[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mój cioteczny brat, pożal siÄ™ Boże, wiedziaÅ‚, z jakich atomów skÅ‚ada siÄ™ drew-no, mógÅ‚ dokÅ‚adnie opisać, na czym polega proces spalania siÄ™ suchych gaÅ‚Ä™zi, ilewyzwala siÄ™ przy tym kalorii, ale  przyznam ze wstydem  nie potrafiÅ‚ roz-palić ogniska.ZepsuÅ‚ tylko pół pudeÅ‚ka zapaÅ‚ek i poparzyÅ‚ sobie serdeczny palecprawej rÄ™ki. JesteÅ› wytworem miejskiej cywilizacji  powiedziaÅ‚em z przekÄ…sem.Zanim zostaniesz prawdziwym trampem, bÄ™dziemy już latali na księżyc.RozpaliÅ‚em ognisko.Wnet zapachniaÅ‚o mi rozkosznie sÅ‚odkawym dymemz soÅ›niny.Zaraz przyszedÅ‚ nasz rybak.Z pogodÄ… i spokojem czÅ‚owieka natury48 zabraÅ‚ siÄ™ do gotowania zupy.ZawiesiÅ‚ nad ogniskiem kocioÅ‚ek, a zanim wodasiÄ™ zagotowaÅ‚a, wypatroszyÅ‚ szczupaka i pokrajaÅ‚ go na drobne plasterki.PotemwrzuciÅ‚ do wody sporo cebuli i papryki. Po wÄ™giersku ta zupa nazywa siÄ™ halászlé, czyli zupa rybaka  tÅ‚uma-czyÅ‚. %7Å‚eby byÅ‚a dobra, musi siÄ™ gotować na wolnym ogniu i powinna prze-siÄ…knąć dymem.Tak wÅ‚aÅ›nie przyprawiali jÄ… balatoÅ„scy rybacy, gdy wracali nadranem z poÅ‚owów.Zupa po wÄ™giersku nazywaÅ‚a siÄ™ halászlé, ale mnie to zupeÅ‚nie nie obchodziÅ‚o,jak siÄ™ nazywa.Grunt, że byÅ‚a superpyszna, tylko bardzo ostra, bo brodacz wsypaÅ‚do niej garść papryki.Tak nas piekÅ‚o w ustach i gardle, że DuduÅ› mimochodemzauważyÅ‚: Jeżeli chodzi o pieprz turecki, czyli paprykÄ™, to czytaÅ‚em, że w zbyt wiel-kich dawkach szkodzi na żoÅ‚Ä…dek, system trawienny, a zwÅ‚aszcza na trzustkÄ™.RozeÅ›mialiÅ›my siÄ™ z brodaczem jak na komendÄ™. Ho, ho  zażartowaÅ‚ brodacz  spójrz na mnie.Codziennie zjadam półkilograma papryki i powiedz, czy zle wyglÄ…dam?Brodacz wyglÄ…daÅ‚ wspaniale: twarz miaÅ‚ ogorzaÅ‚Ä… i czerstwÄ… jak dobrze wy-pieczony bochenek chleba, rÄ™ce i kark muskularne, spojrzenie bystre, a przy tymÅ›miaÅ‚ siÄ™ tak mÅ‚odzieÅ„czo.Jednym sÅ‚owem, okaz zdrowia.ZastanawiaÅ‚em siÄ™,kto to może być? Gdyby to byÅ‚y czasy %7Å‚elaznej Stopy albo Winnetou, mógÅ‚bymsÄ…dzić, że to wspaniaÅ‚y traper.Ale gdzież dzisiaj znajdziesz porzÄ…dnego trapera?Może uciekÅ‚ z wiÄ™zienia i ukrywa siÄ™ w lesie? Ale za co mogliby wsadzić czÅ‚owie-ka z takimi piÄ™knymi i dobrymi oczami? Nic mi mÄ…drego do gÅ‚owy nie przyszÅ‚o,wiÄ™c zwierzyÅ‚em siÄ™ Dudusiowi, gdy tylko poszliÅ›my do jeziora szorować kocio-Å‚ek.DuduÅ› powiedziaÅ‚ przez nos: Mnie on wydaje siÄ™ podejrzany. Dlaczego? Bo kto tak samotnie żyje na takim pustkowiu? Może ucieka od cywilizacji? I widziaÅ‚eÅ›, jaki obdarty? Może zabiÅ‚ kogoÅ› i ukrywa siÄ™ tutaj przed wÅ‚a-dzami. Nie wierzÄ™  zaprotestowaÅ‚em. Ja w każdym razie radzÄ™ ci być ostrożnym.Dziwny ten DuduÅ› FÄ…ferski, jeżeli widzi, że ktoÅ› ma podarte portki, wymiÄ™tÄ…koszulÄ™, poplamiony, stary kapelusz i do tego jest nie ogolony, od razu myÅ›li, żeto przestÄ™pca, i chÄ™tnie wysÅ‚aÅ‚by go za kratki.NajchÄ™tniej widziaÅ‚by Å›wiat zalud-niony samymi Dudusia-mi i wujkami Waldemarami, którzy majÄ… dobrze wypra-sowane spodnie, czyste koszule, a do tego ZÅ‚ote Krzyże ZasÅ‚ugi.Nie wiem, czy nasz brodacz miaÅ‚ ZÅ‚oty Krzyż ZasÅ‚ugi.ChciaÅ‚em go o to za-pytać, ale nie wypadaÅ‚o.Za krótko znaliÅ›my siÄ™.W każdym razie byÅ‚ morowyi bardzo go polubiÅ‚em.ZauważyÅ‚em nawet, że ma podobne do mnie usposobienie,49 bo kiedy szorowaliÅ›my kocioÅ‚ek, a raczej ja szorowaÅ‚em, a DuduÅ› przypatrywaÅ‚siÄ™, podszedÅ‚ do nas i powiedziaÅ‚: Nie trzeba tak dokÅ‚adnie, bo i tak jutro bÄ™dÄ™ gotowaÅ‚ tÄ™ samÄ… zupÄ™.A potem zapytaÅ‚, jak nam smakowaÅ‚o, czy najedliÅ›my siÄ™ do syta i czy nam czegoÅ›nie brakuje.PowiedziaÅ‚em mu, że wÅ‚aÅ›ciwie niczego nam nie brakuje prócz szczęściaw podróżowaniu autostopem i mapy.ChcieliÅ›my zobaczyć, gdzie jesteÅ›my i czydaleko mamy do MiÄ™dzywodzia.Brodacz zaraz przyniósÅ‚ z namiotu wielkÄ…, samo-chodowÄ… mapÄ™.OkazaÅ‚o siÄ™, że jesteÅ›my o siedemnaÅ›cie kilometrów od Brodnicy,a DuduÅ› w swoich obliczeniach nie pomyliÅ‚ siÄ™ nawet o kilometr.Jak on to robiÅ‚?Geniusz, jak babciÄ™ kocham.Potem wypiliÅ›my jeszcze po kubku herbaty, zjedliÅ›my paczkÄ™ biszkoptówi czekaliÅ›my, kiedy sympatyczny brodacz zacznie siÄ™ wypytywać, co zamierzamyrobić.Ale on byÅ‚ tak sympatyczny, że nawet nie wspomniaÅ‚ o tym, tylko zapropo-nowaÅ‚, że odwiezie nas do Brodnicy.WydaÅ‚o mi siÄ™ to nieco podejrzane.Przedewszystkim, czym miaÅ‚ nas odwiezć?  Może łódkÄ…?  pomyÅ›laÅ‚em.Najbardziej martwiÅ‚em siÄ™, żeby z tego nie byÅ‚o jakiejÅ› wsypy.DuduÅ› też siÄ™martwiÅ‚, wiÄ™c powiedziaÅ‚: Bardzo panu dziÄ™kujemy.Nie chcielibyÅ›my nadużywać paÅ„skiej goÅ›cinno-Å›ci i raczej pójdziemy sami.MiaÅ‚em wrażenie, że to przemawia jego kochany tatuÅ›, i chciaÅ‚em go kopnąćw kostkÄ™, niech siÄ™ nie wygÅ‚upia.Siwy brodacz rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™. Nie radzÄ™ z takÄ… walizkÄ….RÄ™ce ci, kolego, odpadnÄ….Ja też tak sÄ…dziÅ‚em, wiÄ™c wtrÄ…ciÅ‚em: Gdyby pan nas odwiózÅ‚, to byÅ‚oby wdechowo. O!  zawoÅ‚aÅ‚. To mi siÄ™ podoba.Mówisz jak czÅ‚owiek.Nie znoszÄ™ceregieli.A wiÄ™c jedziemy. Jedziemy, ale czym? Samochodem.Przyznam siÄ™, że mnie lekko zatkaÅ‚o, bo skÄ…d taki brodacz w podartych por-tkach mógÅ‚ mieć samochód? PomyÅ›laÅ‚em sobie, że nas nabiera.DuduÅ› zapewnepomyÅ›laÅ‚ jeszcze gorzej, bo nie ma zaufania do ludzi i jest bardzo podejrzliwy, ta-ki jak babcia FÄ…ferska.Tymczasem brodacz wrzuciÅ‚ wszystkie rzeczy do namiotu,zapiÄ…Å‚ klapÄ™ i kazaÅ‚ nam iść za sobÄ….PoszliÅ›my wiÄ™c za nim, ogromnie ciekawi, co teraz nastÄ…pi.TrochÄ™ siÄ™ baÅ‚em,a trochÄ™ niecierpliwiÅ‚em, ale niedÅ‚ugo, gdyż nasz sympatyczny gospodarz wspiÄ…Å‚siÄ™ na urwisko, potem przeciÄ…Å‚ Å›cieżkÄ™, przy której spÄ™dziliÅ›my noc, przeszedÅ‚kawaÅ‚ek lasem i zatrzymaÅ‚ siÄ™ na niewielkiej polance.50 Nie chciaÅ‚em uwierzyć wÅ‚asnym oczom.W cieniu opadajÄ…cych nisko gaÅ‚Ä™zistaÅ‚ piÄ™kny  fiat 1800.Z miejsca poznaÅ‚em ten model, bo ostatnio czÄ™sto graÅ‚emz chÅ‚opcami w odgadywanie marek samochodów.ZawoÅ‚aÅ‚em wiÄ™c zdumiony: Ale pan ma wdechowego  fiata !DuduÅ› nic nie powiedziaÅ‚, bo go zupeÅ‚nie zamurowaÅ‚o.MrugaÅ‚ tylko oczamii zezowaÅ‚ na koniec krostowatego nosa.ByÅ‚ bowiem przekonany, że nasz staru-szek jest zÅ‚odziejem samochodów.PoznaÅ‚em to po jego minie i po sposobie wsia-dania do wozu.WÅ‚aÅ›ciwie nie wsiadÅ‚, tylko wsunÄ…Å‚ siÄ™ ukradkiem i usadowiÅ‚ takdelikatnie, jak fakir na desce z gwozdziami.Brodacz tymczasem zachowywaÅ‚ siÄ™ tak, jakby to naprawdÄ™ byÅ‚ jego samo-chód.WsiadÅ‚ zupeÅ‚nie normalnie i zupeÅ‚nie normalnie zapuÅ›ciÅ‚ motor.Potem ru-szyÅ‚ z fantazjÄ….ByliÅ›my zaskoczeni i do samej Brodnicy nie powiedzieliÅ›my anisÅ‚owa.ZastanawiaÅ‚em siÄ™, co z nami zrobi.ByÅ‚o kilka możliwoÅ›ci: albo zawiezie nasna posterunek milicji, albo zatelefonuje z poczty do Warszawy, albo.Nie mo-gÅ‚em doliczyć siÄ™ tych  albo , wiÄ™c czekaÅ‚em z wzrastajÄ…cym zainteresowaniem.Tymczasem nasz opiekun zaskoczyÅ‚ nas niespodziewanie.ZatrzymaÅ‚ siÄ™ przed cu-kierniÄ… i zaprosiÅ‚ na lody. Czy to nie wydaje ci siÄ™ podejrzane?  zapytaÅ‚ blady z przejÄ™cia DuduÅ›. TrochÄ™.tak. Może to kidnaper.Porwie nas, a potem bÄ™dzie od rodziców żądaÅ‚ okupu.WidziaÅ‚em taki film. Ja też widziaÅ‚em, ale to byÅ‚o w Ameryce. W takim razie kto to może być? Może Å›wiÄ™ty MikoÅ‚aj  zażartowaÅ‚em.DuduÅ› nie wytrzymaÅ‚ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl