znalazł mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]