[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tymczasem jej usta były ciepłe i drżące, a ciało coraz bardziej uległew jego ramionach.SRKiedy chwyciła poły jego surduta, spojrzał na nią triumfalnie.Cofnął się,zadowolony z siebie.- A teraz, proszę mi jeszcze raz powiedzieć, że nie potrafię sprawićkobiecie przyjemności.Jej przymknięte powieki powoli otworzyły się, ukazując błagalnie płonąceszare oczy.- Potrafi pan zachowywać się bezczelnie - powiedziała niskim,gardłowym głosem.- To muszę panu przyznać.- Jeszcze pani nie widziała, jak bezczelny potrafię być.- Podtrzymującręką jej kark, przyciągnął do siebie, by znowu pocałować.Tym razem odważyłsię na śmielszy pocałunek, językiem pokonując jej zaciśnięte wargi, aż dostał sięw głąb jej ciepłych, przyprawiających o zawrót głowy ust.Wielki Boże, cóż to były za usta, słodkie i urzekające.Nie był aż takimgłupcem, żeby nie domyślić się, dlaczego Pani Wyniosła pozwalała mu całowaćsię w ten oburzający sposób.A on jedynie wykorzystywał sytuację, gdy ona zpomrukiem zadowolenia reagowała na jego śmiałe poczynania.Delikatnymi ramionami otoczyła jego szyję, co ośmieliło go jeszczebardziej, aż penetrował jej miękkie usta coraz głębiej i głębiej, z rozkosząwdychając jej pachnący oddech.Bo w końcu, czy było wiele sposobności, byskosztować nieosiągalnej piękności? %7łeby zatopić się w jej gorących, cudowniemiękkich ustach i zachłannymi rękami gładzić kształtny zarys jej talii i bioder?Kiedy była już na wpół omdlała i bezwładna w jego ramionach, oderwałsię od niej.- To dopiero było bezczelne.Próbowała złapać oddech.- W istocie, było - powiedziała bez cienia urazy.- Tak samo, jak to.- Musnął ustami jej płonący policzek.- I to.- Delikatnie całował po kolei powieki, gwałtownie pulsująceskronie, pachnącą skórę za uchem.Ale kiedy dotknął jej językiem, gwałtownie szepnęła:SR- Lordzie Draker.- Marcus - poprawił ją.- Skoro mamy być parą, powinnaś nazywać mnieMarcus.Zawahała się, po czym szepnęła:- Marcus.Ten jej uwodzicielski szept doprowadzał go do obłędu.Odpowiedzią naniego mógł być tylko kolejny pocałunek.Przycisnął jej plecy do regałów z książkami i zawładnął jej ustami, taksamo pragnął zawładnąć jej ciałem, a jej zapach tak mocno wypełnił jegozmysły, że zaczął planować uniesienie warstw jej sukienki i.Nagle odepchnęła go od siebie.- Nie powinniśmy robić tego tutaj, Marcusie.W każdej chwili ktoś możewejść.- A to mogłoby zaszkodzić reputacji mojej damy, tak? - mruknąłrozczarowany.- Jeżeli mój brat zastałby nas w takiej sytuacji, ty również miałbyśkłopoty.- Być może.- Uśmiechnął się ponuro.- Foxmoor zażądałby satysfakcji iwyzwał mnie na pojedynek, i mógłbym.- Nawet nie waż się myśleć w ten sposób! - krzyknęła, zasłaniając mu ustaręką.Przez chwilę stali tak w bezruchu.Potem palcami dotknęła jego warg zniespotykaną delikatnością, która dotąd nie była jego udziałem.Zaczął szybkooddychać, ale nie powstrzymał jej.Dopóki nie dotknęła blizny.- Nie - szepnął.Ciekawość zapłonęła w jej oczach, po czym zmieniła kierunek badania,przesuwając palce w dół, głaszcząc jego szczękę.- Twoja broda jest miękka.Myślałam, że będzie drapać - szepnęła.SRTa czułość wzbudziła jego niepokój.- Nie różni się od innych włosów - powiedział szorstko.- Drapie tylko poogoleniu.Ale zdumiewa mnie to, że tak elegancka dama, jak ty, dotyka męskiejbrody.Spojrzała na niego wstydliwie.- Możesz mi wierzyć, lub nie, ale czasami eleganckie damy próbująrzeczy, jakich nie powinny.- Oczywiście.- To dlatego pozwoliła mu się pocałować.Widocznie nawetNiemiłosierna Piękność od czasu do czasu pragnęła rozkoszy, której przecieżnie mogli dać jej ci nierozgarnięci konkurenci.Pochylił się nad nią i lekkoprzygryzł płatek jej ucha.- Ze mną możesz spróbować wszystkiego - szepnął.-Nie powiem nikomu.Cofnęła się, jej policzki płonęły.- Nie chciałam [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Tymczasem jej usta były ciepłe i drżące, a ciało coraz bardziej uległew jego ramionach.SRKiedy chwyciła poły jego surduta, spojrzał na nią triumfalnie.Cofnął się,zadowolony z siebie.- A teraz, proszę mi jeszcze raz powiedzieć, że nie potrafię sprawićkobiecie przyjemności.Jej przymknięte powieki powoli otworzyły się, ukazując błagalnie płonąceszare oczy.- Potrafi pan zachowywać się bezczelnie - powiedziała niskim,gardłowym głosem.- To muszę panu przyznać.- Jeszcze pani nie widziała, jak bezczelny potrafię być.- Podtrzymującręką jej kark, przyciągnął do siebie, by znowu pocałować.Tym razem odważyłsię na śmielszy pocałunek, językiem pokonując jej zaciśnięte wargi, aż dostał sięw głąb jej ciepłych, przyprawiających o zawrót głowy ust.Wielki Boże, cóż to były za usta, słodkie i urzekające.Nie był aż takimgłupcem, żeby nie domyślić się, dlaczego Pani Wyniosła pozwalała mu całowaćsię w ten oburzający sposób.A on jedynie wykorzystywał sytuację, gdy ona zpomrukiem zadowolenia reagowała na jego śmiałe poczynania.Delikatnymi ramionami otoczyła jego szyję, co ośmieliło go jeszczebardziej, aż penetrował jej miękkie usta coraz głębiej i głębiej, z rozkosząwdychając jej pachnący oddech.Bo w końcu, czy było wiele sposobności, byskosztować nieosiągalnej piękności? %7łeby zatopić się w jej gorących, cudowniemiękkich ustach i zachłannymi rękami gładzić kształtny zarys jej talii i bioder?Kiedy była już na wpół omdlała i bezwładna w jego ramionach, oderwałsię od niej.- To dopiero było bezczelne.Próbowała złapać oddech.- W istocie, było - powiedziała bez cienia urazy.- Tak samo, jak to.- Musnął ustami jej płonący policzek.- I to.- Delikatnie całował po kolei powieki, gwałtownie pulsująceskronie, pachnącą skórę za uchem.Ale kiedy dotknął jej językiem, gwałtownie szepnęła:SR- Lordzie Draker.- Marcus - poprawił ją.- Skoro mamy być parą, powinnaś nazywać mnieMarcus.Zawahała się, po czym szepnęła:- Marcus.Ten jej uwodzicielski szept doprowadzał go do obłędu.Odpowiedzią naniego mógł być tylko kolejny pocałunek.Przycisnął jej plecy do regałów z książkami i zawładnął jej ustami, taksamo pragnął zawładnąć jej ciałem, a jej zapach tak mocno wypełnił jegozmysły, że zaczął planować uniesienie warstw jej sukienki i.Nagle odepchnęła go od siebie.- Nie powinniśmy robić tego tutaj, Marcusie.W każdej chwili ktoś możewejść.- A to mogłoby zaszkodzić reputacji mojej damy, tak? - mruknąłrozczarowany.- Jeżeli mój brat zastałby nas w takiej sytuacji, ty również miałbyśkłopoty.- Być może.- Uśmiechnął się ponuro.- Foxmoor zażądałby satysfakcji iwyzwał mnie na pojedynek, i mógłbym.- Nawet nie waż się myśleć w ten sposób! - krzyknęła, zasłaniając mu ustaręką.Przez chwilę stali tak w bezruchu.Potem palcami dotknęła jego warg zniespotykaną delikatnością, która dotąd nie była jego udziałem.Zaczął szybkooddychać, ale nie powstrzymał jej.Dopóki nie dotknęła blizny.- Nie - szepnął.Ciekawość zapłonęła w jej oczach, po czym zmieniła kierunek badania,przesuwając palce w dół, głaszcząc jego szczękę.- Twoja broda jest miękka.Myślałam, że będzie drapać - szepnęła.SRTa czułość wzbudziła jego niepokój.- Nie różni się od innych włosów - powiedział szorstko.- Drapie tylko poogoleniu.Ale zdumiewa mnie to, że tak elegancka dama, jak ty, dotyka męskiejbrody.Spojrzała na niego wstydliwie.- Możesz mi wierzyć, lub nie, ale czasami eleganckie damy próbująrzeczy, jakich nie powinny.- Oczywiście.- To dlatego pozwoliła mu się pocałować.Widocznie nawetNiemiłosierna Piękność od czasu do czasu pragnęła rozkoszy, której przecieżnie mogli dać jej ci nierozgarnięci konkurenci.Pochylił się nad nią i lekkoprzygryzł płatek jej ucha.- Ze mną możesz spróbować wszystkiego - szepnął.-Nie powiem nikomu.Cofnęła się, jej policzki płonęły.- Nie chciałam [ Pobierz całość w formacie PDF ]