[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Co do drugiej ewentualności, to przestrzegamy naszych klientów przed chwa-leniem się wizytą w Edenie.I sprawdzamy to podczas zjazdu absolwentów.Zarówno Thorpe'owie, jak Wilnerowie zachowali w tajemnicy to, jak się poznali.Lash dopił kawę.— W porządku.Wróćmy do samobójstwa.MoŜe w doborze superpary tkwi jakiś błąd.Jakaś psychopatologia, głęboko ukryta i subtelna, coś, czego nie wykazują rutynowe badania podczas waszych.Jak je nazywacie? Zjazdów absolwentów.— Nonsens — rzekł Minor.— Nonsens? — Lash podniósł brwi.— Natura nie znosi perfekcji, panie Minor.Czyste złoto jest tak miękkie, Ŝe nie nadaje się do obróbki, przez co staje się bezwartościowe.Tylko fraktale są idealne, ale nawet one w zasadzie są asymetryczne.— Sądzę, Ŝe Greg chciał powiedzieć, Ŝe nawet gdyby to było moŜliwe, zwrócilibyśmy na to uwagę — rzekł Lelyveld.—Nasze badania psychologiczne są niezwykle szczegółowe.Takie zjawisko wyszłoby na jaw w trakcie oceny.— To tylko teoria.Tak czy inaczej zabójstwo czy samobójstwo, kluczem jest Eden.To jedyne, co łączy obie pary.Dlatego muszę lepiej poznać proces doboru.Chcę zobaczyć to, co widzieli Thorpe'owie i Wilnerowie jako wasi klienci.Chcę wiedzieć, w jaki sposób zostali dobrani jako superpary.I muszę uzyskać dostęp — nieograniczony — do ich akt.Tym razem Gregory Minor zerwał się z fotela.— To nie wchodzi w rachubę! — Zwrócił się do Lelyvelda.— Wiesz, Ŝe od początku miałem zastrzeŜenia, John.Wprowadzanie kogoś z zewnątrz za Mur jest niebezpieczne i destabilizujące.Co innego, kiedy mieliśmy do czynienia z pojedynczym incydentem, który dotyczył nas tylko pośrednio.Jednak po tym, co stało się zeszłej nocy.No cóŜ, ryzyko jest zbyt duŜe.— Za późno — powiedziała Caroline Long.— Teraz ryzy-kujemy więcej niŜ tylko tajemnice firmy.Kto jak kto, ale ty, George, powinieneś to rozumieć.75— No to zapomnijmy na moment o bezpieczeństwie.Po prostu nie ma sensu wprowadzać do firmy kogoś takiego jak Lash.Czytaliście jego akta, o tej paskudnej historii przed jego odejściem z FBI.Zatrudniamy setkę psychologów z nienagan-nymi referencjami.Pomyślcie, ile czasu i wysiłku będzie kosztowało zapoznanie go ze wszystkim.I po co? Nikt nie wie, dlaczego ci ludzie umarli.Kto moŜe stwierdzić, Ŝe mamy powody sądzić, Ŝe to się powtórzy?— A chce pan zaryzykować? — odparował gniewnie Lash.— PoniewaŜ jedno mogę panu powiedzieć na pewno.Mieliście duŜo szczęścia.Do tych samobójstw doszło w dwóch odległych miejscach.A w przypadku Wilnerów tak blisko was, Ŝe zdołaliście wyciszyć sprawę i ukryć ją przed prasą.Dlatego nikt nie zwrócił uwagi na podobieństwo tych zdarzeń.Jeśli jednak trzecia para zdecyduje się zrobić to samo, za cholerę nie zdołacie utrzymać tego w tajemnicy.Usiadł lekko zdyszany.Podniósł filiŜankę z kawą, przypomniał sobie, Ŝe jest pusta, i odstawił z powrotem.— Obawiam się, Ŝe doktor Lash ma rację — powiedziałspokojnie Lelyveld.— Musimy ustalić, co się dzieje, i połoŜyć temu kres, tak czy inaczej — nie tylko ze względu na Thorpe'ów i Wilnerów, ale i sam Eden.— Spojrzał na Minora.— Greg, sądzę, Ŝe nieświadomość jest w tym wypadku zaletą, a nie wadą.Wprawdzie doktor Lash jeszcze nie rozumie procesu doboru, ale moŜe spojrzeć nań świeŜym okiem.Z tuzina kandydatów, których braliśmy pod uwagę, ma najlepsze kwalifika-cje.Mamy juŜ jego pisemne zobowiązanie do zachowania tajemnicy.UwaŜam, Ŝe powinniśmy przeprowadzić głosowanie, czy wprowadzić go do firmy.Upił łyk wody ze szklanki stojącej obok, a potem w ciszy podniósł rękę.Powoli podniosła się następna, a potem jeszcze jedna i jeszcze.Wkrótce wszyscy trzymali ręce w górze, poza Gregorym Mino-rem i siedzącym obok niego męŜczyzną w ciemnym garniturze.— Decyzja przegłosowana — oznajmił Lelyveld.— Doktorze Lash, Edwin wprowadzi pana we wszystko.76Lash wstał.Jednak Lelyveld jeszcze nie skończył.— Uzyskuje pan bezprecedensowy dostąp do wewnętrznych procedur Edenu.Otrzymał pan moŜliwość, jakiej dotychczas nie miał nikt inny dysponujący pańską wiedzą: poznać proces doboru jako klient.Powinien pan pamiętać stare powiedzenie: uwaŜaj z Ŝyczeniami, bo mogą się spełnić.Lash skinął głową i odwrócił się.— I jeszcze jedno, doktorze Lash — zatrzymał go głos Lelyvelda.Lash odwrócił się do prezesa.— Niech pan działa szybko.Szybko.Gdy Mauchly otworzył drzwi, Lash usłyszał, jak Lelyveld mówi:— MoŜe pani znów protokółować przebieg posiedzenia, pani French.11Kevin Connelly szedł po szerokim asfaltowym parkingu Stoneham Corporate Center do swojego samochodu.Był to mercedes klasy S, nisko zawieszony i srebrzysty, i Connelly przezornie zaparkował go z daleka od innych: warto przejść kilka kroków dalej, Ŝeby uniknąć wgnieceń i zadrapań.Przekręcił kluczyk w zamku, otworzył drzwi i opadł na czarną skórę.Connelly uwielbiał dobre samochody, a w tym mer-cedesie wszystko — cichy trzask zamykanych drzwi, dobra amortyzacja fotela, pomruk silnika — sprawiało mu radość.Dodatkowe wyposaŜenie było warte kaŜdego centa z tych dwudziestu tysięcy, jakie dopłacił do ceny podstawowej.Byłtaki czas, niezbyt odległy, kiedy sama jazda do domu była dla niego najprzyjemniejszym wydarzeniem wieczoru.Ten czas juŜ minął.Connelly opuścił parking i wjechał na drogę dojazdową do Route 12 8, w myślach planując trasę podróŜy.Zatrzyma się przy Burlington Wine Mercłiants i kupi butelkę perrier-jouet, a potem odwiedzi kwiaciarnię obok i kupi bukiet.W tym tygodniu fuksje, zdecydował: nie będzie się spodziewała fuksji.Kwiaty i szampan stały się tradycją jego sobotnich wieczorów z Lynn, która lubiła Ŝartować, Ŝe jedyną zagadką był kolor róŜ, jakie jej przyniesie.Gdyby ktoś mu powiedział zaledwie przed kilkoma laty, jak bardzo Lynn zmieni jego Ŝycie, wyśmiałby go.Miał ekscytującą 78i odpowiedzialną pracę jako dyrektor firmy software'owej; miałmnóstwo przyjaciół i więcej niŜ dość zainteresowań, Ŝeby zapełnić wolny czas; robił pieniądze i nigdy nie miał problemów z kobietami.A jednak podświadomie chyba zdawał sobie sprawę z tego, Ŝe czegoś mu brakuje.W przeciwnym razie nigdy nie odwiedziłby Edenu [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Co do drugiej ewentualności, to przestrzegamy naszych klientów przed chwa-leniem się wizytą w Edenie.I sprawdzamy to podczas zjazdu absolwentów.Zarówno Thorpe'owie, jak Wilnerowie zachowali w tajemnicy to, jak się poznali.Lash dopił kawę.— W porządku.Wróćmy do samobójstwa.MoŜe w doborze superpary tkwi jakiś błąd.Jakaś psychopatologia, głęboko ukryta i subtelna, coś, czego nie wykazują rutynowe badania podczas waszych.Jak je nazywacie? Zjazdów absolwentów.— Nonsens — rzekł Minor.— Nonsens? — Lash podniósł brwi.— Natura nie znosi perfekcji, panie Minor.Czyste złoto jest tak miękkie, Ŝe nie nadaje się do obróbki, przez co staje się bezwartościowe.Tylko fraktale są idealne, ale nawet one w zasadzie są asymetryczne.— Sądzę, Ŝe Greg chciał powiedzieć, Ŝe nawet gdyby to było moŜliwe, zwrócilibyśmy na to uwagę — rzekł Lelyveld.—Nasze badania psychologiczne są niezwykle szczegółowe.Takie zjawisko wyszłoby na jaw w trakcie oceny.— To tylko teoria.Tak czy inaczej zabójstwo czy samobójstwo, kluczem jest Eden.To jedyne, co łączy obie pary.Dlatego muszę lepiej poznać proces doboru.Chcę zobaczyć to, co widzieli Thorpe'owie i Wilnerowie jako wasi klienci.Chcę wiedzieć, w jaki sposób zostali dobrani jako superpary.I muszę uzyskać dostęp — nieograniczony — do ich akt.Tym razem Gregory Minor zerwał się z fotela.— To nie wchodzi w rachubę! — Zwrócił się do Lelyvelda.— Wiesz, Ŝe od początku miałem zastrzeŜenia, John.Wprowadzanie kogoś z zewnątrz za Mur jest niebezpieczne i destabilizujące.Co innego, kiedy mieliśmy do czynienia z pojedynczym incydentem, który dotyczył nas tylko pośrednio.Jednak po tym, co stało się zeszłej nocy.No cóŜ, ryzyko jest zbyt duŜe.— Za późno — powiedziała Caroline Long.— Teraz ryzy-kujemy więcej niŜ tylko tajemnice firmy.Kto jak kto, ale ty, George, powinieneś to rozumieć.75— No to zapomnijmy na moment o bezpieczeństwie.Po prostu nie ma sensu wprowadzać do firmy kogoś takiego jak Lash.Czytaliście jego akta, o tej paskudnej historii przed jego odejściem z FBI.Zatrudniamy setkę psychologów z nienagan-nymi referencjami.Pomyślcie, ile czasu i wysiłku będzie kosztowało zapoznanie go ze wszystkim.I po co? Nikt nie wie, dlaczego ci ludzie umarli.Kto moŜe stwierdzić, Ŝe mamy powody sądzić, Ŝe to się powtórzy?— A chce pan zaryzykować? — odparował gniewnie Lash.— PoniewaŜ jedno mogę panu powiedzieć na pewno.Mieliście duŜo szczęścia.Do tych samobójstw doszło w dwóch odległych miejscach.A w przypadku Wilnerów tak blisko was, Ŝe zdołaliście wyciszyć sprawę i ukryć ją przed prasą.Dlatego nikt nie zwrócił uwagi na podobieństwo tych zdarzeń.Jeśli jednak trzecia para zdecyduje się zrobić to samo, za cholerę nie zdołacie utrzymać tego w tajemnicy.Usiadł lekko zdyszany.Podniósł filiŜankę z kawą, przypomniał sobie, Ŝe jest pusta, i odstawił z powrotem.— Obawiam się, Ŝe doktor Lash ma rację — powiedziałspokojnie Lelyveld.— Musimy ustalić, co się dzieje, i połoŜyć temu kres, tak czy inaczej — nie tylko ze względu na Thorpe'ów i Wilnerów, ale i sam Eden.— Spojrzał na Minora.— Greg, sądzę, Ŝe nieświadomość jest w tym wypadku zaletą, a nie wadą.Wprawdzie doktor Lash jeszcze nie rozumie procesu doboru, ale moŜe spojrzeć nań świeŜym okiem.Z tuzina kandydatów, których braliśmy pod uwagę, ma najlepsze kwalifika-cje.Mamy juŜ jego pisemne zobowiązanie do zachowania tajemnicy.UwaŜam, Ŝe powinniśmy przeprowadzić głosowanie, czy wprowadzić go do firmy.Upił łyk wody ze szklanki stojącej obok, a potem w ciszy podniósł rękę.Powoli podniosła się następna, a potem jeszcze jedna i jeszcze.Wkrótce wszyscy trzymali ręce w górze, poza Gregorym Mino-rem i siedzącym obok niego męŜczyzną w ciemnym garniturze.— Decyzja przegłosowana — oznajmił Lelyveld.— Doktorze Lash, Edwin wprowadzi pana we wszystko.76Lash wstał.Jednak Lelyveld jeszcze nie skończył.— Uzyskuje pan bezprecedensowy dostąp do wewnętrznych procedur Edenu.Otrzymał pan moŜliwość, jakiej dotychczas nie miał nikt inny dysponujący pańską wiedzą: poznać proces doboru jako klient.Powinien pan pamiętać stare powiedzenie: uwaŜaj z Ŝyczeniami, bo mogą się spełnić.Lash skinął głową i odwrócił się.— I jeszcze jedno, doktorze Lash — zatrzymał go głos Lelyvelda.Lash odwrócił się do prezesa.— Niech pan działa szybko.Szybko.Gdy Mauchly otworzył drzwi, Lash usłyszał, jak Lelyveld mówi:— MoŜe pani znów protokółować przebieg posiedzenia, pani French.11Kevin Connelly szedł po szerokim asfaltowym parkingu Stoneham Corporate Center do swojego samochodu.Był to mercedes klasy S, nisko zawieszony i srebrzysty, i Connelly przezornie zaparkował go z daleka od innych: warto przejść kilka kroków dalej, Ŝeby uniknąć wgnieceń i zadrapań.Przekręcił kluczyk w zamku, otworzył drzwi i opadł na czarną skórę.Connelly uwielbiał dobre samochody, a w tym mer-cedesie wszystko — cichy trzask zamykanych drzwi, dobra amortyzacja fotela, pomruk silnika — sprawiało mu radość.Dodatkowe wyposaŜenie było warte kaŜdego centa z tych dwudziestu tysięcy, jakie dopłacił do ceny podstawowej.Byłtaki czas, niezbyt odległy, kiedy sama jazda do domu była dla niego najprzyjemniejszym wydarzeniem wieczoru.Ten czas juŜ minął.Connelly opuścił parking i wjechał na drogę dojazdową do Route 12 8, w myślach planując trasę podróŜy.Zatrzyma się przy Burlington Wine Mercłiants i kupi butelkę perrier-jouet, a potem odwiedzi kwiaciarnię obok i kupi bukiet.W tym tygodniu fuksje, zdecydował: nie będzie się spodziewała fuksji.Kwiaty i szampan stały się tradycją jego sobotnich wieczorów z Lynn, która lubiła Ŝartować, Ŝe jedyną zagadką był kolor róŜ, jakie jej przyniesie.Gdyby ktoś mu powiedział zaledwie przed kilkoma laty, jak bardzo Lynn zmieni jego Ŝycie, wyśmiałby go.Miał ekscytującą 78i odpowiedzialną pracę jako dyrektor firmy software'owej; miałmnóstwo przyjaciół i więcej niŜ dość zainteresowań, Ŝeby zapełnić wolny czas; robił pieniądze i nigdy nie miał problemów z kobietami.A jednak podświadomie chyba zdawał sobie sprawę z tego, Ŝe czegoś mu brakuje.W przeciwnym razie nigdy nie odwiedziłby Edenu [ Pobierz całość w formacie PDF ]