[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tego wieczoru nie miało to znaczenia.Zaprosił ją do samochodu i dał pieniądze.352Anulaouslaandcs W tanim motelowym pokoiku, za który kazał jej zapłacić, żebyrecepcjonista go nie zobaczył, pobił ją do nieprzytomności.Potem poderżnął jej gardło.Okazało się, że dziwaczny odcień miała peruka.Kat wybuchnąłśmiechem.Popełnił błąd.Nie, to ta dziwka popełniła błąd.Postanowił zostawić ją w spokoju.Nie zostawił swojego znakuna jej ciele ani nigdzie w pobliżu.Niech gliny pomyślą, że dostała zaswoje od chciwego alfonsa.Odjechał z motelu, pękając ze śmiechu.Peruka! Cholerna peruka.Jej błąd.Sen wkradał się do jej podświadomości.Najpierw była mgła,potem mgła zaczęła osiadać i Madison usłyszała głosy.Kłótnię.Myślała, że znowu jest małą dziewczynką w domu RogeraMontgomery'ego w Coconut Grove, tam, gdzie zginęła jej matka.Rozzłoszczony głos mógł należeć do Lainie.Ale zaraz uświadomiłasobie, że nie, ten jest inny, bardziej ochrypły.Usłyszała też męskigłos.Dzwięczny.Gardłowy.Znała go.Nie znała go.- Kochaj mnie.Zrób to, po prostu mnie kochaj.Obiecałaś, tysuko.Uśmiechałaś się do mnie, powiedziałaś.- Nie, wcale nie.- Wszystko przed tobą.Teraz stój nieruchomo.Stój nieruchomo ipowtarzaj szeptem, że mnie kochasz.I będziesz się ze mną kochać.Teraz.Chyba nie chcesz, żeby dzieciom coś się stało, prawda?353Anulaouslaandcs Zapadło milczenie.Długie milczenie.Potem rozległ się jęktrwogi:- Zrobię wszystko, co zechcesz, tylko nie rób krzywdy dzieciom.Proszę.- Chcę tylko, żebyś mnie kochała!Madison zbudziła się nagle.Znów drżała.I znów sen nic nieznaczył.Była zlana zimnym potem i wykończona tym koszmarem.Wybuchnęła płaczem.- Madison!Otworzyła oczy.Kyle, ubrany w szlafrok, wszedł do jej sypialnii usiadł na krawędzi łóżka.- Nie płaczesz dlatego, że nie żądałem seksu, prawda? -zażartował.Nie mogła powstrzymać się od uśmiechu.- Nie.- Więc.- Och, Kyle! - powiedziała i zarzuciła mu ręce na szyję.- Takajestem zmęczona tymi koszmarami! Nie wiem, co oznaczają, niewiem, jak mogłabym pomóc.Czuję, że ktoś z moich bliskich jest wniebezpieczeństwie, ale nie wiem kto i nie wiem, co robić.- To się wreszcie skończy, Madison.Na pewno się skończy.Złapiemy tego faceta - obiecał.Przytulił ją i zaczął lekko kołysać.Potem delikatnie ułożył na poduszce.- Chcesz, żebym został? - spytałschrypniętym głosem.Wciąż ją obejmował i patrzył w oczy.- Wtedyzażądam seksu.354Anulaouslaandcs - Tak to jest, czasem trzeba za coś zapłacić - mruknęła Madison.- Czasem trzeba.Ucałował jej dłoń.Potem położył ją sobie na klatce piersiowej,przesunął niżej, aż w końcu zamknął na wzwiedzionej męskości.- Chyba już tu kiedyś byliśmy - szepnęła z uśmiechem.Kylewstał, zsunął z ramion szlafrok, potem pomógł jej wstać i zdjąćkoszulę nocną.Nie odrywając wzroku od jej twarzy, uniósł ją ipołożył na łóżku.Hipnotyzując ją wzrokiem, rozchylił jej nogi i otarłsię o nią lekko.Madison zaskoczyła gwałtowność, z jaką zareagowałana jego dotyk.%7łar ogarnął jej ciało, jeszcze zanim Kyle naparłmocniej i znalazł się w jej wnętrzu.Przez cały czas patrzyli sobie woczy.Gdy zdawało jej się, że za chwilę umrze z rozkoszy, Kyle naglesię cofnął.Pocałował ją w usta.Potem całował ją wszędzie, starannieomijając jednak najbardziej wrażliwe miejsce.A potem pocałował ją również tam.Madison wykrzyknęła jegoimię i rzeczywiście omal nie umarła, ale Kyle znalazł się z powrotemw jej wnętrzu, dopiero gdy wstrząsnęły nią dreszcze rozkoszy.Mocnymi pchnięciami wydarł z niej jeszcze jeden krzyk i samrównież osiągnął spełnienie.Madison długo leżała przy nim, obezwładniona doznaniami,których doświadczyła przed chwilą.Kyle oparł się na łokciu iprzyglądał się jej w mroku.- Co wam nie wyszło z Darrylem? Co on takiego złego zrobił? -spytał cicho.355Anulaouslaandcs Przygryzła wargę.- Nic takiego.Nic złego.Po prostu nie był tobą - wyjaśniła.Znów ją przytulił i Madison zasnęła w jego objęciach.A ponieważ byłz nią Kyle, koszmary trzymały się z dala.Gdy Madison zbudziła się rano, Kyle'a już nie było.NatomiastPeggy krzątała się po domu i dziarsko coś podśpiewywała.Madison poleżała jeszcze trochę, rozkoszując się dotykiempościeli, w której leżał Kyle, i wyczuwalną jeszcze wonią miłosnegozbliżenia.Wreszcie wstała, wzięła prysznic i włożyła miękki szlafrok.Peggy na jej widok szeroko się uśmiechnęła.- Bogu dzięki! - zawołała, spoglądając ku niebu.Potem rozłożyłaramiona i gorąco uściskała Madison.- A więc wyszłaś za mąż za tegochłopaka! Udany kawaler, bez dwóch zdań.Zobacz, jak wspaniale sięzłożyło.Teraz obie rodziny naprawdę się połączą, co? Wszyscy twoiprzybrani krewni będą rodziną ze strony męża.- Na to wygląda - przyznała Madison.- Ale najważniejsza jesteś ty.Dostałam wyrazne instrukcje, żebydzisiaj nigdzie nie wychodzić.- Hm?- Nie wolno mi zostawiać cię samej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • milosnikstop.keep.pl