[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I to bardzo.I wydaje ml się, że naprawdę zaczynam się w niej zakochiwać.Dlatego właśnie tak niemiło słucha mi się tych historii.Pragnę jej.Pragnę jej całej.Wiem, że to oznacza także poznanie o niej całej prawdy, ponieważ wolę, żeby powiedziała mi wszystko, niż coś zataiła.Ale jednocześnie nie mam ochoty słuchać, jak zdradzała innych.Nie chcę słuchać, jak pijana lądowała w łóżku z byle kim tylko dlatego, że nie miała siły wsiąść do taksówki i wrócić do domu.Nie chcę słuchać o tym wszystkim, co bardziej niż chętnie sam bym wykorzystał, będąc na miejscu-tamtych facetów.A dlatego nie mam ochoty o tym wszystkim słuchać, bo nie chciałbym, żeby coś podobnego przytrafiło się mnie.Tłumaczę sobie, żebym nie był takim dupkiem.Przecież ona musi czuć się podobnie, zważywszy na to wszystko, co jej opowiedziałem.Nie bądź żałosny, mówię sobie.Skończ z tym brakiem poczucia bezpieczeństwa i zazdrością.Nie bądź rym wszystkim, czym tak pogardzasz.Walcz z tymi niedobrymi uczuciami.Ciesz się, że do tej rozmowy doszło.Jest szczera i przede wszystkim normalna.Pogódź się z faktem, że jeśli nie poślubi się dziewicy, prędzej czy później trzeba będzie stawić czoło podobnej sytuacji.–Ale dzisiaj wszyscy oni to już przeszłość? – upewniam się, gdy przebrnąłem przez numer dwudziesty piąty, a ona przez dwunasty.Patrzy mi prosto w oczy i mówi:–Tak.–Nie został ci żaden moralny kac? Jakieś nie dokończone sprawy? Zapomniany bagaż, o który ktoś kiedyś się Upomni?–Nie.–To dobrze – mówię, starając się ukryć ulgę, którą odczuwam.– Cieszę się.–Au ciebie? – pyta niepewnie.– Jest ktoś, o kim jeszcze nie mówiłeś?–Nie ma nikogo – zapewniam ją – oprócz ciebie.–Żadnej Zoe? Żadnych sentymentów?–Żadnych.–Żadnych Sally?–Nie.Spuszcza wzrok na stół.–Dzwoniła do ciebie?–Nie, i nie przypuszczam, żeby jeszcze kiedyś się odezwała.Kate mówiła, że jest w Glasgow z Jonsem i stara się jakoś wszystko załagodzić.Wyraźnie zadowolona kiwa głową, po czym podnosi oczy i znienacka pyta:–A Chloe?Wątpię, czy prośba, żebym ściągnął spodnie i wysikał się na środkuulicy, wstrząsnęłaby mną bardziej.Chcę zapytać: „Co takiego?", ale wychodzi z tego jakieś „Błuu?"–Podobasz się jej.–A tam, bzdura.Przecież to jedna z moich najlepszych przyjaciółek.–No i co z tego? A przyjaciele nie mogą ze sobą sypiać?–No, tak – zaczynam się nagle bronić, zupełnie jakbym mimo wszystko miał jakieś grzeszki na sumieniu.– Ale my nie spaliśmy.–I nie masz nawet ochoty? Głównie o to chodzi.Nie, czy miałeś, ale czy będziesz miał?–Nie miałem i nie będę miał.Nachyla się i całuje mnie.–To dobrze – oświadcza z uśmiechem.– Wybacz, ale musiałamzapytać.–Dlaczego?–Dlaczego? Ponieważ jeśli kiedykolwiek coś do niej czułeś, nigdy nie będę mogła się z nią zaprzyjaźnić.Nie chciałabym, żeby znalazła się bliżej niż sto metrów od ciebie.Rozumiesz, prawda?–Tak.Ale teraz to już chyba nie ma znaczenia?–Nie.– Wyciąga butelkę z lodu.Jest już pusta.Spogląda na zegarek.– Chodźmy – ponagla.– Nie możemy się spóźnić na imprezę u Maxa.IMPREZAImpreza u Maxa to prawdziwa ulga, laksacja, żeby nie powiedzieć Maksacja.Imprezę u Maxa powinno się reklamować w telewizji w czasie największej oglądalności jako cudowny środek leczniczy dla wszystkich czepialskich facetów-jak ja-którzy dostają świra, mając w perspektywie spotkanie z byłymi chłopakami swojej dziewczyny en masse.Z chwilą gdy Max otwiera nam drzwi, węzeł, na jaki od dłuższego czasu zawiązany był mój żołądek, rozluźnia się.Gospodarz, cały w uśmiechach, wita nas słowami:–Wow, więc to jest ten twój nowy facet.-Po czym zamiast karnia-ka, którego się spodziewałem, wręcza mi puszkę schłodzonego piwa, ściska Amy, ze mną wymienia uścisk dłoni i wprowadza nas dalej.W mieszkaniu kręci się już ze sześćdziesiąt osób.Wiek zróżnicowany: dwadzieścia, trzydzieści lat.Szacuję pobieżnie zgromadzonych i czuj ę się coraz lepiej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.I to bardzo.I wydaje ml się, że naprawdę zaczynam się w niej zakochiwać.Dlatego właśnie tak niemiło słucha mi się tych historii.Pragnę jej.Pragnę jej całej.Wiem, że to oznacza także poznanie o niej całej prawdy, ponieważ wolę, żeby powiedziała mi wszystko, niż coś zataiła.Ale jednocześnie nie mam ochoty słuchać, jak zdradzała innych.Nie chcę słuchać, jak pijana lądowała w łóżku z byle kim tylko dlatego, że nie miała siły wsiąść do taksówki i wrócić do domu.Nie chcę słuchać o tym wszystkim, co bardziej niż chętnie sam bym wykorzystał, będąc na miejscu-tamtych facetów.A dlatego nie mam ochoty o tym wszystkim słuchać, bo nie chciałbym, żeby coś podobnego przytrafiło się mnie.Tłumaczę sobie, żebym nie był takim dupkiem.Przecież ona musi czuć się podobnie, zważywszy na to wszystko, co jej opowiedziałem.Nie bądź żałosny, mówię sobie.Skończ z tym brakiem poczucia bezpieczeństwa i zazdrością.Nie bądź rym wszystkim, czym tak pogardzasz.Walcz z tymi niedobrymi uczuciami.Ciesz się, że do tej rozmowy doszło.Jest szczera i przede wszystkim normalna.Pogódź się z faktem, że jeśli nie poślubi się dziewicy, prędzej czy później trzeba będzie stawić czoło podobnej sytuacji.–Ale dzisiaj wszyscy oni to już przeszłość? – upewniam się, gdy przebrnąłem przez numer dwudziesty piąty, a ona przez dwunasty.Patrzy mi prosto w oczy i mówi:–Tak.–Nie został ci żaden moralny kac? Jakieś nie dokończone sprawy? Zapomniany bagaż, o który ktoś kiedyś się Upomni?–Nie.–To dobrze – mówię, starając się ukryć ulgę, którą odczuwam.– Cieszę się.–Au ciebie? – pyta niepewnie.– Jest ktoś, o kim jeszcze nie mówiłeś?–Nie ma nikogo – zapewniam ją – oprócz ciebie.–Żadnej Zoe? Żadnych sentymentów?–Żadnych.–Żadnych Sally?–Nie.Spuszcza wzrok na stół.–Dzwoniła do ciebie?–Nie, i nie przypuszczam, żeby jeszcze kiedyś się odezwała.Kate mówiła, że jest w Glasgow z Jonsem i stara się jakoś wszystko załagodzić.Wyraźnie zadowolona kiwa głową, po czym podnosi oczy i znienacka pyta:–A Chloe?Wątpię, czy prośba, żebym ściągnął spodnie i wysikał się na środkuulicy, wstrząsnęłaby mną bardziej.Chcę zapytać: „Co takiego?", ale wychodzi z tego jakieś „Błuu?"–Podobasz się jej.–A tam, bzdura.Przecież to jedna z moich najlepszych przyjaciółek.–No i co z tego? A przyjaciele nie mogą ze sobą sypiać?–No, tak – zaczynam się nagle bronić, zupełnie jakbym mimo wszystko miał jakieś grzeszki na sumieniu.– Ale my nie spaliśmy.–I nie masz nawet ochoty? Głównie o to chodzi.Nie, czy miałeś, ale czy będziesz miał?–Nie miałem i nie będę miał.Nachyla się i całuje mnie.–To dobrze – oświadcza z uśmiechem.– Wybacz, ale musiałamzapytać.–Dlaczego?–Dlaczego? Ponieważ jeśli kiedykolwiek coś do niej czułeś, nigdy nie będę mogła się z nią zaprzyjaźnić.Nie chciałabym, żeby znalazła się bliżej niż sto metrów od ciebie.Rozumiesz, prawda?–Tak.Ale teraz to już chyba nie ma znaczenia?–Nie.– Wyciąga butelkę z lodu.Jest już pusta.Spogląda na zegarek.– Chodźmy – ponagla.– Nie możemy się spóźnić na imprezę u Maxa.IMPREZAImpreza u Maxa to prawdziwa ulga, laksacja, żeby nie powiedzieć Maksacja.Imprezę u Maxa powinno się reklamować w telewizji w czasie największej oglądalności jako cudowny środek leczniczy dla wszystkich czepialskich facetów-jak ja-którzy dostają świra, mając w perspektywie spotkanie z byłymi chłopakami swojej dziewczyny en masse.Z chwilą gdy Max otwiera nam drzwi, węzeł, na jaki od dłuższego czasu zawiązany był mój żołądek, rozluźnia się.Gospodarz, cały w uśmiechach, wita nas słowami:–Wow, więc to jest ten twój nowy facet.-Po czym zamiast karnia-ka, którego się spodziewałem, wręcza mi puszkę schłodzonego piwa, ściska Amy, ze mną wymienia uścisk dłoni i wprowadza nas dalej.W mieszkaniu kręci się już ze sześćdziesiąt osób.Wiek zróżnicowany: dwadzieścia, trzydzieści lat.Szacuję pobieżnie zgromadzonych i czuj ę się coraz lepiej [ Pobierz całość w formacie PDF ]