[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dajże spokój, jeszcze ktoś wejdzie! ofuknęłam go, ale się nie odsunęłam.Był taki pociągający w roli szefa firmy, a ja, durna, łapałam się na to bez mydła. Jesteś śliczna. Położył mi dłoń na ustach, nie pozwalając zaprzeczyć. Zapewnesłyszałaś to już nieraz, ale nigdy ode mnie.Nie pozwalałaś& Tomasz! Cicho, Alinuś.Musiałam być cicho.Podczas pocałunku nie dało się inaczej. Chodzi o ten zeszyt? zapytał pan Kazio, indagowany o rejestr wejść i wyjśćpracowników. Nie wiem, panie Kazimierzu, czy o ten. Wzięłam do ręki twardy skoroszyt formatuA5, gęsto zapisany nazwiskami. Gdzie ma pan informacje, kto i kiedy wchodził do firmyod początku maja? Aaa! pojął wreszcie, w czym rzecz. Wszyscy mają takie płytki do odbijania(domyśliłam się, że chodzi mu o identyfikatory) i mnie nic do tego.Ale ja, tak na własnyużytek, żeby mi czasem ktoś obcy z taką płytką nie wszedł, zapisuję w zeszycie.I kiedywychodzi, też zapisuję. Jest pan boski, panie Kazimierzu! wyraziłam szczerą radość z powoduskrupulatności dozorcy. A czego pani potrzebuje? zapytał, kiedy przysiadłam na twardym taboreciei wzięłam się do przeglądania zapisków.Okazało się, że tamtego wieczoru na terenie drukarni przebywał pan Krzysztof, szefprodukcji.Ogarnęło mnie podniecenie łowcy.Niestety, wkrótce musiałam wziąć pod uwagęrównież jego zastępcę Marcina, księgową i kierownika magazynu Aukasza! Co oni wszyscy,do cholery, robili w firmie o tak póznej porze? Spać nie mogli czy mam do czynieniaze zorganizowaną bandą? Stało się coś, pani Alinko? Niedobrze, że zapisuję w zeszycie? Wręcz przeciwnie, panie Kazimierzu, zasłużył pan na premię! Dziękuję, dużo siędzięki panu dowiedziałam.Ten zeszyt chwilowo zabieram.Przyślę panu inny.Dobrze? A mógłbym tylko spisać telefon do szwagra? Jest na ostatniej stronie?Roześmiałam się serdecznie i po chwili biegłam już z moim skarbem do biurowca.Wprawdzie nie udało się namierzyć sprawcy, ale krąg podejrzanych zawęziłam do czterechosób. Szef produkcji, Marcin, księgowa i kierownik magazynu relacjonowałamTomaszowi. Zawsze to coś podsumował. Na początek.Trzeba porównać z tą kopalniąinformacji od ciecia daty wszystkich faktur.I ewentualnie wykluczyć albo potwierdzić, że paniIwonka do póznej nocy naliczała VAT, Krzysztof z Marcinem siedzieli na produkcjiz powodu jakiegoś nagłego zlecenia na wczoraj, a magazynier przyjmował pilną dostawę.Zledztwo okazało się rozwojowe.Pozostało schować dudy w miech, zacisnąć zębyi zweryfikować każdą podejrzaną datę. Alinko, muszę pilnie pojawić się w Agosie.Produkcja wie, co ma robić,najpilniejsze sprawy finansowe załatwione.Masz tu spis wszystkich faktur z lewym kontem.Do roboty! I zadzwoń koniecznie, jeśli znajdziesz cokolwiek.A nawet jeśli nie znajdziesz.Odgarnął z mojego policzka niesforny kosmyk.Zanim zdążyłam odpowiedzieć, pocałował mnie po raz drugi dzisiejszego dnia.A ja poraz drugi nie zaoponowałam.W zakamarkach pamięci mignął Piotr nad ekranem komputera,deklarujący, że jestem ważna.Co za niepojęta siła pcha mnie ku temu facetowi?, przeleciało miprzez głowę.Wtuliłam się w bezpieczne ramiona mojego wspólnika. Wrócę jak najszybciej obiecał, całując mnie (po raz kolejny!) na pożegnanie. A ja dam ci znać. Usiadłam za biurkiem.Wystarczyła godzina, bym poznała sprawcę.Sięgnęłam po komórkę. 3 4 WRZEZNIA 2011Prowadził Szymon, ja zajęłam miejsce obok.Na tylnych siedzeniach pięknieprzystrojonego citroena rodziców Moniki ulokowała się młoda para.Ogromny bagażnikz łatwością pomieścił naręcza kwiatów, starannie ułożone przez świadka.Podczas składania życzeń krzątałam się wokół mojej przyjaciółki, uśmiechając siędo wszystkich i poznając przy okazji jej rodzinę i znajomych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl milosnikstop.keep.pl
. Dajże spokój, jeszcze ktoś wejdzie! ofuknęłam go, ale się nie odsunęłam.Był taki pociągający w roli szefa firmy, a ja, durna, łapałam się na to bez mydła. Jesteś śliczna. Położył mi dłoń na ustach, nie pozwalając zaprzeczyć. Zapewnesłyszałaś to już nieraz, ale nigdy ode mnie.Nie pozwalałaś& Tomasz! Cicho, Alinuś.Musiałam być cicho.Podczas pocałunku nie dało się inaczej. Chodzi o ten zeszyt? zapytał pan Kazio, indagowany o rejestr wejść i wyjśćpracowników. Nie wiem, panie Kazimierzu, czy o ten. Wzięłam do ręki twardy skoroszyt formatuA5, gęsto zapisany nazwiskami. Gdzie ma pan informacje, kto i kiedy wchodził do firmyod początku maja? Aaa! pojął wreszcie, w czym rzecz. Wszyscy mają takie płytki do odbijania(domyśliłam się, że chodzi mu o identyfikatory) i mnie nic do tego.Ale ja, tak na własnyużytek, żeby mi czasem ktoś obcy z taką płytką nie wszedł, zapisuję w zeszycie.I kiedywychodzi, też zapisuję. Jest pan boski, panie Kazimierzu! wyraziłam szczerą radość z powoduskrupulatności dozorcy. A czego pani potrzebuje? zapytał, kiedy przysiadłam na twardym taboreciei wzięłam się do przeglądania zapisków.Okazało się, że tamtego wieczoru na terenie drukarni przebywał pan Krzysztof, szefprodukcji.Ogarnęło mnie podniecenie łowcy.Niestety, wkrótce musiałam wziąć pod uwagęrównież jego zastępcę Marcina, księgową i kierownika magazynu Aukasza! Co oni wszyscy,do cholery, robili w firmie o tak póznej porze? Spać nie mogli czy mam do czynieniaze zorganizowaną bandą? Stało się coś, pani Alinko? Niedobrze, że zapisuję w zeszycie? Wręcz przeciwnie, panie Kazimierzu, zasłużył pan na premię! Dziękuję, dużo siędzięki panu dowiedziałam.Ten zeszyt chwilowo zabieram.Przyślę panu inny.Dobrze? A mógłbym tylko spisać telefon do szwagra? Jest na ostatniej stronie?Roześmiałam się serdecznie i po chwili biegłam już z moim skarbem do biurowca.Wprawdzie nie udało się namierzyć sprawcy, ale krąg podejrzanych zawęziłam do czterechosób. Szef produkcji, Marcin, księgowa i kierownik magazynu relacjonowałamTomaszowi. Zawsze to coś podsumował. Na początek.Trzeba porównać z tą kopalniąinformacji od ciecia daty wszystkich faktur.I ewentualnie wykluczyć albo potwierdzić, że paniIwonka do póznej nocy naliczała VAT, Krzysztof z Marcinem siedzieli na produkcjiz powodu jakiegoś nagłego zlecenia na wczoraj, a magazynier przyjmował pilną dostawę.Zledztwo okazało się rozwojowe.Pozostało schować dudy w miech, zacisnąć zębyi zweryfikować każdą podejrzaną datę. Alinko, muszę pilnie pojawić się w Agosie.Produkcja wie, co ma robić,najpilniejsze sprawy finansowe załatwione.Masz tu spis wszystkich faktur z lewym kontem.Do roboty! I zadzwoń koniecznie, jeśli znajdziesz cokolwiek.A nawet jeśli nie znajdziesz.Odgarnął z mojego policzka niesforny kosmyk.Zanim zdążyłam odpowiedzieć, pocałował mnie po raz drugi dzisiejszego dnia.A ja poraz drugi nie zaoponowałam.W zakamarkach pamięci mignął Piotr nad ekranem komputera,deklarujący, że jestem ważna.Co za niepojęta siła pcha mnie ku temu facetowi?, przeleciało miprzez głowę.Wtuliłam się w bezpieczne ramiona mojego wspólnika. Wrócę jak najszybciej obiecał, całując mnie (po raz kolejny!) na pożegnanie. A ja dam ci znać. Usiadłam za biurkiem.Wystarczyła godzina, bym poznała sprawcę.Sięgnęłam po komórkę. 3 4 WRZEZNIA 2011Prowadził Szymon, ja zajęłam miejsce obok.Na tylnych siedzeniach pięknieprzystrojonego citroena rodziców Moniki ulokowała się młoda para.Ogromny bagażnikz łatwością pomieścił naręcza kwiatów, starannie ułożone przez świadka.Podczas składania życzeń krzątałam się wokół mojej przyjaciółki, uśmiechając siędo wszystkich i poznając przy okazji jej rodzinę i znajomych [ Pobierz całość w formacie PDF ]