[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Do następnejkamery.Teraz, kiedy otworzyło się więcej możliwości, Billy zrozumiał, żeistniały też inne, w najwyższym stopniu prawdopodobne scenariusze.Może samochód nie został tam tak po prostu zaparkowany i nie stałpusty.Możliwe, że osoba, która go zaparkowała sześć minut przedpojawieniem się Rogera, dalej w nim siedziała.Billy widział tylko fragment lewego tylnego błotnika i nie mógłzobaczyć, czy ktoś wysiadł z auta, czy nie, ale znów przeskoczył dopierwszego ujęcia z Rogerem i puścił nagranie.Próbował sobie wmówić,że patrzy na to pierwszy raz.Bez uprzedzeń.Roger pojawił się na ekranie w prawym rogu, zrobił kilka kroków pochodniku, a potem przeszedł na drugą stronę ulicy.Billy zatrzymałobraz.Cofał klatka po klatce.Jest! Roger nagle odwrócił głowę w lewo,jakby coś zwróciło jego uwagę.A potem ruszył na drugą stronę ulicy.Billy jeszcze raz odtworzył film.Teraz, kiedy nie był już takskupiony na swojej koncepcji, mógł równie dobrze powiedzieć, że Rogerwszedł za samochód i wsiadł z przodu od strony pasażera.Billy odetchnął głęboko.Żadnych pochopnych wniosków.Wszystkomusi porządnie sprawdzić.Skoncentrować się na zdjęciu.Nasamochodzie.Wyglądał jak volvo.Granatowe albo czarne.Nie kombi,lecz sedan.Nie całkiem nowy model, może z lat 2002–2006, musiał tolepiej sprawdzić.Ale bezsprzecznie czterodrzwiowe volvo sedan.Billy znów śledził obraz klatka po klatce, zwracając szczególnąuwagę na samochód.Tylko samochód, nic innego.Pięćdziesiąt siedemsekund i sześć klatek po tym, jak Roger zniknął z obrazu, Billy odkryłcoś, czego nie widział wcześniej.Krótkie, lekkie drgnienie auta, jakbyktoś zatrzasnął drzwi.Nie było to zbyt wyraźne, mógł się pomylić.Aledało się to szybko sprawdzić.Billy załadował zdjęcia do prostego programu graficznego zestabilizatorem ruchu.Wychodził z założenia, że umocowana na stałekamera nie poruszała się, więc wszelkie ewentualne ruchy musiałypochodzić od elementów obrazu.Billy zaznaczył szybko kilka punktówna metalowej krawędzi błotnika nad kołem.Przy 00:57:06 punkty z całą pewnością poruszyły się o kilkamilimetrów, żeby potem ustabilizować się nieco poniżej pozycjiwyjściowej.Ktoś otworzył drzwi auta, wsiadł i je zatrzasnął.Lekkieobniżenie się punktów oznaczało, że samochód był teraz bardziejobciążony.Wsiadła do niego kolejna osoba.Przypuszczalnie Roger.Billy spojrzał na zegarek.Dochodziło wpół do pierwszej.Na telefondo Torkela nigdy nie było za późno.Szef byłby raczej oburzony, gdybyBilly do niego nie zadzwonił.Wyjął komórkę i wybrał skrót.Czekającna połączenie, obserwował obraz na ekranie.Nowy przebieg wydarzeńmógł wiele wytłumaczyć.Roger nie pojawił się w innych kamerach, bo nie poszedł dalej.Siedział w ciemnym volvo.Prawdopodobnie w drodze po śmierć.30Lena Eriksson siedziała na tym samym krześle co Billy ponadsiedem godzin wcześniej i zdziwiona rozglądała się na boki.W tymmałym pomieszczeniu było wiele osób, większość znała zwcześniejszych spotkań, poza tym młodym policjantem, który był zajętyklawiaturą przed dwoma wielkimi zgaszonymi monitorami.Tylu policjantów mogło oznaczać tylko jedno:Coś się stało.Coś ważnego.Nabrała tego poczucia w momencie, kiedy zadzwonili do jej drzwi, apotem stawało się ono coraz silniejsze.Była 6.45, kiedy po wielusygnałach wreszcie wygrzebała się z łóżka i zmęczona otworzyła drzwi.Młoda policjantka, która była u niej kilka dni wcześniej, znów sięprzedstawiła i zaczęła coś szybko mówić.Potrzebowali jej pomocy.Cała sytuacja, wczesny ranek, poważny i rzeczowy ton policjantki,pośpiech, z jakim chciała zabrać Lenę ze sobą, wymazały natychmiastdni bezsenności i lęków.Lena poczuła, jak całe jej ciało wypełnianiespokojna energia.Jechały w milczeniu przez szary mglisty poranek.Zaparkowały podkomendą w podziemnym garażu, o którego istnieniu Lena nawet niewiedziała.Poszły na górę betonowymi schodami, przeszły przez stalowedrzwi.Policjantka szybkim krokiem przemierzała długie korytarze.Po drodze minęły kilku policjantów w mundurach, którzy właśniewybierali się na patrol.Śmiali się z czegoś, a ich radość wydawała sięnie na miejscu.Wszystko toczyło się tak szybko, że Lena nie potrafiłaułożyć wrażeń w jeden obraz.To było raczej jak ciąg całkowicie różnych scen: śmiechy, korytarze,które skręcały w różne strony, i policjanci, którzy po nich chodzili.Ostatni zakręt i już były na miejscu.Było tam dużo ludzi, wszyscy na nieczekali.Witali się z nią, ale Lena nie słyszała dobrze, co mówili, tylkociągle myślała o tym, że nie będzie umiała się stąd wydostać.Jeden z nich, który wyglądał na szefa – to z nim rozmawiała o LeoLundinie bardzo dawno temu, jak jej się wydawało – położył jejprzyjaźnie dłoń na ramieniu.– Dziękuję, że pani przyszła.Chcielibyśmy pani coś pokazać.Otworzyli drzwi do małego pokoiku i wprowadzili ją do środka.Chyba podobnie wygląda, kiedy kogoś aresztują, pomyślała.Witają się, a potem człowieka tu wprowadzają.Witają się, a potem człowieka demaskują.Wzięła głęboki oddech [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl