[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poszukiwałem golatami.W końcu trafiłem na pewną staruszkę.Powiedziała, że tylko to, co rozpoczęło cały proces,mogłoby go zatrzymać.Jednak moja krew musiałaby ulec przemianie.Opowiedziała mi o żywowodzie imiejscu, z którego wypływa.Od tamtej pory wędrowałem długie lata w poszukiwaniu tego zródła.Wkońcu tam trafiłem i zanurzyłem się w strumieniu.Pierwszy raz umarłem po kilku minutach.Topiłem się iożywałem, bowiem długotrwała śmierć w zródle żywowody nie jest możliwa.Umierałem wiele razy.Umierałem tak długo, aż z moich żył zaczęła wypływać nie krew, lecz woda, aż sam stałem się zródłemżywowody.Mogłem ją kształtować na różne sposoby.Pózniej obmyślałem, jak zwabić ojca.On żywił sięśmiercią, a ja miałem w sobie życie.Moja krew stała się dla niego trucizną.I tak wymyśliłem kwiat.Błękitno-złoty kwiat pragnień, który miał go zwabić.Jak się jednak okazało, zwabiał też innych.Swoimipragnieniami budzili mojego ojca.Wystarczyło jednak trochę naparu z tego kwiatu, aby broń, którą się wnim zanurzy, stała się zabójcza. Więc dlaczego Staruch wciąż się odradzał? Jeśli zdążył się nasycić krwią, nim go dopadłem, mógł przetrwać.Teraz należy do Pustkowia.Przypuszczam, że ono go zmieniło i dlatego pewnie będziecie w stanie go zabić.Wiem, że posiadacieodpowiednią broń.Jeśli namoczycie ją w wywarze, powinna zadziałać. Gdzie możemy znalezć ten kwiat?Lyrd ponownie uniósł dłoń.Z jego wskazującego palca wypłynęła jedna jedyna błękitno-złota kropla,która spłynęła do wnętrza drugiej, otwartej dłoni.Krew Lyrda, która nie wyglądała już jak krew.Przybliżył do niej usta i dmuchnął lekko.Kropla stężała i stwardniała.Lyrd wyciągnął dłoń w mojąstronę. To ziarno.Jeśli je zasadzicie, po trzech dniach wyrośnie błękitno-złoty kwiat.Potem należy dodaćjego płatki do eliksiru esencjonalnego, dla wzmocnienia efektu. Do czego? Uniosłem brew i zerknąłem na Darię.Wzruszyła ramionami i pokręciła głową.Jej złote włosy zdążyły już wyschnąć.Znów były gładkie ilśniące. Przypuszczam, że macie tam jakąś wiedzmę, zielarkę? zapytał Lyrd. Ona będzie wiedzieć. Dziękuję. Kiwnąłem głową, obracając ziarno w dłoniach.Było chłodne i śliskie, w środkuskrzyły się żółte plamki, jak drobne pyłki złota.Przypominało drogocenny kamień.Schowałem jeostrożnie do sakiewki na szyi. A teraz ruszajcie.Im szybciej go zniszczycie, tym lepiej.Myślę, że i tak za długo już chodzi po tymświecie.Poza tym muszę nadrobić zaległości.Spałem bardzo długo i na razie mi wystarczy.Obejrzęsobie trochę ten nowy świat. Nie jestem pewna, czy spodoba ci się to, co zobaczysz mruknęła Daria i odstawiła kufel. Cóż& niedługo się o tym przekonam.Podnieśliśmy się z miejsc.Spojrzałem w stronę myszy, która siedziała na ramionach Lyrda, myjąclśniące futro. Bez obaw, odeślę ją do właścicielki. Lyrd się uśmiechnął. Dziękuję powiedziałem.Skinął głową.Kawałki lodu na jego kapturze zadzwięczały cicho.Zrzuciliśmy futra i wstaliśmy zmiejsc, a potem ruszyliśmy do wyjścia.Po chwili wrota z łoskotem zatrzasnęły się za nami.* * *Kiedy wyszliśmy z wody, sięgnąłem do woreczka, w którym trzymałem ziarno od Lyrda.Było naswoim miejscu.Potem odnalazłem ubrania.Na szczęście ciągle leżały w pobliskich krzakach.Dariasiedziała na pomoście i wpatrywała się w jezioro.Wyglądała na smutną.W oddali usłyszałem śpiewNumbaków i przypomniałem sobie tego, który miał dziwne rany na skórze.Wszedłem na pomost iusiadłem obok Darii. Tamten Numbak, którego widzieliśmy w głębinach& Czy on był chory? Tak.To już kolejny.Wcześniej było kilka.Dwa już nie żyją.Nikt nie wie, co to za choroba, ale mato chyba związek z Pustkowiem i Szarymi Kręgami.Próbujemy znalezć lekarstwo, ale nic nie pomaga.Tocoś je niszczy, podobnie jak całą Drugą Warstwę. Rozumiem.Przykro mi.Siedzieliśmy przez chwilę, wsłuchując się w smutny i zarazem piękny śpiew.Daria dotknęła mojegoramienia i przyciągnęła mnie do siebie.Poczułem dotyk jej mokrych piersi.Nasze usta się spotkały [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Poszukiwałem golatami.W końcu trafiłem na pewną staruszkę.Powiedziała, że tylko to, co rozpoczęło cały proces,mogłoby go zatrzymać.Jednak moja krew musiałaby ulec przemianie.Opowiedziała mi o żywowodzie imiejscu, z którego wypływa.Od tamtej pory wędrowałem długie lata w poszukiwaniu tego zródła.Wkońcu tam trafiłem i zanurzyłem się w strumieniu.Pierwszy raz umarłem po kilku minutach.Topiłem się iożywałem, bowiem długotrwała śmierć w zródle żywowody nie jest możliwa.Umierałem wiele razy.Umierałem tak długo, aż z moich żył zaczęła wypływać nie krew, lecz woda, aż sam stałem się zródłemżywowody.Mogłem ją kształtować na różne sposoby.Pózniej obmyślałem, jak zwabić ojca.On żywił sięśmiercią, a ja miałem w sobie życie.Moja krew stała się dla niego trucizną.I tak wymyśliłem kwiat.Błękitno-złoty kwiat pragnień, który miał go zwabić.Jak się jednak okazało, zwabiał też innych.Swoimipragnieniami budzili mojego ojca.Wystarczyło jednak trochę naparu z tego kwiatu, aby broń, którą się wnim zanurzy, stała się zabójcza. Więc dlaczego Staruch wciąż się odradzał? Jeśli zdążył się nasycić krwią, nim go dopadłem, mógł przetrwać.Teraz należy do Pustkowia.Przypuszczam, że ono go zmieniło i dlatego pewnie będziecie w stanie go zabić.Wiem, że posiadacieodpowiednią broń.Jeśli namoczycie ją w wywarze, powinna zadziałać. Gdzie możemy znalezć ten kwiat?Lyrd ponownie uniósł dłoń.Z jego wskazującego palca wypłynęła jedna jedyna błękitno-złota kropla,która spłynęła do wnętrza drugiej, otwartej dłoni.Krew Lyrda, która nie wyglądała już jak krew.Przybliżył do niej usta i dmuchnął lekko.Kropla stężała i stwardniała.Lyrd wyciągnął dłoń w mojąstronę. To ziarno.Jeśli je zasadzicie, po trzech dniach wyrośnie błękitno-złoty kwiat.Potem należy dodaćjego płatki do eliksiru esencjonalnego, dla wzmocnienia efektu. Do czego? Uniosłem brew i zerknąłem na Darię.Wzruszyła ramionami i pokręciła głową.Jej złote włosy zdążyły już wyschnąć.Znów były gładkie ilśniące. Przypuszczam, że macie tam jakąś wiedzmę, zielarkę? zapytał Lyrd. Ona będzie wiedzieć. Dziękuję. Kiwnąłem głową, obracając ziarno w dłoniach.Było chłodne i śliskie, w środkuskrzyły się żółte plamki, jak drobne pyłki złota.Przypominało drogocenny kamień.Schowałem jeostrożnie do sakiewki na szyi. A teraz ruszajcie.Im szybciej go zniszczycie, tym lepiej.Myślę, że i tak za długo już chodzi po tymświecie.Poza tym muszę nadrobić zaległości.Spałem bardzo długo i na razie mi wystarczy.Obejrzęsobie trochę ten nowy świat. Nie jestem pewna, czy spodoba ci się to, co zobaczysz mruknęła Daria i odstawiła kufel. Cóż& niedługo się o tym przekonam.Podnieśliśmy się z miejsc.Spojrzałem w stronę myszy, która siedziała na ramionach Lyrda, myjąclśniące futro. Bez obaw, odeślę ją do właścicielki. Lyrd się uśmiechnął. Dziękuję powiedziałem.Skinął głową.Kawałki lodu na jego kapturze zadzwięczały cicho.Zrzuciliśmy futra i wstaliśmy zmiejsc, a potem ruszyliśmy do wyjścia.Po chwili wrota z łoskotem zatrzasnęły się za nami.* * *Kiedy wyszliśmy z wody, sięgnąłem do woreczka, w którym trzymałem ziarno od Lyrda.Było naswoim miejscu.Potem odnalazłem ubrania.Na szczęście ciągle leżały w pobliskich krzakach.Dariasiedziała na pomoście i wpatrywała się w jezioro.Wyglądała na smutną.W oddali usłyszałem śpiewNumbaków i przypomniałem sobie tego, który miał dziwne rany na skórze.Wszedłem na pomost iusiadłem obok Darii. Tamten Numbak, którego widzieliśmy w głębinach& Czy on był chory? Tak.To już kolejny.Wcześniej było kilka.Dwa już nie żyją.Nikt nie wie, co to za choroba, ale mato chyba związek z Pustkowiem i Szarymi Kręgami.Próbujemy znalezć lekarstwo, ale nic nie pomaga.Tocoś je niszczy, podobnie jak całą Drugą Warstwę. Rozumiem.Przykro mi.Siedzieliśmy przez chwilę, wsłuchując się w smutny i zarazem piękny śpiew.Daria dotknęła mojegoramienia i przyciągnęła mnie do siebie.Poczułem dotyk jej mokrych piersi.Nasze usta się spotkały [ Pobierz całość w formacie PDF ]