[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie powinnam była tego dnia jechać do ciotecznej babki Moiry i zostawiać cię tu znimi.- Ukryła twarz w chuteczce.- Jest jeszcze jedna sprawa, o której powinnaś wiedzieć, Indio.Elspeth chorowała na serce, ale nikomuo tym nie mówiła.- Markiz zerknął na Kathleen i uśmiechnął się smutno.- To bardzo do niej podobne,nie martwić nikogo swoim stanem zdrowia.Trucizna tylko przyspieszyła nieodległą śmierć.- To żadna pociecha, Giordano.- Wiem, ale trzeba pogodzić się z losem.Nie cofniemy czasu.India skinęła głową.- Nadal nie mogę uwierzyć, że Serena była zdolna do czegoś takiego.Cóż, musiała stracić rozum,chwilowa niepoczytalność, to się zdarza.ale Wolfie doskonale wiedział, co robi.To on ją popchnąłdo zbrodni.Sama nie wpadłaby na podobny pomysł.Nie jest aż tak zła, no i brak jej inteligencji, byzaplanować to wszystko.Tak, motorem musiał być Wolfie - dokończyła z goryczą.Jeśli Serena zostanie oskarżona o morderstwo, może uda się ją wybronić, dowodząc niepoczytalności.India tylko tak potrafiła wytłumaczyć sobie czyny siostry.Inaczej miała się sprawa z Wolfiem.To onbył mordercą.346DROGA KU PRZEZNACZENIUZabił jej matkę, próbował zabić ją samą, popchnął Serenę do zbrodni.Kathleen wstała, mruknęła coś o Sue i wymknęła się z pokoju.India oparła się o gzyms kominka i zaczęła masować skronie.Głowa jej pękała.Coś się nie zgadzało.Dlaczego w sytuacji, kiedy sprzedaż posiadłości była praktycznie przesądzona, * Serena miałabyryzykować i wciąż nasta-wać na jej życie? Pieniądze z transakcji pozwoliłyby jej na komfortowąegzystencję do póznej starości.- Gdzie Wolfie i Serena? - ocknęła się z ponurych rozważań.- Gdzie Jack i reszta? Co zamierzają?Markiz westchnął, zanim odpowiedział.- Jack zachował się wspaniale.- Peter i ten Amerykanin, Lance, też.A Wolfie i Serena pewnie uciekli,kiedy usłyszeli, że przyjechała policja.Dlatego chłopcy tak nagle zniknęli.- Chcesz powiedzieć, że ruszyli w pościg? - India przeraziła się, że Jack może znalezć się wniebezpieczeństwie.- Tak.Mam nadzieję, że tych dwoje trafi wreszcie pod klucz - zauważył markiz sucho.- To okropne.- Nagle zobaczyła Jacka martwego, z kulą w piersi.Przeczesała nerwowo włosy palcamii odwróciła się do Giordana.- A jeśli coś mu się stanie? - Ogarnęła ją panika.- Calma, carina.Jack wie, co robi.Potrafi zadbać o własne bezpieczeństwo.O twoje również, jeślimu pozwolisz - powiedział, przyglądając się uważnie swojej młodej przyjaciółce.India pokręciła głową i podeszła do okna.- To już skończone.Z mojej winy.Nie chciałam goFiona Hood-Stewart347słuchać, kiedy próbował mi wytłumaczyć, co tak naprawdę się stało.Nie dałam mu cienia szansy.Zasypałam go kłamstwami.Potem było już za pózno.- Podeszła do ognia, modląc się w duchu, żebyJack wyszedł cało z pościgu za mordercami.Markiz zaśmiał się cicho.- Nigdy nie jest za pózno, cara mia.Tam, gdzie jest miłość, zawsze pojawia się chwila wybaczenia,pojednania.i nowego początku.India zapatrzyła się w dogasające polana.Tak bardzo pragnęła, by słowa Giordana okazały sięprawdą.Ale Giordano nie był w szpitalu, nie.widział kamiennego wyrazu twarzy Jacka, jegosztywnego, oficjalnego zachowania, kiedy podpisywała dokumenty.- Jemu zależy wyłącznie na hotelu, Giordano.Próbowałam wmówić sobie, że to nieprawda, ale wgłębi duszy jestem przekonana, że dla Jacka najważniejsze są interesy.- Naprawdę tak sądzisz? - W głosie markiza zabrzmiała nuta ironii.- Uważasz, że człowiek, który wtej chwili naraża dla ciebie życie, który chce dojść sprawiedliwości, myśli tylko o interesach? - Markizwstał, podszedł do Indii i spojrzał jej surowo w twarz.- Jesteś inteligentną, bystrą dziewczyną, aleśprzy tym uparta jak sycylijski muł.Buchananowi zależy na tobie.Nie bądz ślepa, nie bądz zbytdumna, dojrzyj wreszcie prawdę.Pamiętasz, co powiedziałem ci w Lozannie? Musisz się nauczyćpatrzeć oczami duszy.India miała już odpowiedzieć, kiedy drzwi się otworzyły i progu stanął Peter.- Przepraszam, że wam przeszkadzam - powiedział z wahaniem, po czym wsunąwszy dłonie dokieszeni sztruksów, podszedł do kominka.348DROGA KU PRZEZNACZENIU- Mów, Peter, co się dzieje.Złapali Wolfiego i.Och, to okropne, że Serena dopuściła się zbrodni.Jestem pewna, że ten niegodziwiec ją zmusił.- India szukała potwierdzenia swoich słów w oczachPetera.- Mam bardzo złą wiadomość.- Peter odkaszlnął zakłopotany.- Tylko nie Jack - szepnęła India.- Błagam, powiedz, że to nie Jack.- Z Jackiem wszystko w porządku.Pewnie jest już w Dalkirku.Prawdę mówiąc, chodzi o Serenę.- Złapali ich?- Gorzej.Był wypadek.Jechali bardzo szybko.Gnali jak szaleńcy.- Peter znowu się zawahał.- Wolfiena zakręcie stracił panowanie nad kierownicą i uderzyli w drzewo.Oboje zginęli na miejscu -dokończył zdławionym głosem.India patrzyła na niego w milczeniu, zapomniałao Jacku.Zamknęła oczy.Dlaczego? Wszystko mogło przecież ułożyć się zupełnie inaczej.ale wjakimś sensie zaakceptowała śmierć siostry.Może wreszcie Serena zazna spokoju, którego nie miałaza życia?- Dziękuję, że przyjechałeś, Peter - powiedziała.-Dobry z ciebie przyjaciel.- Po to ma się przyjaciół - mruknął i uścisnął dłoń Indii.- Pojadę już.- Zerknął na zegarek.- Di pewniesię niepokoi.Giordano, jedziesz ze mną, czy chcesz zostać? A ty, Indy? Może wszyscy pojedziemy doDalkirkui zjemy razem obiad? Nie powinnaś zostawać sama.India zastanawiała się przez chwilę.Nie, nie powinna jechać.Znowu musiałaby spotkać się z Jackiem,a dla obojga było to trudne.- Dziękuję, Peter, ale zostanę w domu.Policja możeFiona Hood-Stewart349potrzebować moich zeznań, zadzwonię też do pastora, by ustalić datę pogrzebu Sereny.Zaraz potemwyjadę do Szwajcarii.- Podniosła wzrok i spojrzała na Petera.-Jak myślisz, dlaczego to zrobili?Gdybym nie chciała sprzedać Dunbaru Jackowi, mieliby powód, ale przecież chciałam.Nierozumiem, czym się kierowali [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Nie powinnam była tego dnia jechać do ciotecznej babki Moiry i zostawiać cię tu znimi.- Ukryła twarz w chuteczce.- Jest jeszcze jedna sprawa, o której powinnaś wiedzieć, Indio.Elspeth chorowała na serce, ale nikomuo tym nie mówiła.- Markiz zerknął na Kathleen i uśmiechnął się smutno.- To bardzo do niej podobne,nie martwić nikogo swoim stanem zdrowia.Trucizna tylko przyspieszyła nieodległą śmierć.- To żadna pociecha, Giordano.- Wiem, ale trzeba pogodzić się z losem.Nie cofniemy czasu.India skinęła głową.- Nadal nie mogę uwierzyć, że Serena była zdolna do czegoś takiego.Cóż, musiała stracić rozum,chwilowa niepoczytalność, to się zdarza.ale Wolfie doskonale wiedział, co robi.To on ją popchnąłdo zbrodni.Sama nie wpadłaby na podobny pomysł.Nie jest aż tak zła, no i brak jej inteligencji, byzaplanować to wszystko.Tak, motorem musiał być Wolfie - dokończyła z goryczą.Jeśli Serena zostanie oskarżona o morderstwo, może uda się ją wybronić, dowodząc niepoczytalności.India tylko tak potrafiła wytłumaczyć sobie czyny siostry.Inaczej miała się sprawa z Wolfiem.To onbył mordercą.346DROGA KU PRZEZNACZENIUZabił jej matkę, próbował zabić ją samą, popchnął Serenę do zbrodni.Kathleen wstała, mruknęła coś o Sue i wymknęła się z pokoju.India oparła się o gzyms kominka i zaczęła masować skronie.Głowa jej pękała.Coś się nie zgadzało.Dlaczego w sytuacji, kiedy sprzedaż posiadłości była praktycznie przesądzona, * Serena miałabyryzykować i wciąż nasta-wać na jej życie? Pieniądze z transakcji pozwoliłyby jej na komfortowąegzystencję do póznej starości.- Gdzie Wolfie i Serena? - ocknęła się z ponurych rozważań.- Gdzie Jack i reszta? Co zamierzają?Markiz westchnął, zanim odpowiedział.- Jack zachował się wspaniale.- Peter i ten Amerykanin, Lance, też.A Wolfie i Serena pewnie uciekli,kiedy usłyszeli, że przyjechała policja.Dlatego chłopcy tak nagle zniknęli.- Chcesz powiedzieć, że ruszyli w pościg? - India przeraziła się, że Jack może znalezć się wniebezpieczeństwie.- Tak.Mam nadzieję, że tych dwoje trafi wreszcie pod klucz - zauważył markiz sucho.- To okropne.- Nagle zobaczyła Jacka martwego, z kulą w piersi.Przeczesała nerwowo włosy palcamii odwróciła się do Giordana.- A jeśli coś mu się stanie? - Ogarnęła ją panika.- Calma, carina.Jack wie, co robi.Potrafi zadbać o własne bezpieczeństwo.O twoje również, jeślimu pozwolisz - powiedział, przyglądając się uważnie swojej młodej przyjaciółce.India pokręciła głową i podeszła do okna.- To już skończone.Z mojej winy.Nie chciałam goFiona Hood-Stewart347słuchać, kiedy próbował mi wytłumaczyć, co tak naprawdę się stało.Nie dałam mu cienia szansy.Zasypałam go kłamstwami.Potem było już za pózno.- Podeszła do ognia, modląc się w duchu, żebyJack wyszedł cało z pościgu za mordercami.Markiz zaśmiał się cicho.- Nigdy nie jest za pózno, cara mia.Tam, gdzie jest miłość, zawsze pojawia się chwila wybaczenia,pojednania.i nowego początku.India zapatrzyła się w dogasające polana.Tak bardzo pragnęła, by słowa Giordana okazały sięprawdą.Ale Giordano nie był w szpitalu, nie.widział kamiennego wyrazu twarzy Jacka, jegosztywnego, oficjalnego zachowania, kiedy podpisywała dokumenty.- Jemu zależy wyłącznie na hotelu, Giordano.Próbowałam wmówić sobie, że to nieprawda, ale wgłębi duszy jestem przekonana, że dla Jacka najważniejsze są interesy.- Naprawdę tak sądzisz? - W głosie markiza zabrzmiała nuta ironii.- Uważasz, że człowiek, który wtej chwili naraża dla ciebie życie, który chce dojść sprawiedliwości, myśli tylko o interesach? - Markizwstał, podszedł do Indii i spojrzał jej surowo w twarz.- Jesteś inteligentną, bystrą dziewczyną, aleśprzy tym uparta jak sycylijski muł.Buchananowi zależy na tobie.Nie bądz ślepa, nie bądz zbytdumna, dojrzyj wreszcie prawdę.Pamiętasz, co powiedziałem ci w Lozannie? Musisz się nauczyćpatrzeć oczami duszy.India miała już odpowiedzieć, kiedy drzwi się otworzyły i progu stanął Peter.- Przepraszam, że wam przeszkadzam - powiedział z wahaniem, po czym wsunąwszy dłonie dokieszeni sztruksów, podszedł do kominka.348DROGA KU PRZEZNACZENIU- Mów, Peter, co się dzieje.Złapali Wolfiego i.Och, to okropne, że Serena dopuściła się zbrodni.Jestem pewna, że ten niegodziwiec ją zmusił.- India szukała potwierdzenia swoich słów w oczachPetera.- Mam bardzo złą wiadomość.- Peter odkaszlnął zakłopotany.- Tylko nie Jack - szepnęła India.- Błagam, powiedz, że to nie Jack.- Z Jackiem wszystko w porządku.Pewnie jest już w Dalkirku.Prawdę mówiąc, chodzi o Serenę.- Złapali ich?- Gorzej.Był wypadek.Jechali bardzo szybko.Gnali jak szaleńcy.- Peter znowu się zawahał.- Wolfiena zakręcie stracił panowanie nad kierownicą i uderzyli w drzewo.Oboje zginęli na miejscu -dokończył zdławionym głosem.India patrzyła na niego w milczeniu, zapomniałao Jacku.Zamknęła oczy.Dlaczego? Wszystko mogło przecież ułożyć się zupełnie inaczej.ale wjakimś sensie zaakceptowała śmierć siostry.Może wreszcie Serena zazna spokoju, którego nie miałaza życia?- Dziękuję, że przyjechałeś, Peter - powiedziała.-Dobry z ciebie przyjaciel.- Po to ma się przyjaciół - mruknął i uścisnął dłoń Indii.- Pojadę już.- Zerknął na zegarek.- Di pewniesię niepokoi.Giordano, jedziesz ze mną, czy chcesz zostać? A ty, Indy? Może wszyscy pojedziemy doDalkirkui zjemy razem obiad? Nie powinnaś zostawać sama.India zastanawiała się przez chwilę.Nie, nie powinna jechać.Znowu musiałaby spotkać się z Jackiem,a dla obojga było to trudne.- Dziękuję, Peter, ale zostanę w domu.Policja możeFiona Hood-Stewart349potrzebować moich zeznań, zadzwonię też do pastora, by ustalić datę pogrzebu Sereny.Zaraz potemwyjadę do Szwajcarii.- Podniosła wzrok i spojrzała na Petera.-Jak myślisz, dlaczego to zrobili?Gdybym nie chciała sprzedać Dunbaru Jackowi, mieliby powód, ale przecież chciałam.Nierozumiem, czym się kierowali [ Pobierz całość w formacie PDF ]