[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W otwartym landzie docierały do niej lekkie powiewy wiatru,tak cenne w upalny dzień.Po drodze panie rozmawiały o plamach matrymonialnych Rachel,którymi żywo się interesowały.Deb utrzymywała, że najgorliwszym admiratorem Rachel jestJames Kestrel.Rachel postanowiła zachować dla siebie informacje o flircie Jamesa z Heleną,toteż stanowczo zaprzeczyła. Ależ to prawda, Rachel  zapewniła ją Olivia. Jesteś doskonałą i cenioną partią, podobnie jaksir Philip Desormeaux w  Kusicielce"! I podobnie jak on, nie jestem tym faktem zachwycona.Moi wielbiciele są wielceniezadowalający.Pan Lang to utracjusz, pan Kestrel to nudziarz, a sir John to niepoprawnybałamut.Powiada mi, że pragnie mnie za żonę.Może to i prawda, lecz wątpię, bym zniechęciłago do następnych miłosnych podbojów.Olivia westchnęła i popędziła tłustego kuca, by przyśpieszył.Lando potoczyło się w dółwzniesienia ku Midwinter Mallow. To z pewnością wyklucza go z grona kandydatów  przyznała. Niektóre kobiety przymykająoko na niewierność małżonków, lecz ja bym tego nie zniosła.Rachel pokręciła głową. Nie rozumiem, dlaczego w Midwinter tak trudno o godnego szacunku mężczyznę.Wszyscydżentelmeni są całkowicie nie do przyjęcia. Gdybyś poszukiwała bawidamka, flirciarza i gagatka, miałabyś kandydatów na pęczki podsumowała Deb i zachichotała. Może się okazać, że rzekome gagatki to w gruncie rzeczy całkiem przyzwoici mężczyzni oświadczyła Olivia. E tam!  Deborah wzruszyła ramionami. Lord Richard Kestrel to twoim zdaniem spokojny izacny dżentelmen?Olivia posłała siostrze wymowne spojrzenie.Deborah poczerwieniała. Jestem pewna, że rozumiem, co ma na myśli Deborah  oznajmiła Rachel pospiesznie. LordRichard nie jest moim dobrym znajomym, ale zapewniam, że taki lord Newlyn żadną miarą niezasługuje na miano spokojnego i zacnego.Olivia uśmiechnęła się. No dobrze, zgoda, ale czy ma poczucie humoru?  spytała.Rachel nie kryła rozbawienia. Och, zdecydowanie  zapewniła. A czy jest dostatecznie skromny? Bynajmniej.Niekiedy zachowuje się wręcz arogancko.Tym razem rozbawiła się Olivia. W przypadku niektórych dżentelmenów można to uznać za całkiem atrakcyjną cechę.Nie dasię wszak zaprzeczyć, że w porównaniu, dajmy na to, z sir Johnem Nortonem, lord Newlyn jest uroczy i skromny.Rachel przemyślała to porównanie i musiała przyznać, że w słowach Olivii jest sporo prawdy. Tak. potwierdziła ostrożnie. To prawda, że Cory.lord Newlyn nie jest tak zadufany wsobie, jak sir John. A czy jest atrakcyjny? Rachel pokraśniała. Moim zdaniem raczej tak. Tylko ślepiec nie dostrzegłby, jak bardzo jest przystojny  powiedziała Deborah. Racja  przyznała Olivia. Rachel, powiedz, czy go lubisz? Czy darzysz go sympatią jakomężczyznę?Rachel zmarszczyła brwi.Miała świadomość, że jej uczucia do Coryego Newlyna sięskomplikowały.Coraz bardziej go lubiła i żałowała, że się pokłócili, bo niezwykle wysoko ceniłaich przyjazń.Nie zniosłaby straty.Właściwie nie tylko lubiła Coryego.Kochała go.Poczuła, jakna jej policzkach pojawiają się rumieńce. Tak  przyznała cicho. Darzę go ogromną sympatią. Doskonale  oznajmiła Olivia. Przyznaj więc, że lord Newlyn dysponuje niemal wszystkimizaletami, jakich oczekujesz od mężczyzny.Mówię o zaletach, których brakuje sir Johnowi, panuLangowi i panu Kestrelowi.Na szczęście Rachel nie musiała nic mówić, bo lando zajechało na rozstaje dróg w MidwinterMallow. Jeśli pogoda się utrzyma, powinnyśmy wybrać się na przechadzkę nad morze  zaproponowałaDeborah, leniwie się wachlując. Miałabyś ochotę, Rachel? Z największą ochotą. Rachel pomachała przyjaciółkom na pożegnanie i popatrzyła, jakpowóz kieruje się ku Midwinter Marney.Po chwili ruszyła do Midwinter Royal House, odległegoo półtora kilometra.Na otwartej przestrzeni słońce wydawało się jeszcze bardziej palące.Rachel wkrótce marzyłatylko o tym, by położyć się w cieniu i zdrzemnąć.Kiedy dotarła do Midwinter Mallow, była całaspocona i żałowała, że nie skorzystała z propozycji Olivii, która chciała dowiezć ją pod sam dom.Wokół panowała cisza, zamilkły nawet zniechęcone upałem ptaki.Pod wpływem impulsuRachel, wzniecając pył, pokonała plac i weszła na cmentarz przed kościołem.Kamienie brukowena ścieżce parzyły ją przez podeszwy butów.Usiadła w cieniu drzew przy bramie i wkrótcepoczuła się lepiej.Mogła odetchnąć i trochę się ochłodzić, bo czuła, jak pot nieprzyjemniespływa jej między łopatkami.Nie cierpiała się pocić: to nie tylko nie przystawało damie, lecz wdodatku przysparzało prania.Jej myśli powędrowały ku Coryemu.Olivia dotknęła sedna problemu.Cory miał wiele zalet,które budziły podziw Rachel.Był takim mężczyzną, jakiego pragnęła.Chciałaby mieć takiegomęża.Mało powiedziane: był mężczyzną, którego pragnęła.Gdy tylko ta myśl przyszła Rachel do głowy, po jej grzbiecie przebiegł dreszcz.Musiała się pomylić.Cory był awanturnikiem, uroczym, ale beztroskim i nieprzewidywalnym.Z całego sercanie aprobowała jego stylu życia, a mimo to Cory ją pociągał.Wiedziała, że może mu zaufać.Nigdy w niego nie zwątpiła.Czuła, że wkracza na niebezpieczny grunt.Powinna jak najszybciej się wycofać, bo całkiem siępogrąży.Nie było nic złego w przyznaniu się, że Cory jest dla niej niczym starszy brat.Mogłanawet myśleć o jego zaletach, które lubiła i podziwiała.Miała nawet prawo uświadomić sobie, żepragnie mężczyzny o takich cechach.Ale.każde z nich oczekiwało od życia czegoś innego, apoza tym Cory widzi w niej tylko przyjaciółkę.Pytanie tylko, czy widział w niej przyjaciółkę, gdy ją całował w sali bilardowej? A czy jąogarnęły przyjacielskie uczucia, kiedy podglądała go w cieniu sosen? Nie powinna sięoszukiwać.Przyjazń przerodziła się w głębsze uczucie.Pociągał ją i powinna jak najszybciej wyleczyć się z tego zauroczenia.Gdy dotarła do domu, zastała Coryego w holu, gdzie rozmawiał z jej ojcem.Sir Arthur powitał jąi od razu wyszedł do pracy przy wykopaliskach.Cory z uśmiechem odwrócił się do Rachel.Zakłopotana, pojęła, że nie może oderwać wzroku od Coryego.Najwyrazniej słońce jejzaszkodziło.Przydałaby się ożywcza burza  powietrze by się oczyściło, a ona by oprzytomniała. Dobrze się czujesz?  spytał Cory i dotknął jej ręki.W jego głosie słyszała ledwie maskowanąkpinę. Wyglądasz na zdenerwowaną. Tak, dobrze.dziękuję!  prawie krzyknęła i cofnęła się o krok. Trochę mi dzisiaj gorąco, towszystko. Gorąco? Czyżby trawił cię wewnętrzny ogień? Rachel zmrużyła oczy. Chciałeś czegoś ode mnie, Cory?  warknęła. Tego i owego  odparł dwuznacznie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl