[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pani Brewer najpierw straciła głos z wrażenia, a gdy go odzyskała, zaczęłagratulować swej znajomej, choć w głębi duszy zżerała ją zazdrość.Taki szczęśliwytraf! No, tak, niektórym wiedzie się, a inni tak jak ona całe życie muszą harować inigdy nic nie będą mieli.Było to, jako się rzekło, 11 kwietnia.Pani Ricketts byławtedy jak najbardziej żywa i cieszyła się dobrym zdrowiem (biorąc oczywiście poduwagę jej wiek).W poniedziałek 13 kwietnia starą damę odwiedził jej lekarz, doktor Wood.Niezostał bynajmniej wezwany z powodu nagłego pogorszenia stanu swej pacjentki.Przychodził po prostu co poniedziałek i po dokładnym badaniu częstowany byłherbatą jako dobry znajomy.Tym razem znalazł panią Ricketts w wyjątkowo dobrymzdrowiu, co pacjentka skłonna była przypisywać doskonałej opiece swej nowejgosposi.Zamieniwszy jeszcze kilka słów na temat powiększających się kłopotów zesłużbą, doktor Wood opuścił Homestead.W kilka zaledwie godzin po jego odejściupani Ricketts już nie żyła.Według słów jej gospodyni idealnej, zmarła o godzinie 3.15 nad ranem dnia 14kwietnia, we wtorek.Pani Merrifield opowiadała, szlochając: Było kwadrans po trzeciej, gdy obudził mnie jakiś hałas.Natychmiastpobiegłam do sypialni biednej pani.Leżała na podłodze; widać upadła, kiedyusiłowała wstać.Podniosłam ją biedulka była taka leciutka i położyłam na łóżku.Spojrzała na mnie, uśmiechnęła się i powiedziała, że jest mi bardzo wdzięczna.Tobyły jej ostatnie słowa.Trzymałam ją za rękę, gdy wydała ostatnie tchnienie.Historia, trzeba przyznać, wzruszająca.Po wysłuchaniu jej, tłumnie zgromadzonesłużące z okolicy one bowiem stanowiły, obok policji, główne audytorium paniMerrifield owego wtorkowego ranka zaczęły podejrzanie głośno pociągać nosami.Po chwili jedynym człowiekiem, który nie płakał, był przybyły, jak w każdymprzypadku gwałtownej śmierci, sierżant z pobliskiego komisariatu.Ocierając zapłakane oczy, pani Merrifield udała się do przedsiębiorstwapogrzebowego.Interesowała się jednak nie tyle usługami oferowanymi przez owąfirmę w zakresie wystawnego pochówku, ani nawet cenami owych usług, co kremacjązwłok.Chodziło jej mianowicie o to, by dokonano jej natychmiast.Gdy urzędnikpoinformował ją, że byłoby to sprzeczne z przepisami, wydawała się bardzozawiedziona.Wiadomość o nagłej śmierci pani Ricketts szybko dotarła do doktora Wooda.Ponieważ nic nie wskazywało, by stan zdrowia jego pacjentki mógł pogorszyć się wciągu kilku godzin, lekarz skontaktował się z policją.Gdy na komisariat przybyłjeszcze jej adwokat z informacją o niedawnej zmianie testamentu, a takżeprzedsiębiorca pogrzebowy, którego zaniepokoiły żądania pani Merrifield,postanowiono przeprowadzić sekcję.Kiedy wezwany anatomopatolog wkładałgumowe rękawice, pani Merrifield omawiała właśnie z kierownikiem zespołuwokalno-instrumentalnego Armii Zbawienia wykonanie stosownego utworużałobnego przed domem zmarłej.Sekcja potwierdziła podejrzenia przyczyną zgonu pani Ricketts było otrucie takzwanym żółtym fosforem, trującą substancją wchodzącą w skład niektórych typówtrutek na szczury.Wizyta w okolicznych aptekach dowiodła wkrótce, że taki właśnietyp trucizny zakupiła niedawno pani Merrifield.Opakowania z resztką preparatu nieodnaleziono wprawdzie ani w domu, ani w ogrodzie zmarłej, za to przeszukanietorebki gospodyni przyniosło nieoczekiwany rezultat w postaci zwykłej łyżeczki doherbaty, pokrytej ziarnistą, słodkawą w smaku substancją.Jak stwierdził pózniejbiegły podczas rozprawy, osad taki powstałby w przypadku mieszania fosforu zrumem.Pani Merrifield przyznała, że wieczorem 13 kwietnia zaproponowała swejchlebodawczyni kilka kropelek rumu.Na prośbę prokuratora przysięgli znamaszczeniem nachylali się nad kieliszkiem, w którym zmieszano truciznę z rumem,by stwierdzić, że nie sposób zauważyć zmiany zapachu tej mieszanki, bo intensywnyaromat rumu skutecznie pokrywa wszelkie obce zapachy.Obrona utrzymywała, żepani Ricketts zmarła z przyczyn naturalnych, a mianowicie na marskość wątroby, cojednak mimo powołania biegłego, który wyciągnął takie właśnie wnioski, nie zrobiłowrażenia na przysięgłych.Oskarżyciel zapytał panią Merrifield, dlaczego nie wezwała lekarza do swejumierającej chlebodawczyni.Gospodyni idealna odrzekła: No, cóż, trzecia rano to nie najlepsza pora na bieganie po ulicach.Pani Louisa Merrifield została uznana winną zabójstwa pani Ricketts, i skazanana śmierć Apelacja została odrzucona i egzekucja odbyła się 18 września 1953 roku.Warto też wspomnieć o nieszczęsnym i jak się wydaje zupełniezdezorientowanym panu Merrifield.Został oskarżony o zabójstwo wraz ze swąmałżonką, przysięgli jednak nie zdołali osiągnąć jednomyślności co do jego winy.Zanim odbyła się druga rozprawa, prokurator odstąpił od oskarżenia i gdy tylkostosowny dokument dotarł do naczelnika więzienia Strangeways, ogrodnik zostałzwolniony.Jean Baptiste TROPPMANNJean Baptiste Troppmann jest z pewnością jedną z najbardziej ponurych postacileksykonu morderców.Choć daleko mu do rekordów, jeśli chodzi o ilość ofiar (zabił zaledwie osiem osób), to jednak zarówno pobudki jego czynu, jak i sposóbdziałania muszą budzić odrazę.Sprawa Troppmanna zyskała w swoim czasieogromny, całkiem zresztą zrozumiały rozgłos i zapewne dzięki temu posiadamy sporowiadomości o jego życiu i charakterze.Troppmann urodził się w 1849 roku w Alzacji, w ubogiej, wielodzietnej rodzinie.Jego ojciec prowadził warsztat mechaniczny.Lubił swoją pracę, a w wolnychchwilach zajmował się z powodzeniem wynalazczością, lecz nigdy nie zdołałzgromadzić skromnego choćby majątku.Jak należy sądzić, ubóstwo i przeciwnościlosu uczyniły zeń człowieka zgorzkniałego i ponuraka.Jean Baptiste był najmłodszym synem państwa Troppmann i jak to często bywa,ulubieńcem matki.Uwielbiany i rozpieszczany przez nią, wyrósł w końcu nahomoseksualistę.Ojciec bił go regularnie za słaby charakter , zaś bracia i siostrynienawidzili serdecznie, boleśnie widać odczuwając ciągłe faworyzowanie go przezmatkę.Od najmłodszych lat był nałogowym kłamcą, co również można przypisaćjego szczególnej pozycji w rodzinie.Warto dodać jeden jeszcze szczegół: otóż JeanBaptiste odziedziczył po ojcu monstrualnych rozmiarów dłonie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
.Pani Brewer najpierw straciła głos z wrażenia, a gdy go odzyskała, zaczęłagratulować swej znajomej, choć w głębi duszy zżerała ją zazdrość.Taki szczęśliwytraf! No, tak, niektórym wiedzie się, a inni tak jak ona całe życie muszą harować inigdy nic nie będą mieli.Było to, jako się rzekło, 11 kwietnia.Pani Ricketts byławtedy jak najbardziej żywa i cieszyła się dobrym zdrowiem (biorąc oczywiście poduwagę jej wiek).W poniedziałek 13 kwietnia starą damę odwiedził jej lekarz, doktor Wood.Niezostał bynajmniej wezwany z powodu nagłego pogorszenia stanu swej pacjentki.Przychodził po prostu co poniedziałek i po dokładnym badaniu częstowany byłherbatą jako dobry znajomy.Tym razem znalazł panią Ricketts w wyjątkowo dobrymzdrowiu, co pacjentka skłonna była przypisywać doskonałej opiece swej nowejgosposi.Zamieniwszy jeszcze kilka słów na temat powiększających się kłopotów zesłużbą, doktor Wood opuścił Homestead.W kilka zaledwie godzin po jego odejściupani Ricketts już nie żyła.Według słów jej gospodyni idealnej, zmarła o godzinie 3.15 nad ranem dnia 14kwietnia, we wtorek.Pani Merrifield opowiadała, szlochając: Było kwadrans po trzeciej, gdy obudził mnie jakiś hałas.Natychmiastpobiegłam do sypialni biednej pani.Leżała na podłodze; widać upadła, kiedyusiłowała wstać.Podniosłam ją biedulka była taka leciutka i położyłam na łóżku.Spojrzała na mnie, uśmiechnęła się i powiedziała, że jest mi bardzo wdzięczna.Tobyły jej ostatnie słowa.Trzymałam ją za rękę, gdy wydała ostatnie tchnienie.Historia, trzeba przyznać, wzruszająca.Po wysłuchaniu jej, tłumnie zgromadzonesłużące z okolicy one bowiem stanowiły, obok policji, główne audytorium paniMerrifield owego wtorkowego ranka zaczęły podejrzanie głośno pociągać nosami.Po chwili jedynym człowiekiem, który nie płakał, był przybyły, jak w każdymprzypadku gwałtownej śmierci, sierżant z pobliskiego komisariatu.Ocierając zapłakane oczy, pani Merrifield udała się do przedsiębiorstwapogrzebowego.Interesowała się jednak nie tyle usługami oferowanymi przez owąfirmę w zakresie wystawnego pochówku, ani nawet cenami owych usług, co kremacjązwłok.Chodziło jej mianowicie o to, by dokonano jej natychmiast.Gdy urzędnikpoinformował ją, że byłoby to sprzeczne z przepisami, wydawała się bardzozawiedziona.Wiadomość o nagłej śmierci pani Ricketts szybko dotarła do doktora Wooda.Ponieważ nic nie wskazywało, by stan zdrowia jego pacjentki mógł pogorszyć się wciągu kilku godzin, lekarz skontaktował się z policją.Gdy na komisariat przybyłjeszcze jej adwokat z informacją o niedawnej zmianie testamentu, a takżeprzedsiębiorca pogrzebowy, którego zaniepokoiły żądania pani Merrifield,postanowiono przeprowadzić sekcję.Kiedy wezwany anatomopatolog wkładałgumowe rękawice, pani Merrifield omawiała właśnie z kierownikiem zespołuwokalno-instrumentalnego Armii Zbawienia wykonanie stosownego utworużałobnego przed domem zmarłej.Sekcja potwierdziła podejrzenia przyczyną zgonu pani Ricketts było otrucie takzwanym żółtym fosforem, trującą substancją wchodzącą w skład niektórych typówtrutek na szczury.Wizyta w okolicznych aptekach dowiodła wkrótce, że taki właśnietyp trucizny zakupiła niedawno pani Merrifield.Opakowania z resztką preparatu nieodnaleziono wprawdzie ani w domu, ani w ogrodzie zmarłej, za to przeszukanietorebki gospodyni przyniosło nieoczekiwany rezultat w postaci zwykłej łyżeczki doherbaty, pokrytej ziarnistą, słodkawą w smaku substancją.Jak stwierdził pózniejbiegły podczas rozprawy, osad taki powstałby w przypadku mieszania fosforu zrumem.Pani Merrifield przyznała, że wieczorem 13 kwietnia zaproponowała swejchlebodawczyni kilka kropelek rumu.Na prośbę prokuratora przysięgli znamaszczeniem nachylali się nad kieliszkiem, w którym zmieszano truciznę z rumem,by stwierdzić, że nie sposób zauważyć zmiany zapachu tej mieszanki, bo intensywnyaromat rumu skutecznie pokrywa wszelkie obce zapachy.Obrona utrzymywała, żepani Ricketts zmarła z przyczyn naturalnych, a mianowicie na marskość wątroby, cojednak mimo powołania biegłego, który wyciągnął takie właśnie wnioski, nie zrobiłowrażenia na przysięgłych.Oskarżyciel zapytał panią Merrifield, dlaczego nie wezwała lekarza do swejumierającej chlebodawczyni.Gospodyni idealna odrzekła: No, cóż, trzecia rano to nie najlepsza pora na bieganie po ulicach.Pani Louisa Merrifield została uznana winną zabójstwa pani Ricketts, i skazanana śmierć Apelacja została odrzucona i egzekucja odbyła się 18 września 1953 roku.Warto też wspomnieć o nieszczęsnym i jak się wydaje zupełniezdezorientowanym panu Merrifield.Został oskarżony o zabójstwo wraz ze swąmałżonką, przysięgli jednak nie zdołali osiągnąć jednomyślności co do jego winy.Zanim odbyła się druga rozprawa, prokurator odstąpił od oskarżenia i gdy tylkostosowny dokument dotarł do naczelnika więzienia Strangeways, ogrodnik zostałzwolniony.Jean Baptiste TROPPMANNJean Baptiste Troppmann jest z pewnością jedną z najbardziej ponurych postacileksykonu morderców.Choć daleko mu do rekordów, jeśli chodzi o ilość ofiar (zabił zaledwie osiem osób), to jednak zarówno pobudki jego czynu, jak i sposóbdziałania muszą budzić odrazę.Sprawa Troppmanna zyskała w swoim czasieogromny, całkiem zresztą zrozumiały rozgłos i zapewne dzięki temu posiadamy sporowiadomości o jego życiu i charakterze.Troppmann urodził się w 1849 roku w Alzacji, w ubogiej, wielodzietnej rodzinie.Jego ojciec prowadził warsztat mechaniczny.Lubił swoją pracę, a w wolnychchwilach zajmował się z powodzeniem wynalazczością, lecz nigdy nie zdołałzgromadzić skromnego choćby majątku.Jak należy sądzić, ubóstwo i przeciwnościlosu uczyniły zeń człowieka zgorzkniałego i ponuraka.Jean Baptiste był najmłodszym synem państwa Troppmann i jak to często bywa,ulubieńcem matki.Uwielbiany i rozpieszczany przez nią, wyrósł w końcu nahomoseksualistę.Ojciec bił go regularnie za słaby charakter , zaś bracia i siostrynienawidzili serdecznie, boleśnie widać odczuwając ciągłe faworyzowanie go przezmatkę.Od najmłodszych lat był nałogowym kłamcą, co również można przypisaćjego szczególnej pozycji w rodzinie.Warto dodać jeden jeszcze szczegół: otóż JeanBaptiste odziedziczył po ojcu monstrualnych rozmiarów dłonie [ Pobierz całość w formacie PDF ]