[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po chwili sir John schował miecz do pochwy, a rękojeść uderzyłagłośno o jej okucie.Spojrzał jeszcze groznie na sir Martina, usiłując go sprowokować, leczten popadł już w typowe dla siebie zamyślenie. Chodzmy rzekł sir John, a gdy już odeszli na tyle daleko, że ludzie lorda Slaytonanie mogli ich słyszeć, roześmiał się głośno. Załatwione! Dziękuję, panie rzekła Melisanda z wyrazną ulgą na twarzy. Ty mi dziękujesz? Ależ ja się tam świetnie bawiłem, dziewczyno. Prawdopodobnie rzeczywiście świetnie się bawił stwierdził ojciec Krzysztof,kiedy opowiedziano mu o całym zdarzeniu. I bawiłby się jeszcze lepiej, gdyby któryś z nichstanął z nim do walki.On to uwielbia. Kto to jest święty Credan? spytał Hook. Zwięty Credan był Anglosasem odrzekł ojciec Krzysztof i kiedy przyszliNormanowie, uznali, że w ogóle nie powinien być świętym, ponieważ był anglosaskimchłopem tak jak ty, Hook, więc spalili jego relikwie, lecz jego kości zamieniły się w złoto.SirJohn go sobie upodobał, zupełnie nie mam pojęcia dlaczego rzekł i zmarszczył brwi.Wcale nie jest takim prostym człowiekiem, za jakiego chciałby uchodzić. Jest dobrym człowiekiem rzekł Hook. Pewnie masz rację zgodził się ojciec Krzysztof ale lepiej, żeby nie słyszał, że tako nim mówisz. Widzę, że wracasz do zdrowia, ojcze. Rzeczywiście, a to dzięki Bogu i twojej kobiecie, Hook odparł kapłan i ująłMelisandę za rękę. I już najwyższy czas, Hook, abyś zrobił z niej porządną niewiastę. Ależ ja jestem porządna odparła dziewczyna. W takim razie pora, byś okiełznała panicza Hooka stwierdził ojciec Krzysztof.Melisanda spojrzała na Nicka i przez chwilę jej twarz niczego nie zdradzała, po czym nagleskinęła głową. Może właśnie po to Bóg zachował mnie przy życiu rzekł kapłan abympołączył was dwoje małżeńskim węzłem.Zrobimy to zatem, młody Hooku, zanim opuścimyFrancję.Wydawało się, że musi to nastąpić już niebawem, gdyż Harfleur pozostawało wciążniezdobyte, angielską armię dziesiątkowała epidemia, a rok nieubłaganie miał się ku końcowi.Był już wrzesień.Za kilka tygodni nadejść miały jesienne słoty i chłody, a wówczas, pożniwach, zapasy ziarna zgromadzone zostaną bezpiecznie za murami francuskich twierdz inajdogodniejszy okres do prowadzenia wojennej kampanii dobiegnie końca.Anglikomzaczynało więc brakować czasu.Anglia wyruszyła na wojnę, którą jednak najwyrazniej przegrywała.Tego wieczora Thomas Evelgold zrzucił Hookowi na barki wielki worek.Nick uchyliłsię, sądząc, że ten wór go przygniecie, lecz okazał się zdumiewająco lekki i tylko stoczył musię po ramieniu. Pakuły wyjaśnił setnik. Pakuły? Pakuły powtórzył Evelgold do strzał zapalających.Po jednym pęku strzał dlakażdego łucznika.Sir John chce, żeby były gotowe do północy, a przed świtem mamy być wokopach.Brzuchacz szykuje już dla nas gorącą smołę dodał.Brzuchaczem nazywany byłAndrew Belcher, rządca Cornewaille'a, który nadzorował kuchenną służbę i koniowodnych.Robiłeś kiedyś strzały zapalające? spytał setnik. Nigdy w życiu przyznał Hook. Użyj myśliwskich grotów, przy wklejce przywiąż garść pakuł, a potem zanurzstrzałę w smole i mierz wysoko.Potrzebujemy po dwa tuziny na głowę rzekł Evelgold iposzedł zanieść podobne worki pozostałym drużynom, podczas gdy Hook wyciągnął z workakilka garści tłustych pakuł, które okazały się po prostu kupą niepłukanej strzyży prosto zowczego grzbietu.Ze zwojów wełny wyskoczyła pchła i znikła gdzieś na jego rękawie.Nick podzielił pakuły na siedemnaście równych części, a każdy z jego łucznikówrozdzielił swój przydział na dwadzieścia cztery garście, po jednej na każdą strzałę.PotemHook pociął kilka zapasowych cięciw, a jego ludzie przywiązali kawałkami konopnegosznurka wiązki brudnej wełny do grotów strzał, po czym ustawili się w szeregu obok kotłaBrzuchacza, aby zanurzyć pakuły we wrzącej smole.Następnie postawili strzały pionowo,aby kleista smoła stężała, opierając je o baryłki lub pnie drzew. A co się będzie działo o świcie? spytał setnika Hook. Dziś rano Francuzi nam dokopali odrzekł ponuro Evelgold więc jutro rano to mymusimy skopać im zadki wyjaśnił, po czym wzruszył ramionami, jakby nie spodziewał się,że Anglikom uda się zbyt wiele osiągnąć. Ubył dzisiaj ktoś z twoich ludzi? Cobbett i Fletch.Matson też już długo nie pociągnie.Evelgold zaklął. To dobrzy żołnierze! rzekł przygnębionym tonem. A teraz umierają, i po co? spytał i splunął w stronę najbliższego ogniska. Kiedy smoła wyschnie ciągnął dalej trzeba trochę zmierzwić pakuły.Aatwiej będą się wtedy zajmować.Przez całą noc w obozie panował ruch.Do wysuniętego okopu naprzeciwfrancuskiego barbakanu znoszono faszynę.Były to wielkie naręcza chrustu, obwiązanesznurem, i już sam ich widok dawał jasno do zrozumienia, co się szykuje o świcie.Barbakanustrzegła wypełniona wodą fosa, którą trzeba było zasypać, aby ludzie mogli ją sforsować izaatakować uszkodzony bastion.Zbrojni sir Johna otrzymali rozkaz założyć pełne płytowe zbroje.W dniu, w którymnad całą angielską flotą przeleciały łabędzie, co poczytywano sobie za dobry omen,wypłynęło ich z portu w Southampton trzydziestu, lecz teraz zdolnych do służby byłozaledwie dziewiętnastu spośród nich.Sześciu już nie żyło, a pozostałych pięciu na zmianęwymiotowało, defekowało i trzęsło się jak w febrze.Giermkowie i paziowie pomagalizdrowym nakładać części pancerza na wyściełane skórzane kaftany, które nasmarowanoprzedtem tłuszczem, aby ułatwić ruchy noszonym na wierzchu blachom.Na kaftanach rycerzeprzypasywali miecze, choć większość z nich wolała iść do boju z dwuręcznym toporem lubkrótką kopią [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Po chwili sir John schował miecz do pochwy, a rękojeść uderzyłagłośno o jej okucie.Spojrzał jeszcze groznie na sir Martina, usiłując go sprowokować, leczten popadł już w typowe dla siebie zamyślenie. Chodzmy rzekł sir John, a gdy już odeszli na tyle daleko, że ludzie lorda Slaytonanie mogli ich słyszeć, roześmiał się głośno. Załatwione! Dziękuję, panie rzekła Melisanda z wyrazną ulgą na twarzy. Ty mi dziękujesz? Ależ ja się tam świetnie bawiłem, dziewczyno. Prawdopodobnie rzeczywiście świetnie się bawił stwierdził ojciec Krzysztof,kiedy opowiedziano mu o całym zdarzeniu. I bawiłby się jeszcze lepiej, gdyby któryś z nichstanął z nim do walki.On to uwielbia. Kto to jest święty Credan? spytał Hook. Zwięty Credan był Anglosasem odrzekł ojciec Krzysztof i kiedy przyszliNormanowie, uznali, że w ogóle nie powinien być świętym, ponieważ był anglosaskimchłopem tak jak ty, Hook, więc spalili jego relikwie, lecz jego kości zamieniły się w złoto.SirJohn go sobie upodobał, zupełnie nie mam pojęcia dlaczego rzekł i zmarszczył brwi.Wcale nie jest takim prostym człowiekiem, za jakiego chciałby uchodzić. Jest dobrym człowiekiem rzekł Hook. Pewnie masz rację zgodził się ojciec Krzysztof ale lepiej, żeby nie słyszał, że tako nim mówisz. Widzę, że wracasz do zdrowia, ojcze. Rzeczywiście, a to dzięki Bogu i twojej kobiecie, Hook odparł kapłan i ująłMelisandę za rękę. I już najwyższy czas, Hook, abyś zrobił z niej porządną niewiastę. Ależ ja jestem porządna odparła dziewczyna. W takim razie pora, byś okiełznała panicza Hooka stwierdził ojciec Krzysztof.Melisanda spojrzała na Nicka i przez chwilę jej twarz niczego nie zdradzała, po czym nagleskinęła głową. Może właśnie po to Bóg zachował mnie przy życiu rzekł kapłan abympołączył was dwoje małżeńskim węzłem.Zrobimy to zatem, młody Hooku, zanim opuścimyFrancję.Wydawało się, że musi to nastąpić już niebawem, gdyż Harfleur pozostawało wciążniezdobyte, angielską armię dziesiątkowała epidemia, a rok nieubłaganie miał się ku końcowi.Był już wrzesień.Za kilka tygodni nadejść miały jesienne słoty i chłody, a wówczas, pożniwach, zapasy ziarna zgromadzone zostaną bezpiecznie za murami francuskich twierdz inajdogodniejszy okres do prowadzenia wojennej kampanii dobiegnie końca.Anglikomzaczynało więc brakować czasu.Anglia wyruszyła na wojnę, którą jednak najwyrazniej przegrywała.Tego wieczora Thomas Evelgold zrzucił Hookowi na barki wielki worek.Nick uchyliłsię, sądząc, że ten wór go przygniecie, lecz okazał się zdumiewająco lekki i tylko stoczył musię po ramieniu. Pakuły wyjaśnił setnik. Pakuły? Pakuły powtórzył Evelgold do strzał zapalających.Po jednym pęku strzał dlakażdego łucznika.Sir John chce, żeby były gotowe do północy, a przed świtem mamy być wokopach.Brzuchacz szykuje już dla nas gorącą smołę dodał.Brzuchaczem nazywany byłAndrew Belcher, rządca Cornewaille'a, który nadzorował kuchenną służbę i koniowodnych.Robiłeś kiedyś strzały zapalające? spytał setnik. Nigdy w życiu przyznał Hook. Użyj myśliwskich grotów, przy wklejce przywiąż garść pakuł, a potem zanurzstrzałę w smole i mierz wysoko.Potrzebujemy po dwa tuziny na głowę rzekł Evelgold iposzedł zanieść podobne worki pozostałym drużynom, podczas gdy Hook wyciągnął z workakilka garści tłustych pakuł, które okazały się po prostu kupą niepłukanej strzyży prosto zowczego grzbietu.Ze zwojów wełny wyskoczyła pchła i znikła gdzieś na jego rękawie.Nick podzielił pakuły na siedemnaście równych części, a każdy z jego łucznikówrozdzielił swój przydział na dwadzieścia cztery garście, po jednej na każdą strzałę.PotemHook pociął kilka zapasowych cięciw, a jego ludzie przywiązali kawałkami konopnegosznurka wiązki brudnej wełny do grotów strzał, po czym ustawili się w szeregu obok kotłaBrzuchacza, aby zanurzyć pakuły we wrzącej smole.Następnie postawili strzały pionowo,aby kleista smoła stężała, opierając je o baryłki lub pnie drzew. A co się będzie działo o świcie? spytał setnika Hook. Dziś rano Francuzi nam dokopali odrzekł ponuro Evelgold więc jutro rano to mymusimy skopać im zadki wyjaśnił, po czym wzruszył ramionami, jakby nie spodziewał się,że Anglikom uda się zbyt wiele osiągnąć. Ubył dzisiaj ktoś z twoich ludzi? Cobbett i Fletch.Matson też już długo nie pociągnie.Evelgold zaklął. To dobrzy żołnierze! rzekł przygnębionym tonem. A teraz umierają, i po co? spytał i splunął w stronę najbliższego ogniska. Kiedy smoła wyschnie ciągnął dalej trzeba trochę zmierzwić pakuły.Aatwiej będą się wtedy zajmować.Przez całą noc w obozie panował ruch.Do wysuniętego okopu naprzeciwfrancuskiego barbakanu znoszono faszynę.Były to wielkie naręcza chrustu, obwiązanesznurem, i już sam ich widok dawał jasno do zrozumienia, co się szykuje o świcie.Barbakanustrzegła wypełniona wodą fosa, którą trzeba było zasypać, aby ludzie mogli ją sforsować izaatakować uszkodzony bastion.Zbrojni sir Johna otrzymali rozkaz założyć pełne płytowe zbroje.W dniu, w którymnad całą angielską flotą przeleciały łabędzie, co poczytywano sobie za dobry omen,wypłynęło ich z portu w Southampton trzydziestu, lecz teraz zdolnych do służby byłozaledwie dziewiętnastu spośród nich.Sześciu już nie żyło, a pozostałych pięciu na zmianęwymiotowało, defekowało i trzęsło się jak w febrze.Giermkowie i paziowie pomagalizdrowym nakładać części pancerza na wyściełane skórzane kaftany, które nasmarowanoprzedtem tłuszczem, aby ułatwić ruchy noszonym na wierzchu blachom.Na kaftanach rycerzeprzypasywali miecze, choć większość z nich wolała iść do boju z dwuręcznym toporem lubkrótką kopią [ Pobierz całość w formacie PDF ]