[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedyprzechodzili obok, Shawn wskazał na nich.Nie miał skrupułów wwykorzystywaniu swojego przystojnego szefa i jego długonogiejasystentki jako symboli Wilder Wines.Gdyby się pobrali, uznałby toza triumf swojej reklamy.Gdyby się pobrali.Ann próbowała trzymać fason w życiu zawodowym.Wnormalnych okolicznościach Jasha w zupełności by się z nią zgodził.Romans w biurze przekreślał dobre relacje służbowe.A jeśli o tochodziło, to żadnych nie cenił sobie tak bardzo jak tych z panną AnnSmith.Przynajmniej tak było do tej pory.Teraz bardzo mocno pragnął, aby rzuciła się na niego tak samo,jak zrobiła to na skale w lesie.Lub zerwała się na równe nogi, by gobronić, jak wtedy, gdy policzkował go ojciec.Lub przynajmniejprzestała robić uniki, kiedy próbował jej dotknąć.Musiał nauczyć się wyprzedzać jej myśli i poczynania, byćzawsze krok przed nią.Gdyby był przebiegły, mógłby tak zająć ją pracą, że nawet bynie zauważyła, kiedy zapanowałby nad jej życiem.292RSCelia Kim, kierownik produkcji, wyszła z pokoju z głowąpochyloną nad jakimiś wykresami.Zderzywszy się z nimi,przestraszyła się.Dopiero po chwili jej twarz rozjaśnił uśmiech.- Już jesteście! Czy wy.to znaczy, czy wszystko już jasne? -Patrzyła znacząco raz na Ann, raz na Jashę.Jeżeli to miał być szyfr, to najgorszy, jaki Jasha w życiu słyszał.- Wszystko w porządku - ucięła Ann.- Jasne jak słońce.- Jasha uśmiechnął się czarująco, jak zwykle,a może nawet bardziej.- Byłem zaszczycony, mogąc gościć Ann wmoim domu.Poznała też moich rodziców.- Naprawdę? - zapytała Celia przeciągle, patrząc wymownie.Ann zmarszczyła brwi z niezadowoleniem.- Tak - potwierdził Jasha.- Przez najbliższe tygodnie będziemybardzo się starać, żeby było jeszcze lepiej.Celia uśmiechnęła się beztrosko.- Tak się cieszę!Ann szła w kierunku ich biura.- Chociaż dziś wieje chłodem - powiedział półgłosem do Celii.- To dziwne - odpowiedziała.- Zawsze cię uwielbiała.- Namiętność ją zaskoczyła.Celia zerkała na przemian na niego i Ann.- Mam nadzieję, że pozytywnie.- Bardzo pozytywnie.293RSWłaściwie, to nie pozostawił jej wyboru, ale wolał, żebyszczegóły zostały między nim i Ann.Gdyby wyjawił Celii choć częśćprawdy, z pewnością cała firma by o tym plotkowała.Kiedy Ann dotarła pod drzwi ich biura, Celia przyspieszyłakroku, dogoniła ją i zawołała:- Na twoim miejscu bym tam nie wchodziła.Ann nacisnęła klamkę.Drzwi były zamknięte.Odwróciła się,patrząc pytająco.Celia, wskazując na drzwi, powiedziała szeptem do Jashy:- Jordan i Sophia.Szef działu zakupów i jedna z dziewczyn z zaopatrzenia.Jashazaczerwienił się i niespodziewanie zezłościł.- Naprawdę? - W pierwszym pomieszczeniu, gdzie Ann ciężkopracowała i strzegła jego prywatności, czy w gabinecie Jashy gdziespędzili długie godziny, pracując i rozmawiając?- Nie wydaje mi się.Podszedł do drzwi, przekręcił klucz w zamku i kiedy otworzyłdrzwi, zobaczył dwoje kochanków w uścisku, który nie pozostawiałwiele dla wyobrazni.Oboje podskoczyli i zdziwieni patrzyli na przybyłych.- Słuchaj, Jasha, mogę wszystko wyjaśnić.- wyjąkał Jordan.- Ale ja nie chcę słuchać.Ubierzcie się, uprzątnijcie swoje szafkii nauczcie się nad sobą panować.Wezwę obsługę, by sprzątnęli biurkoAnn.- Jasha z hukiem zatrzasnął drzwi.294RS- Wiedziałam, że tak będzie.- Ann oparła się o ścianę wkorytarzu.- Nie powinnam była opuszczać biura.- To nie twoja wina - powiedziała zdecydowanie Celia.- Celia ma rację.- Jasha wziął Ann za rękę i prowadził ją nadrugi koniec korytarza, w stronę stołówki.Celia szła za nimi.- Rozumiem nieodpartą namiętność.- Ucałował jej palce.- Ale ci dwoje mogli dać jej upust gdzieś indziej i nie wgodzinach pracy.- On lubi ekstremalne sytuacje, a ona - Celia zawiesiła głos ispojrzała na Ann - też jest dziwna.Jasha zauważył to już wcześniej.Przy Ann wszyscy ograniczalisię z używaniem pikantnego słownictwa.Tak właśnie działała naludzi: przy niej chcieli zachowywać się lepiej.- Dlaczego wystarczyło zaledwie sześć dni, żeby przestały tuobowiązywać jakiekolwiek zasady? - zapytał oburzony.- Zwykle Ann ma na wszystko oko - odpowiedziała Celia.- Ibierze odpowiedzialność za wszystko.I cały czas pracuje.- Ann, chyba powinienem dać ci podwyżkę.- Uśmiechnął sięnajbardziej czarująco, jak potrafił [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Kiedyprzechodzili obok, Shawn wskazał na nich.Nie miał skrupułów wwykorzystywaniu swojego przystojnego szefa i jego długonogiejasystentki jako symboli Wilder Wines.Gdyby się pobrali, uznałby toza triumf swojej reklamy.Gdyby się pobrali.Ann próbowała trzymać fason w życiu zawodowym.Wnormalnych okolicznościach Jasha w zupełności by się z nią zgodził.Romans w biurze przekreślał dobre relacje służbowe.A jeśli o tochodziło, to żadnych nie cenił sobie tak bardzo jak tych z panną AnnSmith.Przynajmniej tak było do tej pory.Teraz bardzo mocno pragnął, aby rzuciła się na niego tak samo,jak zrobiła to na skale w lesie.Lub zerwała się na równe nogi, by gobronić, jak wtedy, gdy policzkował go ojciec.Lub przynajmniejprzestała robić uniki, kiedy próbował jej dotknąć.Musiał nauczyć się wyprzedzać jej myśli i poczynania, byćzawsze krok przed nią.Gdyby był przebiegły, mógłby tak zająć ją pracą, że nawet bynie zauważyła, kiedy zapanowałby nad jej życiem.292RSCelia Kim, kierownik produkcji, wyszła z pokoju z głowąpochyloną nad jakimiś wykresami.Zderzywszy się z nimi,przestraszyła się.Dopiero po chwili jej twarz rozjaśnił uśmiech.- Już jesteście! Czy wy.to znaczy, czy wszystko już jasne? -Patrzyła znacząco raz na Ann, raz na Jashę.Jeżeli to miał być szyfr, to najgorszy, jaki Jasha w życiu słyszał.- Wszystko w porządku - ucięła Ann.- Jasne jak słońce.- Jasha uśmiechnął się czarująco, jak zwykle,a może nawet bardziej.- Byłem zaszczycony, mogąc gościć Ann wmoim domu.Poznała też moich rodziców.- Naprawdę? - zapytała Celia przeciągle, patrząc wymownie.Ann zmarszczyła brwi z niezadowoleniem.- Tak - potwierdził Jasha.- Przez najbliższe tygodnie będziemybardzo się starać, żeby było jeszcze lepiej.Celia uśmiechnęła się beztrosko.- Tak się cieszę!Ann szła w kierunku ich biura.- Chociaż dziś wieje chłodem - powiedział półgłosem do Celii.- To dziwne - odpowiedziała.- Zawsze cię uwielbiała.- Namiętność ją zaskoczyła.Celia zerkała na przemian na niego i Ann.- Mam nadzieję, że pozytywnie.- Bardzo pozytywnie.293RSWłaściwie, to nie pozostawił jej wyboru, ale wolał, żebyszczegóły zostały między nim i Ann.Gdyby wyjawił Celii choć częśćprawdy, z pewnością cała firma by o tym plotkowała.Kiedy Ann dotarła pod drzwi ich biura, Celia przyspieszyłakroku, dogoniła ją i zawołała:- Na twoim miejscu bym tam nie wchodziła.Ann nacisnęła klamkę.Drzwi były zamknięte.Odwróciła się,patrząc pytająco.Celia, wskazując na drzwi, powiedziała szeptem do Jashy:- Jordan i Sophia.Szef działu zakupów i jedna z dziewczyn z zaopatrzenia.Jashazaczerwienił się i niespodziewanie zezłościł.- Naprawdę? - W pierwszym pomieszczeniu, gdzie Ann ciężkopracowała i strzegła jego prywatności, czy w gabinecie Jashy gdziespędzili długie godziny, pracując i rozmawiając?- Nie wydaje mi się.Podszedł do drzwi, przekręcił klucz w zamku i kiedy otworzyłdrzwi, zobaczył dwoje kochanków w uścisku, który nie pozostawiałwiele dla wyobrazni.Oboje podskoczyli i zdziwieni patrzyli na przybyłych.- Słuchaj, Jasha, mogę wszystko wyjaśnić.- wyjąkał Jordan.- Ale ja nie chcę słuchać.Ubierzcie się, uprzątnijcie swoje szafkii nauczcie się nad sobą panować.Wezwę obsługę, by sprzątnęli biurkoAnn.- Jasha z hukiem zatrzasnął drzwi.294RS- Wiedziałam, że tak będzie.- Ann oparła się o ścianę wkorytarzu.- Nie powinnam była opuszczać biura.- To nie twoja wina - powiedziała zdecydowanie Celia.- Celia ma rację.- Jasha wziął Ann za rękę i prowadził ją nadrugi koniec korytarza, w stronę stołówki.Celia szła za nimi.- Rozumiem nieodpartą namiętność.- Ucałował jej palce.- Ale ci dwoje mogli dać jej upust gdzieś indziej i nie wgodzinach pracy.- On lubi ekstremalne sytuacje, a ona - Celia zawiesiła głos ispojrzała na Ann - też jest dziwna.Jasha zauważył to już wcześniej.Przy Ann wszyscy ograniczalisię z używaniem pikantnego słownictwa.Tak właśnie działała naludzi: przy niej chcieli zachowywać się lepiej.- Dlaczego wystarczyło zaledwie sześć dni, żeby przestały tuobowiązywać jakiekolwiek zasady? - zapytał oburzony.- Zwykle Ann ma na wszystko oko - odpowiedziała Celia.- Ibierze odpowiedzialność za wszystko.I cały czas pracuje.- Ann, chyba powinienem dać ci podwyżkę.- Uśmiechnął sięnajbardziej czarująco, jak potrafił [ Pobierz całość w formacie PDF ]