[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Pan Calloway? - spytała z niedowierzaniem.- A jaki mógłby mieć w tym cel?Wymienili spojrzenia, wyrażające nieme potępienie dla jej naiwnoYci.- Tak.no więc może pozwoli pani, pani Burnwood, że poszukamy jakichY sensownych poszlak.Narobiła sobie pani może ostatnio wrogów?- Dziesiątki.Zwłaszcza u was, w policji -- odparła zgryzzliwie.Nie miała nic do stracenia,obrażając ich.Przeprowadzą rutynowe postępowanie i za chwilę wszystko zostanie zapoomniane.Nie będzie rzetelnego dochodzenia.Policjanci jej nie lubili.Zbyt wielu z nich wykończyła podczaskrzyżowego ognia pytań.- Będę wdzięczna za wszystko, co zrobicie- dodała z sarkazmem.Patrzyła za nimi, gdy odchodzili korytarzem, wiedząc, że na tym sprawa się skończy, jeYli sama niezacznie szukać sprawwców.A nie zrobi tego ze względu na Matta.Gdyby się dowieedział, co zaszło,mógłby na serio pomyYleć o daniu poważnej nauczki Crookom.- Roscoe, będziesz tak miły i pomożesz mi uprzątnąć ten cały bałagan?- Przecież nie musi pani pytać.- Dziękuję.Akta powinny zostać uporządkowane najszybciej.Będę ci wdzięczna - dodała - jeżeliutrzymamy to w sekrecie.Proszę, nie mów o tym nikomu.Nawet mojemu mężowi.Koło południa przestała wreszcie chodzić po okruchach szkła i rozrzuconych po podłodze papierach.Sekretarka upoorządkowała z grubsza akta.Roscoe znalazł i wyczyYcił jakieY porzucone krzesło,które miało jej służyć, nim dostanie nowe.Najchętniej własnoręcznie zastrzeliłaby braci Crooków, gdyyby stanęli na jej drodze; nie tylko zasplądrowanie jej biura, ale także za odarcie najwspanialszego dnia w jej życiu z radoYci.Zamiastspokojnie rozkoszować się YwiadomoYcią, że jest w ciąąży, i planować, w jaki sposób zakomunikujetę wiadomoYć Mattowi, musiała usuwać skutki ich wandalizmu.I kłamać zaciekawionym pracownikom sądowym, wYród których naatychmiast rozprzestrzeniła sięwieYć o tym, co się stało w jej biurze.Prokuratorowi Gornowi również.Zjawił się, kiedy już miała wychodzić.- Co tu się dzieje? - Wskazał na pracownika wymieniaającego szybę w drzwiach.- Postanowiłam trochę inaczej urządzić biuro.- Nie dając mu czasu na dalsze dywagacje,zaatakowała: - Co pana sproowadza o tej porze, panie Gorn? Zabrakło mrożonej herbaty w kawiarninaprzeciwko?- Bardzo pani wygadana, pani mecenas.Dziwię się, że Gibb z Mattem nie nauczyli pani do tej porylepszych manier.- Matt jest moim mężem, nie nauczycielem, a Gibb w ogóle nie może mi nic kazać.Nawiasem mówiąc, gdybym nie była wygadana, nie zalazłabym panu tak za skórę.Z każdym dniemcoraz bardziej mnie to wciąga, panie prokuratorze.- Wyciąggnęła rękę po teczkę, którą ze sobąprzyniósł; przypuszczalnie właYnie jej zawartoYć skłoniła go do złożenia jej nie zapowieedzianejwizyty.- Co pan tam dla mnie chowa?- Materiały w sprawie Lynam.Wszystko, co zamierzamy wykorzystać w sądzie.Można się po panispodziewać, że zechce oskarżyć nas o zatajenie dowodów i chęć zaskoczenia pani w czasierozprawy.Nie potrzebujemy tego robić.Mamy czyYYciuteńką sprawę.- Wetknął kciuki za szerokieczerwone szelki przy spodniach.- JesteYmy przygotowani do rozpoczęcia procesu.Uzyskam wyrok skazujący z palcem w nosie.- Gdyby rzeczywiYcie tak było, nie czułby pan przymusu, żeby mi o tym bez przerwy przypominać.Dziękuję za akta.Proszę mi wybaczyć, ale właYnie miałam wychodzić, gdy pan wpadł.Proponuję,żeby następnym razem zapowiedział się pan wczeYniej, kiedy przyjdzie panu chęć mnie zobaczyć.WczeYniej tego dnia zadzwonił do niej Gibb, zapraszając ją i Matta na obiad.Nie mogła siędoczekać, kiedy powie Matttowi o dziecku, ale zaakceptowała zaproszenie teYcia, ponieważ powyczerpującym dniu nie miała ochoty na gotowanie ani jedzenie na mieYcie.Obiad był zwyczajny.Jedli w pokoju dziennym pod nieruuchomym wzrokiem nieszczęsnych trofeówmyYliwskich.Gibb zaczekał do deseru, żeby poruszyć temat zbliżającego się proocesu Lottie Lynam.Nie zwykł owijać niczego w bawełnę, toteż zapytał bezceremonialnie:- Jak w ogóle możesz wnosić o uniewinnienie?- Nie wolno mi omawiać szczegółów spraw, które prowadzę, Gibb.Przecież wiesz o tym.- Rozumiem.Etyka zawodowa, i w ogóle.Ale jesteY w roodzinie -uYmiechnął się.- Poza tym nie chcę rozmawiać o szczegółach, tylko o podstawowych wartoYciach.- Takich, jakie głosił w ostatnią niedzielę brat Whitaker?Pastor chłostałwiernych z kazalnicy słowami, które zirytowały Kendall tak bardzo, że zdecydowała się o tymmówić, choć przeciwstawienie się poglądom wysoce szanowanego przez Mattta i Gibba pastoramogło podziałać na nich jak płachta na byka.- Co ma kazanie brata Whitakera do tej sprawy? - spytał Matt.- Nie sądzę, by całkiem przypadkowo wybrał ostatnią niedzielę na przypomnienie swojej trzódce oYwiętoYci sakkramentu małżeństwa.Przez pełną godzinę nauczał, że żona winna być Ylepo posłusznamężowi.- Nie umiała ukryć pogarrdy dzwięczącej w jej głosie.- PodległoYć żony zapisana jest w Biblii.- Także podległoYć wobec męża, który próbuje dokonać aktu gwałtu używając rozgrzanej lokówki?- Niezbyt przyjemny temat na czas obiadu, prawda?- Niezbyt przyjemny temat na każdy czas, Matt - zaprotestowała zapalczywie.- A wracając dokazania, było stronnicze i przepojone męskim szowinizmem.WYród wiernych siedzieli ewentualnisędziowie.Jak będą mogli potem zachować bezstronnoYć?- Bob nie mówił o przebaczeniu dla mężów bijących żony, Kendall -powiedział Matt.- Wszyscy wiedzą, że Charlie Lynam był pijakiem i popędliwym brutalem.- Ale to nie daje jeszcze prawa, by popełniać morderstwo, synu -stwierdził Gibb, a potem zwrócił się do Kendall: Powiedziałem Dabneyowi, że wnosisz ouniewinnienie, ponieeważ nie jesteY Ywiadoma prawdziwej natury Lottie Lynam.- Jak to "powiedziałeY Dabneyowi"? Omawiał z tobą ten przypadek? Nie miał.Gibb uniósł dłoń, by ją powstrzymać.- Dabney i ja jesteYmy starymi przyjaciółmi, Kendall.To ja go namówiłem, żeby zaczął prowadzićkancelarię, i pomoggłem zwyciężyć w wyborach.Zasięgał po prostu mojej opinii na temat twojego wniosku o uniewinnienie.WyjaYniłem mu, że nie jesteY stąd i Lottie cię omotała.Prowadziła się jak dziwka, jeszcze zanim stałasię kobietą [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.- Pan Calloway? - spytała z niedowierzaniem.- A jaki mógłby mieć w tym cel?Wymienili spojrzenia, wyrażające nieme potępienie dla jej naiwnoYci.- Tak.no więc może pozwoli pani, pani Burnwood, że poszukamy jakichY sensownych poszlak.Narobiła sobie pani może ostatnio wrogów?- Dziesiątki.Zwłaszcza u was, w policji -- odparła zgryzzliwie.Nie miała nic do stracenia,obrażając ich.Przeprowadzą rutynowe postępowanie i za chwilę wszystko zostanie zapoomniane.Nie będzie rzetelnego dochodzenia.Policjanci jej nie lubili.Zbyt wielu z nich wykończyła podczaskrzyżowego ognia pytań.- Będę wdzięczna za wszystko, co zrobicie- dodała z sarkazmem.Patrzyła za nimi, gdy odchodzili korytarzem, wiedząc, że na tym sprawa się skończy, jeYli sama niezacznie szukać sprawwców.A nie zrobi tego ze względu na Matta.Gdyby się dowieedział, co zaszło,mógłby na serio pomyYleć o daniu poważnej nauczki Crookom.- Roscoe, będziesz tak miły i pomożesz mi uprzątnąć ten cały bałagan?- Przecież nie musi pani pytać.- Dziękuję.Akta powinny zostać uporządkowane najszybciej.Będę ci wdzięczna - dodała - jeżeliutrzymamy to w sekrecie.Proszę, nie mów o tym nikomu.Nawet mojemu mężowi.Koło południa przestała wreszcie chodzić po okruchach szkła i rozrzuconych po podłodze papierach.Sekretarka upoorządkowała z grubsza akta.Roscoe znalazł i wyczyYcił jakieY porzucone krzesło,które miało jej służyć, nim dostanie nowe.Najchętniej własnoręcznie zastrzeliłaby braci Crooków, gdyyby stanęli na jej drodze; nie tylko zasplądrowanie jej biura, ale także za odarcie najwspanialszego dnia w jej życiu z radoYci.Zamiastspokojnie rozkoszować się YwiadomoYcią, że jest w ciąąży, i planować, w jaki sposób zakomunikujetę wiadomoYć Mattowi, musiała usuwać skutki ich wandalizmu.I kłamać zaciekawionym pracownikom sądowym, wYród których naatychmiast rozprzestrzeniła sięwieYć o tym, co się stało w jej biurze.Prokuratorowi Gornowi również.Zjawił się, kiedy już miała wychodzić.- Co tu się dzieje? - Wskazał na pracownika wymieniaającego szybę w drzwiach.- Postanowiłam trochę inaczej urządzić biuro.- Nie dając mu czasu na dalsze dywagacje,zaatakowała: - Co pana sproowadza o tej porze, panie Gorn? Zabrakło mrożonej herbaty w kawiarninaprzeciwko?- Bardzo pani wygadana, pani mecenas.Dziwię się, że Gibb z Mattem nie nauczyli pani do tej porylepszych manier.- Matt jest moim mężem, nie nauczycielem, a Gibb w ogóle nie może mi nic kazać.Nawiasem mówiąc, gdybym nie była wygadana, nie zalazłabym panu tak za skórę.Z każdym dniemcoraz bardziej mnie to wciąga, panie prokuratorze.- Wyciąggnęła rękę po teczkę, którą ze sobąprzyniósł; przypuszczalnie właYnie jej zawartoYć skłoniła go do złożenia jej nie zapowieedzianejwizyty.- Co pan tam dla mnie chowa?- Materiały w sprawie Lynam.Wszystko, co zamierzamy wykorzystać w sądzie.Można się po panispodziewać, że zechce oskarżyć nas o zatajenie dowodów i chęć zaskoczenia pani w czasierozprawy.Nie potrzebujemy tego robić.Mamy czyYYciuteńką sprawę.- Wetknął kciuki za szerokieczerwone szelki przy spodniach.- JesteYmy przygotowani do rozpoczęcia procesu.Uzyskam wyrok skazujący z palcem w nosie.- Gdyby rzeczywiYcie tak było, nie czułby pan przymusu, żeby mi o tym bez przerwy przypominać.Dziękuję za akta.Proszę mi wybaczyć, ale właYnie miałam wychodzić, gdy pan wpadł.Proponuję,żeby następnym razem zapowiedział się pan wczeYniej, kiedy przyjdzie panu chęć mnie zobaczyć.WczeYniej tego dnia zadzwonił do niej Gibb, zapraszając ją i Matta na obiad.Nie mogła siędoczekać, kiedy powie Matttowi o dziecku, ale zaakceptowała zaproszenie teYcia, ponieważ powyczerpującym dniu nie miała ochoty na gotowanie ani jedzenie na mieYcie.Obiad był zwyczajny.Jedli w pokoju dziennym pod nieruuchomym wzrokiem nieszczęsnych trofeówmyYliwskich.Gibb zaczekał do deseru, żeby poruszyć temat zbliżającego się proocesu Lottie Lynam.Nie zwykł owijać niczego w bawełnę, toteż zapytał bezceremonialnie:- Jak w ogóle możesz wnosić o uniewinnienie?- Nie wolno mi omawiać szczegółów spraw, które prowadzę, Gibb.Przecież wiesz o tym.- Rozumiem.Etyka zawodowa, i w ogóle.Ale jesteY w roodzinie -uYmiechnął się.- Poza tym nie chcę rozmawiać o szczegółach, tylko o podstawowych wartoYciach.- Takich, jakie głosił w ostatnią niedzielę brat Whitaker?Pastor chłostałwiernych z kazalnicy słowami, które zirytowały Kendall tak bardzo, że zdecydowała się o tymmówić, choć przeciwstawienie się poglądom wysoce szanowanego przez Mattta i Gibba pastoramogło podziałać na nich jak płachta na byka.- Co ma kazanie brata Whitakera do tej sprawy? - spytał Matt.- Nie sądzę, by całkiem przypadkowo wybrał ostatnią niedzielę na przypomnienie swojej trzódce oYwiętoYci sakkramentu małżeństwa.Przez pełną godzinę nauczał, że żona winna być Ylepo posłusznamężowi.- Nie umiała ukryć pogarrdy dzwięczącej w jej głosie.- PodległoYć żony zapisana jest w Biblii.- Także podległoYć wobec męża, który próbuje dokonać aktu gwałtu używając rozgrzanej lokówki?- Niezbyt przyjemny temat na czas obiadu, prawda?- Niezbyt przyjemny temat na każdy czas, Matt - zaprotestowała zapalczywie.- A wracając dokazania, było stronnicze i przepojone męskim szowinizmem.WYród wiernych siedzieli ewentualnisędziowie.Jak będą mogli potem zachować bezstronnoYć?- Bob nie mówił o przebaczeniu dla mężów bijących żony, Kendall -powiedział Matt.- Wszyscy wiedzą, że Charlie Lynam był pijakiem i popędliwym brutalem.- Ale to nie daje jeszcze prawa, by popełniać morderstwo, synu -stwierdził Gibb, a potem zwrócił się do Kendall: Powiedziałem Dabneyowi, że wnosisz ouniewinnienie, ponieeważ nie jesteY Ywiadoma prawdziwej natury Lottie Lynam.- Jak to "powiedziałeY Dabneyowi"? Omawiał z tobą ten przypadek? Nie miał.Gibb uniósł dłoń, by ją powstrzymać.- Dabney i ja jesteYmy starymi przyjaciółmi, Kendall.To ja go namówiłem, żeby zaczął prowadzićkancelarię, i pomoggłem zwyciężyć w wyborach.Zasięgał po prostu mojej opinii na temat twojego wniosku o uniewinnienie.WyjaYniłem mu, że nie jesteY stąd i Lottie cię omotała.Prowadziła się jak dziwka, jeszcze zanim stałasię kobietą [ Pobierz całość w formacie PDF ]