[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W takimpapierze matka zawsze daje mi do banku drugie śniadanie.Myślałem, że jest to jakieś stare śniadanie, którego zapo-mniałem lub nie chciałem zjeść.Miałem nawet zamiar nierozwijać paczki i wrzucić do kosza.Ale ciekawość przemo-gła.Zobaczyłem, że trzymam w ręku plik pięćsetek.W pierwszej chwili zupełnie zgłupiałem.Gdy nieco oprzy-tomniałem podszedłem do pana Góreckiego.To najstarszywiekiem pracownik naszego wydziału.Zdążyłem zauwa-żyć, że to mądry i doświadczony człowiek.Pokazałem mupieniądze i zapytałem, co dalej mam robić.Pan Górecki po-radził, aby natychmiast iść do naszego kierownika, panaBilskiego.Razem z nim poszliśmy zaraz do pana prezesa,któremu pan Bilski w mojej obecności oddał te banknoty.- To nie były pańskie pieniądze?- Skądże znowu! Nie jestem taki bogaty, aby trzymaćw stoliku 50 tysięcy złotych!- A może po prostu zapomniał pan jednej paczki wyj-mując pieniądze ze skarbca? Gdzie pan schował pozosta-łą sumę?Młody człowiek drgnął i lekko się zaczerwienił.Szybkoodpowiedział nieco drżącym głosem:- To nieprawda.Nie brałem pieniędzy ze skarbca.-A jednak mamy dowody, świadczące o czymś przeciw-nym.Dwa dni temu kupił pan w Motozbycie" skuter osę.Zapłacił pan 17 tysięcy złotych.Był pan na tyle nieostroż-ny, panie Ligman, że płacił pan również nowymi pięćset-kami.Takimi samymi jak w tej paczce - tu kapitan wyjąłz kieszeni plik pięćsetek.- Co gorsza - dodał - te bankno-ty mają tę samą serię i numerację.- Pan się myli, kapitanie - głos młodego człowiekabrzmiał teraz zupełnie spokojnie.- Te banknoty mają se-rię AH", zaś pieniądze, którymi płaciłem za skuter, po-chodzą z dużo pózniejszej serii AN".Między ukazaniemsię tych obydwu serii, a może to potwierdzić NarodowyBank Polski, minęło co najmniej pół roku.Dobrze pamię-tam, że moje pieniądze miały serię AN".97- Ile pan zarabia w banku?- Tysiąc Osiemset złotych plus premia, która zwyklewynosi około półtora tysiąca na kwartał.Do tego dochodzibilansówka i fundusz zakładowy równające się mniej wię-cej trzynastej pensji.- Z tego pan się utrzymuje, ubiera i jeszcze zaoszczę-dził pan na skuter? Winszuję.Powinni pana zrobić jeżelinie ministrem finansów, to przynajmniej dyrektorem ban-ku.Może poda nam pan swój sposób gospodarowania pie-niędzmi?- Mieszkam u rodziców.Na utrzymanie i mieszkaniedaję matce tysiąc złotych.Nie piję, nie palę.Staram się niewydawać na głupstwa i premie oraz trzynastą pensję mo-głem odłożyć.Pokażę panu książeczkę oszczędności z re-gularnie wpłacanymi kwotami.W ciągu dwóch lat zebra-łem dziesięć tysięcy złotych.- Hm - mruknął kapitan.- Osa kosztuje prawie dwarazy tyle.- Zapłaciłem za nią 17 tysięcy.- Więc skąd reszta?- Pięć tysięcy pożyczyłem od przyjaciela, a trochę zaro-biłem.Trafiła mi się mała transakcja.Właściwie pośre-dnictwo.- Odkąd to pan Czesław Potulicki jest tak bogaty, abymógł pożyczyć aż pięć tysięcy złotych? Niedawno brał odNawrockiego dwadzieścia złotych.Młody człowiek ze zdumieniem i podziwem spojrzał nakapitana.- Widzę, że milicja naprawdę wszystko wie.Rzeczywiściepieniądze pożyczyłem od Cześka.Zarobiłem również dziękiniemu.Po prostu dał mi do sprzedania pierścionek z bry-lantem.Sprzedałem go za 37 tysięcy.Dwa tysiące wyniósłmój zarobek, pięć pożyczył mi Potulicki, trzydzieści tysięcyjemu oddałem do ręki.Te pięć mam mu spłacić do końcaroku.Ciężko będzie, ale od dawna chciałem mieć skuter.Poza tym mam obiecaną podwyżkę w banku od 22 lipca.- Dobrze - powiedział kapitan.- Sprawdzimy, czy mówipan prawdę.Jeszcze jedno, komu pan sprzedał pierścionek?98- Panie kapitanie, nie ma w Polsce zakazu posiadaniabiżuterii.Każdy może ją kupić i sprzedać.- Tak.Ma pan rację.Chcemy jednak sprawdzić, skądpochodzą banknoty, którymi pan, płacił w Motozbycie".- Te pieniądze pochodzą z kasy naszego banku.- Z banku?- Prawie wszyscy nasi urzędnicy wymieniają u kasjeraswoje pieniądze na nowe banknoty.Taki zwyczaj panujew bankach.Gdyby kapitan zrobił rewizję wśród bankow-ców, w ich kieszeniach znalazłby pan wyłącznie nowe pie-niądze.Ja również po podniesieniu swoich oszczędnościi po otrzymaniu od Potulickiego pozostałych 7 tysięcy, wy-mieniłem je na nowe pięćsetki.Dzięki temu numeracjabanknotów szła w kolejności.Zapamiętałem też serię: AN".- Skąd młody Potulicki miał ten pierścionek?- Babka dała mu do sprzedaży.Stara pani Potulicka wy-jeżdża za granicę i potrzebuje pieniędzy, aby się odpowie-dnio ubrać przed podróżą.Jedzie na długo, może nawet nazawsze.Zresztą Czesław już nieraz sprzedawał biżuteriębabki.Ponieważ bał się, że ktoś może zakwestionować po-chodzenie brylantu lub po prostu oszukać go, prosił mnieo zajęcie się tą sprawą.Przed otrzymaniem zajęcia w ban-ku pracowałem kilka miesięcy u Jubilera" i mam tam tro-chę znajomych.Dlatego tak szybko poszło mi z tym klejno-tem i uzyskałem dobrą cenę.Sam pan wie, kapitanie, jakiecuda zdarzają się, gdy ktoś chce szybko sprzedać jakąśwartościową rzecz.Mimo rzetelnej nawet wyceny podsta-wieni kanciarze zbijają lub zwodzą sprzedającego i w koń-cu tak go skołują, że przedmiot wartości stu tysięcy potra-fią kupić za połowę sumy.Ze mną, jako z człowiekiemz branży", takich figli nie próbowali.Twierdzę co prawda,że gdyby Czesiek nie ponaglał, udałoby się wyciągnąć zetrzy, cztery tysiące więcej, ale on zgodził się na tę cenę.Wie-dział również o mojej prowizji.Wcale nie była wygórowana.- Dwa dni przed kradzieżą Potulicki odwiedził panaw banku?- Przyniósł mi wtedy ten pierścionek, bo rozmawiali-śmy już przedtem o jego sprzedaży.99- Wróćmy teraz do sprawy banknotów.Pan mówi, żetych pieniędzy przedtem w pańskim biurku nie było?W pracy nie stykamsię z gotówką.Nie miałem takiej sumy,Nigdy nie miałem takiej sumy.nie mogłem więcschować jej do szuflady, nie mówiąc o tym, że mógłbymzapomnieć o pieniądzach.- Szuflada była zamknięta?- Tak.Zawsze zamykamy szuflady stołów [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.W takimpapierze matka zawsze daje mi do banku drugie śniadanie.Myślałem, że jest to jakieś stare śniadanie, którego zapo-mniałem lub nie chciałem zjeść.Miałem nawet zamiar nierozwijać paczki i wrzucić do kosza.Ale ciekawość przemo-gła.Zobaczyłem, że trzymam w ręku plik pięćsetek.W pierwszej chwili zupełnie zgłupiałem.Gdy nieco oprzy-tomniałem podszedłem do pana Góreckiego.To najstarszywiekiem pracownik naszego wydziału.Zdążyłem zauwa-żyć, że to mądry i doświadczony człowiek.Pokazałem mupieniądze i zapytałem, co dalej mam robić.Pan Górecki po-radził, aby natychmiast iść do naszego kierownika, panaBilskiego.Razem z nim poszliśmy zaraz do pana prezesa,któremu pan Bilski w mojej obecności oddał te banknoty.- To nie były pańskie pieniądze?- Skądże znowu! Nie jestem taki bogaty, aby trzymaćw stoliku 50 tysięcy złotych!- A może po prostu zapomniał pan jednej paczki wyj-mując pieniądze ze skarbca? Gdzie pan schował pozosta-łą sumę?Młody człowiek drgnął i lekko się zaczerwienił.Szybkoodpowiedział nieco drżącym głosem:- To nieprawda.Nie brałem pieniędzy ze skarbca.-A jednak mamy dowody, świadczące o czymś przeciw-nym.Dwa dni temu kupił pan w Motozbycie" skuter osę.Zapłacił pan 17 tysięcy złotych.Był pan na tyle nieostroż-ny, panie Ligman, że płacił pan również nowymi pięćset-kami.Takimi samymi jak w tej paczce - tu kapitan wyjąłz kieszeni plik pięćsetek.- Co gorsza - dodał - te bankno-ty mają tę samą serię i numerację.- Pan się myli, kapitanie - głos młodego człowiekabrzmiał teraz zupełnie spokojnie.- Te banknoty mają se-rię AH", zaś pieniądze, którymi płaciłem za skuter, po-chodzą z dużo pózniejszej serii AN".Między ukazaniemsię tych obydwu serii, a może to potwierdzić NarodowyBank Polski, minęło co najmniej pół roku.Dobrze pamię-tam, że moje pieniądze miały serię AN".97- Ile pan zarabia w banku?- Tysiąc Osiemset złotych plus premia, która zwyklewynosi około półtora tysiąca na kwartał.Do tego dochodzibilansówka i fundusz zakładowy równające się mniej wię-cej trzynastej pensji.- Z tego pan się utrzymuje, ubiera i jeszcze zaoszczę-dził pan na skuter? Winszuję.Powinni pana zrobić jeżelinie ministrem finansów, to przynajmniej dyrektorem ban-ku.Może poda nam pan swój sposób gospodarowania pie-niędzmi?- Mieszkam u rodziców.Na utrzymanie i mieszkaniedaję matce tysiąc złotych.Nie piję, nie palę.Staram się niewydawać na głupstwa i premie oraz trzynastą pensję mo-głem odłożyć.Pokażę panu książeczkę oszczędności z re-gularnie wpłacanymi kwotami.W ciągu dwóch lat zebra-łem dziesięć tysięcy złotych.- Hm - mruknął kapitan.- Osa kosztuje prawie dwarazy tyle.- Zapłaciłem za nią 17 tysięcy.- Więc skąd reszta?- Pięć tysięcy pożyczyłem od przyjaciela, a trochę zaro-biłem.Trafiła mi się mała transakcja.Właściwie pośre-dnictwo.- Odkąd to pan Czesław Potulicki jest tak bogaty, abymógł pożyczyć aż pięć tysięcy złotych? Niedawno brał odNawrockiego dwadzieścia złotych.Młody człowiek ze zdumieniem i podziwem spojrzał nakapitana.- Widzę, że milicja naprawdę wszystko wie.Rzeczywiściepieniądze pożyczyłem od Cześka.Zarobiłem również dziękiniemu.Po prostu dał mi do sprzedania pierścionek z bry-lantem.Sprzedałem go za 37 tysięcy.Dwa tysiące wyniósłmój zarobek, pięć pożyczył mi Potulicki, trzydzieści tysięcyjemu oddałem do ręki.Te pięć mam mu spłacić do końcaroku.Ciężko będzie, ale od dawna chciałem mieć skuter.Poza tym mam obiecaną podwyżkę w banku od 22 lipca.- Dobrze - powiedział kapitan.- Sprawdzimy, czy mówipan prawdę.Jeszcze jedno, komu pan sprzedał pierścionek?98- Panie kapitanie, nie ma w Polsce zakazu posiadaniabiżuterii.Każdy może ją kupić i sprzedać.- Tak.Ma pan rację.Chcemy jednak sprawdzić, skądpochodzą banknoty, którymi pan, płacił w Motozbycie".- Te pieniądze pochodzą z kasy naszego banku.- Z banku?- Prawie wszyscy nasi urzędnicy wymieniają u kasjeraswoje pieniądze na nowe banknoty.Taki zwyczaj panujew bankach.Gdyby kapitan zrobił rewizję wśród bankow-ców, w ich kieszeniach znalazłby pan wyłącznie nowe pie-niądze.Ja również po podniesieniu swoich oszczędnościi po otrzymaniu od Potulickiego pozostałych 7 tysięcy, wy-mieniłem je na nowe pięćsetki.Dzięki temu numeracjabanknotów szła w kolejności.Zapamiętałem też serię: AN".- Skąd młody Potulicki miał ten pierścionek?- Babka dała mu do sprzedaży.Stara pani Potulicka wy-jeżdża za granicę i potrzebuje pieniędzy, aby się odpowie-dnio ubrać przed podróżą.Jedzie na długo, może nawet nazawsze.Zresztą Czesław już nieraz sprzedawał biżuteriębabki.Ponieważ bał się, że ktoś może zakwestionować po-chodzenie brylantu lub po prostu oszukać go, prosił mnieo zajęcie się tą sprawą.Przed otrzymaniem zajęcia w ban-ku pracowałem kilka miesięcy u Jubilera" i mam tam tro-chę znajomych.Dlatego tak szybko poszło mi z tym klejno-tem i uzyskałem dobrą cenę.Sam pan wie, kapitanie, jakiecuda zdarzają się, gdy ktoś chce szybko sprzedać jakąśwartościową rzecz.Mimo rzetelnej nawet wyceny podsta-wieni kanciarze zbijają lub zwodzą sprzedającego i w koń-cu tak go skołują, że przedmiot wartości stu tysięcy potra-fią kupić za połowę sumy.Ze mną, jako z człowiekiemz branży", takich figli nie próbowali.Twierdzę co prawda,że gdyby Czesiek nie ponaglał, udałoby się wyciągnąć zetrzy, cztery tysiące więcej, ale on zgodził się na tę cenę.Wie-dział również o mojej prowizji.Wcale nie była wygórowana.- Dwa dni przed kradzieżą Potulicki odwiedził panaw banku?- Przyniósł mi wtedy ten pierścionek, bo rozmawiali-śmy już przedtem o jego sprzedaży.99- Wróćmy teraz do sprawy banknotów.Pan mówi, żetych pieniędzy przedtem w pańskim biurku nie było?W pracy nie stykamsię z gotówką.Nie miałem takiej sumy,Nigdy nie miałem takiej sumy.nie mogłem więcschować jej do szuflady, nie mówiąc o tym, że mógłbymzapomnieć o pieniądzach.- Szuflada była zamknięta?- Tak.Zawsze zamykamy szuflady stołów [ Pobierz całość w formacie PDF ]